RekordziściAnna DraniewiczRekordziściDla mnie natomiast miłym zaskoczeniem okazał się irlandzki obraz „Jak Harry stał się drzewem” Gorana Paskaljevića. Nie spodziewałam się po nim zbyt wiele, tymczasem okazało się, że to poetycka opowieść o relacjach wrażliwego syna i jego despotycznego ojca, który swoją wartość mierzył wagą swoich wrogów. Ojciec chwilami ociera się o szaleństwo, ale syn długo nie przyjmuje tego do wiadomości. W końcu jednak postanawia mu się sprzeciwić. Po norweskim filmie „Muzyka na wesela i pogrzeby” Unni Straume z Goranem Bregovicem w jednej z głównych ról też nie obiecywałam sobie zbyt wiele, ale znów spotkała mnie miła niespodzianka. Reżyserka z dużym wyczuciem opowiedziała o relacjach trzech kobiet opuszczonych przez tego samego mężczyznę, które wzajemnie okazują sobie wsparcie. Szkoda tylko, że Goran Bregovic wykorzystuje wciąż te same motywy muzyczne, zamiast stworzyć coś nowego. Z filmem „Wszystkie stewardessy idą do nieba” Daniela Burmana też nie było aż tak źle, choć niektórzy byli nim rozczarowani. Była to ciepła opowieść o miłości dwojga zagubionych ludzi, którzy postanowili popełnić samobójstwo przez zamarznięcie. Kolejnym filmem o miłości, który okazał się dużo ciekawszy niż zapowiadał to krótki opis w katalogu był „Umur” Kaiego Lehtinena. Uczucie głównych bohaterów zostaje wystawione na próbę, gdy tytułowa Umur dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora. Odchodzi więc, nie mówiąc nic swemu ukochanemu, który nigdy nie się dowie, co było powodem jej odejścia. Ostatnie pozytywne zaskoczenie to amerykańska „Ostatnia bila” Petera Callahana. Rzadko się zdarza, żeby amerykańskie filmy potrafiły dotknąć prawdy o życiu, chyba że są to filmy niskobudżetowe. Tak właśnie było w tym przypadku, co zapewne wyszło tej historii na dobre. Główny bohater pracuje jako taksówkarz w podupadającej firmie i nie wie, co zrobić ze swoim życiem. Chciałby się wyrwać z prowincjonalnego miasta, w którym mieszka, ale nie ma odwagi. Nabierze jej dopiero, gdy zakocha się z wzajemnością w młodej mężatce. Wtedy wszystko stanie się możliwe.
Wyszukaj / Kup W tym roku na festiwalu znów zaprezentowano parę ciekawych dokumentów. „Absolut Warhola” Stanisława Muchy zabawnie opowiadał o małym miasteczku na Słowacji, z którego pochodził Andriej Warhola, czyli Andy Warhol i gdzie znajduje się muzeum jego imienia. Po obejrzeniu tego filmu nasuwa się refleksja, że gdyby rodzice Andy’ego nie wyemigrowali do Ameryki, jego życie wyglądałoby tak, jak życie bohaterów tego filmu. „Cool & Crazy on the Road” Knuta Erika Jensena był drugą częścią pokazywanego w zeszłym roku dokumentu o podróży chóru norweskich rybaków do Rosji. Tym razem śledzimy ich tournée po USA, gdzie pojechali we wrześniu zeszłego roku. Tragiczne wydarzenia, których byli świadkami w Nowym Jorku, wywołało ciekawą dyskusję wśród członków chóru i skłoniło ich do głębszej refleksji na temat różnic i podobieństw obu odwiedzonych przez nich państw. „Thomas Pynchon – podróż w głąb umysłu” Donatella i Fosca Dubinich opowiadał o kultowym pisarzu, który od lat ukrywa się przed swoimi czytelnikami, próbującymi dowiedzieć się o nim czegoś więcej na podstawie jego powieści propagujących spiskową teorię dziejów. Nikt nie wie gdzie mieszka, ani jak wygląda, co podgrzewa tylko otaczającą go atmosferę tajemniczości. Wielbiciele jego talentu nie potrafią uszanować jego prawa do prywatności, a niektórzy z nich nawet je kwestionują. Bo czy osoba publiczna w ogóle ma prawo do prywatności? A czy każdy z nas ma prawo do panowania nad swoim wizerunkiem? