Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Siergiej Paradżanow
‹Kolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa
Data premiery25 lutego 2011
ReżyseriaSiergiej Paradżanow
Kraj produkcjiZSRR
Gatunekhistoryczny, obyczajowy
EAN5908312741596
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

W „złotej klatce” i w „żelaznej koszuli”
[Siergiej Paradżanow „Kolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Swój ostatni film fabularny, „Aszika Keriba”, Siergiej Paradżanow nakręcił, co prawda, w Gruzji, ale oparł się na azerskim podaniu, które w pierwszej połowie XIX wieku w formie bajki spisał zesłany na Kaukaz Michaił Lermontow. Tym samym słynny reżyser dopełnił kaukaską trylogię, której poprzednimi częściami były „Barwy granatu” i „Legenda o Twierdzy Suramskiej”.

Sebastian Chosiński

W „złotej klatce” i w „żelaznej koszuli”
[Siergiej Paradżanow „Kolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa” - recenzja]

Swój ostatni film fabularny, „Aszika Keriba”, Siergiej Paradżanow nakręcił, co prawda, w Gruzji, ale oparł się na azerskim podaniu, które w pierwszej połowie XIX wieku w formie bajki spisał zesłany na Kaukaz Michaił Lermontow. Tym samym słynny reżyser dopełnił kaukaską trylogię, której poprzednimi częściami były „Barwy granatu” i „Legenda o Twierdzy Suramskiej”.

