Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Pasje według świętego Włodzimierza

Esensja.pl
Esensja.pl
Gdyby nie przedwczesna śmierć, Włodzimierz Wysocki obchodziłby dzisiaj swoje 71. urodziny. Choć zmarł prawie 30 lat temu, pamięć o nim nie przemija, o czym dobitnie świadczy zorganizowany w Koszalinie w ubiegły weekend – już po raz siódmy zresztą – Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych poświęconych osobie tego wybitnego rosyjskiego barda, aktora, poety.

Sebastian Chosiński

Pasje według świętego Włodzimierza

Gdyby nie przedwczesna śmierć, Włodzimierz Wysocki obchodziłby dzisiaj swoje 71. urodziny. Choć zmarł prawie 30 lat temu, pamięć o nim nie przemija, o czym dobitnie świadczy zorganizowany w Koszalinie w ubiegły weekend – już po raz siódmy zresztą – Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych poświęconych osobie tego wybitnego rosyjskiego barda, aktora, poety.
Plakat Festiwalu
Plakat Festiwalu
Styczeń to dla polskich – i nie tylko, jak się okazuje – wielbicieli Wołodii miesiąc szczególny. Nie tylko dlatego, że każdego roku właśnie w tym miesiącu świętują kolejne rocznice urodzin artysty, ale także dlatego, że mogą robić to w sposób niepowtarzalny, wybierając się do Koszalina na organizowany nieprzerwanie od siedmiu lat Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych o Włodzimierzu Wysockim – „Pasje według świętego Włodzimierza”. Jego organizatorem jest, jedyne w naszym kraju, muzeum Wysockiego, a mówiąc precyzyjnie – jego dyrektor, doktor Marlena Zimna. Od piętnastu już lat nie ustaje ona w staraniach ocalenia od zapomnienia tego niezwykłego poety, aktora i pieśniarza, który znany był przecież z atencji, jaką darzył Polskę.
W końcu lat 70. XX wieku i przez całą następną dekadę Wołodia cieszył się nad Wisłą wielką popularnością. Telewizja publiczna emitowała filmy, w których grał główne role (vide „Jak car Piotr Ibrahima swatał” czy też kapitalny serial kryminalny „Gdzie jest czarny kot”), płyty Melodii znikały ze sklepowych półek niemal natychmiast po tym, jak się na nich pojawiły, taki sam los czekał nieliczne śpiewniki z tłumaczeniami jego pieśni (autorstwa między innymi zmarłego niedawno Ziemowita Fedeckiego). Po przełomie 1989 roku Wysocki podzielił jednak los wielu wybitnych rosyjskich artystów, którzy niemal z dnia na dzień zniknęli ze świadomości, zwłaszcza młodych, Polaków. I właśnie w takich, wyjątkowo niesprzyjających propagowaniu kultury naszego wschodniego sąsiada, czasach w Koszalinie powstało prywatne Muzeum Włodzimierza Wysockiego. Dzisiaj znane jest już ono w całym świecie. Docenione zostało wreszcie także w Polsce, o czym świadczyć może fakt, że prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki zaproponował w ubiegłym roku dyrektor Zimnej przeniesienie placówki do miasta znanego z wielu wybitnych artystycznych projektów. Kto wie, może kolejna, ósma już, edycja festiwalu odbędzie się właśnie tam, choć – jak twierdzi główna organizatorka – nic nie zostało jeszcze przesądzone.
Dyrektor koszalińskiego Muzeum Włodzimierza Wysockiego Marlena Zimna jest pomysłodawcą i głównym organizatorem festiwalu od początku jego istnienia.
Dyrektor koszalińskiego Muzeum Włodzimierza Wysockiego Marlena Zimna jest pomysłodawcą i głównym organizatorem festiwalu od początku jego istnienia.
Tegoroczny festiwal – na który zjechali goście nie tylko z całej Polski, ale także z Rosji i Izraela – trwał trzy dni, od 17 do 19 stycznia. Dwa pierwsze przeznaczono przede wszystkim na pokazy konkursowe. Tuż po uroczystym otwarciu w sali kinowej Centrum Kultury 105, na którym nie mogło zabraknąć miejscowych władz, odbyła się pierwsza projekcja. Wybrano na nią wyprodukowany w 2008 roku przez rosyjski Kanał 1 film Natalii Gugujewej i Arkadija Kogana „Włodzimierz Wysocki i Marina Vlady. Ostatni pocałunek”. To opowieść o trwającym trzynaście lat romansie Wołodii i słynnej francuskiej aktorki rosyjskiego pochodzenia. Motywem przewodnim filmu była pamiętna scena z jedynego obrazu fabularnego, w którym para ta wystąpiła razem – nakręconego na Węgrzech w 1977 roku dzieła Marty Meszaros „One dwie” („Ok ketten”).
