Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Danny Pang
‹Las śmierci›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLas śmierci
Tytuł oryginalnySum yuen
ReżyseriaDanny Pang
ZdjęciaChoochart Nantitanyatada
Scenariusz
ObsadaQi Shu, Ekin Cheng, Rain Li, Siu-Ming Lau, Lawrence Chou, Cub Chin
MuzykaPayont Permsith
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiHong Kong
Czas trwania98 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Jak rozmawiać z wkurzonymi drzewami
[Danny Pang „Las śmierci” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po Dannym Pangu, który wraz z bratem nakręcił świetne „Oko” i „Od-rodzenie”, należałoby się spodziewać, że pracując samodzielnie też potrafi sobie dobrze radzić. Nic z tego. „Las śmierci”, mimo że oparty na interesującym scenariuszu, objawia niezgłębione wręcz pokłady realizatorskiego chaosu.

Jarosław Loretz

Jak rozmawiać z wkurzonymi drzewami
[Danny Pang „Las śmierci” - recenzja]

Po Dannym Pangu, który wraz z bratem nakręcił świetne „Oko” i „Od-rodzenie”, należałoby się spodziewać, że pracując samodzielnie też potrafi sobie dobrze radzić. Nic z tego. „Las śmierci”, mimo że oparty na interesującym scenariuszu, objawia niezgłębione wręcz pokłady realizatorskiego chaosu.