Siergiej Paradżanow
‹Kolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa
Data premiery25 lutego 2011
ReżyseriaSiergiej Paradżanow
Kraj produkcjiZSRR
Gatunekhistoryczny, obyczajowy
EAN5908312741596
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Połowa lat 80. XX wieku zapoczątkowała w Związku Radzieckim okres wielkich przemian – zarówno politycznych, jak społeczno-gospodarczych. Stało się to możliwe dzięki śmierci, w ciągu niespełna dwóch i pół roku, trzech kolejnych – kojarzonych z partyjnym betonem – sekretarzy generalnych partii komunistycznej: Leonida Breżniewa (w listopadzie 1982), Jurija Andropowa (w lutym 1984) oraz Konstantina Czernienki (w marcu 1985 roku). Ich odejście otworzyło drogę do władzy protegowanemu Andropowa, uchodzącemu za zwolennika reform, Michaiłowi Gorbaczowowi. Na efekty kolejnej zmiany (także pokoleniowej) na szczytach władzy w Kraju Rad nie trzeba było długo czekać. W myśl napisanej przez siebie książki „Przebudowana i nowe myślenie” nowy gensek wprowadził „pierestrojkę” i „głasnost’”, co wiązało się przede wszystkim z odejściem od represji i marszem ku – wciąż jeszcze mocno ograniczonej, ale jednak – demokracji. Poluzowano artystom; na księgarskich półkach i w kinach pojawiły się dzieła dotąd wstrzymywane przez cenzurę. Goskino, czyli Państwowy Komitet Kinematografii, wydawało, choć nie bez wewnętrznych oporów, zgody na realizację demaskatorskich obrazów podejmujących temat epoki stalinowskiej; można też było uważniej przyjrzeć się otaczającej obywateli ponurej sowieckiej rzeczywistości (tak narodziła się „czornucha”). W tym czasie Siergiej Josifowicz Paradżanow przebywał w Gruzji i tradycyjnie zastanawiał się, czy będzie mu dane nakręcić jeszcze jakiś film. Zrealizowana w 1984 roku „Legenda o Twierdzy Suramskiej” została, co prawda, wprowadzona do dystrybucji, ale z wielomiesięcznym opóźnieniem i na dodatek w mocno ograniczonej liczbie kopii. Zmieniły się władze, nastały nowe czasy, ale Paradżanow wciąż, jak widać, był niewygodny. Na szczęście do admiratorów jego talentu należał kierujący wówczas tbiliską wytwórnią „Gruzja-film” słynny reżyser Rezo Czcheidze („Ojciec żołnierza”), który nie oglądając się na wrogów Siergieja Josifowicza, pozwolił mu przystąpić do pracy nad kolejnym dziełem.
Wszystkie drogi prowadzą na Kaukaz
Zanim jednak Paradżanow wziął na warsztat Lermontowskiego „Aszika-Keriba”, zrealizował na zamówienie Czcheidzego dokumentalny obraz „Arabeski na temat Pirosmaniego” (1986), w którym przedstawił portret żyjącego na przełomie XIX i XX wieku legendarnego gruzińskiego malarza-prymitywisty Niko Pirosmaniszwilego. Zrobił to, jak zawsze zresztą, z wielkim wyczuciem i zaangażowaniem; sam przecież był artystą plastykiem i jak chyba nikt inny w świecie filmu czuł z nieżyjącym już od prawie siedmiu dekad twórcą pokrewieństwo duchowe. Później przyszła natomiast pora na rozpoczęcie zdjęć do kolejnej fabuły, której scenariusz oparty został na króciutkim opowiadaniu Michaiła Lermontowa „Aszik-Kerib. Bajka turecka”. Powstało ono w 1837 roku – tym samym, w którym młody (zaledwie dwudziestotrzyletni) oficer piechoty został zesłany na Kaukaz za napisanie demaskatorskiego wiersza „Śmierć poety”, w którym oskarżał przywódców Rosji o przyczynienie się do śmierci Aleksandra Puszkina. Trwała tam wtedy wojna przeciwko rosyjskiej dominacji, co raczej mało sprzyjało kontemplacji piękna przyrody. A jednak poeta znalazł czas nie tylko na tworzenie nowych wierszy, ale również szkicowanie widoków gór. Wielu Rosjan zamieszkujących europejską część kraju po raz pierwszy zobaczyło Kaukaz właśnie na rysunkach Lermontowa. Po kilku miesiącach pisarz opuścił tę uroczą, choć nieprzyjazną krainę; wrócił jednak trzy lata później, zesłany po raz drugi – tym razem za pojedynek z synem francuskiego ambasadora. Zginął w połowie lipca 1841 roku w Piatigorsku, nie chcąc strzelać do swego dawnego kompana z petersburskiej szkoły wojskowej Nikołaja Martynowa. Wyzwany na kolejny pojedynek (niektórzy dopatrywali się w tym nawet prowokacji carskiej policji), stojąc z pistoletem naprzeciw człowieka, którego uważał za przyjaciela, posłał kulę w powietrze. Martynow nie był już tak wspaniałomyślny i wycelował prosto w pierś poety.
