Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jordan Peele
‹Uciekaj!›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUciekaj!
Tytuł oryginalnyGet Out
Dystrybutor UIP
Data premiery28 kwietnia 2017
ReżyseriaJordan Peele
ZdjęciaToby Oliver
Scenariusz
ObsadaDaniel Kaluuya, Allison Williams, Catherine Keener, Bradley Whitford, Caleb Landry Jones, Marcus Henderson, Betty Gabriel, Keith Stanfield
MuzykaMichael Abels
Rok produkcji2017
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania104 min
WWW
Gatunekgroza / horror, kryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Dobry i Niebrzydki: Uciec, ale dokąd?

Esensja.pl
Esensja.pl
Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
« 1 2

Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Dobry i Niebrzydki: Uciec, ale dokąd?

KW: Po seansie byłem szczerze zachwycony szeroką gamą interpretacji, jakie mi się cisnęły do głowy! Bo przecież nijak nie da się podsumować tego filmu prostym stwierdzeniem „biali to rasiści” (a tym tropem idzie w Polsce wielu recenzentów). Bowiem ten ich stosunek do czarnych daleko wykracza poza typową pogardę dla „niższej” rasy, czy też żal za utraconymi czasami niewolnictwa. W filmie stosunek bogatych białych ludzi do Afroamerykanów oscyluje między rasizmem i fascynacją. Bo przecież oni nie ukrywają podziwu dla czarnych – Jessego Owensa, Tigera Woodsa czy prezydenta Obamy. I są w tych zachwytach szczerzy! Gdyby rasą gardzili, nie byłoby całego programu „podmiany ciał”, bo kto chciałby żyć w ciele, którego nienawidzi? A jest w tym coś z podejścia Leni Riefenstahl, która przecież była nadworną reżyserką nazistów, ale w filmie o berlińskiej Olimpiadzie nie ukrywała fascynacji ciałami czarnych sportowców. Jest więc fascynacja, ale też chęć dominacji, układania świata według „białych” norm, strącenia czarnych do przewijającego się w filmie „The Sunken Place”.
PD: Bo to jest w dużej mierze film o kulcie czarnego ciała, o wciąż nierzadkiej wśród białych wizji czarnych jako egzotycznych i uprzedmiotowionych obiektów. Peele ogrywa stereotypy dotyczące czarnych kochanków (a nawet seksualnych niewolników), sportowców. Psychopatyczny brat Rose szydzi z Chrisa, że ten nie wykorzystuje swojego potencjału fizycznego w sztukach walki typu MMA, tylko trenuje jakieś „śmieszne” jiu-jitsu – a jednak to chwyt jiu-jitsu przydaje się Chrisowi podczas ucieczki. Przewrotny jest też motyw niewidomego marszanda, który pragnie przejąć tożsamość Chrisa nie tylko po to, by widzieć, ale po to, by „widzieć więcej”, spojrzeć na świat oczami fotografa symbolizującego tu artystyczną wrażliwość czarnych, ich wyczulenie na sztukę. Ten marszand jest więc w pewnym sensie jak Elvis kradnący rock and rolla – a podobnych alegorii jest w filmie od groma.
KW: Najciekawszy w tym wszystkim wydaje mi się główny zabieg „syntezy mózgu”, bo przecież on sam jest wielką metaforą. Pozostałość mózgu ofiary będzie mogła odczuwać, zachowa istotną część swojej tożsamości, ale nie będzie mogła podejmować decyzji. Z „czarnej duszy” należy więc korzystać, ale nie można dawać jej kontroli. Nowa, bardziej elegancka forma rasizmu.
PD: Tak! Weźmy czarny „feeling” i czarne „opakowanie”, bo obie te rzeczy są bardzo atrakcyjne, ale zachowajmy „białą inteligencję”, zachowajmy kontrolę. Nowa eugenika.
KW: Zacząłem się też zastanawiać nad metaforą związku Rose i Chrisa. Bo z pozoru mamy tu przełamywanie barier, a potem okazuje się, że wszystko to zdarzyło się tylko w celu wykorzystania czarnego bohatera. Czy to nie jest jakiś wyraz pesymizmu Peele′a w kontekście szans powodzenia związków międzyrasowych?
