Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Siergiej Paradżanow
‹Kolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa
Data premiery25 lutego 2011
ReżyseriaSiergiej Paradżanow
Kraj produkcjiZSRR
Gatunekhistoryczny, obyczajowy
EAN5908312741596
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

W „złotej klatce” i w „żelaznej koszuli”
[Siergiej Paradżanow „Kolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

W „złotej klatce” i w „żelaznej koszuli”
[Siergiej Paradżanow „Kolekcja Filmów Siergieja Paradżanowa” - recenzja]

Wielki – wielkiemu
Siergiej Josifowicz poświęcił „Aszika Keriba” swemu słynnemu koledze po fachu, zmarłemu dwa lata przed premierą filmu – Andriejowi Arsienjewiczowi Tarkowskiemu (twórcy między innymi „Dziecka wojny”, „Andrieja Rublowa”, „Solarisa” oraz „Stalkera”). Ta dedykacja jest zresztą wielce znacząca – jeden z największych ekscentryków i „malarzy” kina oddał tym sposobem hołd jednemu z największych filozofów i „teologów” X Muzy. Obaj artyści byli twórcami osobnymi, szli wiernie wytyczonymi przez siebie ścieżkami, nie zbaczając z nich nawet na jeden krok. Obaj też zapłacili za to ogromną cenę – byli prześladowani przez reżim, utrudniano im wykonywanie zawodu, utrącano kolejne projekty; wreszcie jednego z nich oskarżono i zamknięto w obozie pracy (Paradżanow), drugiego zaś ciągłym nękaniem zmuszono do emigracji (Tarkowski). I chociaż pochodzili z zupełnie innych kręgów kulturowych i cywilizacyjnych i mówili zupełnie innymi językami filmowymi – w pełni doceniali swoje dokonania, zdając sobie sprawę z ich doniosłości. Gdy w połowie lat 70. Siergiej Josifowicz znalazł się w łagrze, Andriej Arsienjewicz był jednym z tych, którzy wszczęli międzynarodową kampanię na rzecz jego uwolnienia. Wtórowali mu także François Truffaut, Jean-Luc Godard, Federico Fellini, Luchino Visconti, Roberto Rossellini oraz Michelangelo Antonioni. Tyle że Francuzi i Włosi niczym nie ryzykowali, od sowieckiej władzy odgradzała ich przecież „żelazna kurtyna”. Można więc chyba „Aszika Keriba” uznać również za formę podziękowania za słowa otuchy słane przez Tarkowskiego w najcięższych dla Paradżanowa chwilach.
Ostatnia z ukończonych fabuł Siergieja Josifowicza składa się z dwudziestu dwóch krótkich scen, które opowiadają zakończoną happy endem historię miłości tytułowego bohatera do pięknej Magul Megeri. Aszik Kerib pochodzi z biednej rodziny, jest aszugiem, czyli ludowym poetą-pieśniarzem. Los sprawia, że zakochuje się – i to ze wzajemnością – w córce bogatego tureckiego kupca. Gdy jednak wraz ze swoją matką idzie do jej ojca prosić o rękę ukochanej, zostaje wyśmiany i upokorzony. Kupiec wścieka się za to, że zamiast drogich prezentów przynieśli mu płatki róży. Nie bacząc na uczucia córki, wyzywa chłopaka od nędzarzy i przepędza. Magul Megeri nie poddaje się jednak, podczas uroczystości w stambulskim Błękitnym Meczecie ślubuje czekać na swego wybrańca tysiąc dni i tysiąc nocy, po czym Aszik Kerib wyrusza w świat, aby dorobić się bogactwa. Jeśli wróci z majątkiem, ojciec dziewczyny nie będzie mógł już odmówić mu jej ręki. Chłopca czeka jednak wiele niebezpieczeństw i pokus. Tym bardziej że na bogatą niewiastę zagięli parol również inni kawalerowie. Jednym z nich jest podstępny Kurszud-Bek, który w czasie przeprawy aszuga przez rzekę kradnie jego rzeczy, aby po powrocie do rodzinnego miasteczka ogłosić wszem i wobec, że młodzieniec utonął. Ma tym samym nadzieję, że Magul Megeri najpierw, co prawda, wpadnie w rozpacz, ale później, gdy wyschną jej już łzy na policzkach, zgodzi się zostać jego żoną.
Antyurzędowy optymizm a la Paradżanow