Na kolejne seanse festiwalowi goście przenieśli się już do położonego nieopodal Centrum zabytkowego Domku Kata. Tam w dużo bardziej kameralnych warunkach zaprezentowano kolejne filmy konkursowe. „Wrócę po wasze dusze” Lilii Wjuginy (2008) był całkiem udaną, jak na produkcję półzawodową, próbą sportretowania całego dorobku artysty. Zupełnie inny charakter miał niemal godzinny obraz „Włodzimierz Wysocki na Syberii” (2005), zrealizowany przez – goszczącego na festiwalu – Anatolija Olejnikowa z Nowosybirska. Odsłonięcie w ćwierćwiecze śmierci Wołodii jego pomnika w tym dalekim syberyjskim mieście stało się jednocześnie okazją do zorganizowania koncertu, podczas którego wystąpili między innymi Timur Gordiejew, Aleksandr Filippienko, Olejnikow oraz recytujący wiersze ojca młodszy syn Wysockiego, Nikita. I choć część utworów mogła razić klezmersko-weselnymi aranżacjami, to jednak – jak można sądzić po reakcjach publiczności – przypadły one mieszkańcom Nowosybirska do gustu.
Na wystawie zaprezentowanej w holu Centrum Kultury 105 można było obejrzeć unikatowe zdjęcia Wysockiego z jego pobytu w Nowokuźniecku w 1973 roku.
Na wystawie zaprezentowanej w holu Centrum Kultury 105 można było obejrzeć unikatowe zdjęcia Wysockiego z jego pobytu w Nowokuźniecku w 1973 roku.
Z kolei film Romana Indyka „Ze śmiercią na ty” (2008) był jedną z części seryjnego programu telewizyjnego „Tajnyje znaki”. Mógł on się jednak podobać jedynie tym, którzy lubią tanią sensację. Dość powiedzieć, że najważniejszymi osobami wypowiadającymi się w tym dziełku byli psycholog i… astrolog. Za ciekawostkę – i nic więcej – uznać można także nadesłane z Norwegii przez Bjoerna Johannessena „Polowanie na wilki” (2008), będące prezentacją fragmentów koncertu grupy kabaretowej z Molde, która ma między innymi w repertuarze śpiewane w swoim ojczystym języku pieśni Wołodii. Problem nie tkwił nawet w egzotyce norweskiego, ile w niezwykle odległych klimatem od oryginałów wersjach legendarnych ballad („Kryształowy dom”, „Pieśń o Ziemi”, tytułowa). Na zakończenie pierwszego dnia zaprezentowano unikatowe materiały archiwalne, do których różnymi drogami udało się dotrzeć koszalińskiemu muzeum w ciągu ostatniego roku. Niezwykle interesujące były zwłaszcza fragmenty enerdowskiego programu „KulturMagazin”, który w 1978 roku poświęcił sporo uwagi obecności Teatru na Tagance – i tym samym również Wysockiego – na corocznym Festiwalu Brechtowskim w Berlinie Wschodnim. O tournee Taganki, tyle że w byłej Jugosławii dwa lata wcześniej, opowiadał także materiał zdobyty w Serbii. Największe zainteresowanie publiczności wywołały jednak nieznane wcześniej materiały odnalezione w archiwum moskiewskiego teatru, nakręcone amatorską kamerą podczas uroczystości jego dziesięciolecia. Odrestaurowali je, częściowo udźwiękowili i przywieźli do Koszalina dwaj Pawłowie – Alimow i Jewdokimow. Ich wartość polega przede wszystkim na tym, że nieznany już dziś operator uchwycił wiele zakulisowych ciekawostek, nieraz poważnych, częściej jednak zabawnych.
