Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nikita Michałkow
‹Spaleni słońcem 2: Cytadela›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpaleni słońcem 2: Cytadela
Tytuł oryginalnyУтомлённые солнцем 2: Цитадель
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery20 grudnia 2013
ReżyseriaNikita Michałkow
ZdjęciaWładIsław Opeljanc
Scenariusz
ObsadaNikita Michałkow, Oleg Menshikov, Nadieżda Michałkowa, Siergiej Makowiecki, Dmitrij Djużew, Artur Smoljaninow, Andriej Mierzlikin, Maksim Suchanow, Jewgienij Styczkin, Jewgienij Mironow, Andriej Panin, Siergiej Garmasz, Wiktoria Tołstoganowa, Artiom Michałkow, Walerij Zołotuchin, Aleksander Gołubiew, Maria Szukszyna, Natalia Surkowa, Aleksander Paszutin, Valentin Gaft, Aleksiej Pietrenko, Aleksander Adabaszjan, Aleksander Fisienko, Danił Spiwakowski, Roman Madianow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiFrancja, Niemcy, Rosja
Czas trwania180 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Co nam w kinie gra: Spaleni słońcem 2: Cytadela
[Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Cytadela” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Pierwszy film drugiej części „Spalonych słońcem” Nikity Michałkowa, czyli „Oczekiwanie”, okazał się klapą – i to zarówno artystyczną, jak i frekwencyjną. Trudno było więc wiązać jakieś szczególne nadzieje z jego bezpośrednią kontynuacją. Po cichu liczono jednak na zwyżkę formy reżysera. I co? I nic! „Cytadela” to dzieło jeszcze bardziej kuriozalne, z finałem godnym parodii filmowych produkowanych przez trio Zucker, Abrahams & Zucker. Film recenzowaliśmy w cyklu East Side Story, dziś przypominamy tę recenzję.

Sebastian Chosiński

Co nam w kinie gra: Spaleni słońcem 2: Cytadela
[Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Cytadela” - recenzja]

Pierwszy film drugiej części „Spalonych słońcem” Nikity Michałkowa, czyli „Oczekiwanie”, okazał się klapą – i to zarówno artystyczną, jak i frekwencyjną. Trudno było więc wiązać jakieś szczególne nadzieje z jego bezpośrednią kontynuacją. Po cichu liczono jednak na zwyżkę formy reżysera. I co? I nic! „Cytadela” to dzieło jeszcze bardziej kuriozalne, z finałem godnym parodii filmowych produkowanych przez trio Zucker, Abrahams & Zucker. Film recenzowaliśmy w cyklu East Side Story, dziś przypominamy tę recenzję.

