Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Bohemia
‹Zrnko písku›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZrnko písku
Wykonawca / KompozytorBohemia
Data wydania1978
NośnikCD
Czas trwania59:58
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Lešek Semelka, Michal Pavlíček, Vladimír Kulhánek, Jan Hála, Jan Kubík, Pavel Trnavský, Michal Kocáb, Pavel Frištenský, Jiří Tomek
Utwory
CD1
1) Chór minulých nohou v průchodu Pasáž7:15
2) Zátiší peronních lístků6:30
3) Sen o snu5:53
4) Horké letní stmívání9:09
5) Milenci před Pollockovým obrazem7:18
6) Co mi brání3:16
7) Vina křídel4:58
8) King Gong5:32
9) U studánky5:30
10) Návštěva ve Zverexu2:37
11) Bulgaria Express1:40
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Z ziemi czeskiej do Polski
[Bohemia „Zrnko písku” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Nie tylko Jazz Q i Energit broniły w latach 70. ubiegłego wieku honoru czeskiego progresywnego jazz-rocka. Na straży gatunku stała również przez trzy lata formacja o nazwie adekwatnej do kraju pochodzenia – Bohemia. Założyli ją muzycy wcześniej związani z grupami Modrý Efekt, Flamengo i Expanze. Niestety, pozostawiła po sobie tylko jeden album – „Zrnko písku”. Ale za to jaka znalazła się na nim muzyka!

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Z ziemi czeskiej do Polski
[Bohemia „Zrnko písku” - recenzja]

Nie tylko Jazz Q i Energit broniły w latach 70. ubiegłego wieku honoru czeskiego progresywnego jazz-rocka. Na straży gatunku stała również przez trzy lata formacja o nazwie adekwatnej do kraju pochodzenia – Bohemia. Założyli ją muzycy wcześniej związani z grupami Modrý Efekt, Flamengo i Expanze. Niestety, pozostawiła po sobie tylko jeden album – „Zrnko písku”. Ale za to jaka znalazła się na nim muzyka!

Bohemia
‹Zrnko písku›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZrnko písku
Wykonawca / KompozytorBohemia
Data wydania1978
NośnikCD
Czas trwania59:58
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Lešek Semelka, Michal Pavlíček, Vladimír Kulhánek, Jan Hála, Jan Kubík, Pavel Trnavský, Michal Kocáb, Pavel Frištenský, Jiří Tomek
Utwory
CD1
1) Chór minulých nohou v průchodu Pasáž7:15
2) Zátiší peronních lístků6:30
3) Sen o snu5:53
4) Horké letní stmívání9:09
5) Milenci před Pollockovým obrazem7:18
6) Co mi brání3:16
7) Vina křídel4:58
8) King Gong5:32
9) U studánky5:30
10) Návštěva ve Zverexu2:37
11) Bulgaria Express1:40
Wyszukaj / Kup
Bohemię można chyba nazwać supergrupą? W każdym razie określenie to da się spokojnie obronić w odniesieniu do połowy składu. Któż bowiem znalazł się w tym zespole? Niedawny jeszcze klawiszowiec Modrego Efektu Lešek Semelka oraz saksofonista Jan Kubík i basista Vladimír Kulhánek, którzy parę lat wcześniej udzielali się w kultowej kapeli Flamengo. Wkrótce potem dołączyło do nich trzech muzyków amatorskiej formacji Expanze, którzy jednak z biegiem czasu wyrośli na biegłych profesjonalistów. Semelka urodził się w listopadzie 1946 roku w położonych nieco ponad sto kilometrów na wschód od Pragi Pardubicach. Karierę muzyczną zaczynał jako dwudziestodwulatek w grającym rocka psychodelicznego zespole The Cardinals, z którym w latach 1968-1969 opublikował trzy single. W 1970 roku, na zaproszenie gitarzysty Radima Hladíka, dołączył do składu Modrego Efektu i w ciągu następnych pięciu lat wziął udział w nagraniu trzech albumów tej kapeli: „Nová synteza” (1971), „Nová synteza 2” (1974) oraz „Modrý Efekt & Radim Hladík” (1974). Odszedł, ponieważ pokłócił się z liderem. Długo jednak nie pozostał bezrobotny; niejako z marszu zdecydował się bowiem założyć nową grupę – i tym sposobem powstała Bohemia. Trzon pierwszego składu formacji stanowili dodatkowo gitarzysta Josef Kůstka („podkradziony” z Modrego Efektu) oraz wspomniani już powyżej Kubík i Kulhánek (najstarszy z całego grona, urodził się bowiem w 1944 roku, jeszcze za czasów istnienia Protektoratu Czech i Moraw). Obaj panowie znali się doskonale nie tylko z Flamenga, w którym występowali w latach 1970-1972 i mieli szczęście uczestniczyć w realizacji longplaya „Kuře v hodinkách” (1972), ale współpracowali również ze słowackim muzykiem Dežo Ursinym przy nagraniu jego najwartościowszej płyty – „Provisorium” (1973).