Danny Pang
‹Las śmierci›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLas śmierci
Tytuł oryginalnySum yuen
ReżyseriaDanny Pang
ZdjęciaChoochart Nantitanyatada
Scenariusz
ObsadaQi Shu, Ekin Cheng, Rain Li, Siu-Ming Lau, Lawrence Chou, Cub Chin
MuzykaPayont Permsith
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiHong Kong
Czas trwania98 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Niestety, potwierdza się teoria o przypadkowym sukcesie „Oka” i „Od-rodzenia”. Reszta filmów wyszła bowiem braciom bardzo nieszczególnie, i to niezależnie od tego, czy kręcili je wspólnie, czy samodzielnie (pisałem o tym w recenzji „Zdjęć śmierci”). „Las śmierci” w całej rozciągłości potwierdza tę smutną prawdę, obnażając nie tylko niedostatki warsztatowe słabo dobranej ekipy realizacyjnej, ale również niedopuszczalną nonszalancję w kwestii konstruowania fabuły i prowadzenia wątków opowieści, o co można mieć pretensje wyłącznie do Danny’ego Panga, scenarzysty i reżysera w jednym.
Teoretycznie osią fabuły jest nawiedzony las, zdający się posiadać własną osobowość. Bardzo łatwo w nim zabłądzić, plączą się tam jakieś widma, zaś z całego kraju ściągają samobójcy, pragnąć zakończyć tu swój żywot. Jednak z biegiem opowieści las okazuje się być wyłącznie tłem, i to niezbyt istotnym, dla historii czwórki osób: tajemniczego leśnika, detektyw pragnącej wyjaśnić sprawę morderstwa, pomagającego jej w tym botanika oraz reporterki, która jest jego dziewczyną. Leśnik przybija do drzew tablice zniechęcające ludzi do samobójstw, detektyw marzy się rozwiązanie tajemnic wszystkich zgonów mających miejsce w lesie, botanik próbuje rozmawiać z drzewami, reporterka zaś szuka drogi do sławy. I, szczerze powiedziawszy, o nic więcej tutaj nie chodzi. Wprowadzone wątki hasają sobie tam i sam, nie łącząc się w kompletny obraz. To trochę tak, jakby wrzucić do wiadra przygarść kolorowych szmatek i zamieszać kopyścią w nadziei, iż da się w ten sposób uzyskać piękny gobelin.
Koncepcja nawiedzonego lasu, który plącze ludziom drogę i przestrasza na śmierć samobójców (co samo w sobie jest bzdurą, bo żaden normalny samobójca nie wybrałby lasu słynącego z morderczych duchów na miejsce podcięcia sobie żył, na dokładkę zaś z filmu wynika, że las brzydzi się śmiercią), nie grzeszy może przesadną oryginalnością, pozwala jednak na zbudowanie klimatycznego horroru. W „Lesie śmierci” jednak gros fabuły dzieje się POZA lasem, co w tym momencie zakrawa na absurd. Owszem, jest trochę scen, które sugerują, że w gęstwinie dzieją się bardzo tajemnicze rzeczy, ale… nic z tego nie wynika. Duchy, czy też raczej przyobleczone w mgliste kształty widma, ograniczają się do powolnego materializowania się i intensywnego wpatrywania się w ludzi. Drzewa potrafią plątać drogę tak, że żadne znakowanie nie pomaga, ale bohaterowie i tak jakoś wydostają się na wolność (na przykład dzięki leśnikowi, który irytująco często jest tutaj stosowany jako deus ex machina). Pominę już fakt, że w obecności umundurowanej policji drzewa są porażająco wręcz grzeczne. Na dokładkę znajdowane w lesie zwłoki samobójców są nietknięte rozkładem, nawet jeśli leżały tam całe dziesięciolecia. Cóż z tego, że pomysł jest fajny, skoro W OGÓLE nie jest wykorzystany i znika zaraz po tym, jak się pojawił. Podobnie z zegarkami samobójców, które zatrzymały się na pełnej godzinie. Już, już bohaterka zaczyna badać sprawę, po czym nagle wątek przepada bez śladu w odmętach opowieści. Po co było więc wprowadzać coś, co nie ma absolutnie żadnego umocowania w fabule?
Nie inaczej jest z wątkami stanowiącymi główną oś intrygi. Detektyw, po rozwiązaniu sprawy zabójcy, zabiera się za stare akta z nierozwiązanymi przypadkami, przegląda koperty, interesuje się zepsutymi zegarkami i… śledztwo znika z wokandy. Skomplikowana elektroniczna aparatura, której botanik użył do wymuszenia (!) na lesie (!!!) odpowiedzi na pytanie, czy podejrzany jest zabójcą (scena jest tak oderwana od rzeczywistości, że samemu trzeba ją zobaczyć, żeby uwierzyć) i która jest niezbędna do porozumienia się z roślinami, nie pojawia się już w historii, bo od pewnego momentu facet… sam gada z drzewami. On mówi „powiedzcie mi”, a drzewa… odpowiadają. Może nie słowami, ale jednak odpowiadają. W tym momencie kryminał, jakim teoretycznie powinien być „Las śmierci” (teoretycznie, bo nie ma tu zbrodni, którą należałoby rozwiązać), przeistacza się w głupiutką bajeczkę. I być może jest to właściwy trop do poprawnego odbioru filmu – nie nastawiać się na horror łączony z wątkiem kryminalnym, a przyjąć, że jest to mieszanka fantasy (ożywiony las) z science fiction (aparatura do rozmowy z roślinami), w której trafiają się od czasu do czasu nikłe akcenty grozy. Bo jako horror „Las śmierci” nie sprawdza się w ogóle.
Jak by nie dość było kłopotów z niezbyt lepiącą się w jedną całość fabułą, zwieńczoną wyjątkowo ckliwym i irytująco moralizatorskim finałem, problemy pojawiają się również od strony technicznej. Przede wszystkim zaskakują wyjątkowo słabe zdjęcia, posiadające bardzo niewiele z tak charakterystycznej dla dalekowschodniego kina plastyczności ujęć. Nie zachwyca bowiem ani kadrowanie, ani kolorystyka obrazu, nie mówiąc już o choreografii scen. Co gorsza, polskie wydanie „Lasu śmierci” zdaje się mieć dodatkowo obniżoną jakość obrazu, bo po ekranie szaleje grube ziarno, a od czasu do czasu zdarzają się też jakieś drobne szmerki. Rozczarowuje również oprawa dźwiękowa historii, zupełnie bezbarwna i ograniczająca się w sumie do tworzenia dyskretnego tła. A szkoda, bo muzyka wychodząca co pewien na pierwszy plan i podkreślająca mrok obrazu uratowała już niejeden słaby film.
„Las śmierci” można więc obejrzeć wyłącznie jako ciekawostkę, która zawiera sporo interesujących pomysłów i kilka inteligentnie skonstruowanych scen, nie należy jednak nastawiać się ani na dreszcz grozy, ani na wartką akcję. To po prostu niezobowiązujące patrzydło na gorszą pogodę.
koniec
11 maja 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Kichę widziałem, kichę słyszałem
— Jakub Gałka

Koszmar farmera
— Urszula Lipińska

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.