Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Jackson
‹Hobbit: Niezwykła podróż›

WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHobbit: Niezwykła podróż
Tytuł oryginalnyThe Hobbit: An Unexpected Journey
Dystrybutor Forum Film
Data premiery28 grudnia 2012
ReżyseriaPeter Jackson
ZdjęciaAndrew Lesnie
Scenariusz
ObsadaMartin Freeman, Ian McKellen, Hugo Weaving, Graham McTavish, William Kircher, James Nesbitt, Stephen Hunter, Stephen Fry, Adam Turner, Peter Hambleton, Ian Holm, Cate Blanchett, Orlando Bloom, Elijah Wood, Richard Armitage, Christopher Lee, Andy Serkis, Saoirse Ronan
MuzykaHoward Shore
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiUSA
CyklHobbit
WWW
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

„Hobbit” Tolkiena czy „Hobbit” Jacksona?

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

„Hobbit” Tolkiena czy „Hobbit” Jacksona?

Miłosz Cybowski: Czy na Waszą wizję nowych krasnoludów nie miała przypadkiem wpływu „Królewna Śnieżka i Łowca"? Bo nie da się ukryć, że właśnie tamtejsza kreacja krasnoludów jako zwyczajnych bandytów, którzy jednak mają swoje sekrety i coś, co w gruncie rzeczy można by nazwać honorem, była czymś raczej niespotykanym (a przy tym jednym z lepszych elementów filmu). Kłopot w tym, że taka koncepcja niekoniecznie będzie odpowiadała „Hobbitowi”, choć z drugiej strony macie oczywiście słuszność, że właśnie zmiana i ewolucja charakterów byłyby miłą odmianą po „Władcy”.
Konrad Wągrowski: Ja już zdążyłem zapomnieć „Królewnę Śnieżkę i Łowcę"…
Jakub Gałka:No i dla całej grupy (oprócz Gandalfa) wyprawę widziałbym jako przejście od sielskiej i zaściankowej zabawy (gnuśny hobbit, przaśni „spiskowcy” marzący o świecidełkach) do szerszego spojrzenia bohaterów na otaczający ich świat Śródziemia i zrozumienie działających tam potężnych, historiotwórczych sił. Zwiastun podpowiada jednak, że aż tak daleko Jackson nie pójdzie i choć pewnie będzie korzystał z krasnoludów jako z comic reliefs (scena z talerzami, przybycie do Bilba), to jednak będzie od początku wygrywał nutę dumnych wojowników, co to niejedno w życiu widzieli i idą na Smauga w słusznej, wręcz wzruszającej i honorowej sprawie (patrz: ton pieśni o wyprawie za Mgliste Góry).
Konrad Wągrowski: No właśnie – też sądzę, że duch dumny, epicki będzie jednak dominował. Bo wygląda na to, że Peter Jackson nie kręci ekranizacji „Hobbita”, ale tak naprawdę prequel „Władcy pierścieni”. Kameralna opowieść o 14 wędrowcach, którzy przedzierają się przez góry i las (i dopiero w finale dotykają Wielkiej Historii) zostanie zastąpiona jakimś Większym Epickim Tłem. Widać już po obsadzie – pojawia się w filmie Galadriela, Saruman, Sauron (ukryty pod ksywą Czarnoksiężnika), zapewne więcej będzie Elronda, jest w obsadzie i Frodo, i stary Bilbo. Nawet jeśli większość z nich pojawi się jedynie w epizodach, to i tak widać tu zamysł, by od początku umieścić ten świat w realiach Wojny o Pierścień (a w książce to tylko epizod z Pierścieniem, o którym jeszcze nikt – być może nawet autor – nie wiedział, czym jest). Zaryzykuję twierdzenie, że przyszły pakiet 60 Blu-Ray zawierający pełne wersje wszystkich sześciu filmów będzie dużo bardziej spójny i tematycznie i stylistycznie niż paczka 4 książek Tolkiena. Ale czy to na pewno dobrze?
Jakub Gałka: Nie wiem, czy dobrze, ale chyba za bardzo nie było innego wyjścia, jeśli się zakładało od początku superprodukcję podzieloną na więcej niż jeden film. Baśniowy klimat „Hobbita” wymagałby zupełnie innego podejścia. Może gdyby przy projekcie został Del Toro, w jakiś sposób odróżniałoby to nowy film od trylogii? Może nie zdecydowano by się na kręcenie aż trzech części? Z drugiej strony, od samego początku w projekt zaangażowana była ta sama ekipa i Jackson miał sprawować nad całością taką czy inną pieczę. Zresztą nie zapominajmy, że książkowy „Hobbit” też z czasem stał się prequelem „Władcy”, a nie pierwotną samodzielną bajką – Tolkien zmieniał opis pozyskania pierścienia przez Bilba, nazewnictwo, miał przecież zamiar prawie-że przepisać powieść na nowo, a jego syn Christopher zaprezentował w „Niedokończonych opowieściach” historię wyprawy po skarb Smauga widzianą oczami Gandalfa (napisaną zresztą przez Tolkiena z przeznaczeniem na dodatek do „Władcy”). Wszystko po to, by wpasować ten bardzo ważny, ale kompletnie niespójny stylistycznie fragment całej mitologii w najsłynniejszą, najlepszą i najbardziej lubianą historię, czyli „Władcę Pierścieni”. Oczywiście udało się to jedynie w niewielkim stopniu – można przypuszczać, że Peter Jackson, bazując właśnie na wspominanych „Niedokończonych opowieściach”, pójdzie dużo dalej.
