Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Actionfredag
‹Turist i eget liv›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTurist i eget liv
Wykonawca / KompozytorActionfredag
Data wydania16 czerwca 2023
Wydawca Hærverk Industrier
NośnikCD
Czas trwania39:33
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Hella Thornquist, Katrina Lenore Sjøberg, Aksel Valheim Lem, Ivar Haugaløkken Stangeby (Haugebonden Gode Gullstein), Ola Mile Bruland, Espen Fladmoe Wolmer, Aleksandra Morozowa, Asa Ree, Håkon Oftung (Dauinghorn of Jordsjø), Mari Mile Bruland, Steinar Børve, Liv Santos Holm, Julia Więdłocha, Kristian Frøland
Utwory
CD1
1) Pönk på svenska05:50
2) En behagelig durakkord som sier noe om hvordan det er å se uten å bli sett06:21
3) Gadgetry cum dystopia06:33
4) Peaches en Ulven04:09
5) Jesus i min bod07:19
6) Ensomhet er bare en følelse09:17
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Czy Canterbury leży w Norwegii?
[Actionfredag „Turist i eget liv” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trudno wprawdzie uznać norweski sekstet Actionfredag za supergrupę, ale warto podkreślić, że w jej składzie znaleźli się muzycy współpracujący z takimi formacjami, jak Jordsjø, Mt. Mélodie czy Norsk Råkk. Jeszcze ciekawiej jednak prezentuje się na albumie „Turist i eget liv” lista gości, wśród których pojawiają się artyści znani z płyt zespołów Tusmørke, Panzerpappa, Wobbler i wspomnianego już Jordsjø.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Czy Canterbury leży w Norwegii?
[Actionfredag „Turist i eget liv” - recenzja]

Trudno wprawdzie uznać norweski sekstet Actionfredag za supergrupę, ale warto podkreślić, że w jej składzie znaleźli się muzycy współpracujący z takimi formacjami, jak Jordsjø, Mt. Mélodie czy Norsk Råkk. Jeszcze ciekawiej jednak prezentuje się na albumie „Turist i eget liv” lista gości, wśród których pojawiają się artyści znani z płyt zespołów Tusmørke, Panzerpappa, Wobbler i wspomnianego już Jordsjø.

