Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Monomyth
‹Exo›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułExo
Wykonawca / KompozytorMonomyth
Data wydania16 marca 2016
NośnikCD
Czas trwania43:43
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Thomas van der Reydt, Selwyn Slop, Peter van der Meer, Tjerk Stoop, Sander Evers
Utwory
CD1
1) Uncharted14:35
2) Surface Crawler06:19
3) ET Oasis07:10
4) LHC09:47
5) Moebius Trip05:55
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: „Mitomani” chronieni konwencją haską
[Monomyth „Exo” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To nieprawda, że muzycy rockowi są nieoczytanymi barbarzyńcami. Bywają i tacy, którzy interesują się historią, filozofią czy antropologią. Jak chociażby Holendrzy z formacji Monomyth, którzy zarówno swą nazwę, jak i przesłanie ideologiczne zaczerpnęli z nauk amerykańskiego mito- i religioznawcy Josepha Campbella. Ich najnowszy album, zatytułowany „Exo”, to domknięcie trylogii nawiązującej do teorii „monomitu”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: „Mitomani” chronieni konwencją haską
[Monomyth „Exo” - recenzja]

To nieprawda, że muzycy rockowi są nieoczytanymi barbarzyńcami. Bywają i tacy, którzy interesują się historią, filozofią czy antropologią. Jak chociażby Holendrzy z formacji Monomyth, którzy zarówno swą nazwę, jak i przesłanie ideologiczne zaczerpnęli z nauk amerykańskiego mito- i religioznawcy Josepha Campbella. Ich najnowszy album, zatytułowany „Exo”, to domknięcie trylogii nawiązującej do teorii „monomitu”.

Monomyth
‹Exo›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułExo
Wykonawca / KompozytorMonomyth
Data wydania16 marca 2016
NośnikCD
Czas trwania43:43
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Thomas van der Reydt, Selwyn Slop, Peter van der Meer, Tjerk Stoop, Sander Evers
Utwory
CD1
1) Uncharted14:35
2) Surface Crawler06:19
3) ET Oasis07:10
4) LHC09:47
5) Moebius Trip05:55
Wyszukaj / Kup
Na teorię „monomitu” (Monomyth), zmarły w 1987 roku, amerykański mito- i religioznawca Joseph Campbell wpadł, analizując legendarne, liczące sobie po kilka tysięcy lat, przekazy z całego świata. Na ich podstawie doszedł do wniosku, że łączy je ta sama fundamentalna struktura, którą nazwał właśnie „monomitem”. Po raz pierwszy opisał ją w niezwykle popularnym w tamtej epoce dziele „Bohater o tysiącu twarzach” (1949), a przez kolejne lata dopracowywał, dodając kolejne warstwy interpretacyjne. Hołd myślicielowi zza Atlantyku postanowiło w 2011 roku oddać pięciu Holendrów, którzy powołali do życia zespół nazwany Monomyth. Byli to: gitarzysta Thomas van der Reydt, basista Selwyn Slop, klawiszowcy Peter van der Meer i Tjerk Stoop oraz perkusista Sander Evers. Dwóch z nich – Slop i Evers –zdobyli już wcześniej niemałe doświadczenie na scenie muzycznej. Ten pierwszy udzielał się w grającej rocka alternatywnego grupie Incense („Approx 45 Min”, 2001; „On Tip of Wings We Walk”, 2003), a drugi – w stoner-spacerockowych formacjach 35007 („Liquid”, 2002; „Phase V”, 2005) oraz Gomer Pyle („Idiots Savants”, 2008). I jeśli szukać by gdzieś stylistycznych korzeni Monomyth, to właśnie w dwóch ostatnich z wymienionych projektów.