PD: Nie wydaje mi się, żeby Peele, który zresztą ma białą żonę i białą matkę, miał tu na celu jakiś programowy katastrofizm. On raczej traktuje motyw związku Rose i Chrisa jako element satyry na zawłaszczanie kulturowe, nie tyle wychodzi z ogólnikiem o związkach międzyrasowych, ile zwraca uwagę na te sytuacje, gdzie czarny mężczyzna jest właśnie obiektem seksualnym, egzotyczną przygodą, modnym dodatkiem. Nieprzypadkowo w Ameryce odebrano film jako swoisty policzek dla sióstr Kardashian, znanych ze stylizowania się „na czarno”, z prowadzania się z czarnymi raperami. Widzę też w ekranowym układzie osobliwą grę z widzem, z tym, jakie typy postaci obligatoryjnie obdarzamy zaufaniem – nie miałeś tak, że nawet po odkryciu przez Chrisa pudełka wciąż chciałeś wierzyć, że Rose, ta sympatyczna dotąd dziewczyna, jawna sojuszniczka i obrończyni swojego chłopaka, jest niewinna? Że może matka ją zahipnotyzowała, a może nie jest do końca wtajemniczona w diabelski rodzinny interes?
KW: Nie. Złowroga rola Rose wydawała mi się od pewnego momentu filmu w miarę oczywista – zgodna z konwencją, w której musi nastąpić jakiś dramatyczny zwrot w postrzeganiu danej osoby jako sojusznika, czy z konwencją, w której na pewnym etapie bohater jest sam, pozbawiony pomocy, zdany na własne siły. Zresztą było dużo przesłanek – to Rose przecież przywozi Chrisa do domu rodziców, to ona okazuje obojętność na śmierć zwierzęcia, podczas gdy Chris sprawia wrażenie, że się przejmuje. Ciekawie zresztą wypada w nowym świetle wypada scena z policjantem – najpierw myślimy, że Rose staje w obronie Chrisa, a potem okazuje się, że w jej dobrze pojętym interesie jest to, by Chris nie został wylegitymowany, by nie powiązać go z nią, gdy w razie czego dojdzie do śledztwa w sprawie zaginięcia.
PD: Ja w takim razie być może idealizuję związki międzyrasowe, bo wierzyłem do końca w niewinność Rose.
KW: A może moje podejrzenia wynikały po prostu z wyniesionego z „Dziewczyn” wizerunku Allison Williams jako osoby mającej atrakcyjną powierzchowność i dużo mniej atrakcyjne wnętrze?
PD: Racja, ona gra tu bardziej nieprzewidywalny wariant swojej postaci z „Dziewczyn”. Podobnie „wizerunkowo” ustawiona jest też rola Catherine Keener, fantastycznej aktorki, która nawet gdy wciela się w pozytywne bohaterki, to zawsze obdarza je pewnym ładunkiem neurozy, niepokoju. W filmie najbardziej zachwycił mnie jednak Daniel Kaluuya, fenomenalnie wygrywający samym spojrzeniem konsternację, zagubienie, przerażenie swojego bohatera, ale i interakcje z innymi postaciami, niuanse przemycane między słowami.
KW: Kaluuya rzeczywiście był bardzo dobry – rzekłbym, że mocno samoświadomy, niepopadający w stereotypy związane z taką rolą, czujący konwencję. Bardzo mi się też podobała Keener, bo to przecież ona jako pierwsza wnosi element niepokoju do rodzinnej sielanki, gdy zaczyna silniej, niż można by się spodziewać, naciskać na Chrisa, by poddał się hipnozie pozwalającej na rzucenie palenia.
PD: Co z początku odbieramy jako przejaw matczynej troski, nadopiekuńczości, a potem okazuje się, że chodziło o to, by „dawca organów” był w jak najlepszej formie.
KW: Tak czy inaczej, mimo moich delikatnych zarzutów co do chodzenia momentami na skróty w warstwie horrorowej (no właśnie, bym zapomniał – motyw z „przebudzeniem” pod wpływem flesza też był takim trochę pójściem na łatwiznę), należy przyznać, że mamy w przypadku „Get Out” z przykładem filmu należącego do zacnej grupy istotnych ociągnięć kina grozy, które nie straszą dla samego straszenia, ale wykorzystując różne lęki, próbują mówić coś ważnego o otaczającym go świecie. A przy tym w filmie obydwie warstwy – strachu i obserwacji społecznej – udaje się bardzo zgrabnie połączyć. I jeśli ktoś oczekuje po prostu horroru, dostanie go w bardzo solidnej wersji. A jeśli ktoś oczekuje czegoś więcej – cóż, warstw interpretacji w „Uciekaj!” jest tak wiele, że mogą zapewnić rozrywkę najbardziej wymagającemu umysłowi.