Actionfredag
‹Turist i eget liv›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTurist i eget liv
Wykonawca / KompozytorActionfredag
Data wydania16 czerwca 2023
Wydawca Hærverk Industrier
NośnikCD
Czas trwania39:33
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Martin Hella Thornquist, Katrina Lenore Sjøberg, Aksel Valheim Lem, Ivar Haugaløkken Stangeby (Haugebonden Gode Gullstein), Ola Mile Bruland, Espen Fladmoe Wolmer, Aleksandra Morozowa, Asa Ree, Håkon Oftung (Dauinghorn of Jordsjø), Mari Mile Bruland, Steinar Børve, Liv Santos Holm, Julia Więdłocha, Kristian Frøland
Utwory
CD1
1) Pönk på svenska05:50
2) En behagelig durakkord som sier noe om hvordan det er å se uten å bli sett06:21
3) Gadgetry cum dystopia06:33
4) Peaches en Ulven04:09
5) Jesus i min bod07:19
6) Ensomhet er bare en følelse09:17
Wyszukaj / Kup
Tego zespołu macie prawa nie znać. Jak i ja nie znałem go, dopóki nie usłyszałem przed paroma tygodniami jego debiutanckiej płyty. Ciekawie jednak zaczyna robić się w momencie, kiedy zaglądamy za jego kulisy. Wtedy okazuje się, że część muzyków tworzących Actionfredag jest mi doskonale znanych. Część, ale nie wszyscy. Dotąd nie miałem bowiem do czynienia, przynajmniej świadomie, z wokalistką Katriną Lenore Sjøberg (związaną z formacjami Lupa i Omhu); zupełnie obcy są mi również wokalista i gitarzysta Martin Hella Thornquist, gitarzysta Aksel Valheim Lem, jak i perkusista Espen Fladmoe Wolmer (który dał się poznać również z łączącej ska z punkiem grupy Norsk Råkk). Oni to dla mnie prawdziwa tabula rasa, ale pozostałych członków podstawowego składu – klawiszowca Ivara Stangeby’ego Haugaløkkena oraz basistę Olę Milego Brulanda – kojarzę przede wszystkim z występów w krautrockowo-eksperymentalnej formacji Mt. Mélodie i progresywno-folkowym Jordsjø (vide „Pastoralia”).
Z gośćmi sprawa jest jeszcze prostsza. Skrzypaczka Asa Ree ma na swoim koncie udział w nagraniu płyt „Dwellers of the Deep” (2020) Wobblera, „Pastoralia” (2021) Jordsjø oraz „Hestehoven” (2023) Tusmørke; grający tutaj jedynie na flecie multiinstrumentalista Håkon Oftung oraz perkusista Kristian Frøland to z kolei założyciele i od niemal dziesięciu lat podstawowi członkowie Jordsjø; saksofonista Steinar Børve na co dzień udziela się w progresywno-awangardowej formacji Panzerpappa, a wokalistka Aleksandra Morozowa, wspomagająca swym talentem Mt. Mélodie, w tym roku pojawiła się również na krążku projektu The Chronicles of Father Robin.
Ale jest także akcent polski – to mieszkająca od kilku lat w Norwegii dziennikarka i tłumaczka literatury polskiej (między innymi Brunona Schulza, Stanisława Lema, Andrzeja Sapkowskiego i Olgi Tokarczuk) Julia Więdłocha, która w jednym utworze („Peaches en Ulven”) zagrała na… harfie. Zestaw gości uzupełniają jeszcze dwie artystki: klarnecistka Mari Mile Bruland oraz grająca na melodyce (to instrument klawiszowy) Liv Santos Holm. Czego można spodziewać się po zespole dysponującym tak bogatym i różnorodnym instrumentarium? Muzyka Actionfredag wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom. Wyrasta ona oczywiście z ducha rocka progresywnego lat 70. ubiegłego wieku, ale zahacza również o skandynawski folk (inaczej zresztą być nie mogło), awangardę, jak i – to chyba najbardziej wyraziście – tak zwaną „scenę Canterbury”, której najznakomitszymi przedstawicielami były przed dekadami takie formacje, jak The Soft Machine, Gong, Matching Mole i National Health.
Na wydany przez działającą od sześciu lat na przedmieściach Oslo niezależną wytwórnię Hærverk Industrier album „Turist i eget liv” trafiło sześć kompozycji, a całość – wzorem płyt z lat 70. XX wieku – nie przekracza czterdziestu minut. Krążek otwiera utwór „Pönk på svenska”. Początek jest stonowany, oparty na dźwiękach fortepianu elektrycznego, ale gdy tylko do klawiszowca dołącza gitarzysta, zaczyna robić się energetycznie, a z czasem – wręcz czadowo. Aż do przesilenia, po którym obaj soliści – dla odmiany – biorą się teraz za tonowanie emocji. Tak naprawdę jest to jednak tylko chwila oddechu przed kolejnym potężnym rockowym uderzeniem, które tym razem trwa do ostatnich sekund. W innym kierunku zespół podąża w drugim w kolejności „En behagelig durakkord som sier noe om hvordan det er å se uten å bli sett”. Pomimo rozmachu aranżacyjnego (vide Hammondy nakładające się na syntezatory i piano elektryczne) jest to numer zaskakująco subtelny, z eteryczną wokalizą żeńską i subtelnymi skrzypcami. Nawet gdy pod koniec muzycy decydują się na ostrzejsze wstawki, nie zapominają przy tym o zapadającej w pamięć melodii.
„Gadgetry cum dystopia” składa się z dwóch mocno zróżnicowanych części. W pierwszej, delikatnej i kontemplacyjnej, prym wiodą skrzypce i fortepian elektryczny, z czasem wsparte przez klarnet; w drugiej natomiast, znacznie bardziej rockowej i progresywnej, wybija się zapętlony motyw gitary. Choć w finale, za sprawą duetu skrzypcowo-fortepianowego, Norwegowie wracają do punktu wyjścia. Oddech w finale „Gadgetry cum dystopia” przydaje się tym bardziej, że otwarcie kolejnego na liście „Peaches en Ulven” nie daje wytchnienia. Szybki rytm i dopasowana do niego improwizacja fortepianu elektrycznego z dochodzącymi później innymi instrumentami tworzą muzyczną „magmę”, z której następnie wyłaniają się stopniowo dźwięki piana, gitary, a bliżej końca w tle żeńskiej wokalizy – zwiewne tony harfy.
W „Jesus i min bod” muzycy Actionfredag najbardziej zbliżają się do stylistyki progresywnego fusion, co zawdzięczają przede wszystkim jazzrockowej partii gitary, która jednak z czasem nabiera czysto rockowej zadziorności. Ten moment wyznacza koniec pierwszego wątku opowieści. W drugim zespół powraca do korzeni rodem z Canterbury, czemu służy głównie duet gitary z pianem Rhodesa i nałożone na niego wokalizy (tym razem także męska). Na finał Norwegowie wybrali niemal dziesięciominutową kompozycję „Ensomhet er bare en følelse”, w której ponownie podążają chwilę wcześniej przetartym szlakiem. Fundamentem są kolejne partie fortepianu elektrycznego, na nim wznoszą się solówki innych instrumentów – gitary, syntezatorów, wreszcie energetyczny śpiew Martina Helli Thornquista. Aż do zgrzytliwego fortepianowego zwieńczenia. „Turist i eget liv” wpisuje się w coraz dłuższą listę doskonałych tegorocznych produkcji muzycznych rodem z Norwegii, co, mam nadzieję, sprawi, iż Actionfredag pozostanie z nami na dłużej.
koniec
12 października 2023
Skład:
Martin Hella Thornquist – śpiew, gitara elektryczna
Katrina Lenore Sjøberg – śpiew
Aksel Valheim Lem – gitara elektryczna
Ivar Stangeby Haugaløkken – instrumenty klawiszowe
Ola Mile Bruland – gitara basowa
Espen Fladmoe Wolmer – perkusja

gościnnie:
Aleksandra Morozowa – chórki
Asa Ree – skrzypce
Håkon Oftung – flet
Mari Mile Bruland – klarnet
Steinar Børve – saksofon
Liv Santos Holm – melodyka
Julia Więdłocha – harfa
Kristian Frøland – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.