Lermontowski „Aszik-Kerib” to zaledwie kilkustronicowa opowiastka. Dlaczego właśnie ją zdecydował się przenieść na ekran Paradżanow? Może dlatego, że miał już na koncie filmy „ormiański” („Barwy granatu”, 1968) i „gruziński” („Legenda o Twierdzy Suramskiej”, 1984); tworząc film „turecki”, a mówiąc precyzyjniej „azerbejdżański” (bo przecież Azerowie to naród tureckojęzyczny), oddałby hołd wszystkim narodom od wieków zamieszkującym Kaukaz Południowy. Scenariusz dzieła wyszedł spod pióra zmarłego przed szesnastoma laty aktora, scenarzysty i pisarza Giji Badridzego, syna słynnego gruzińskiego tenora Datika Badridzego. Wcześniej znany był on przede wszystkim jako współpracownik Gieorgija Kałatozowa, z którym stworzył między innymi krótkometrażową obyczajową „Szarmankę” (1967), opowiadającego o czasach wojny domowej „Sibirskiego dieda” (1973), wreszcie kolejną adaptację wyśmienitego opowiadania Lwa Tołstoja „Jeniec Kaukazu” (1975). W latach 80. XX wieku, a więc w okresie bezpośrednio poprzedzającym znajomość z Siergiejem Josifowiczem, Badridze zagrał w adaptacji kryminalnej powieści Juliana Siemionowa „Ogariewa, 6” (1980) autorstwa Borisa Grigorjewa oraz napisał scenariusze psychologicznego kryminału Baadura Cuładzego „Dla liubitielej rieszat’ krosswordy” (1981) i biograficzno-muzycznej opowieści Kałatozowa o związanym z Gruzją czeskim tenorze Josefie Navrátilu „Ratili” (1983). Ostatnim jego tekstem przeniesionym na ekran okazał się pochodzący z 1993 roku polsko-gruziński dramat z życia paleontologów „I w zamku znajdę swój dom” (ewentualnie „Jajo dinozaura”), w którym zagrali między innymi Daniel Olbrychski, Beata Tyszkiewicz i Jan Machulski.
Płonąca kukła za „muzułmański film”
Prace nad „Aszikiem Keribem” dobiegły końca w 1988 roku; obraz nie został jednak, co można już było uznać za mało chwalebną tradycję w przypadku dzieł Siergieja Josifowicza, skierowany do dystrybucji. Szczęśliwym trafem upomnieli się jednak o niego organizatorzy festiwali filmowych na zachodzie Europy. Do Moskwy przybył były wieloletni szef festiwalu w Cannes (w latach 1972-1984) Robert Favre Le Bret, uprzednio dokładnie poinstruowany przez Marcella Mastroianniego, że ma domagać się od władz radzieckiej kinematografii „nowego Paradżanowa”. „Aszik Kerib” miał więc wielkie szanse, aby pojawić się w konkursie głównym i powalczyć o „Złotą Palmę”. Niestety, wciąż trwały jeszcze prace nad udźwiękowieniem obrazu i w efekcie – po obejrzeniu kilkudziesięciu innych filmów zaproponowanych, niejako w zamian, przez Goskino – Le Bret wrócił do Francji z pustymi rękoma. Znacznie więcej szczęścia mieli za to organizatorzy festiwalu w Monachium, gdzie adaptacja Lermontowskiej miniatury miała swoją oficjalną premierę. Z tego też powodu dzieło Siergieja Josifowicza nie mogło zostać później włączone do wyścigu o „Złotego Lwa” w Wenecji, chociaż zostało tam pokazane. Popularność „Aszika Keriba” na Zachodzie zaowocowała zaproszeniem dla reżysera. Dotychczas z przyczyn politycznych Paradżanow nie mógł opuszczać Związku Radzieckiego; teraz wydano mu zgodę na wyjazd. Po raz pierwszy zobaczył Europę za „żelazną kurtyną”; był w Monachium, Paryżu, Rotterdamie, Wenecji – wszędzie witano go z otwartymi rękoma i należnym szacunkiem. Posypały się też laury – między innymi na przeglądach w Stambule i Porto; obraz wyróżniony został również „Feliksem”, czyli Europejską Nagrodą Filmową, za „najlepszą scenografię”.
Z opóźnieniem doceniono dzieło Siergieja Josifowicza również w Związku Radzieckim, przyznając mu w 1990 roku aż cztery Nagrody Związku Filmowców ZSRR „Nika” – za najlepszy film, reżyserię (to już, niestety, pośmiertnie), zdjęcia oraz scenografię. Jest takie powiedzenie, że „nikt nie jest prorokiem we własnym kraju”. Paradżanow najboleśniej odczuł jego prawdziwość zwłaszcza w ostatnich latach życia i to właśnie za sprawą „Aszika Keriba”. W 1988 roku, kiedy Kraj Rad zaczął powoli chylić się ku upadkowi, a na Kaukazie coraz ostrzej dawały o sobie znać tendencje separatystyczne poszczególnych narodów, wybuchł konflikt zbrojny pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem o Górski Karabach (ormiańską enklawę na terenie należącym, przynajmniej formalnie, do Azerów). Jego skutkiem stały się pogromy Ormian w miastach azerskich; do najkrwawszego doszło 29 lutego 1988 roku w Sumgaicie. Reakcją na to były z kolei organizowane w Erywaniu demonstracje patriotyczne. Podczas jednej z nich rozwścieczony tłum spalił kukłę Paradżanowa, którego oskarżono niemal o zdradę stanu. I to tylko dlatego, że nakręcił „Aszika Keriba” – „muzułmański film”! Był to zresztą okres, kiedy Siergiej Josifowicz często bywał w Baku. Tam bowiem przeprowadzano proces udźwiękowienia dzieła; tam również mieszkał poproszony przez reżysera o napisanie ścieżki dźwiękowej do obrazu azerski kompozytor Dżawanszyr Kulijew (rocznik 1950). Dla Paradżanowa, który marzył o tym, aby stać się dla Zakaukazia kimś tak ważnym jak swego czasu Sajat-Nowa (patrz: „Barwy granatu”), a więc artystą, który łączy, a nie dzieli – ta tak brutalnie okazana niechęć rodaków musiała być szokiem.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

O człowieku, który zajrzał w twarz Otchłani
— Sebastian Chosiński

Pamięci gruzińskich wojowników
— Sebastian Chosiński

Nie ma dla mnie schronienia…
— Sebastian Chosiński

Co ta miłość z nich zrobiła…
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.