Mateusz Kowalski: To, co mówisz, wzbudza we mnie jedno konkretne pytanie: czy my tu mamy do czynienia z „Hobbitem” Tolkiena, czy też z „Hobbitem” Jacksona? Albo, nawet mocniej, czyje to Śródziemie? Co do Del Toro, to pomijając ostatnie potknięcia, ekranizacja Hellboya pokazywała jasno, że wie on, z czym należy jeść adaptacje. To, co zaplanowano w tym kontekście powoduje, że nazwa „Hobbit” może stać się dyskusyjnym marketingowym szyldem, który można by raczej zatytułować „Niedokończone opowieści”. A jednak wciąż jestem skłonny dać szansę reżyserowi w nadziei, że porwie mnie swoją wizją.
Marcin Osuch: Jest też, oczywiście całkowicie nieuzasadniona wersja, że decyzja o realizacji trzech filmów wynika tylko z pobudek finansowych. Film jest samograjem, więc na trzech filmach zarobi się więcej niż na dwóch. Dlaczego tylko Lucas, przepraszam, Disney ma zarabiać na trylogiach? Zresztą może za chwilę się dowiemy, że Jackson pracuje nad animowanym „Silmarillionem” w stylu „Wojen klonów"?
Jakub Gałka: Śmiej się, śmiej, ale uważam, że do Jacksonowego uniwersum „Silmarillion” i jego epickie wydarzenia pasują dużo bardziej niż „Hobbit”. Chociaż śmiechem żartem tak obszerny i trudny materiał (w końcu Numenor ma być piękniejszy od Gondoru, Morgoth straszniejszy od Saurona itp.) pasuje jak znalazł na animowany serial…
Mateusz Kowalski: Najlepiej w ośmiu sezonach i na Wisteria Lane.
Beatrycze Nowicka Ekranizowanie „Silmarillionu” wyobrażałabym sobie bardziej jako kilka niezależnych filmów. Chyba najchętniej zobaczyłabym historię Berena i Luthien. Zresztą kto wie, co przyniesie przyszłość. Jeśli nowa trylogia będzie sukcesem, może zachęci to filmowców do dalszych ekranizacji. Oby tylko za coś takiego zabrali się ludzie, którzy podejdą do sprawy z sercem, bo kolejnych „Złotych kompasów” nam nie trzeba.
Miłosz Cybowski: A ja ekranizacji „Silmarillionu” nie wyobrażam sobie zupełnie. Nie wyobrażam sobie też, jak toto można było w ogóle czytać, bo mnie dalej niż pierwsza strona nie udało się zabrnąć. Niemniej uważam, że uniwersum stworzone przez Tolkiena to, podobnie jak Gwiezdne Wojny, prawdziwy samograj, który zapewni twórcom i producentom pracę i zyski na wiele lat.
Mateusz Kowalski: Ekranizacja „Silmarillionu” sprawdziłaby się tylko jako konkretna, wycięta linia fabularna, oparta wokół tego, co prowadziło do stworzenia Pierścienia oraz do wojen Morgotha. Uchwycenie wszystkich wątków byłoby bardzo ciężkie, a w takiej sytuacji i tak byśmy byli skazani na dziewięć godzin trylogii, żeby chociaż ująć to, co istotne.
Konrad Wągrowski: W „Silmarillionie” jest więcej historii nadających się na film czy trylogię filmową. Dając jednocześnie dużą swobodę twórcom, bo przecież wszystko – nie licząc różnych „Niedokończonych opowieści” – opisane jest raczej bardzo ogólnie. To rzeczywiście pole do popisu dla twórców, którzy chcieliby rozwijać to uniwersum. Są jednak dwa problemy – po pierwsze, te historie, włącznie z Beren i Luthien, nie są powszechnie zakorzenione w popkulturze, tak jak „Władca” i „Hobbit”, więc ryzyko wtopy jest większe. Po drugie to, o czym wspomniał Kuba – wiadomo, że świat „Władcy pierścieni” jest tylko cieniem Wielkich Czynów Sprzed Lat, a Jackson nadał mu megaepicki wygląd. Nie wiem, jak by musiał się nagimnastykować, by ukazać miasta elfów, w czasach gdy jeszcze gromadnie zasiedlali ziemię, i jak miałby oddać bitwy z Morgothem, które przecież przesuwały całe łańcuchy górskie. Wychodzi na to, że do tego potrzebny by był Emmerich… ;)
Mateusz Kowalski: Emmerich niech stąd zmiata :) Skoro dało się stworzyć „Avatara”, to da się i jego przebić pod względem rozmachu. Kwestia tylko, po co? Wydaje mi się, że współcześnie tak się idzie w formę, że treść staje się tylko pretekstem. A tego wolałbym nie ujrzeć w przygodach małego i kilkunastu większych z szarobrodym na czele. Miejmy nadzieję, że tak nie będzie i że recenzje nie powiedziały nam wszystkiego.
koniec
« 1 2
18 grudnia 2012

