Wymazywanie pamięci [Barbara Albert „Ci, którzy żyją i umierają” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Austriacka reżyserka Barbara Albert znana jest z tego, że nie unika trudnych tematów. Interesowała ją już wojna w byłej Jugosławii i los imigrantów bałkańskich w jej ojczyźnie. W swym najnowszym pełnometrażowym dziele, „Ci, którzy żyją i umierają”, zajęła się… niepamięcią. Wymazywaniem przeszłości. Oddzielaniem jej od świata rzeczywistego i przenoszeniem do świata duchów. Punktem wyjścia do tej operacji staje się esesmańska kariera dziadka głównej bohaterki.
Wymazywanie pamięci [Barbara Albert „Ci, którzy żyją i umierają” - recenzja]Austriacka reżyserka Barbara Albert znana jest z tego, że nie unika trudnych tematów. Interesowała ją już wojna w byłej Jugosławii i los imigrantów bałkańskich w jej ojczyźnie. W swym najnowszym pełnometrażowym dziele, „Ci, którzy żyją i umierają”, zajęła się… niepamięcią. Wymazywaniem przeszłości. Oddzielaniem jej od świata rzeczywistego i przenoszeniem do świata duchów. Punktem wyjścia do tej operacji staje się esesmańska kariera dziadka głównej bohaterki.
Barbara Albert ‹Ci, którzy żyją i umierają›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Ci, którzy żyją i umierają | Tytuł oryginalny | Die Lebenden | Dystrybutor | Vivarto | Data premiery | 6 września 2013 | Reżyseria | Barbara Albert | Zdjęcia | Bogumił Godfrejow | Scenariusz | Barbara Albert, Anna Fischer, Hanns Schuschnig, August Zirner, Itay Tiran | Obsada | Anna Fischer, Hanns Schuschnig, August Zirner, Itay Tiran, Daniela Sea, Winfried Glatzeder, Almut Zilcher, Wanja Mues, Emily Cox | Muzyka | Lorenz Dangel | Rok produkcji | 2012 | Kraj produkcji | Austria, Niemcy, Polska | Czas trwania | 120 min | WWW | Polska strona | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Filmów podejmujących podobny temat, czyli odkrywania przez potomków przeszłości nazistowskiej swoich ojców, zrealizowano już kilka. Do najgłośniejszych należą „Pozytywka” (1989) Constantina Costa-Gavrasa oraz „Spadający anioł” (1990) Jeremy’ego Kagana. Akcja obu obrazów rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych w środowisku imigrantów z opanowanych przez Związek Radziecki krajów Europy Wschodniej. W przypadku pierwszego z nich ojciec prawniczki Ann Talbot, Mike Laszlo (wcielił się w niego uciekinier z Niemieckiej Republiki Demokratycznej Armin Mueller-Stahl), okazuje się dawnym bojówkarzem węgierskich Strzałokrzyżowców Ferenca Szálasiego; w drugim szanowany działacz antykomunistyczny Florian Stroia (twarzy użyczył mu George C. Scott) – żołnierzem rumuńskiej Żelaznej Gwardii Corneliu Codreanu. Obaj mają na swoich rękach krew Żydów pomordowanych w czasie drugiej wojny światowej. Obaj też skrzętnie ukrywają swoją niechlubną przeszłość przed najbliższymi, chociaż wcale nie wyzbywają się skrajnie prawicowych i rasistowskich poglądów. W przypadku „Ci, którzy żyją i umierają” mamy do czynienia z nieco inną wersją tego samego losu. Bohaterem ukrywającym „trupy w szafie” jest bowiem dożywający swoich dni w ośrodku opieki Niemiec z Siedmiogrodu, a osobą próbującą dociec prawdy na temat jego wojennych dziejów – wnuczka. Tym, któremu natomiast najbardziej zależy na nierozgrzebywaniu starych ran, jest ojciec dziewczyny. Autorka