Aszik Kerib tymczasem przemierza świat, stykając się zarówno z ludzką dobrocią, jak i podłością, wspaniałomyślnością i nieprawością. Występuje, akompaniując sobie na sazie, na weselach i stypach; z czasem zdobywa coraz większą sławę. Gdy trafia do posiadłości Nadir-paszy, ten każe mu sławić pieśnią swoją zmarłą matkę. Ale przepełniony duchem wolności artysta nie potrafi tworzyć na zamówienie, za co spotyka go kara. Pasza stwierdza bowiem, że skoro aszug nie chce śpiewać w złotej klatce, zakuje go w złote kajdany. Równie bezdusznie traktuje pieśniarza „wojujący sułtan” Aziz, który przyobleka go w kolczugę – niezwykle ciążącą Aszikowi Keribowi „żelazną koszulę”. Nawiązania do obozowych przeżyć Paradżanowa są w tych fragmentach chyba nazbyt oczywiste, aby mogły być przypadkowe. W symboliczny sposób Siergiej Josifowicz rozprawia się w nich z tymi wszystkimi, którzy przez lata starali się go zniewolić, zamknąć mu usta, zmusić, by – jak wielu innych artystów w Związku Radzieckim – śpiewał w zgodnym i głośnym chórze pochlebców. Kim w takim razie jest pojawiająca się w ostatnich sekwencjach filmu postać świętego starca Hazyra Iliasa, który dosłownie w ostatniej chwili pomaga aszugowi wrócić do ukochanej Magul Megeri, tuż przed upływem tysiąca nocy od dnia jej ślubowania?… Mimo poważnego tematu, obraz Paradżanowa jest zaskakująco pogodny. Reżyser niejednokrotnie mruga do widza, pozwala sobie na strojenie żartów, jakby chciał w ten sposób humorem okiełznać nieszczęścia przytrafiające się bohaterowi.
W przeciwieństwie do poprzednich obrazów, które kończyły się wielkimi ludzkimi dramatami (w „Cieniach zapomnianych przodków” Iwan Palijczuk zostaje zdradzony przez Pałahnę i umiera, w „Barwach granatu” Sajat-Nowie objawia się Anioł Śmierci, z kolei w „Legendzie o Twierdzy Suramskiej” młody Zurab pozwala zamurować się żywcem, aby dopełnić przepowiedni), „Aszik Kerib” tchnie nadzieją na lepszą przyszłość. I tym samym współgra z nastawieniem reżysera, który po latach zniewolenia zaczął odzyskiwać wreszcie upragnioną wolność – zarówno osobistą, jak i artystyczną. Tym bardziej zaskakująca może wydawać się deklaracja, którą Siergiej Josifowicz wypowiedział przed pokazem filmu w Monachium, co utrwalono w dokumencie znajdującym się w dodatkach. Stwierdził tam, że tak kocha to dzieło, iż chciałby umrzeć po jego ukończeniu. Czy spodziewał się wówczas, jak prorocze okażą się te słowa?
Amatorzy i wielkie gwiazdy
Tytułową rolę Siergiej Josifowicz powierzył dwudziestodwuletniemu amatorowi Jurijowi Mgojanowi, który wywiązał się ze swego zadania znakomicie. Do tego stopnia, że Paradżanow postanowił zatrudnić go również przy swoim następnym dziele, którego nie zdążył już jednak, niestety, ukończyć. Mgojan nie zdecydował się później na karierę aktorską (a szkoda, bo miał ku temu naturalne predyspozycje), choć pojawił się jeszcze, przynajmniej raz, na planie filmowym – tadżycki reżyser Magdi Umed zatrudnił go w swoim dramacie „Tonnel’” (1993). A potem słuch o Mgojanie zaginął… Matkę głównego bohatera zagrała znana już z poprzednich obrazów Siergieja Josifowicza Sofiko Cziaureli („Barwy granatu”, „Legenda o Twierdzy Suramskiej”); przy wcześniejszym filmie współpracowali z nim także Dodo (Dawid) Abaszydze (formalnie pełniący przy „Asziku Keribie” funkcję współreżysera) oraz Nodar Dugładze. Warto jeszcze wspomnieć o dwóch innych wielkich aktorach, którzy pojawili się w adaptacji bajki Lermontowa – Gruzinie Ramazie Czchikwadzem i Ukraińcu Konstantinie Stiepankowowie. Pierwszy z nich, urodzony w Tbilisi w 1928 roku, zagrał w sumie w kilkudziesięciu obrazach. Zadebiutował w komedii „Striekoza” (1954) Siko Dolidze i Lewana Chotiwariego, pojawił się w głośnym „Drzewie pragnień” (1977) Tengiza Abuładzego. Trzykrotnie też było mu dane wcielić się w postać… Józefa Stalina: w radziecko-wschodnioniemieckim dramacie wojennym „Pobieda” (1984) Jewgienija Matwiejewa, komedii przygodowej „Oficiant s zołotym podnosom” (1992) Romana Curcumiji oraz rosyjsko-białoruskim miniserialu wojenno-szpiegowskim Michaiła Ptaszuka „W sierpniu 1944” (2000).