PD: Zgadza się, jedną z największych wartości tego filmu jest to, że on nie uderza w stereotypowych rasistów, jak wiele tekstów kultury przed nim. To byłoby zbyt proste. Peele próbuje tymczasem objaśnić widzom złożoność świata, w jakim żyją, podsuwa im zwierciadło i każe się zastanowić, czy sam fakt, że ktoś słucha jazzu albo hip-hopu, ogląda mecze NBA i filmy z Willem Smithem, ma na „fejsie” zalajkowany fanpage Black Lives Matter, wpłaca kasę na biedne dzieci w Afryce i tak dalej – czy to wszystko wyklucza rasizm. I gdy tak o tym rozmawiamy, to być może brzmi śmiertelnie poważnie, łatwo sobie od razu wyobrazić „Uciekaj!” jako pouczającą lekcję tolerancji w nieznośnie kaznodziejskim sosie, ale sprytnie wykorzystana konwencja horroru tudzież czarnej komedii sprawia, że o żadnym dydaktycznym smrodku nie ma tu mowy.
KW: I mam nadzieję, że jakoś zachęciliśmy do pójścia do kina, a jeśli się było (a podejrzewam, że osoby czytające nasze pełne spoilerów dyskusje najczęściej wcześniej film widziały), to do namawiania znajomych – bo to nie tylko film mądry, ale i świetna rozrywka. Choć nie będę ukrywał, że tej polskiej percepcji się boję. Bo rasowa bariera jest wciąż wysoko postawiona – dlatego przecież nikt u nas nie wierzył w sukces oscarowego „Moonlight”. I choć polski widz już zdaje się szczerze lubić takich aktorów jak Denzel Washington, Will Smith czy Jamie Foxx (a w latach 80. Eddie Murphy), to może to wynikać – jak zresztą zauważył w swojej recenzji Michał Oleszczyk – z jaśniejszego odcienia ich skóry. Bo przecież John Boyega w nowych „Gwiezdnych wojnach” nie był odrzucany ze względu na to, że jest czarny (polski widz nie miał przecież wcześniej problemów z Billym Dee Williamsem w roli Lando), ale dlatego, bo ma bardzo ciemny kolor skóry. Tak jak i Daniel Kaluuya, odtwórca głównej roli w „Get Out”. I, szczerze mówiąc, obawiam się, że dla polskiego widza może to być bariera.
PD: Akurat Eddie Murphy ma ciemniejszy odcień skóry niż John Boyega, ale zasadniczo się zgodzę, że zjawisko koloryzmu – w Polsce praktycznie nierozpoznane, a w Ameryce, i w ogóle w niejednolitych etnicznie społeczeństwach zachodnich, od lat budzące spory i kontrowersje – może mieć tu pewne znaczenie. Polacy z pewnością przychylniej patrzą na amerykański niż afrykański typ czarnej urody. Smith czy Washington to już któreś pokolenie czarnych Amerykanów, Boyega i Kaluuya to pierwsza generacja czarnych Brytyjczyków, dzieci imigrantów z Nigerii i Ugandy. Podobnie, czy Lupita Nyong′o, aktorka o kenijskich korzeniach, zdobywczyni Oscara, zyskała u nas kiedykolwiek należny rozgłos? Status gwiazdy? Ja kojarzę głównie rasistowskie komentarze, po tym jak magazyn „People” uznał ją przed trzema laty za najpiękniejszą kobietę świata. Zdecydowanie potrzebujemy dekanonizacji standardów, nie tylko standardów piękna, ale oczywiście nie łudzę się, że przy obecnym ksenofobicznym klimacie politycznym nastąpi to prędko, o ile w ogóle.
No, ale i w samym środowisku afroamerykańskim koloryzm generuje podziały; osoby o jaśniejszym pigmencie uważają się za lepsze, osoby o ciemniejszym miewają uzasadnione kompleksy. Albo na odwrót – osoby o ciemnej skórze uważają się za „prawdziwych” czarnych, podkreślają z jej pomocą swą dumę rasową, dyskryminują jaśniejszych od siebie jako „zbyt białych”. Temat rzeka, przez który nie przebrniemy. Co nie znaczy, że mamy te i inne niewygodne kwestie rasowe zamiatać pod dywan, uciekać od nich, jak to w filmie sugeruje się Chrisowi. Zresztą, nawet jeśli chciałoby się uciec, to nie bardzo jest dokąd. Trzeba się zmierzyć. Warto się zmierzyć. Choćby i w kinie.
koniec
« 1 2
5 maja 2017