Drugi dzień imprezy rozpoczął się od filmu „Express Moskwa-Warszawa” Aleksandra Kowanowskiego i Igora Rachmanowa. Początkowo był on przewidziany jako projekcja konkursowa, ale po jego zakończeniu obecny w Koszalinie Rachmanow (montażysta obrazu) poprosił, by jednak nie brać go pod uwagę podczas głosowania. Uwaga była jak najbardziej słuszna, ponieważ „Express…” nie był de facto dziełem autorskim, ale kompilacją mało znanych materiałów archiwalnych. A że były one bardzo interesujące, to już inna sprawa. „Moskwę” reprezentowały, odkryte pod koniec 2006 roku w archiwum Polskiej Kroniki Filmowej, zdjęcia zrealizowane przez Jerzego Gościka, który w 1967 roku wraz z ekipą PKF odwiedził stolicę Związku Radzieckiego przygotowującą się właśnie do hucznych obchodów pięćdziesięciolecia Wielkiej Rewolucji Październikowej. Jak się okazało, poza oficjalnymi zdjęciami Teatru na Tagance, Polacy zostali także zaproszeni na prywatkę do mieszkania aktora Władimira Iwaszowa (znanego przede wszystkim z „Ballady o żołnierzu” Grigorija Czuchraja), w której uczestniczyli również Nikołaj Gubienko i Włodzimierz Wysocki. Ten ostatni chętnie sięga po gitarę i śpiewa, a towarzyszą temu rozanielone i powłóczyste spojrzenia dziewcząt. „Warszawa” z kolei reprezentowana była przez wyemitowany w polskiej telewizji program okolicznościowy z powodu śmierci poety.
Torty stały się już festiwalową tradycją.
Torty stały się już festiwalową tradycją.
Wołodię można w nim zobaczyć we fragmentach spektakli „Dobry człowiek z Seczuanu” Bertolda Brechta oraz w Szekspirowskim „Hamlecie”, z którymi Teatr na Tagance zawitał do polskiej stolicy w maju 1980 roku, równe dwa miesiące przed tragicznym końcem jego życia. Pierwszym konkursowym filmem tego dnia był zatem „Poeta i klaun” kolejnego festiwalowego gościa Olega Wasina (zmontowany również przez Rachmanowa). Głównym bohaterem tego obrazu nie był jednak Wołodia, ale jego znajomy, słynny radziecki artysta cyrkowy Leonid Jengibarow, po śmierci którego Wysocki napisał pamiętny wiersz „Dla Jengibarowa – od widzów”. Ich losy splotły się zresztą w dość zaskakujący sposób – obaj zmarli w moskiewskich mieszkaniach dokładnie tego samego dnia (25 lipca), tyle że autor „Polowania na wilki” osiem lat później. W obu przypadkach nie wytrzymało serce.
„Ześlij mi, Panie, drugiego…” Ilji Kazankowa (2008) to znów bardziej ciekawostka niż pełnoprawny film. Reżyser postanowił bowiem przedstawić amatorski teatr, który wziął na warsztat twórczość Wysockiego. I pewnie nie byłoby w tym nic godnego uwagi, gdyby nie fakt, że występujący w nim aktorzy są… głuchoniemi. Zrealizowany w 2005 roku przez Ilję Rubinsteina i Timura Chrjukina „Pion Włodzimierza Wysockiego” nawiązywał do nakręconego niemal czterdzieści lat wcześniej fabularnego obrazu Stanisława Goworuchina „Pion” („Wertikal”) i opowiadał o jednym zaledwie – ale za to niezwykle ważnym – roku w życiu Wołodii. Był to rok 1967 – ten sam, w którym aktor poznał Marinę Vlady, w którym dzięki „Pionowi” miliony obywateli Związku Radzieckiego mogło wysłuchać w kinach „Pieśń o przyjacielu” i „Pożegnanie z górami”, w końcu w którym prasa rozpętała wielką nagonkę na artystę. Szkoda tylko, że autorzy tego krótkiego – stanowczo zbyt krótkiego – dzieła dotarli jedynie do Goworuchina. Zdecydowanie przydałaby się większa ilość rozmówców… Przegląd konkursowy zamknęło nadesłane z Izraela dzieło „Wysocki to nie tylko herbata” Boaza Peipera. Rzecz dla osób, które gustują w tak zwanych montażach słowno-muzycznych. W inscenizacji przygotowanej przez izraelskich aktorów można było usłyszeć między innymi pieśni Wołodii śpiewane po hebrajsku. Całość była jednak zdecydowanie zbyt długa i zbyt nużąca, choć na tle klezmerskich wykonań Norwegów z Molde i tak prezentowała się znacznie ciekawiej.
Olga Tralle-Rachmanow i Igor Rachmanow – pierwsze festiwalowe małżeństwo. Poznali się w Koszalinie podczas piątej edycji festiwalu.
Olga Tralle-Rachmanow i Igor Rachmanow – pierwsze festiwalowe małżeństwo. Poznali się w Koszalinie podczas piątej edycji festiwalu.