filmu, Barbara Albert, urodziła się w stolicy Austrii w 1970 roku. Jest absolwentką wydziałów reżyserii i scenariopisarstwa Wiedeńskiej Akademii Filmowej. Przez prawie całą dekadę lat 90. kręciła dokumenty oraz krótko- i średniometrażówki. Jej pierwszą pełnometrażową, kinową fabułą był, obsypany nagrodami, dramat z życia dzieci uciekinierów z byłej Jugosławii „Nordrand” (1999). Od tamtej pory zrealizowała jeszcze trzy dzieła, do których napisała również scenariusze: melodramat „Böse Zellen” (2003), dramat psychologiczno-obyczajowy „Fallen” (2006) oraz omawiane właśnie „Ci, którzy żyją i umierają” (2012), za który otrzymała między innymi nominację do Złotej Muszli na festiwalu w hiszpańskim San Sebastian. Główną bohaterką obrazu Barbary Albert jest, mieszkająca w Berlinie, dwudziestopięcioletnia Sita, studentka historii literatury, która dorabia sobie popołudniami, kręcąc krótkie filmiki i zbierając informacje na temat uczestników telewizyjnego talent-show. Romansuje też z producentem programu, ale ten, zapewne znudzony dziewczyną, podczas kolejnej romantycznej randki oznajmia, że ich związek nie ma przyszłości, co równoznaczne jest z zerwaniem. Sita reaguje dość typowo – idzie do nocnego klubu, gdzie poznaje nieco starszego od niej Jocquina, studenta z Izraela, który właśnie obronił pracę dyplomową i szykuje się do powrotu do ojczyzny, i ląduje z nim w… nie, wcale nie w łóżku, a na podłodze. Następnego dnia dziewczyna leci do Wiednia, gdzie mieszkają jej dziadek oraz ojciec (z drugą żoną i synkiem). Z okazji dziewięćdziesiątych piątych urodzin Gerharda Weissa w ośrodku opieki zostaje zorganizowana skromna uroczystość. Już po niej w rzeczach należących do starca Sita odnajduje podarte na kawałki zdjęcie sprzed kilkudziesięciu lat; kiedy składa je w całość, widzi na nim młodego Gerharda w mundurze SS. Zapytany o to ojciec, odpowiada, że dziadek służył najpierw na froncie wschodnim, a następnie został odesłany do jakiegoś obozu szkoleniowego. Ale co to był za obóz i gdzie się znajdował – albo nie wie, albo nie chce powiedzieć. Zaintrygowana dziewczyna rozpoczyna dochodzenie. Po wizycie w wiedeńskim Centrum Dokumentacji Ruchu Oporu w Austrii dowiaduje się, że tropy wiodą do Polski. Do jej stolicy oraz do miejsca, którego nazwa nawet kilkadziesiąt lat po zakończeniu wojny rodzi jednoznacznie negatywne skojarzenia – Auschwitz. By się dowiedzieć, co łączy jej dziadka z najsłynniejszym nazistowskim obozem masowej zagłady, Sita decyduje się na podróż do Warszawy. Wojaż ten jest o tyle brzemienny w skutki, że dziewczyna odkrywa prawdę nie tylko o starym Gerhardzie, ale także o swoim ojcu i jego nieżyjącym już bracie. Lenzi Weiss nie pochwala postępowania córki, bliski jest wręcz oskarżenia jej o – jak mawiają Niemcy i Austriacy – Nestbeschmutzer, czyli kalanie własnego gniazda. O dziwo, to właśnie syn Gerharda – mimo że urodził się w końcu wojny, a więc w żaden sposób nie mogący odpowiadać za czyny swego ojca – jest największym orędownikiem zakopania przeszłości głęboko w ziemi i zapomnienia o wszystkim, co działo się w tamtych czasach. Problem w tym, że na dłuższą metę jest to niemożliwe, o czym swego czasu przekonał się chociażby były oficer SS Konrad Rutkowski, bohater „Jak pogrzebać wampira” (1977) – doskonałej powieści