Stiepankow był rówieśnikiem Czchikwadzego. W 1953 roku ukończył Kijowski Instytut Sztuki Teatralnej imienia Iwana Karpenko-Karego, a w filmie zadebiutował trzy lata później w „Pawle Korczaginie” Aleksandra Ałowa i Władimira Naumowa (według socrealistycznej powieści Nikołaja Ostrowskiego). W 1961 roku poznał Paradżanowa, który powierzył mu jedną z drugoplanowych ról w „Ukraińskiej rapsodii”. Potem poszło już z górki. Stiepankow wyspecjalizował się w obrazach o rewolucji, jak chociażby „Żmija” Wiktora Iwczenki (1965), oraz Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej – vide „Annyczka” (1968) Borisa Iwczenki czy monumentalna trylogia „Duma o Kowpakie” (1973-1976) Timofieja Lewczuka. Popularność przyniosły mu także występy w dramacie obyczajowym Jurija Iljenki „Biały ptak z czarnym znamieniem” (1970) oraz easternie Samweła Gasparowa „Zabudtie słowo smiert’” (1979). Począwszy od lat 80. coraz częściej grywał we freskach historycznych opowiadających o historii Ukrainy – na przykład „Jarosław Mądry” (1981) Grigorija Kochana oraz „Legenda o księżnej Oldze” (1983) i „Modlitwa za hetmana Mazepę” (2001) Iljenki. Po raz ostatni pojawił się na ekranie w „Tajemnicy Czyngis-chana” (2002) Władimira Sawieljewa; zmarł – po długiej i ciężkiej chorobie – dwa lata później. O trzy lata przeżył go natomiast ormiański operator, absolwent moskiewskiego Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) Albert Jawurian (rocznik 1935), autor plastycznie wysmakowanych zdjęć do „Aszika Keriba”. Szkoda, że w ciągu całej swojej, trwającej ponad cztery dekady kariery, nie było mu w zasadzie dane wyściubić nosa poza Armenię.
Opus magnum jako requiem
Po wielkim sukcesie na Zachodzie adaptacji Lermontowa z nazwiska Paradżanowa zdjęto wreszcie w Związku Radzieckim zapis cenzorski. Dzięki temu młodsi koledzy po fachu mogli zabrać się za realizację odkładanych przez lata do szuflady bądź na archiwalne półki scenariuszy Siergieja Josifowicza. Ukrainiec Leonid Osyka nakręcił w Kijowskim Studiu Filmowym imienia Ołeksandra Dowżenki „Etiudy na temat Wrubla” (1989), poświęcone zmarłemu w 1910 roku malarzowi symboliście Michaiłowi Wrublowi; z kolei Jurij Iljenko – przed laty operator przy „Cieniach zapomnianych przodków” (1964) – przeniósł na ekran (częściowo także za pieniądze kanadyjskie, amerykańskie i szwedzkie) „Jezioro łabędzie” (z podtytułem „Zona”), w którym to tekście Paradżanow opowiedział o swoich przeżyciach łagrowych. Sam reżyser w tym czasie (od czerwca 1989) pracował już nad swoim opus magnum – opartej na wątkach autobiograficznych „Spowiedzi”. Niestety, nie było mu dane jej ukończyć. W trakcie zdjęć zdiagnozowano bowiem u niego raka płuc. Po operacji, którą przeszedł w Moskwie, wysłano go do Paryża – do tej samej kliniki, w której kilka lat wcześniej leczył się Andriej Tarkowski. Wrócił stamtąd do Erywania siedemnastego lipca 1990 roku, zmarł cztery dni później. Pochowano go w narodowym mauzoleum Armenii – Panteonie Geniusza Ducha Ormiańskiego w Parku imienia Komitasa, gdzie spoczywa obok między innymi Arama Chaczaturiana i Williama Saroyana.
Nakręcone przez Paradżanowa fragmenty „Spowiedzi” trafiły w ręce wieloletniego przyjaciela reżysera, fotografa i dokumentalisty Michaiła Wartanowa, który do spółki z Giennadijem Melkonianem wykorzystał je w poświęconym Siergiejowi Josifowiczowi filmie „Paradżanow: Ostatnia wiosna” (1992). Ten nad wyraz udany dokument nie tylko przedstawiał postać wielkiego artysty, ale starał się również zgłębić tajniki jego filmowego języka. O autorze „Barw granatu” wypowiadali się w nim między innymi jego bliscy (eksżona Swietłana Szczerbatiuk, syn Suren Paradżanow), przyjaciele (poetki Biełła Achmadulina i Sylwia Kaputikian, malarka Gaiane Chaczaturian), aktorzy występujący w jego filmach (Suren Szachbazian, Sofiko Cziaureli, Jurij Mgojan, Leila Alibegaszwili), wreszcie ludzie kina, będący pod wielkim wpływem twórczości Siergieja Josifowicza (Rezo Czcheidze, Iraklij Kwirikadze, Aleksandr Atanesian, Aleksandr Kajdanowski). Wiele do powiedzenia miał również sam Wartanow, który za przyjaźń z reżyserem na ponad dwie dekady trafił na „czarną listę” KGB; kiedy już mógł, na początku lat 90. ubiegłego wieku wyjechał ze Związku Radzieckiego i osiadł w Hollywood, gdzie zmarł ostatniego dnia 2009 roku.
koniec
« 1 2
17 marca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

O człowieku, który zajrzał w twarz Otchłani
— Sebastian Chosiński

Pamięci gruzińskich wojowników
— Sebastian Chosiński

Nie ma dla mnie schronienia…
— Sebastian Chosiński

Co ta miłość z nich zrobiła…
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.