Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Granice nauki: Wyprawa dziesięciu tysięcy

Esensja.pl
Esensja.pl
Artur Szrejter
« 1 3 4 5 6 7 8 »

Artur Szrejter

Granice nauki: Wyprawa dziesięciu tysięcy

Cyrus bacznie obserwował poczynania Greków, ale nie wydał rozkazu frontalnego ataku. Czekał wciąż na ruch Wielkiego Króla, obawiał się także, że prawe skrzydło Artakserksesa łatwo może go zajść z boku i okrążyć.
Król wreszcie zdecydował się na działanie - rozkazał Gobryasowi i Arbakesowi wykonać manewr oskrzydlający.
Cyrus nie mógł do tego dopuścić. Wybrał zaś jedyne logiczne rozwiązanie - atak na centrum sił wroga. Wiedział, że z chwilą śmierci Artakserksesa bitwa będzie wygrana, wojska brata w jednej chwili wybiorą go na nowego władcę.
Przypuścił więc szaleńczy atak swoimi sześciuset przybocznymi na sześć tysięcy gwardii króla. Ci, zapewne, nie spodziewali się tak desperackiego kroku, gdyż w krótkim czasie gwardia została rozbita. Niestety, także jeźdźcy Cyrusa ulegli rozproszeniu w toku walki. Pozostało przy nim tylko kilkunastu Towarzyszy Stołu, czyli najwierniejszych przyjaciół, którzy mieli prawo do spożywania posiłków przy książęcym stole.
Cyrusowi prawie się powiodło. Dopadł Artakserksesa i zmierzył się z nim twarzą w twarz. Zdołał nawet dotkliwie zranić króla w pierś, ciosem, który przebił zbroję. Wtedy wszakże na odsiecz władcy ruszyło kilku przybocznych. Nie wiadomo, kto zabił Cyrusa - król twierdził, że dokonał tego własnoręcznie, ale znalazło się też co najmniej dwóch takich, którzy chwalili się dokładnie tym samym wyczynem. Jak było, dokładnie nie wiadomo. W każdym razie Cyrusa dość łatwo było zranić, gdyż, wzorem swych koczowniczych przodków, zrezygnował z hełmu i metalowej zbroi, by takim postępowaniem dać przykład bohaterskiej walki. Być może właśnie dlatego poległ, nim zdołał zabić króla. Umierającego księcia chwycił jego ostatni żywy przyboczny o imieniu Artapates. Sam został chwilę potem zabity, choć niektórzy twierdzili, że przebił się sztyletem nad ciałem ukochanego pana.
Uniesiony triumfem, Wielki Król rozkazał natychmiast odciąć głowę brata oraz rękę, która śmiała go zranić. Te dowody zwycięstwa zawieziono potem do stolicy ku przestrodze innym zdrajcom.
Ariajos, który, jak się zdaje, nie wspomógł Cyrusa w jego szaleńczym ataku, natychmiast zarządził odwrót i zatrzymał się dopiero przy własnych taborach. Tam poddał się oddziałom pościgowym. Persowie Artakserksesa doszczętnie złupili obóz Cyrusa, po czym ruszyli ku taborowi Greków. Tutaj jednakże dostali ostrą odprawę - pozostali na miejscu Hellenowie na tyle mocno się bronili, że Persowie postanowili na razie dać spokój zdobywaniu tak marnego łupu.
Tymczasem wróćmy ku południowemu krańcowi pola bitwy. Tyssafernes w końcu zdołał zgromadzić wokół siebie część rozbitych oddziałów i zmusił je do zawrócenia. Ustawił szeregi tuż przy rzece, naprzeciw biegnących ku niemu peltastów, i spróbował się przedrzeć na zachód. Dowodzący peltastami Epistenes z Amfipolis wykazał się dobrym rozeznaniem taktycznym. Dostrzegł, że oddziały zgromadzone przez Tyssafernesa nie mogą zagrozić Grekom od tyłu, gdyż są zbyt słabe, jednocześnie zaś były zbyt mocne, by zdołał je powstrzymać własnymi lekkozbrojnymi. Polecił zatem podkomendnym pójść w rozsypkę i przepuścić Tyssafernesa, jednocześnie kąsając jego szeregi po bokach. Za taki rozkaz Epistenes został później wyróżniony przez swych dowódców.
Tyssafernes zdołał się zatem przedrzeć na zachód i dotarł w okolice obozu Cyrusa. Tutaj dostrzegł, że jest już po bitwie. Zawiadomił przeto Artakserksesa, że Grecy są niemal nietknięci i nadal stanowią wielkie zagrożenie dla perskich wojsk. Wielki Król nakazał ponowne ustawienie szyku, tym razem czołem ku wschodowi.
Grecy w końcu zrezygnowali z pościgu. Nic jeszcze nie wiedzieli o śmierci Cyrusa ani o poddaniu się Ariajosa. Zawrócili i nagle ujrzeli przed sobą uszykowane do walki zastępy Persów.
Klearch postanowił zmienić ustawienie: przesunął oddziały bardziej ku południowi, by lewe skrzydło oparło się na Eufracie, co miało uniemożliwić Persom oskrzydlenie Hellenów od południa.
I znów sytuacja się powtórzyła: Grecy zaśpiewali pean, ruszyli biegiem, zaś Persowie uciekli. Tym razem Hellenowie ścigali ich do jakiejś, nie wymienionej z nazwy, wsi, za którą znajdowało się spore wzniesienie. Na owym wzgórzu zgrupowała się konnica perska, liczącą kilka tysięcy wojowników. Grecy dostrzegli tam też królewski proporzec - złotego orła. Po reszcie wojsk nie było śladu.
Klearch jeszcze raz nakazał atakować. Persowie znów uciekli, tym razem rozpierzchając się na wszystkie strony, tak że nie za bardzo było kogo gonić.
