Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Satoko Fujii ma-do
‹Time Stands Still›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTime Stands Still
Wykonawca / KompozytorSatoko Fujii ma-do
Data wydanialuty 2013
Wydawca Not Two
NośnikCD
Czas trwania52:25
Gatunekjazz
EAN5901549185614
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Satoko Fujii, Natsuki Tamura, Norikatsu Koreyasu, Akira Horikoshi
Utwory
CD1
1) Fortitude09:30
2) North Wind and the Sun10:32
3) Time Flies06:58
4) Rolling Around02:55
5) Set the Clock Back05:21
6) Broken Time09:41
7) Time Stands Still07:31
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Czas stanął w miejscu
[Satoko Fujii ma-do „Time Stands Still” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Należy do najpracowitszych pianistek jazzowych na świecie. Dość powiedzieć, że w ciągu dwudziestu lat kariery zawodowej wydała około… siedemdziesięciu płyt. Od dekady nagrywa również dla krakowskiej firmy płytowej NotTwo Records. To pod jej szyldem ukazał się w tym roku pożegnalny album prowadzonego przez Satoko Fujii kwartetu ma-do zatytułowany „Time Stands Still”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Czas stanął w miejscu
[Satoko Fujii ma-do „Time Stands Still” - recenzja]

Należy do najpracowitszych pianistek jazzowych na świecie. Dość powiedzieć, że w ciągu dwudziestu lat kariery zawodowej wydała około… siedemdziesięciu płyt. Od dekady nagrywa również dla krakowskiej firmy płytowej NotTwo Records. To pod jej szyldem ukazał się w tym roku pożegnalny album prowadzonego przez Satoko Fujii kwartetu ma-do zatytułowany „Time Stands Still”.

Satoko Fujii ma-do
‹Time Stands Still›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTime Stands Still
Wykonawca / KompozytorSatoko Fujii ma-do
Data wydanialuty 2013
Wydawca Not Two
NośnikCD
Czas trwania52:25
Gatunekjazz
EAN5901549185614
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Satoko Fujii, Natsuki Tamura, Norikatsu Koreyasu, Akira Horikoshi
Utwory
CD1
1) Fortitude09:30
2) North Wind and the Sun10:32
3) Time Flies06:58
4) Rolling Around02:55
5) Set the Clock Back05:21
6) Broken Time09:41
7) Time Stands Still07:31
Wyszukaj / Kup
Japończycy to bardzo pracowity naród – o tym wiemy już od dawna. Ale że potrafią swoje zamiłowanie do tytanicznej pracy przekładać także na działalność artystyczną – wciąż zaskakuje. Najważniejsze jednak, jak zresztą we wszystkim, aby rosnąca ilość dzieł nie okazała się odwrotnie proporcjonalna do ich jakości. W przypadku pianistki Satoko Fujii możemy być chyba o to spokojni, chociaż – to oczywiste – jest niemożliwością, aby każdą z siedemdziesięciu opublikowanych przez Japonkę płyt można było określić mianem arcydzieła bądź „jedynie” albumu wybitnego. Mimo to Fujii nigdy nie schodzi poniżej pewnego – dodajmy: wysokiego – poziomu, co z kolei sprawia, że wielbicielom jazzu każdą nową produkcję artystki z Tokio można polecić w ciemno. Nie inaczej jest z albumem „Time Stands Still”, który sygnowany jest oficjalnie nazwą Satoko Fujii ma-do (dopuszczalna jest też pisownie „Ma-Do”). To trzecie i zarazem ostatnie wydawnictwo tej formacji. Dlaczego? Ponieważ kilka miesięcy po rejestracji tych nagrań zmarł na zawał serca, w wieku 56 lat, kontrabasista Norikatsu Koreyasu. Wydany przez NotTwo Records krążek jest więc pożegnaniem, swoistym epitafium dla tego zdolnego muzyka.
Satoko Fujii urodziła się w październiku 1958 roku; tajniki muzyki jazzowej zgłębiała jednak nie w ojczyźnie, ale w Stanach Zjednoczonych, studiując najpierw w bostońskim Berklee College of Music, a następnie w New England Conservatory w tym samym mieście, gdzie jej nauczycielami byli między innymi Herb Pomeroy, Bill Pierce (w pierwszej) oraz George Russell, Cecil McBee i Paul Bley (w drugiej z uczelni). Pierwsze profesjonalne nagrania zrealizowała w 1991 roku w składzie ponad dwudziestoosobowego Juggernaut Big Band, rok później pojawiła się na płycie formacji Tobifudo, a po czterech kolejnych – na krążku nagranym do spółki z jednym z jej nauczycieli Paulem Bleyem. W tym czasie poznała także swego przyszłego męża, trębacza jazzowego Natsukiego Tamurę, który po dziś dzień towarzyszy jej nie tylko w życiu osobistym, ale również na scenie i w studiach nagraniowych. Fujii okazała się artystką niezwykle wszechstronną – świetnie czuje się bowiem zarówno, grając solo i w duetach, w triach i kwartetach, jak i z orkiestrami. Może dlatego że zawsze to ona rozdaje karty, rezerwując dla siebie funkcję lidera, względnie współlidera. Innym widocznie to nie przeszkadza, skoro tak chętnie godzą się na współpracę z panią Satoko.
