Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jan Soldenhoff-Zdrojewski – aktor z Wągrowcem w tle

Esensja.pl
Esensja.pl
Na liście absolwentów wągrowieckiego liceum ogólnokształcącego z 1952 roku pod numerem 860. widnieje nazwisko Jana Soldenhoffa. Jedynie wtajemniczeni, krewni oraz bliscy znajomi wiedzą, że po zakończeniu nauki dziewiętnastoletni Jan wyemigrował z Wielkopolski na stałe, swoje niemiecko brzmiące nazwisko zmienił na polskie i rozpoczął karierę… aktorską.

Sebastian Chosiński

Jan Soldenhoff-Zdrojewski – aktor z Wągrowcem w tle

Na liście absolwentów wągrowieckiego liceum ogólnokształcącego z 1952 roku pod numerem 860. widnieje nazwisko Jana Soldenhoffa. Jedynie wtajemniczeni, krewni oraz bliscy znajomi wiedzą, że po zakończeniu nauki dziewiętnastoletni Jan wyemigrował z Wielkopolski na stałe, swoje niemiecko brzmiące nazwisko zmienił na polskie i rozpoczął karierę… aktorską.
Jan Soldenhoff-Zdrojewski</br>Fot. archiwum Tomasza Soldenhoffa
Jan Soldenhoff-Zdrojewski
Fot. archiwum Tomasza Soldenhoffa
Życie jak znak zapytania
Jan Soldenhoff urodził się 9 czerwca 1933 roku w Warszawie. Jego ojciec był w prostej linii potomkiem kurlandzkiej szlachty – stąd to z niemiecka brzmiące nazwisko. Do wągrowieckiej szkoły ogólnokształcącej (dzisiejszego liceum ogólnokształcącego, które po reformie szkolnictwa w 1948 dzieliło się na dwa stopnie: podstawowy i licealny) trafił najprawdopodobniej w 1950 roku. – Nie wiedzieliśmy ani wtedy, ani dzisiaj nawet, po prawie sześćdziesięciu latach, skąd przybył do Wągrowca – wspomina Mirosława Nowak, szkolna koleżanka Soldenhoffa. – Jego matka mieszkała w Poznaniu, o ojcu nigdy nie wspominał, domyślaliśmy się więc, że nie żyje. Bezpośrednio nikt o to „Jacha”, bo tak na niego mówiliśmy i on sam tak o sobie mówił, nie pytał. Czasy były takie, że lepiej było za dużo nie wiedzieć.
W Wągrowcu zamieszkał u państwa Kozaków przy ul. Opackiej. Głową domu był Michał Kozak, nauczyciel wychowania fizycznego w LO (m.in. pierwszy trener Zbigniewa Orywała), natomiast jego syn Maciej uczęszczał do ogólniaka w tym samym co Soldenhoff roczniku. – Jan był typowym humanistą, pisał wiersze, wspaniale recytował. Poza tym był bardzo koleżeński. W ogóle stanowiliśmy niezwykle zgraną paczkę – opisuje kolegę sprzed lat pani Mirosława.
Egzamin dojrzałości zdał Soldenhoff bez problemu, co wcale nie było wówczas na porządku dziennym. O zdaniu matury decydowała bowiem – poza obiektywną wiedzą ucznia – akceptacja Komitetu Miejskiego PZPR. Przeciwko Soldenhoffowi działacze partyjni widocznie nic nie mieli. Tym większym zaskoczeniem były zarówno dla jego szkolnych kolegów, jak i grona pedagogicznego wydarzenia, do jakich doszło w szkole podczas balu maturalnego. – Jan został z tego balu w sposób bardzo dyskretny po prostu zabrany. Domyślaliśmy się jedynie, że go aresztowano – wspomina pani Mirosława. Ale kto to uczynił i za co? Ślady prowadziły do Urzędu Bezpieczeństwa.
Jan Soldenhoff-Zdrojewski (stoi)</br>Fot. archiwum Tomasza Soldenhoffa
Jan Soldenhoff-Zdrojewski (stoi)
Fot. archiwum Tomasza Soldenhoffa
Nazywaliśmy go „Jachu”
Więcej już Soldenhoffa pani Mirosława nie widziała. Dopiero po kilku latach dostała wiadomość od swojej siostry, która również ukończyła wągrowiecki ogólniak w 1952 roku, żeby oglądać zrealizowany przez łódzki ośrodek telewizji spektakl teatralny, ponieważ zagra w nim… Jan. – Siostra uprzedziła mnie jednak, abym się nie zdziwiła, gdyż wystąpi on pod nazwiskiem Zdrojewski – wspomina była szkolna koleżanka. Dlaczego je zmienił? Można się domyślać, że miało to związek z wcześniejszymi wydarzeniami, które swój, na szczęście nie tragiczny, finał