W tej sytuacji Klearch wysłał na szczyt wzgórza wypatrywaczy. Ci wrócili z wieścią, że widać tylko pięty uciekających żołnierzy Wielkiego Króla, zaś po Cyrusie ani śladu.
Po krótkiej naradzie Hellenowie wrócili do taborów. Obóz Cyrusa zastali ograbiony, zaś we własnym dowiedzieli się o nieudanym ataku Persów. To wszakże jeszcze o niczym nie świadczyło - tabory mogli przecież rozrabować rozbici przez Cyrusa maruderzy.
Klearch i inni wodzowie byli pewni, że także Cyrus wygrał starcie na własnym odcinku i teraz zajmuje się ściganiem wojsk Wielkiego Króla. Postanowili zatem przy taborach zaczekać na jego powrót.
Wreszcie zapadła noc, przynosząca upragniony chłód. Przyniosła jednak też głód, którego nie było czym zaspokoić - wszystkie zapasy znajdowały się przecież w obozie Cyrusa. Była to pierwsza, ale wcale nie ostatnia noc, którą Grecy spędzili o pustych żołądkach na obcej ziemi.
Świt przyniósł wieści. Tyle tylko, że Hellenowie spodziewali się zupełnie innych, radosnych doniesień. Kiedy dowiedzieli się, że Cyrus poległ, a oni, mimo wygranej, znaleźli się w środku wrogiego imperium, opuszczeni i zdani tylko na własne siły, zapanowało ogólne zniechęcenie. Żołnierze rzucali broń na ziemię i przestawali słuchać rozkazów. Woleli umrzeć w tej chwili, niż znosić jeszcze choćby godzinę niepewności.
Tak zakończyła się zwycięska dla Greków, ale nie dla Cyrusa, bitwa pod Kunaksą, u wrót Babilonu.
ETAP II: KATABASIS - MARSZ KU MORZU
W tym miejscu rozpoczyna się druga część wędrówki armii greckiej - o ile wcześniej oddalała się ona od morza (gr. anabasis), to teraz zaczęła ku niemu podążać (gr. katabasis), chcąc wyrwać się z wrogiego państwa.
Ten etap eksodusu nie zostanie już tak szczegółowo omówiony, jak poprzedni, jednak zwrócimy uwagę na kilkanaście momentów, ważnych i ciekawych z punktu widzenia historii wojskowości. Najpierw zajmiemy się skrótowym opisaniem dalszych dziejów armii helleńskiej, potem przyjdzie pora na omówienie taktyki strategów greckich, szczególnie jeśli chodzi o sposoby walki w górach.
Wędrówka ku morzu
Jak widzieliśmy, Grecy znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, w każdej chwili mogli się spodziewać zagłady. W końcu jednak strategowie zdołali zaprowadzić porządek w szeregach i zmusić wojowników do posłuchu.
Już następnego dnia rozpoczęły się rozmowy ze stroną perską. Okazało się przy okazji, że Wielki Król wybaczył Ariajosowi zdradę i pozwolił mu na zachowanie wszystkich godności oraz na powrót do swoich małoazjatyckich posiadłości. Grecy wykorzystali, by zaproponować Ariajosowi, że jeśli taka jego wola, to mogą go osadzić na tronie perskim! Dostojnik ten jednak był realistą, rozumiał, że nie należąc do rodu królewskiego, a na dodatek mając przeciw sobie większość możnych, nie utrzymałby się na tronie dłużej niż parę miesięcy. I, oczywiście, odmówił. W takiej sytuacji Hellenowie zawarli z Ariajosem umowę (przypieczętowaną rytualnym zabiciem wołu, dzika i barana, w których krwi Grecy zanurzyli miecz, zaś Persowie Ariajosa - włócznię), na mocy której ten powinien ich bezpiecznie odprowadzić ku Morzu Egejskiemu. Nie mieli tworzyć jednej kolumny, ale posuwać się równolegle, by nie dochodziło do zatargów między żołnierzami. Ariajos obiecał poprowadzić Greków drogą inną niż ta, którą przybyli - położoną znacznie dalej na północy, ale zapewniającą obfitość wody i pożywienia. Strategowie przystali na taką propozycję.
Jednakże od samego początku współpraca układała się nie tak, jak by sobie Grecy tego życzyli. Niemalże co noc zdarzały się zatargi między Grekami a Persami z obozu Tyssafernesa, który, na rozkaz króla, miał pilnować wierności Ariajosa. Doszło nawet do dezercji trackiego wodza Miltokytesa, który przeszedł pod rozkazy Tyssafernesa z trzystoma peltastami i trzydziestoma jeźdźcami. Także, na polecenie królewskie, zalane zostały wszystkie rowy melioracyjne, by utrudniać Grekom przeprawę. Mimo to Hellenowie starali się ze wszystkich sił zawrzeć oficjalny rozejm z Tyssafernesem, co zresztą wkrótce nastąpiło, ale nie zmieniło agresywnego nastawienia Persów. Zastanawia ślepota strategów greckich, którzy zdawali się nie dostrzegać wrogich poczynań Tyssafernesa i za wszelką cenę starali się zdobyć jego przychylność. Oczywiście, to my, dzisiaj, możemy to postępowanie uznawać za ślepotę i krótkowzroczność, zaś wtedy strategom wydawało się, że przysięgami i rozejmami zapewnią sobie bezpieczny powrót. Nie zdawali sobie wszakże sprawy z bezgranicznej nienawiści Tyssafernesa do wszystkiego, co wiązało się z pamięcią po Cyrusie, jego nieprzejednanym wrogu.
« 1 3 4 5 6 7 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.