Komentarze

« 1 2
24 XII 2012   19:16:51

Jak dla mnie Lothlorien jawiło się dosyć nostalgicznie i schyłkowo.
Ale przyznam, że "Władcę" czytałam jakieś 6 lat przed filmem, więc nie pamiętałam go zbyt dobrze i mnie się wersja Jacksona podobała. Niektóre rzeczy wyobrażałam sobie inaczej, ale i tak mnie przekonało.

24 XII 2012   21:45:07

"Mój problem z "Władcą pierścieni" w ekranizacji Jacksona polega chyba na tym, że wychowałam się na kinie, w którym to nie efekty specjalne są najważniejsze..."

A cała masa ludzi, którzy się za komuny wychowali na kinie wprost przeładowanym efektami specjalnymi, tego problemu jakoś nie ma :-P :-P :-P

25 XII 2012   19:58:33

No, niektórzy mają. Ale to też kwestia tego, jak kto odbierał oryginał. Będę się upierać, że między atmosferą książkowej trylogii o Pierścieniu a filmami Jacksona zachodzi spora rozbieżność, ale osoby, dla których oryginalna trylogia jest "nieżyciowa, czarno-biała, wyprana z realizmu" i co tam jeszcze, albo nie załapują, że Jackson gra na innych rejestrach emocjonalnych niż Tolkiem, albo załapują i im to nie przeszkadza, bo wolą te filmy w estetyce komiksowo-hollywoodzkiej i "odbrązowionej". Ja będę obstawać przy zdaniu, że wersji Jacksona brakuje dostojeństwa, elegancji, a miejscami także zwykłego dobrego gustu.