znalazły podczas balu maturalnego. Tajemnicę tamtego aresztowania dopiero po latach wyjaśnił syn aktora, znany poeta, dzisiaj mieszkający w Łodzi, Tomasz Soldenhoff: – W liceum ojciec prowadził Koło Dramatyczne. Opowiadał mi wiele lat później, że kiedy on i inni członkowie kółka omawiali i uczyli się tekstów z „Dziadów” Adama Mickiewicza, przygotowując przedstawienie, jeden z kolegów szkolnych poinformował o tym Urząd Bezpieczeństwa. Po prostu doniósł na ojca, że on i młodzież z Koła prowadzą działalność antypaństwową. Dlatego niedługo potem ojciec został zabrany z balu maturalnego przez UB. Po przesłuchaniach oraz bardzo krótkim i bardzo niesprawiedliwym procesie sąd skazał go niesłusznie na rok więzienia. Karę tę odbył w ciężkich warunkach w więzieniu w Ełku.
Wągrowiecka miłość
Po opuszczeniu więzienia Soldenhoff przyjął nazwisko panieńskie swojej matki i odtąd, aż do śmierci, nazywał się Zdrojewski. Pod tym nazwiskiem zajął się nauką aktorstwa. Do Wągrowca już nie wrócił, mimo że ożenił się z poznaną w Wągrowcu Krystyną Dominą (jej nazwisko także widnieje wśród absolwentów LO rocznika 1952). – Trudno powiedzieć, aby już w szkole ze sobą chodzili. Tworzyliśmy wtedy zgraną paczkę, młodzi nie umawiali się, jak dzisiaj, na randki parami. Przypominam sobie jednak, że później, gdy już Jan zniknął, Krysia wysyłała gdzieś paczki. Pewnie do niego – wspomina Mirosława Nowak.
Janowi i Krystynie urodziło się dwóch synów. Jeden z nich, Tomasz, tak opisuje ojca: – Był pracowitym, niezwykle utalentowanym, niepowtarzalnym, oryginalnym, cenionym i lubianym aktorem i pedagogiem, zaangażowanym w swoją pracę zawodową i społeczną, ofiarnym i kochającym sztukę i ludzi, którym zawsze bardzo chętnie i z oddaniem pomagał. Był szanowany i lubiany przez młodzież i kolegów. Jako ojciec był niezastąpiony, wspaniały, wzorowy. Odznaczał się wielką miłością.
Przed sześcioma laty zorganizowany został w wągrowieckim ogólniaku zjazd absolwentów szkoły z rocznika 1952. – Niestety, Jan nie dożył. O jego śmierci dowiedzieliśmy się właśnie krótko przed zjazdem, kiedy próbowaliśmy się z nim skontaktować, aby wysłać zaproszenie – stwierdza ze smutkiem Mirosława Nowak.
Syn aktora Tomasz Soldenhoff (z lewej) i poeta Jan Kasper (w środku), Łódź, 1989</br>Fot. archiwum Jana Kaspra
Syn aktora Tomasz Soldenhoff (z lewej) i poeta Jan Kasper (w środku), Łódź, 1989
Fot. archiwum Jana Kaspra
U boku Klossa i Wołodyjowskiego
Kariera teatralna i filmowa „Jacha” jest już w miarę dobrze znana. Na scenie zadebiutował 12 października 1955 roku w Teatrze Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze w sztuce Karela Čapka „Matka”. Egzamin aktorski zdał eksternistycznie w 1957 roku. W kinie zadebiutował – już pod nazwiskiem Zdrojewski – w 1961 w „Ludziach z pociągu” Kazimierza Kutza, gdzie zagrał gestapowca. Miał już wtedy na koncie staż w prowincjonalnych teatrach w Zielonej Górze, Białymstoku i Bydgoszczy. W 1962 przeniósł się do Szczecina, a rok później trafił do Łodzi, w której mieszkał i pracował aż do śmierci. Swoje najważniejsze role teatralne zagrał w latach 1959-1963. Były to postacie tytułowe w „Kordianie” Juliusza Słowackiego (Bydgoszcz, premiera: 1959), „Prometeuszu w okowach” Ajschylosa (Bydgoszcz, 1961), „Hamlecie” Williama Szekspira (Szczecin, 1963), był także Petruchiem w Szekspirowskim „Poskromieniu złośnicy” (Bydgoszcz, 1962) oraz Panem Młodym w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego (Szczecin, 1963).