Tradycją festiwalu jest to, że o nagrodach decydują widzowie. Nie inaczej było i tym razem. Po zaprezentowaniu ostatniego z filmów odbyło się głosowanie, którego wyniki ogłoszone zostały tego samego dnia wieczorem w sali kinowej Centrum Kultury 105. Trzecie miejsce zdobył „Włodzimierz Wysocki na Syberii” Olejnikowa, drugie „Ostatni pocałunek” Gugujewej i Kogana, Grand Prix otrzymał natomiast Wasin za „Poetę i klauna”. Jakkolwiek można mieć pewne wątpliwości co do zasadności najniższego miejsca na podium, o tyle dwa pozostałe filmy były rzeczywiście bezkonkurencyjne. Podsumowaniem gali wręczenia nagród był koncert pieśni Wysockiego w wykonaniu aktora Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu Grzegorza Wiśniewskiego, któremu akompaniował na kontrabasie Andrzej Gulczyński. Publiczność usłyszała szesnaście utworów Wołodii, tak dobranych, by – w nieunikniony sposób w wielkim skrócie – przedstawić przebogatą twórczość rosyjskiego barda. Były więc pieśni sportowe („Horyzont”, „Linoskoczek”, „Pieśń sentymentalnego boksera”), o górach („Ballada o górskim echu”), bajkowo-alegoryczne („Ballada o koźle ofiarnym”, „W parnej skwarnej Afryce”), historyczne („Troja”), wreszcie te najbardziej osobiste, które szczególnie pozwalają docenić poetycki talent Wysockiego (napisana dla Mariny Vlady „Ballada liryczna”, będące reakcją na prasową nagonkę „Polowanie na wilki” czy też zawsze i wszędzie przejmujące „Konie narowiste”). Ponad godzinny koncert na pewno pozostawił niezatarte wspomnienia.
Niezatarte wspomnienia pozostawił recital pieśni Wysockiego w wykonaniu Grzegorza Wiśniewskiego.
Niezatarte wspomnienia pozostawił recital pieśni Wysockiego w wykonaniu Grzegorza Wiśniewskiego.
Tegoroczny festiwal miał też jednak swojego drugiego bohatera, którym był jeden z licznych przyjaciół Wołodii, serbski reżyser filmowy Ratko Ilić. Poznali się w 1976 roku, kiedy to Wysocki wraz z ekipą Taganki wybrał się do Jugosławii na słynny belgradzki festiwal teatralny BITEF. Znajomość ta zaowocowała także nakręconym niejako na marginesie oficjalnej wizyty filmem dokumentalnym „Hamlet na Sawie”. Ilić postanowił bowiem wykorzystać obecność Rosjanina w swoim kraju, „zapakował” go na statek wycieczkowy pływający po rzece Sawie i w tak niecodziennych „okolicznościach przyrody” nakręcił pięćdziesięciominutowy recital. Film wyemitowano w jugosłowiańskiej telewizji, po czym w tajemniczych okolicznościach ślad po nim zaginął. Dyrektor koszalińskiego muzeum rozpoczęła przed rokiem akcję poszukiwania tego obrazu, w czym wydatnie wspomagają ją wdowa po zmarłym przed czternastoma laty reżyserze Gorjana Ilić oraz ich syn Rastko. Postać samego Ratka przybliżyły natomiast festiwalowym gościom do spółki Marlena Zimna oraz Danuta Siess-Krzyszkowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego (tłumaczka wspomnień Ireny Wysockiej „Mój brat Wysocki. U źródeł”). Ostatniego dnia imprezy w koszalińskim Klubie Garnizonowym przedstawiono natomiast trzy najbardziej znane filmy dokumentalne Ilića: „Uliczni śpiewacy” (1984), „Hilandar” (1984) oraz „Ambasadora zabito w Sztokholmie” (1990).
Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych o Włodzimierzu Wysockim to impreza niezwykła. I to nie tylko z powodu głównego bohatera. O jej niepowtarzalności decyduje przede wszystkim rodzinna atmosfera. Organizatorzy dbają bowiem o to, by gościom niczego nie brakowało – ani strawy duchowej, ani rozkoszy dla podniebienia. Tradycją stały się serwowane co roku torty z napisem „Wysocki w Koszalinie”. Tym razem był jednak jeszcze jeden, na cześć pierwszego festiwalowego małżeństwa. Olga Tralle i Igor Rachmanow poznali się w Koszalinie przed dwoma laty. On – Rosjanin – prezentował wówczas trzy swoje filmy wyprodukowane do spółki z Aleksandrem Kowanowskim (między innymi „Mam co śpiewać…”), ona – Polka – wystąpiła z recitalem pieśni Wołodii. Pobrali się w lipcu ubiegłego roku. Za rok też pewnie pojawią się na festiwalu – i nieważne, czy odbędzie się on jeszcze w Koszalinie, czy już w Łodzi.
koniec
25 stycznia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.