Chociaż bazą wypadową Amerykanina Scotta Hellera (na co dzień lidera Øresund Space Collective) jest Kopenhaga, od czasu do czasu opuszcza on swoją bezpieczną skandynawską przystań i rusza w świat. Na przykład do ojczystych Stanów Zjednoczonych. Efektem jednej z takich podróży była wspólna sesja nagraniowa z kalifornijską formacją 3rd Ear Experience, która ukazała się w ubiegłym roku na albumie „Ear to Space”.
Tu miejsce na labirynt…: Powrót na ojczyzny łono
[Scott (Dr. Space) Heller, 3rd Ear Experience „Ear to Space” - recenzja]
Chociaż bazą wypadową Amerykanina Scotta Hellera (na co dzień lidera Øresund Space Collective) jest Kopenhaga, od czasu do czasu opuszcza on swoją bezpieczną skandynawską przystań i rusza w świat. Na przykład do ojczystych Stanów Zjednoczonych. Efektem jednej z takich podróży była wspólna sesja nagraniowa z kalifornijską formacją 3rd Ear Experience, która ukazała się w ubiegłym roku na albumie „Ear to Space”.
Scott (Dr. Space) Heller, 3rd Ear Experience
‹Ear to Space›
Utwory | |
CD1 | |
1) Screams of Eagle Bone | 14:51 |
2) Anam Cara | 20:22 |
3) Dreams of the Caterpillar | 22:13 |
4) Coin in the Desert | 09:38 |
5) Sue’s Dream World | 06:04 |
Scott Heller, którego zdecydowana większość fanów zna pod pseudonimem artystycznym Dr. Space, choć pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, od wielu już lat mieszka w Europie. Jako swoją nową „małą ojczyznę” wybrał duńską Kopenhagę. Tam stoi na czele psychodeliczno-spacerockowej formacji
Øresund Space Collective, doskonale znanej zwłaszcza tym, którzy poznawali muzykę rockową na płytach
Hawkwind czy Ozric Tentacles. Od czasu do czasu jednak Heller opuszcza Zelandię i rusza w różne strony świata, aby nagrywać z innymi artystami. Może to być na przykład mieszkający w Portugalii brytyjski gitarzysta Martin Weaver (patrz album „Dr. Space’s Alien Planet Trip, Vol. 3”), może też być kalifornijski gitarzysta Robbi Robb, który od ośmiu lat kieruje – pokrewną stylistycznie ØSC – grupą 3rd Ear Experience.
Wspomniany Robbi Robb, chociaż od połowy lat 80. ubiegłego wieku mieszka w USA, pochodzi z Republiki Afryki Południowej. Tam też zaczynał karierę muzyczną, stając na czele punkowego zespołu The Asylum Kid, po którego rozpadzie powołał z kolei do życia alternatywno-metalową formację Tribe After Tribe. Gdy przeprowadził się na drugi brzeg Atlantyku i osiadł w kalifornijskim miasteczku Joshua Tree (przylegającym do słynnego parku narodowego), zebrał nowy skład Tribe After Tribe, w którym znalazło się miejsce między innymi dla basisty D(o)uga Pinnicka (później zdobędzie on sławę w szeregach King’s X). Kolejnym krokiem w artystycznym rozwoju Robba (tym razem w roli wokalisty i basisty) była współpraca z gitarzystą Pearl Jam Jeffem Amentem oraz perkusistą Richardem Stuverudem. Pod szyldem Three Fish wydali oni dwie świetne płyty: „Three Fish” (1996) oraz „The Quiet Table” (1999). A potem paliwo napędzające muzyków wypaliło się, a ich drogi rozeszły…
W tym czasie Robbie poznał śpiewającą i grającą na instrumentach klawiszowych artystkę ukrywającą się pod hinduskim pseudonimem Amritakripa, która niebawem została zresztą jego żoną. Kiedy więc w 2012 roku Robb postanowił zrobić kolejny krok i powołał do życia 3rd Ear Experience, do współpracy zaprosił, co chyba nie dziwi, również małżonkę. Poza tym w składzie znaleźli się również: drugi gitarzysta Eric Ryan, drugi klawiszowiec Alan Swanson, basista D(o)ug Pinnick (stary kumpel z Tribe After Tribe), saksofonista Aaron Merc oraz perkusista Eric Mouness. Z nimi – oraz z pojawiającym się gościnnie, grającym na aborygeńskim didgeridoo, Kuroshem Showghim – Robbie nagrał debiutancki album 3rd Ear Experience – „Peacock Black” (2012). Było to dla niego zupełnie nowe doświadczenie, rozpoczynające podróż do fascynującego świata psychodelii i space rocka (chociaż z łatwo zauważalnymi elementami world music).
W kolejnych latach zespół dość często zmieniał skład, ale jednocześnie regularnie nagrywał nowe płyty: „Boi” (2013), zrealizowaną do spółki z formacją Fever Dog „Dog Ear” (2014), „Incredible Good Fortune” (2014), sygnowaną przede wszystkim przez Amritakripę „Kiss of Bliss” (2015), „Stones of a Feather” (2016) oraz „Stoned Gold” (2017), na której za bębnami pojawił się Richard Stuverud, stary kumpel z Three Fish. Rotacje personalne i zapraszanie do studia nagraniowego wciąż nowych gości zapewne miało uchronić zespół przed stagnacją, w jaką nietrudno popaść wykonawcom spod znaku space rocka. Kiedy więc w 2018 roku nadeszła propozycja współpracy od Scotta Hellera, Robb nie zastanawiał się długo i ochoczo przyjął wyciągniętą dłoń. Dr. Space spakował manatki i wybrał się do Kalifornii, aby wziąć udział we wspólnym jam-session, podczas którego powstał materiał na kolejny album. Następnie Heller zapakował taśmy i zabrał je ze sobą z powrotem do Europy, gdzie oddał w ręce szefostwu hamburskiej wytwórni Space Rock Productions, z którą – czy jako lider
Øresund Space Collective, czy też jako współpracownik
Deep Space Destructors – kooperuje od lat.