Najwcześniej, bo jeszcze w 1975 roku, wykruszył się Kůstka, niedługo potem, po nagraniu pierwszego singla, odszedł perkusista Pavel Frištenský, którego zastąpił jego imiennik – Pavel Trnavský. Jego przyjście do Bohemii rozpoczęło proces migracyjny muzyków Expanze, ponieważ w ślad za nim pod skrzydła Semelki przybyli gitarzysta Michal Pavlíček oraz klawiszowiec (odpowiadający za syntezatory) Jan Hála. Co ciekawe, Semelce początkowo wcale nie zależało tak bardzo na Pavlíčku, co na jego kompanie z grupy Jiřím Jelínku; w walce o tego ostatniego skuteczniejszy okazał się jednak Vladimír Mišik i przeciągnął go do swojego Etc…. Następnie Jelínek pojawił się jeszcze w pierwszym składzie jazz-rockowego Mahagon, po czym jego krótkie życie dobiegło końca. Zmagający się z poważnymi problemami psychicznymi (ciężka depresja i stany lękowe) muzyk popełnił samobójstwo w październiku 1977 roku, skacząc z okna; wykorzystał moment, gdy był na przepustce z kliniki psychiatrycznej. O Expanze warto jednak powiedzieć trochę więcej. Ta praska formacja powstała w 1973 roku, a założyli ją Trnavský, Jelínek oraz basista Jiří Novotný i wokalista Slobodan Popovič; potem dołączył do nich, porzucając hardrockowego Penguina, Pavlíček. Zespół specjalizował się w coverach. W swoim repertuarze miał między innymi kompozycje Franka Zappy, Wishbone Ash, Captain Beyond, z upływem czasu coraz bardziej skręcał zaś w kierunku jazz-rocka spod znaku wczesnego Weather Report. Po dwóch latach działalności, która zaowocowała nagrodami na przeglądach zespołów amatorskich, ale żadnym wydawnictwem płytowym, z kolegami pożegnał się Popovič (wyemigrował z Czechosłowacji); doszedł natomiast saksofonista Ferdinand Dremla.
Gdy przedłużał się wakat przy mikrofonie, pewnego dnia na początku 1976 roku Trnavský przyprowadził na próbę swoją ówczesną dziewczynę, wokalistkę Janę Kratochvílovą, co wywołało niesnaski i stało się gwoździem do trumny Expanze. Obrażeni na część składu perkusista i jego ukochana związali się wówczas ze znacznie bardziej znanym i doświadczonym Jazz Q Martina Kratochvíla. Trafili jednak na zły moment, ponieważ w tym samym czasie lider praskiej formacji dowiedział się o otrzymaniu długo oczekiwanego stypendium w bostońskim Berklee College of Music i na rok wybył za Ocean. W efekcie Trnavský, nie wybrzydzając, przyjął zaproszenie Semelki do Bohemii, tym bardziej że właśnie wtedy zwolnił się etat za bębnami. Grupa miała już wtedy na koncie debiutanckiego singla z piosenką „Kam jdou” oraz instrumentalnym „Bulgaria Express” (1976). W następnym roku wydała trzy małe płytki – „King Gong / U studánky” (w ramach serii „Mini Jazz Klub”), „Přístav žíznících / Návštěva ve Zverexu” i „Co mi brání / Vina křídel” – oraz nagrała materiał na pierwszy (i, jak się okazało, jednocześnie ostatni) album długogrający „Zrnko písku”. Do sprzedaży – nakładem wytwórni Panton – trafił on w 1978 roku, gdy Bohemia przeszła już praktycznie do historii.