Debiut płytowy Holendrów miał miejsce w 2013 roku. To wtedy światło dzienne ujrzała płyta zatytułowana po prostu „Monomyth”; jej kontynuacją był wydany rok później album „Further”, zwieńczeniem trylogii jest natomiast tegoroczny „Exo”. Choć gwoli ścisłości należy zaznaczyć, że nagrania zostały zarejestrowane w listopadzie ubiegłego roku. Do sklepów materiał ten trafił – w wersjach winylowej i kompaktowej – dzięki, mającej siedzibę w Haarlemie (holenderskim, nie amerykańskim), firmie Suburban Records. Na płytę trafiło pięć kompozycji, trwających niespełna czterdzieści cztery minuty – akurat tyle, by odpowiednio nacieszyć się muzyką Holendrów, nie odczuwając jednocześnie przesytu. W niezwykły kosmiczny klimat wprowadza już otwierający całość utwór „Uncharted”, w którym z ciszy wyłaniają się syntezatorowe szumy, by następnie, choć nie na długo, palmę pierwszeństwa oddać stonerowo brzmiącej gitarze barytonowej Selwyna Slopa. A stąd jest już tylko krok do kolejnej ewolucyjnej wolty stylistycznej – w stronę post-rocka, za co z kolei odpowiedzialny jest gitarzysta Thomas van der Reydt (wspomagany okazjonalnie przez dwóch swoich kolegów: Petera van der Meera oraz Tjerka Stoopa).
W drugiej części kompozycji, po chwili wyciszenia, do głosu dochodzą natomiast instrumenty klawiszowe. Przez syntezatory i delikatne organy przebijają się niepokojące tony fortepianu, jak i zadziorna gitara, która tym razem służy jednak przede wszystkim za smaczek. W finale grupa zmierza konsekwentnie do punktu wyjścia, a więc do… ciszy. W kontekście tego otwarcie „Surface Crawler” może być zaskakujące. Ten numer zaczyna się bowiem od dynamicznej partii perkusji i rockowej gitary, z których energii nie wysysają nawet efekty elektroniczne generowane przez Stoopa. Ba! to właśnie one wprowadzają nieco mroku, kontrastując w ten sposób z zaskakująco optymistycznymi klawiszami. Na finał muzycy z Hagi rezygnują z wszelkich przejawów nadziei, skupiając się już głównie na budowaniu potężnej gitarowej ściany dźwięku. W „ET Oasis” po tym postrockowym „odlocie” zostaje już niewiele, ale za to zespół serwuje nam inny, nie mniej fascynujący – krautrockowo-psychodeliczny. Choć należy podkreślić, że muzykom udaje się tu zmieścić także klasyczną solówkę gitarową (pierwszą i zarazem ostatnią) oraz kosmiczne syntezatory w stylu wczesnego Tangerine Dream.
Nawiązania formalne do „szkoły berlińskiej”, ale wzbogacane przez elementy ambientu czy nawet nowej fali, są zresztą słyszalne również w kolejnych utworach na „Exo”. W „LHC” to syntezatory są głównym instrumentem rytmicznym, wokół którego wiją się dźwięki gitar, fortepianu czy perkusji. Wszystko to przybiera z czasem postać bardzo ostrej, psychodelicznej jazdy i kończy się niezwykle mocnym akcentem. Równie rockowy jest także początek ostatniej kompozycji – „Moebius Trip”, która kapitalnie podsumowuje album. Najpierw bowiem wprowadza słuchaczy w subtelny trans, a potem, gdy z czasem jest wyciszana, układa ich do snu. Oczywiście jeśli słucha się „Exo” o odpowiedniej, wieczorno-nocnej porze. Domknięcie „monomitycznej” trylogii holenderskiego kwintetu wypada najdojrzalej i najbardziej różnorodnie od strony stylistycznej. Na pewno płyta ta nie zawiedzie tych, którzy gustują w krautrockowych eksperymentach spod znaku Tangerine Dream (tak, był taki okres w działalności Edgara Froesego i jego przyjaciół), Ash Ra Tempel, czy Guru Guru. Otwarte pozostaje jedynie pytanie, czy to już koniec przygody Holendrów z ideami Josepha Campbella, czy też za czas jakiś będzie można mówić o inspirowanej nimi tetralogii.
koniec
21 kwietnia 2016
Skład:
Thomas van der Reydt – gitara elektryczna
Selwyn Slop – gitara basowa, gitara barytonowa
Peter van der Meer – fortepian, organy, gitara elektryczna
Tjerk Stoop – syntezatory, efekty elektroniczne, gitara elektryczna
Sander Evers – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.