Wydaje płyty pod różnymi szyldami: jako Minamo (duet ze skrzypaczką Carlą Kihlstedt), 2 Piano Duo (z pianistką Myrą Melford), NatSat (duet z mężem Natsukim Tamurą), Toh-Kichi (z legendarnym perkusistą Tatsuyą Yoshidą), Satoko Fujii Trio i New Trio (w pierwszym przypadku skład uzupełniali basista Mark Dresser i bębniarz Jim Black, w drugim – odpowiednio Todd Nicholson i Takashi Itani), Junk Box (trio z Tamurą i perkusistą Johnem Hollenbeckiem), Kaze (kwartet z mężem, drugim trębaczem Christianem Pruvostem i siedzącym za bębnami Peterem Orinsem), Satoko Fujii Four (to skład pierwszego Tria poszerzony o Tamurę), Satoko Fujii Quartet (w którym poza małżonkami udzielają się jeszcze Yoshida i basista Hayakawa Takeharu), Min-Yoh Ensemble (z puzonistą Curtisem Hasselbringiem i akordeonistką Andreą Parkins). Do tego należy doliczyć składy bigbandowe, spośród których najbardziej płodny – bo nagrał do tej pory aż osiem płyt – okazał się ten z muzykami nowojorskimi (Satoko Fujii Orchestra New York); poza tym okazjonalnie działają „orkiestry” w Tokio, Nagoyi i Kobe. I jest jeszcze, a raczej był (o czym wspomnieliśmy już powyżej), zespół będący bohaterem dzisiejszej odsłony „Tu miejsce na labirynt…” – Satoko Fujii ma-do.
Ta wielość studyjnych i koncertowych wcieleń Fujii przekłada się również na jej zainteresowanie różnymi odmianami jazzu. W swojej twórczości Japonka łączy bowiem elementy jazzu nowoczesnego (mainstreamowego) z wpływami klasyki, etnicznej muzyki japońskiej, wreszcie – awangardy i jazz-rocka. Formacja ma-do zalicza się do najbardziej poszukujących grup, na czele których stoi pianistka z Tokio. Została powołana do życia w październiku 2007 roku i od samego początku do końca istnienia w jej składzie grali ci sami instrumentaliści, czyli – poza liderką – trębacz Natsuki Tamura, kontrabasista Norikatsu Koreyasu oraz perkusista Akira Horikoshi. Zadebiutowali rok później albumem „Heat Wave”, w 2010 roku ukazał się natomiast krążek „Desert Ship”. Gdy w listopadzie następnego roku świat obiegła wiadomość o śmierci Koreyasu, można było przewidywać, że o ma-do nigdy już nie usłyszymy. Tymczasem okazało się, że kilka miesięcy przed śmiercią basisty kwartet zdążył w nowojorskim studiu Systems Two (pod okiem realizatora Joego Marciano) zarejestrować – w ciągu zaledwie jednego dnia, 22 czerwca 2011 roku – materiał, który ostatecznie trafił na „pośmiertne” wydawnictwo zatytułowane adekwatnie do sytuacji „Time Stands Still”.