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Peter Lynch w swoim dokumencie o Stevie Mannie, pierwszym cyborgu na świecie, zatytułowanym „Cyberman”. Steve Mann od ponad dwudziestu lat nie rozstaje się z wynalezioną przez siebie kamerą, wbudowaną w okulary słoneczne, przez którą ogląda świat i filmuje wszystko, co widzi, wysyłając to później do sieci. Oprócz wynalazków, Steve zajmuje się też fotografią oraz pracą naukową na uniwersytecie, gdzie prowadzi zajęcia z idącymi w jego ślady studentami. Razem próbują zbadać limity etyczne związane z manipulacją środkami masowego przekazu oraz zanegować dominację wielkich korporacji. Pozostałe dokumenty można rozpatrywać parami. „Black Box Germany” Andresa Veiela i „Płonący mur” Havy Kohav Beller penetrował nieznane obszary współczesnej historii Niemiec. W „Black Box Germany” porównywano życie dwóch ludzi, których z pozoru nic nie łączyło, a którzy być może mieli bardzo duży wpływ na swoje losy. Za to drugi film, „Płonący mur”, był to historyczny dokument o murze berlińskim i ludziach, którzy doprowadzili do jego upadku. Kolejną parę tworzyły „Wszystko o moim ojcu” Evena Benestada i „Venus Boyz” Gabriel(a) Baur(a). Pierwszy z nich to opowieść o ojcu-transwestycie z punktu widzenia jego syna. Ten film miał zapewne jakąś wartość terapeutyczną dla twórcy, ale nie potrafił przybliżyć tego tematu zwykłemu widzowi. Dużo lepszy był dokument „Venus Boyz” o drag kingach, czyli kobietach przebierających się za mężczyzn. Bohaterki i bohaterowie filmu odrzucają tezę o istnieniu tylko dwóch płci nie tylko w teorii, ale także w praktyce. Dzięki temu dokumentowi poznajemy ich racje i dowiadujemy się, jak wygląda ich życie. Na koniec dwa dokumenty poświęcone tematom filmowym „Moja podróż do Włoch” Martina Scorsese oraz „Zagubiony w La Manchy” Keitha Fultona i Louisa Pepe. Ponad czterogodzinna „Moja podróż do Włoch” to filmowy wykład Martina Scorsese na temat historii włoskiego neorealizmu w kinie. Wykład ten jednak zilustrowany był zbyt obszernymi fragmentami dzieł włoskich reżyserów w wersji oryginalnej i nadawał się raczej do tego, by go puścić w odcinkach w telewizji niż o godzinie 23:00 w kinie Relax. Natomiast „Zagubiony w La Manchy” udowadniał, że nad wszelkimi próbami zekranizowania „Don Qichote’a z La Manchy” wisi jakieś fatum. Tego zadania podjął się kiedyś Orson Welles, ale nie udało mu się go zrealizować. Teraz za Don Quichote’a wziął się Terry Giliam, jeden z byłych „Monty Pythonów”, ale okazało się, że nie miał wcale więcej szczęścia. Śledzimy losy tego katastrofalnego projektu, zdając sobie sprawę, że mógłby tam powstać naprawdę dobry film. Niestety, wszystko sprzysięgło się przeciw ekipie filmowców. Nad planem latają samoloty wojskowe z włączonymi dopalaczami, aktorzy mają napięte terminy i trudno ich zebrać razem na planie, ulewny deszcz i grad zmieniają pustynię w bajoro, Jean Rochefort grający Don Quichota zaczyna mieć problemy z kręgosłupem, co uniemożliwia mu jazdę konno… itd. W październiku 2000 roku projekt wstrzymano, ale Terry Gilliam wciąż ma nadzieję, że kiedyś uda mu się spełnić swe marzenie i zekranizować powieść Cervantesa.
Wyszukaj / Kup Oprócz tego pojawiły się filmy, które nie były typowymi dokumentami, ale poruszały tematy polityczne w formie fabularnej. Pierwszy z nich to „Jiyan” Jano Rosebianiego, opowieść o kurdyjskim miasteczku w 1998 roku zbombardowanym bronią biologiczną przez irackie wojska. W Halabjah zginęło 5000 osób, a ci którzy przeżyli próbują rozpocząć normalne życie. Pomaga im w tym ich rodak mieszkający w Stanach, który przyjeżdża, by wybudować tam nowy sierociniec. Niestety, mimo ważnego tematu, o którym z pewnością należy głośno mówić, film nabiera cech propagandowych, a tego sztuka powinna za wszelką cenę unikać. Lepiej było już z „Made in Israel” Ariego Folmana, czyli opowieścią o tym, jak w ręce izraelskiej sprawiedliwości wpada ostatni zbrodniarz wojenny. Pewien biznesmen, którego ojciec przeżył Holocaust, wyznaczył wysoką nagrodę za jego głowę. Choć temat jest bardzo poważny, film pełen jest czarnego, gorzkiego humoru, potraktowano go jednak z dużym wyczuciem. Drugim filmem o Izraelu był na poły dokumentalny, a na pół fabularyzowany „Sierpień – na chwilę przed wybuchem” Aviego Mograbi, czyli zabawna opowieść o perypetiach filmowca, który chce pokazać, jak naprawdę wygląda życie w jego kraju. Okazuje się, że w Izraelu nie jest to proste. Paradokumentalny jest także „Syn” Jean-Pierre’a i Luca Dardenne’ów, ale wynika to raczej ze sposobu filmowania, jaki