W łódzkich teatrach – przede wszystkim im. Stefana Jaracza oraz Nowym – grał od września 1964 roku. Podziwiano go tam m.in. w „Życiu Galileusza” (1965) oraz „Dobrym człowieku z Seczuanu” (1973) Bertolta Brechta, „Fauście” (1965) Johanna Wolfganga Goethego, „Ślubach panieńskich” (1967) oraz „Mężu i żonie” (1969) Aleksandra Fredry, „Sonacie Belzebuba” (1967) Witkacego, „Rewizorze” (1968, 1980) Nikołaja Gogola, „Dziejach grzechu” (1973) Stefana Żeromskiego, „Siódmym Aniele” (1974) Zbigniewa Herberta, „Henryku VIII” (1975), „Opowieści zimowej” (1979) oraz „Jak wam się podoba” (1981) Szekspira. W 1973 roku związał się na stałe z filmówką, czyli Państwową Wyższą Szkołą Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi: wykładał na Wydziale Aktorskim, trzy lata później został nawet jego dziekanem i stanowisko to piastował do 1980 roku.
W telewizji oglądać można go było przede wszystkim w rolach epizodycznych w serialach: „Stawce większej niż życie” (odcinek zatytułowany „Spotkanie”, w którym zagrał polskiego kapitana; 1967), „Przygodach pana Michała” (przemknął przez cztery odcinki, wcielając się w rolę jednego z wiernych żołnierzy pułkownika Wołodyjowskiego; 1969), „Zaklętym dworze” (w odcinku pt. „Marzyciel i awanturnik” był jednym z gości na przyjęciu wydanym przez hrabiego Żwirskiego; 1976), „Rodzinie Połanieckich” (gdzie był jednym z urzędników w firmie głównego bohatera Stacha Połanieckiego; 1978).
Grób Jana Soldenhoffa-Zdrojewskiego na cmentarzu komunalnym na Dołach w Łodzi</br>Fot. Wikipedia
Grób Jana Soldenhoffa-Zdrojewskiego na cmentarzu komunalnym na Dołach w Łodzi
Fot. Wikipedia
„Uczył ludzi kochać Boga!”
Z filmów kinowych warto wymienić: „Poznańskie słowiki” (1965), w którym partnerował Janowi Machulskiemu; „Śledztwo” Marka Piestraka (1973) na podstawie kryminalnej powieści Stanisława Lema, gdzie wcielił się w postać syna pastora; opowiadający o zamordowaniu Gabriela Narutowicza obraz „Śmierć prezydenta” Jerzego Kawalerowicza (1977), w którym zagrał sekretarza prezydenta; „Był jazz” Feliksa Falka (1981), gdzie można go obejrzeć w roli wykładowcy w konserwatorium; historyczny, oparty na prozie Józefa Hena obraz Ryszarda Bera o kanclerzu Zamojskim „Żelazną ręką” (1989). Po roli w tym filmie na jedenaście lat zniknął z ekranu; pojawił się na nim ponownie dopiero w kręconym na potrzeby stacji TVN serialu stworzonym przez Macieja Wojtyszkę – „Miasteczko” (2000-01).
Powrót ów mógł mieć swój ciąg dalszy. Mógł, gdyby nie śmierć Zdrojewskiego 12 lipca 2001 roku. Niezwykle zasłużonego dla Łodzi aktora pochowano na cmentarzu komunalnym przy ul. Smutnej. – Przez swoje trudne, pracowite i ofiarne, pełne poświęcenia i Bożej miłości życie uświęcił siebie i pomógł wielu innym ludziom rozwinąć się i swoją duchowość oraz talenty. Uczył ludzi kochać Boga i bliźnich, przyrodę, kulturę i sztukę. Uczył miłości i szacunku dla bliźnich, dla świata wartości duchowych i materialnych, w tych bardzo nieraz ciężkich i trudnych czasach, w jakich żyli – podsumował życie swego ojca syn Tomasz. Dla mieszkańców Wągrowca najważniejsze było to, że tak wybitny człowiek związany był choć przez chwilę z tym niewielkim prowincjonalnym wielkopolskim miastem. Szkoda jedynie, że autorem donosu, który kosztował go wolność, także był wągrowczanin.
koniec
30 maja 2008

Komentarze

22 II 2011   14:22:42

Ojciec mój, śp. Jan Soldenhoff-Zdrojewski, po otrzymaniu wyroku był więziony w więzieniach karno-śledczych w Ełku i Białymstoku, gdzie zapewne odbył się jego proces sądowy zakończony wyrokiem skazującym go na 1 rok więzienia. Do Białegostoku przybył pociągiem w eskorcie 2 strażników (lub żołnierzy) z pistoletami maszynowymi. Z dworca do więzienia położonego poza miastem, przy Szosie Południowej szedł z nimi pieszo. Tomasz Soldenhoff - syn. 22.02.2011 r.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.