Materiał zawiera pięć utworów – i chociaż we wszystkich słychać śpiewającego Leška Semelkę, mimo wszystko trudno nazwać je po prostu piosenkami – które łącznie trwają trzydzieści sześć minut i dwadzieścia dwie sekundy. Słowem: poniżej ówczesnego standardu. A jeżeli weźmiemy pod uwagę winylowe krążki Weather Report, których długość sięgała niekiedy prawie pięćdziesięciu minut, to można stwierdzić, że nawet zdecydowanie poniżej. Powód tego jest jednak jasny – każdy z numerów Bohemii zawartych na płycie „Zrnko písku” trwa tyle, że dorzucenie jeszcze jednego mogłoby wywołać kłopoty w tłoczeniu, co z kolei odbiłoby się prawdopodobnie na jakości technicznej wszystkich nagrań. W efekcie muzycy zdecydowali się umieścić na longplayu mniej kompozycji. Stronę A otwiera „Chór minulých nohou v průchodu Pasáž” (z tekstem, jak i wszystkie pozostałe, autorstwa Pavela Vrby) – dynamiczny kawałek, w którym równie dobrze można dostrzec wpływy muzyki fusion, jak i rocka progresywnego czy bluesa; ten ostatni słyszalny jest przede wszystkim w sposobie śpiewania Semelki, który pod wieloma względami przypomina, bo o naśladownictwie raczej mowy być nie może, Geffa Harrisona z niemiecko-brytyjskiej formacji 2066 & Then. Dopiero w drugiej części utwór ten skręca w kierunku klasycznego jazz-rocka spod znaku Weather Report; solówki na klawiszach Michala Kocába (fortepian elektryczny) oraz Jana Háli (syntezator) zdają się bowiem wyrastać bezpośrednio z inspiracji Joe Zawinulem, z kolei saksofonista Jan Kubík (notabene kompozytor tego utworu) musiał być swego czasu mocno zasłuchany w Wayne’a Shortera.
„Zátiší peronních lístků” zaczyna się od pięknej partii fletu (ponownie Kubík), który po chwili zostaje zastąpiony przez lekko „zamglony”, ale dzięki temu bardzo charakterystyczny, nostalgiczny głos Semelki. Po spokojnym wstępie następuje część znacznie dynamiczniejsza – ton nadaje niemal hardrockowo brzmiąca sekcja rytmiczna oraz dęciaki, które po wyciszeniu ustępują pola fortepianowi elektrycznemu; jego partia z kolei służy przede wszystkim wyczyszczeniu pola przed solówką gitarową, w której Michal Pavlíček po raz pierwszy może rozwinąć skrzydła i udowodnić, że choć jeszcze rok wcześniej grywał w amatorskim Expanze, poziom artystyczny prezentował już zdecydowanie zawodowy. W tym kawałku nie ma fragmentu, który by idealnie do siebie nie pasował – i nie ma znaczenia, czy dialogi prowadzą ze sobą gitarzysta z pianistą, czy też miejsce tego drugiego nagle zajmuje saksofonista. Perfekcyjna aranżacja sprawia, że cały zespół pędzi do przodu jak doskonale naoliwiona maszyna. Zapodany na zakończenie pierwszej strony „Sen o snu” (najkrótszy na całym krążku, choć i tak prawie sześciominutowy) przenosi słuchaczy w zupełnie inny świat – to trochę senna ballada, w której Pavlíček sięga po gitarę akustyczną, a Kocáb siada do zwykłego fortepianu, by oczarować partią solową, której nie powstydziliby się tacy polscy mistrzowie tego instrumentu jak Krzysztof Komeda czy Mieczysław Kosz. W finale natomiast do snu zwiewnymi dźwiękami fletu kołysze Jan Kubík.
Po przełożeniu krążka na stronę B na początek otrzymujemy dziewięciominutowy numer „Horké letní stmívání”, w którym część wokalno-instrumentalna (transowa i psychodeliczna) mocno kontrastuje z częścią czysto instrumentalną (progresywno-jazz-rockową). Dodatkowym smaczkiem tej kompozycji jest solo Kubíka na klarnecie, który – kojarząc się nade wszystko z muzyką klezmerską – nieczęsto był wykorzystywany przez składy stricte rockowe (bądź z okolic rocka). W dalszej części znajduje się także miejsce i na pełen szaleństwa dialog gitary z saksofonem, i na pochód basowy, który zamyka ten freejazzowy odlot, by ponownie – nomen omen – dopuścić do głosu wokalistę. Album zamyka zainspirowany malarstwem Jacksona Pollocka – amerykańskiego ekspresjonisty abstrakcyjnego, zmarłego w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym w 1956 roku – utwór „Milenci před Pollockovým obrazem”. Dużo w nim improwizacji snutych wokół synkopowanego rytmu; swoje „pięć minut” mają praktycznie wszyscy instrumentaliści – od gitarzysty, poprzez saksofonistę, aż po bębniarza; duet Pavela Trnavskiego (perkusja) i Jana Kubíka (saksofon) zalicza się zresztą do najmocniejszych fragmentów tego kawałka, który – chociaż liczy sobie ponad siedem minut – wydaje się tak bardzo, bardzo krótki. Jak zresztą całe „Zrnko písku”. Jak by nie było, to jedna z tych płyt, które mogłyby trwać i trwać i pewnie nigdy – albo po bardzo długim czasie – by się nie znudziły. To głównie zasługa znakomitych kompozycji, równie mistrzowskich aranżacji i wreszcie – perfekcji wykonania.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.