Mimo że małżeństwo Fujii-Tamura od szesnastu lat posiada w Japonii własną firmę płytową (Libra Records), od czasu do czasu wydaje też swoje albumy pod szyldem innych wytwórni, jak chociażby polskiego NotTwo Records (vide „Zephyros”, 2003; „In Krakow, In November”, 2006). Krakowianie zyskali także wyłączność na publikację płyt kwartetu ma-do. „Time Stands Still” zawiera siedem instrumentalnych kompozycji, które trwają łącznie trochę ponad pięćdziesiąt minut – na tyle długo, aby czuć się nasyconym, a jednocześnie nie odczuwać znużenia. Album otwiera utwór zatytułowany „Fortitude” – jeden z tych, które rozkręcają się powoli, ale gdy już zespół wchodzi na pełne obroty, mogą trwać praktycznie w nieskończoność. Z głębokiej ciszy stopniowo wyłaniają się dźwięki trąbki Tamury i kontrabasu świętej pamięci Koreyasu. Sprawiają one wrażenie bardzo chaotycznych, niepoukładanych; dopiero gdy dochodzi fortepian, zostaje wprowadzony pewien ład rytmiczny i harmoniczny. Wówczas też ma-do rozpoczyna swą wycieczkę w lata 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy to triumfy święcił jazz nowoczesny i fusion. Styl gry Fujii określić można jako wypadkową klasycyzujących zapędów Keitha Jarretta z awangardowymi odjazdami Paula Bleya i jazzrockowymi poszukiwaniami Chicka Corei. Japonka nie boi się chwilę po bardzo romantycznym pasażu mocno uderzyć w klawisze, dając pozostałym muzykom znak do rozpoczęcia jednoznacznie kojarzących się z free jazzem improwizacji. W finale „Fortitude” zespół nabiera natomiast takiej mocy, że w warstwie rytmicznej brzmi już nieomal hardrockowo.
Od eksperymentów dźwiękowych zaczyna się również „North Wind and the Sun”; z czasem jednak na plan pierwszy wybijają się dwa instrumenty solowe – fortepian i trąbka – które kapitalnie się uzupełniają. W dalszej części Natsuki Tamura gra tu zresztą swoją najpiękniejszą solówkę na całym albumie – pełną nostalgii i zadumy, polskim wielbicielom jazzu mogącą kojarzyć się z improwizacjami Zbigniewa Namysłowskiego bądź Tomasza Stańki z okresu, gdy obaj panowie grali jeszcze w kwintecie Krzysztofa Komedy. I chociaż w drugiej części numeru robi się już zdecydowanie freejazzowo, muzycy przez cały czas dbają o odpowiedni nastrój. W „Time Flies” po raz pierwszy do głosu dochodzi Akira Horikoshi – jego partia solowa na perkusji nie ma jednak wcale udowodnić, jakim to wspaniałym jest on bębniarzem (bo to zdolny muzyk może przecież zrobić na wiele innych, niekoniecznie efekciarskich sposobów), ale jest logicznym rozwinięciem wcześniejszych fragmentów kompozycji. Gdy Horikoshi wraca na swoje miejsce, wyeksponowana zostaje ponownie trąbka Tamury, który snuje ciąg dalszy opowieści. Aż do całkowitego wyciszenia…
„Rolling Around” – najkrótszy, bo niespełna trzyminutowy, kawałek na płycie – to w zasadzie impresja fortepianowa, w której pozostałe instrumenty wypełniają jedynie tło. Z równego szeregu wybija się tylko przez chwilę trąbka, gdy Tamura pozwala sobie na drobne żarty, wydobywając ze swojego dęciaka dość dziwaczne dźwięki. W „Set the Clock Back” wszystko już wraca do normy. Ponownie mamy do czynienia z klasycznym jazzem rodem z lat 60., z idealnie dobranymi proporcjami i kolektywem, który dokładnie wie, w którym momencie należy popuścić cugle fantazji i oddać się twórczym poszukiwaniom, a w którym powściągnąć improwizatorskie szaleństwo i wrócić na swoje miejsce. Od szczypty awangardy rozpoczyna się natomiast „Broken Time”. O to jednak, by Tamura nie odpłynął w tym numerze zbyt daleko, dbają pozostali muzycy ma-do; kontrapunktem dla jego freejazzowej trąbki jest bowiem partia fortepianu i podążająca w tę samą stronę co Fujii sekcja rytmiczna. Dopiero gdy małżonek robi krótką przerwę, pani Satoko pozwala sobie na dynamiczniejszą partię, w efekcie czego numer ten przekształca się w typowe fusion spod znaku Return to Forever; całość wieńczy zaś jeszcze jedna solówka Horikoshiego. Płytę zamyka utwór tytułowy – o bardzo melancholijnym, by nie rzec: wręcz elegijnym nastroju. Umieszczenie go na zamknięcie nie było oczywiście dziełem przypadku; ma on bowiem stanowić symboliczne pożegnanie z Norikatsu Koreyasu. Warto również wspomnieć, że w pewnym momencie muzyk gra na kontrabasie w taki sposób, że wydobywa z niego dźwięki przypominające wiolonczelę. W połączeniu z pełną zadumy partią fortepianu robi to niesamowite, przejmujące wrażenie.
koniec
17 grudnia 2013
Skład:
Satoko Fujii – fortepian
Natsuki Tamura – trąbka
Norikatsu Koreyasu – kontrabas
Akira Horikoshi – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.