bracia Dardenne zastosowali także w swoim poprzednim filmie „Rosetta”. „Syn” kojarzy się nieuchronnie z filmem Todda Fielda „Za drzwiami sypialni”, gdyż oba poruszają problem bólu po stracie syna i refleksję na temat tego, czy zemsta na jego zabójcy może przynieść ulgę. Odpowiedź, jakiej udzielają jest sprzeczna. Podczas gdy Amerykanie popierają zasadę „oko za oko, ząb za ząb”, nie zważając na to, że z ofiary sami zamieniają się w kata, u Belgów widać wyraźnie, że pocieszenia należy szukać w przebaczeniu. Jest to wyjątkowy film, który toczy się bardzo wolno, powoli odsłaniając motywy bohaterów i łączące ich relacje. Na festiwalu prezentowano także zestawy filmów krótkometrażowych. O tym, że etiudy studentów z Katowic są dużo ciekawsze od etiud studentów łódzkiej Filmówki przekonałam się już na tegorocznym festiwalu w Kazimierzu Dolnym, gdzie mogłam zobaczyć pokazywane również na MWFF filmy „38°C” Lucyny Erdmanis, „Antidotum” Artura Sochana, „Człowiek Magnes” Marcina Wrony, „Czubek” Bartka Konopki, „Kanał” Macieja Górskiego oraz „Astronom” Marka Lechki, który zadebiutował pokazywanym i bardzo dobrze przyjętym w tym roku w Gdyni filmem „Moje miasto”. Na WMFF wybrałam się za to na dwa zestawy krótkich metraży z całego świata, z których zapamiętałam tylko parę filmów. Najbardziej podobał mi się „Skok” Dennisa Petersena i Frederika Meldala, o czterech rabusiach, których tuż przed napadem zatrzymał przejeżdżający pociąg. Zabawny był również film „Szwecja +” Davida Flamholca i Martena Nilssona, w którym autorzy pytają mieszkańców tego słabo zaludnionego kraju, czy nie byłoby lepiej, gdyby było ich trochę więcej. Ciekawy był również krótki dokument „Pyongyang Robogirl” Jouni Hokkanena i Simojukka Ruippo o koreańskich policjantkach, które kierują ruchem ulicznym, wykonując mechaniczne ruchy. „Copy Shop” Virgil Widrich opowiadał o mężczyźnie, który pracuje w punkcie xero i który zaczyna się rozmnażać przez kopiowanie. Historia narcystycznego chłopaka „Je t’aime John Wayne” Toby’ego MacDonalda klimatem przypominała francuskie filmy z lat 60. „Lepiej czy gorzej?” Jocelyn Cammack był bliski każdemu, kto tak jak główna bohaterka ma wadę wzroku. „Pomiędzy” Sandro Aguilara to poetycki, ale niestety przydługi obraz codzienności pewnego człowieka, który najwyraźniej stracił właśnie kogoś bliskiego. „Przyjaciele” Jana H. Krügera był niemiecką opowieścią o dwóch chłopcach, których przyjaźń stopniowa zaczęła zamieniać się w głębsze uczucie. „Przyjechał samochód” Siergieja Potemkina pokazywał życie starszego samotnego człowieka, dla którego atrakcja dnia jest przyjazd śmieciarki. |
Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.
więcej »Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Krótko o filmach: Marzec 2003
— Michał Chaciński
Labirynt
— Michał Chaciński
Wyboista droga
— Michał Chaciński
Dobry Edi
— Łukasz Kustrzyński
W kraju zbożem i mlekiem płynącym
— Sebastian Chosiński
Bez dobrej nowiny
— Adrian Jankowski
Bond rytualny
— Gabriel Krawczyk
Esensja ogląda: Październik 2013 (3)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Listopad 2012 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Mateusz Kowalski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Patrycja Rojek
Esensja ogląda: Październik 2012 (kino)
— Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Gabriel Krawczyk, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski
Agent na rozstajach
— Jakub Gałka
Mroki przeszłości
— Gabriel Krawczyk
12. T-Mobile Nowe Horyzonty: Dzień dziewiąty
— Patrycja Rojek, Kamil Witek, Zuzanna Witulska
Po kolana w czyśćcu
— Łukasz Gręda
Bradford – kolebka brytyjskiego przemysłu filmowego
— Anna Draniewicz
Bradford – miasto filmu
— Anna Draniewicz
Między słowami
— Anna Draniewicz
Amerykanie nadchodzą!
— Anna Draniewicz
Bollywood atakuje
— Anna Draniewicz
15 lat prywatnej dystrybucji kinowej w Polsce
— Anna Draniewicz
Filmy o ludziach. Filmy dla ludzi
— Anna Draniewicz
Pasja Gibsona
— Anna Draniewicz
Noc z Darrenem Aronofskym
— Anna Draniewicz
Film wojenny
— Anna Draniewicz