26 XII 2012   16:47:10

Ignite, masz rację - trylogii Jacksona brakuje tego specyficznego tolkienowskiego klimatu, który jak dla mnie jest mieszaniną melancholii oraz poczucia, że obcujemy nie z książką, a stworzonym od podstaw mitem, filmy to po prostu amerykańskie superprodukcje i tyle - ale, kurczę, ja i tak zdecydowanie wolę ekranizację LOTRa niż ekranizacje Narni czy Harry'ego Pottera. Filmowy Władca... owszem na sporo wad, ale jeśli się go nie porównuje bezustannie do książkowego oryginału, potrafi być naprawdę dobrym filmem - z sympatycznymi postaciami, ładnymi plenerami, momentami wzruszającym, a momentami zabawnym. Natomiast Narnia i HP przy całej swojej wierności są dla mnie nudne, strasznie odtwórcze, pozbawione życia jak ilustracje do książki.

26 XII 2012   19:15:57

Heh, oglądając "Dwie wieże" nawet myślałam sobie, że gdyby wziąć sam tylko wątek obrony Rohanu przed najazdem i wyrzucić tolkienowskie nazwy, to wyszedłby całkiem fajny przygodowy film fantasy... Jeśli się zapomni, że TO MIAŁ BYĆ TOLKIEN. Ekranizacji Narnii będę bronić (HP może mniej, bo widziałam tylko 4 części i nie wszystko mi tam podpasowało): zobaczyłam na ekranie to wszystko, co chciałam zobaczyć, a chyba właśnie tego szuka się w ekranizacji ulubionych książek z dzieciństwa. I bohaterowie są tacy, jak w książce, a nie drastycznie odmienieni (casus Aragorna, Sama Gamgee i Faramira).

27 XII 2012   09:50:34

A co zmienili Samowi?

27 XII 2012   13:10:25

Jacksonowski LOTR bardzo mi się podobał - miałem trochę zastrzeżeń, ale na kolejne części czekałem niecierpliwie. Wczoraj obejrzałem Hobbita i zastanawiam się, czy Jackson & company skrewili, czy ja się postarzałem, bo na oglądanie dalszego ciągu nie mam ani krzty ochoty. Film jest widowiskowy i ma swoje dobre momenty, ale w moim odczuciu w porównaniu z LOTR Tolkiena ubyło, a przybyło rozwiązań rodem z Hollywood. A już sposób, w jaki bohaterowie zostają na koniec uratowani pozbawia ich wędrówkę jakiegokolwiek sensu (przecież zamiast tyle człapać i się narażać można by się znaleźć u celu migiem ...) - ja wiem, że do takiego rozwiązania furtkę stworzył sam Tolkien, ale to była właśnie furtka, pozwalająca uratować skórę jednemu czy dwóm bohaterom w beznadziejnej sytuacji, natomiast panowie filmowcy tę furtkę wyważyli razem ze ścianą, w której tkwiła)

27 XII 2012   21:26:45

Na świeżo po seansie. Bardzo dobry film z lekką domieszką kupy. Nie rozumiem tendencji Jacksona do zmieniania fajnych motywów w coś innego, pewnie własnego ale o klasę gorszego. Tak było choćby z przemianą Theodena we Władcy, tak było kilka razy w Hobbicie. Na przykład wyruszenie Bilba na wyprawę, ktoś mi może wyjaśnić czemu z dość fajnego Tolkienowego zmieniono na Jacksonowe? W ogóle od Władcy mam wrażenie, że to co reżyser (scenarzysta?) dodał od siebie było po prostu słabe. Nie że inne od powieści, nie jestem fanatykiem. Ale prozaicznie słabsze i zwykle nie pasujące do reszty. O, przypomniało mi się - spotkanie z trollami, noż mać jego trollowata.