serbskiego, choć urodzonego w Czarnogórze, pisarza Borislava Pekicia. I być może właśnie dlatego Barbara Albert wprowadziła do fabuły postać Michaela Weissa, dalekiego kuzyna Lenziego (podobnie jak on wywodzącego się z osadników niemieckich w Siedmiogrodzie), który spisał dzieje rodziny, w dużej mierze opierając się na wspomnieniach starego Gerharda. I tym sposobem historia niejako zatacza koło – wracamy do punktu wyjścia i głównej przyczyny śledztwa prowadzonego przez Sitę. Austriacka reżyserka, docierając do finału, postanowiła jednak uciec od jednoznaczności i głównie z tego powodu jej obraz mimo wszystko różni się znacznie od wspomnianych wcześniej „Pozytywki” i „Spadającego anioła”. Albert pozostawia widza z całą masą pytań, spośród których najważniejsze powinno brzmieć: Kim był SS-Untersturmführer Gerhard Weiss – zbrodniarzem czy, na swój sposób, ofiarą? Jaka jest jego odpowiedzialność za funkcjonowanie systemu nazistowskiego? I czy rodzina Gerharda, już po wojnie, nie zapłaciła zbyt wysokiej ceny za – o czym przekonany jest Lenzi – zwykłą naiwność prowincjonalnego, siedmiogrodzkiego Niemca? W Sitę wcieliła się dwudziestosześcioletnia Niemka Anna Fischer, która na dużym ekranie zadebiutowała przed dekadą w „Światłach” Hansa-Christiana Schmida, by potem wystąpić jeszcze w kilkudziesięciu filmach i serialach telewizyjnych. Ojca dziewczyny, Lenziego Weissa, zagrał, urodzony w Stanach Zjednoczonych, w rodzinie uciekinierów z Trzeciej Rzeszy, August Zirner, na koncie mający między innymi współpracę z Volkerem Schlöndorffem („Homo Faber”, 1991), Constantinem Costa-Gavrasem („Amen”, 2002) oraz Stefanem Ruzowitzkym („ Fałszerze”, 2007). Przyjaciel Sity, Jocquin, ma z kolei twarz izraelskiego aktora Itaya Tirana (wojenny „Liban” Samuela Maoza sprzed czterech lat). Ale zdecydowanie najciekawszą postacią na „liście płac” jest, wcielający się w kuzyna Lenziego, Michaela Weissa, Winfried Glatzeder. Aktor ten przyszedł na świat w końcu kwietnia 1945 roku w Sopocie. Do trzydziestego siódmego roku życia mieszkał w dawnym NRD, gdzie zdobył status gwiazdy. Wystąpił nawet w kilku obrazach swego czasu popularnych w PRL-u (głównie z uwagi na udział w nich aktorów znad Wisły), jak chociażby easterny „Na tropie Sokoła” (1968) Gottfrieda Kolditza i „Wódz Indian Tecumseh” (1972) Hansa Kratzerta oraz miniserial kostiumowy „Hotel Polanów i jego goście” (1982) Horsta Seemanna. W 1982 roku Glatzeder wyjechał na Zachód i od tamtej pory mieszkał w RFN. W łaski zachodnioniemieckiej publiki wkupił się, występując chociażby w biograficznej „Róży Luksemburg” (1986) Margarethe von Trotta (w którym to filmie również pojawił się silny akcent polski pod postacią Daniela Olbrychskiego). Mocną stroną „Ci, którzy żyją i umierają” jest również ścieżka dźwiękowa, w której – poza muzyką autorstwa Lorenza Dangla – wykorzystano kilka doskonale dobranych utworów z okolic rocka alternatywnego. Duże brawa za wykonaną pracę należą się także operatorowi, bez którego talentu film Barbary Albert nie miałby tego charakterystycznego, budującego napięcie, mrocznego nastroju. A że jest nim nasz rodak, absolwent łódzkiej szkoły filmowej, urodzony w 1976 roku, Bogumił Godfrejów, czy też, jak wolą Niemcy, Bogumil Godfrejow („ Dom na weekend”) – radość jest tym większa.
|