Komentarze

05 V 2017   14:25:40

"Bo przecież John Boyega w nowych „Gwiezdnych wojnach” nie był odrzucany ze względu na to, że jest czarny (polski widz nie miał przecież wcześniej problemów z Billym Dee Williamsem w roli Lando), ale dlatego, bo ma bardzo ciemny kolor skóry."

Ale serio? Nie wiem, bo nie śledziłam dyskusji w tym temacie, ale jak dla mnie to on był po prostu cokolwiek drewniany (dobra - i tak lepszy od kompletnie bezbarwnego pilota, którego imienia nie pamiętam). Tak po roku to stwierdzam, że najbardziej pamiętam Kylo - i w sumie Driver zdaje się robi karierę także poza GW.

Zapomnieliście o Morganie Freemanie (szkoda tylko, że kojarzę go głównie z ról "starszego policjanta, który ma odejść na emeryturę".

Mimo wszystko wydaje mi się, że jednak te okołorasowe spory w kwestii obsady czasem są przesadzane - nie pamiętam, by ktoś się czepiał np. Morfeusza w "Matrixie" - bo to była charyzmatyczna postać.

06 V 2017   18:19:47

Akurat aktor co gra według Ciebie bezbarwnego pilota to Oscar Isaac i też robi karierę poza GW, zresztą przed GW już był znany. Nie uważam by Poe Dameron był bezbarwny w PM. Isaac to jeden z lepszych aktorów po 30, wystarczy wymienić np. takie filmy jak "Ex Machina", serial HBO "Show Me A Hero", "Co jest grane, Davis?" Coenów.

06 V 2017   18:30:24

Ahm, "good for him" w takim razie, niemniej swojej opinii o jego roli w SW nie zmienię.

07 V 2017   13:56:14

Przecież John Boyega był odrzucany jeszcze przed premierą filmu, jego aktorstwo nie miało znaczenia.

08 V 2017   08:23:02

Bo miał tak głupią minę w trailerze, że nie zwiastowało to nic dobrego. Ale ostatecznie się obronił.

08 V 2017   21:42:56

Czy reżyser porusza także temat odwróconego, czarnego rasizmu? Filmu nie widziałem, ale z dyskusji panów wynika, że jak cała liberalno-lewicowa amerykańska elita udaje, że takie zjawisko nie występuje?

09 V 2017   20:55:11

"Czarny rasizm" jest mocno dyskusyjną kwestią, ale reżyser porusza także temat uprzedzeń czarnych wobec białych.

03 I 2018   18:54:26

Nadzwyczaj interesująca dyskusja. Wyłapujecie mnóstwo haczyków interpretacyjnych. Bardzo chciałem, żeby ten film podobał mi się bardziej. Niestety, w moim odczuciu położył go toporny scenariusz, na podstawowej płaszczyźnie zamieniający "Uciekaj!" w prosty prawie-slasher. A może zawinił reżyser, bądź co bądź pełnometrażowy żółtodziób?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja

Oscary 2018: Ranking filmów oscarowych
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

50 najlepszych filmów 2017 roku
— Esensja

Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

Najlepsze filmy II kwartału 2017
— Esensja

Do kina marsz: Kwiecień 2017
— Esensja

Z tego cyklu

Zemsta Dragów, czyli bokserska nostalgia
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Norwegia już nigdy nie będzie taka jak przedtem
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Duchy, diabły, wilkołaki i steampunkowe mechaniczne skrzaty
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Każdy kadr to Ameryka
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Rzeźnia dla dwojga
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Partia na party w czasach Brexitu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Jak smakują Porgi?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Chwała na wysokości?
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Podręczne z Kairu
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Atak paniki
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Runie ta chwiejna konstrukcja
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.