Gandalf mógł być grany przez Nicolasa Cage'a. W sumie przez większość filmu robi minę zbolałego pekińczyka. Wbrew pozorom pytanie Bilba: "On jest wielkim czarodziejem czy takim jak ty?" trafia w sedno, choć autorzy raczej chcieli innego efektu. A zrobienie z Radagasta debila też mi lekko zgrzytnęło.

Powolne tempo filmu jest zaletą. Nie podzielam zdania, że to nuda. Wiele scen można dzięki temu wycyzelować. Bardziej nudziłem się na hollywoodzkich motywach z cyklu - spadamy z krawędzi przepaści w czasie deszczu kamieni. A swoją drogą niechęć budowniczych Śródziemia do stawiania barierek zadziwia mnie od pierwszego Władcy. Lęku wysokości nie mieli czy co? Dziwność.

Freeman wymiata jak coś co bardzo wymiata. Ale znowu cały show kradnie Gollum. Aż się wierzyć nie chce że to możliwe, ale jest jeszcze lepszy niż we Władcy. A za scenę gry w zagadki daruję Jacksonowi wszystkie inne błędy. Inna sprawa, że jak Bilbo mówi: I want to play, że niby chce zagrać, to napisy napisują: chcę się zabawić (czy jakoś tak). Noż znowu jego napisowa mać. Mało im było zmiany podróży z nieoczekiwanej? Ech.

A pozostawienie bohaterów na koniec filmu akurat w TYM miejscu było też zabawne, no ale nie znamy szczegółów poczucia humoru u orłów.

Genieralnie mnie się podobało i chętnie zobaczę kolejne części. A to co było widać ze Smauga jeszcze mi tylko ostrzy apetyt.

28 XII 2012   14:47:07

Bardzo dobry film, na szczęście jedynie oparty na powieści Tolkiena. To "Hobbit" Jacksona. I tak być powinno. Kto pokusi się dzisiaj o kanoniczną ekranizację tej znakomitej i wartej polecenia, choć przecież zmurszałej powieści? Taka ekranizacja zadowoliłaby tylko ortodoksyjnych wyznawców Tolkiena. Trzeba było przełożyć historię na czas po ekranizacji "Władcy". I tak się stało.
Słyszałem przed seansem o dłużyznach. Jakie dłużyzny? Opowieść jest snuta we właściwym tempie. Dzieje się dużo, są znakomite sceny, jest groza i humor. Mogę z czystym sumieniem napisać, że dostałem więcej, niż oczekiwałem.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Weekendowa Bezsensja: Jak poradzić sobie z brakiem dostępu do fryzjera, czyli 10 filmów z niesfornymi włosami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

10 najgorszych scen „Władcy pierścieni” i „Hobbita”
— Esensja

12 najlepszych scen „Władcy pierścieni” i „Hobbita”
— Esensja

„Hobbit” i „Władca pierścieni” w Esensji
— Esensja

Najlepsze filmowe prezenty na Święta 2013
— Esensja

Do kina marsz: Listopad 2013
— Esensja

Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Recenzenci kontra „Hobbit”
— Tomasz Markiewka

Z tego cyklu

Między okiem smoka a grzybkami Radagasta
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Gabriel Krawczyk, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Udana podróż
— Tomasz Markiewka

30 najlepszych filmów fantasy wszech czasów
— Esensja

Niekończąca się opowieść
— Gabriel Krawczyk

Wielka przygoda puka do drzwi!
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Karuzela wrażeń
— Gabriel Krawczyk

Jak dobrze wyglądać na łosiu, czyli bitwa w Śródziemiu
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (3)
— Krystian Fred, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (6)
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Śródziemski rollercoaster
— Gabriel Krawczyk

Przygoda trwa
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

12. T-Mobile Nowe Horyzonty: Dzień trzeci
— Patrycja Rojek, Kamil Witek, Zuzanna Witulska

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (14)
— Jakub Gałka

Tegoż autora

Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
— Miłosz Cybowski

Kraina bez gwiazd
— Marcin Osuch

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
— Miłosz Cybowski

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
— Marcin Osuch

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
— Miłosz Cybowski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
— Miłosz Cybowski

W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
— Miłosz Cybowski

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.