Efektem zabiegów Dr. Space’a okazał się, opublikowany w maju ubiegłego roku, krążek „Ear to Space”. Zwróćcie uwagę na pojawiające się w tytule płyty odwołanie do obu podmiotów wykonawczych, co miało zapewne podkreślić partnerską współpracę i równoważny wpływ Robba i Hellera na ostatecznych kształt albumu. Trafiło na niego pięć kompozycji, które można podzielić na trzy części. Pierwsza to klasyczny psychodeliczny space rock; składają się na nią dwa pierwsze utwory, to jest – trwające w sumie ponad pół godziny – „Screams of Eagle Bone” i „Anam Cara”. Trzecia to wieńczący wydawnictwo ambientowy rock elektroniczny nawiązujący do późnego Tangerine Dream czy Klausa Schulzego; w tym stylu utrzymane są „Coin in the Desert” i „Sue’s Dream World”. A gdzie się podziała część druga? Dosłownie – pośrodku. Reprezentuje ją ponad dwudziestominutowa „Dreams of the Caterpillar”, która jest mostem łączącym części pierwszą i ostatnią, czymś wypadkowym pomiędzy doświadczeniami tak zwanej „szkoły berlińskiej” a współczesnym space rockiem zrodzonym z miłości do
Hawkwind (i pokrewnych mu
formacji).
Wspólnym mianownikiem wszystkich pięciu utworów jest wykorzystanie na dużą skalę syntezatorów i różnorakich instrumentów klawiszowych, na których grają nie tylko Scott Heller i Amritakripa, ale również Robbi Robb (syntezator gitarowy) i John Whoolilurie (organy Hammonda). Oczywiście ich rola z każdym kolejnym numerem rośnie, a w dwóch ostatnich odgrywają one już rolę absolutnie dominującą. Zanim jednak słuchacz dotrze do tego momentu, może cieszyć uszy najbardziej klasycznymi przejawami space rocka w postaci wspomnianych już „Screams of Eagle Bone” oraz „Anam Cara”. W pierwszym z nich elementem napędzającym zespół jest perfekcyjnie pracująca sekcja rytmiczna – czytaj: basista Jorge Bassman Carrillo i perkusista Richard Stuverud – najistotniejszym smaczkiem natomiast powracające parokrotnie partie saksofonu Johna Whooliluriego, który płynnie przechodzi od freejazzowych improwizacji po nastrojowy modern jazz. Dęciak, choć istotny, pojawia się jednak w tle, zawsze współwystępując ze wszechobecnymi syntezatorami. Podobną rolę pełni zresztą także gitara Robbiego Robba, który – warto to podkreślić! – serwuje w „Screams of Eagle Bone” wyśmienitą powłóczysto-progresywną solówkę, jakiej nie powstydziliby się klasycy gatunku.
„Anam Cara” – utwór numer dwa – to w zasadzie suita, która gatunkowo lokuje się w tych samych okolicach co „Screams of Eagle Bone”. Brzmieniowo i aranżacyjnie jest jednak jeszcze bogatsza: do gitary i przeniesionego tym razem na daleki plan saksofonu dochodzą tutaj bardzo stylowe organy Hammonda oraz etniczne, „gardłowe” wokalizy Robbiego i Amritakripy. Od „Dreams of the Caterpillar” zaczyna się natomiast stopniowe przepoczwarzanie stylistyczne. Wciąż istotną rolę odgrywają żywe instrumenty (vide gitara solowa, sekcja rytmiczna), lecz niepodzielnie rządzą i dzielą syntezatory. Aczkolwiek po elektroniczno-ambientowym otwarciu i części środkowej pod koniec następuje jednak zwrot w stronę rocka psychodelicznego. Czego nie można już powiedzieć o ostatnich piętnastu minutach płyty. „Coin in the Desert” i „Sue’s Dream World” mogłyby trafić na jakąkolwiek płytę Tangerine Dream (po śmierci Edgara Froesego zespół wciąż istnieje) bądź Klausa Schulzego z ostatnich dwudziestu paru lat – i zapewne wielu słuchaczy nie dostrzegłoby znaczącej różnicy. I żebyśmy się dobrze zrozumieli – nic w tym złego! Hołd oddany Mistrzom zawsze jest w cenie, a Dr. Space ma wyjątkowo dużo powodów, aby go składać.
Skład:
Scott Heller (Dr. Space) – syntezatory analogowe
Robbi Robb – gitara elektryczna, syntezator gitarowy, wokaliza (2)
Eric Ryan – gitara elektryczna
Amritakripa – instrumenty klawiszowe, wokaliza (2)
John Whoolilurie – organy Hammonda, saksofon (1,2)
Jorge Bassman Carrillo – gitara basowa
Ryan Post – instrumenty perkusyjne
Richard Stuverud – perkusja