Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Olhava
‹Frozen Bloom›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFrozen Bloom
Wykonawca / KompozytorOlhava
Data wydania2 kwietnia 2021
Wydawca Slowsnow Records
NośnikCD
Czas trwania59:02
Gatunekmetal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Andriej Nowożyłow, Timur Jusupow, Austin Lunn
Utwory
CD1
1) The Queen of Fields20:16
2) Adrift07:41
3) Frozen Bloom14:43
4) Frozen Bloom II16:22
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Surowa, dzika, nieokiełznana
[Olhava „Frozen Bloom” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Rosjanie mają doświadczenie w podobnych projektach, łączących w sobie nastrojowość post-rocka z brutalnością black metalu. Przodują w tym zwłaszcza artyści mieszkający na północy kraju, gdzie natura jest człowiekowi mniej przyjazna, ale za to dziksza i nieokiełznana. Taka też bywa muzyka petersburskiego zespołu Olhava, który na najnowszym albumie – „Frozen Bloom” – rozrósł się do rozmiarów tria.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Surowa, dzika, nieokiełznana
[Olhava „Frozen Bloom” - recenzja]

Rosjanie mają doświadczenie w podobnych projektach, łączących w sobie nastrojowość post-rocka z brutalnością black metalu. Przodują w tym zwłaszcza artyści mieszkający na północy kraju, gdzie natura jest człowiekowi mniej przyjazna, ale za to dziksza i nieokiełznana. Taka też bywa muzyka petersburskiego zespołu Olhava, który na najnowszym albumie – „Frozen Bloom” – rozrósł się do rozmiarów tria.

Olhava
‹Frozen Bloom›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFrozen Bloom
Wykonawca / KompozytorOlhava
Data wydania2 kwietnia 2021
Wydawca Slowsnow Records
NośnikCD
Czas trwania59:02
Gatunekmetal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Andriej Nowożyłow, Timur Jusupow, Austin Lunn
Utwory
CD1
1) The Queen of Fields20:16
2) Adrift07:41
3) Frozen Bloom14:43
4) Frozen Bloom II16:22
Wyszukaj / Kup
Mieszkający w Petersburgu wokalista, gitarzysta (również basowy) i klawiszowiec Andriej Nowożyłow zaczynał karierę mniej więcej dekadę temu w zespole Trna, którego twórczość łączyła w sobie elementy post-rocka, shoegaze’u i black metalu (stylistycznie była więc bardzo bliska tego, co na wczesnym etapie swej działalności proponował francuski zespół Alcest). I chociaż formacja ta istnieje do tej pory (ba! na początku września wydała nawet czwarty pełnowymiarowy album zatytułowany „Istok”), z czasem Andriej postanowił spróbować swych sił w jednoosobowym projekcie Olhava, którego muzyka wyrastała korzeniami z tego, co grała jego macierzysta formacja. Pod tym szyldem zadebiutował jesienią 2016 roku cyfrowym singlem „Ladoga”; następnie pojawił się na składance „Estrangement, Love, Remembrance” (2016), by po niespełna trzech kolejnych latach wydać już normalnych rozmiarów album.
Nowożyłow nie główkował zbyt długo nad jego tytułem i ochrzcił go – szok, prawda? – „Olhava”. Znalazły się na nim dwa rozbudowane nagrania – „Loyalty” i „Hope” – nad którymi muzyk pracował w latach 2017-2019. Kilka miesięcy później pojawiło się natomiast wydawnictwo „Never Leave Me Alone” (2020), którego materiał to udrone’owione (wiem, właśnie stworzyłem nowe słowo!) wersje utworów z „Olhavy”. Na prawdziwy premierowy album fani Andrieja musieli poczekać do marca, kiedy światło dzienne ujrzała „Ladoga” (niewiele mająca wspólnego z debiutanckim singlem). Z kolei rok później petersburżanin uraczył świat krążkiem „Frozen Bloom”, który tym chociażby różni się od wcześniejszych, że został zrealizowany w poszerzonym do tria składzie. Nowożyłow tym razem nie zagrał na perkusji; w tym celu zatrudnił Timura Jusupowa, swojego kolegę z Trny. Nie mniejszy wpływ na brzmienie płyty miał udział gościa ze Stanów Zjednoczonych.
O kogo chodzi? O gitarzystę i wokalistę Austina Lunna (rodem z Louisville w Kentucky), który znany jest z takich formacji folkowo-blackmetalowych (i pokrewnych stylistycznie), jak Panopticon, Plain Words, Seidr czy The People’s War. Na „Frozen Bloom” dorzucił ścieżki gitar oraz w pierwszej części kompozycji tytułowej odpowiedzialny był za śpiew chóralny. Trzeba przyznać, że zaproszenie Lunna okazało się być ze wszech miar słuszną decyzją. Jego udział nie sprowadza się bowiem tylko do symbolicznego zaznaczenia obecności, dzięki czemu można by trafić do większego grona odbiorców w USA, ale decyduje o nastroju i jakości całego wydawnictwa. A czego można się po nim spodziewać? Jeżeli ktoś wcześniej poznał albumy „Olhava” i „Ladoga” niczym specjalnym zaskoczony nie zostanie, ale to wcale nie oznacza, że „Frozen Bloom” jest jedynie powieleniem ich schematu.
Ponownie mamy do czynienia – poza jednym przypadkiem – z mocno rozbudowanymi kompozycjami. Dość powiedzieć, że złożony z czterech utworów krążek trwa niemal godzinę. Otwiera go dwudziestominutowy „The Queen of Fields”, który jest najklasyczniejszym przykładem blackgaze’u. Chociaż utrzymany w szalonym tempie i ciężki jak walec, za sprawą syntezatorów i blackowego śpiewu (ukrytego za ścieżkami gitar i klawiszy) ma też niezwykły klimat. Wieje od niego bezbrzeżnym smutkiem, który podkreślony zostaje zapętloną, nostalgiczną partią gitary. Najkrótszy w całym zestawieniu „Adrift” to praktycznie – na tle pozostałych – …ballada. Subtelna gitara akustyczna i powłóczyste syntezatory w tle przydają mu niezwykłego nastroju. We „Frozen Bloom I” Andriej, Timur i Austin łączą obie formy: z jednej strony podkręcają tempo, z drugiej blackmetalowy przekaz łagodzą duetem gitarowym i chórem (wcale nie anielskim). Zaskoczeniem jest natomiast zamykający całość niemal szamański „Frozen Bloom II” – oparty głównie na potężnie brzmiących syntezatorach, które momentami miażdżą słuch, lecz jednocześnie budują niepowtarzalną atmosferę. Piękna płyta, choć na pewno nie dla każdego.
koniec
30 września 2021
Skład:
Andriej Nowożyłow – głos, gitara elektryczna, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Timur Jusupow – perkusja

gościnnie:
Austin Lunn – gitara elektryczna, gitara akustyczne, rezonatory gitarowe, śpiew chóralny

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.