Nikita Michałkow
‹Spaleni słońcem 2: Cytadela›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpaleni słońcem 2: Cytadela
Tytuł oryginalnyУтомлённые солнцем 2: Цитадель
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery20 grudnia 2013
ReżyseriaNikita Michałkow
ZdjęciaWładIsław Opeljanc
Scenariusz
ObsadaNikita Michałkow, Oleg Menshikov, Nadieżda Michałkowa, Siergiej Makowiecki, Dmitrij Djużew, Artur Smoljaninow, Andriej Mierzlikin, Maksim Suchanow, Jewgienij Styczkin, Jewgienij Mironow, Andriej Panin, Siergiej Garmasz, Wiktoria Tołstoganowa, Artiom Michałkow, Walerij Zołotuchin, Aleksander Gołubiew, Maria Szukszyna, Natalia Surkowa, Aleksander Paszutin, Valentin Gaft, Aleksiej Pietrenko, Aleksander Adabaszjan, Aleksander Fisienko, Danił Spiwakowski, Roman Madianow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiFrancja, Niemcy, Rosja
Czas trwania180 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Uwaga! W tekście znajdują się spoilery.
Praca nad dwoma filmami składającymi się na drugą część „Spalonych słońcem”, czyli „Oczekiwaniem” i „Cytadelą”, trwała w sumie osiem lat. Między 2001 a 2005 rokiem powstawał scenariusz, będący wspólnym dziełem kwartetu: Nikita Siergiejewicz Michałkow, Aleksandr Nowotocki-Własow, Władimir Moisiejenko i Gleb Panfiłow; następne cztery laty wypełniła ekipie realizacja zdjęć. Całkowity budżet obrazu, w sumie trwającego ponad pięć i pół godziny, wyniósł 55 milionów dolarów. Pierwsza odsłona kosztowała 33 miliony; dochód, który przyniosła, nie przekroczył zaś 7,5 miliona (mimo ponad tysiąca kopii, które skierowano do kin w całej Rosji), co oznacza tyle, że nie zwróciła się nawet w jednej czwartej. „Oczekiwanie” okazało się zatem gigantyczną klapą frekwencyjną, co z kolei uznać można za bezpośredni skutek fatalnej jakości filmu, jego tendencyjności (religijno-politycznej) i przede wszystkim zatrważającej pompatyczności, jakiej kino rosyjskojęzyczne nie zaznało od czasów propagandowych epopei Jurija Ozierowa (vide „Wyzwolenie”, 1968-1971; „Żołnierze wolności”, 1975-1977; „Bitwa o Moskwę”, 1985; „Stalingrad”, 1989). Zainteresowania kontynuacją genialnych „Spalonych słońcem”, nagrodzonych w 1995 roku Oscarem dla najlepszego filmu zagranicznego, nie wykazały też inne kraje; nawet te, które – jak Niemcy czy Francja – dołożyły się do powstania obrazu Nikity Siergiejewicza. Ale czy powinno to dziwić, skoro poniósł on również prestiżową porażkę na festiwalu w Cannes?
Zdjęcia do drugiej odsłony wojennej epopei Michałkowa trwały przez dwa lata (2007-2008). Większość z nich powstała w okolicach wsi Nizkowo, nieopodal miasteczka Gorbatow w rejonie pawłowskim obwodu niżnonowogrodzkiego (czyli na wschód od Moskwy). Ważną rolę w filmie tym odgrywają pociągi (parowozy i wagony), które przyjechały na plan prosto z petersburskiego Centralnego Muzeum Transportu Kolejowego Federacji Rosyjskiej. Nieograniczoną wręcz pomoc udzieliło twórcom także Ministerstwo Obrony, co dziwić zresztą nie powinno, skoro Nikita Siergiejewicz miał błogosławieństwo i prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, i premiera Władimira Putina. Pytanie tylko, czy choć przez chwilę przyszło im przez myśl, że tak wybitny aktor i reżyser, może „urodzić” taką chałę… Akcja „Oczekiwania” rozgrywała się na dwóch płaszczyznach czasowych: w 1941 oraz 1943 roku. W momencie niemieckiej agresji na Związek Radziecki były komdiw Siergiej Pietrowicz Kotow znajdował się w łagrze, dokąd trafił pięć lat wcześniej w trakcie czystek przeprowadzanych w wojsku na rozkaz Józefa Stalina przez szefa NKWD Nikołaja Jeżowa. Aresztował go, fatygując się aż do podmoskiewskiej daczy, w której mieszkał Kotow razem z najbliższą rodziną i krewnymi małżonki, Dmitrij Arsientjew. Przed laty był on narzeczonym Marusi, czyli żony Siergieja Pietrowicza; walczył po stronie „białych”, ale potem zdradził swoich towarzyszy walki i podjął współpracę z CzeKa, wreszcie sam został czekistą. Mitia był przekonany, że Kotow został rozstrzelany w 1936 bądź 1937 roku. Jakież było więc jego zdziwienie, kiedy kilka lat później dowiedział się – i to od kogo! od samego Stalina! – że komdiw jednak przeżył i że teraz to on ma go odnaleźć w zawierusze wojennej.
Przy okazji „uncle Joe” wyjawił Arsientjewowi, że żyją też żona i córka Kotowa Nadia. Ten zaś, dręczony wyrzutami sumienia i wciąż jeszcze gorącym uczuciem do dawnej kochanki, odszukał obie panie i postanowił zaopiekować się nimi. Marusię odesłał do daczy pod Moskwą, a Nadieżdę – bo choć z chronologii wynika, że powinna mieć nie więcej niż trzynaście lat, jest już, nie wiedzieć jakim cudem, w pełni rozwiniętą młodą kobietą – umieścił na statku odpływającym w, wydawałoby się, bezpieczne miejsce. Po drodze okręt został jednak zbombardowany, a uratowana dziewczyna trafiła w sam środek okrutnej wojny. Podobnie zresztą jak jej ojciec, który ostatecznie znalazł się w batalionie karnym i tym samym doświadczył na froncie wielu okropieństw – zarówno ze strony wrogów, jak i swoich. Fabuła „Cytadeli” rozpoczyna się niemal w tym samym miejscu, w którym urwała się narracja „Oczekiwania”. Jest 1943 rok. Choć hitlerowcy wciąż trzymają się w Rosji mocno, widoczne są już pierwsze oznaki ich kryzysu. Oddział, do którego trafił Kotow, prawie w całości złożony z dawnych skazańców, stacjonuje w okopach niedaleko silnego niemieckiego punktu oporu – tytułowej cytadeli. Dowodzi nim wiecznie pijany generał-major Mieleszko, marzący o odniesieniu jakiegoś sukcesu, który być może zaowocowałby oddaniem mu pod komendę nieco bardziej ambitnych i bitnych żołnierzy. Podczas narady z oficerami, która zresztą niewiele różni się od regularnej libacji, wydaje jednemu z kapitanów absurdalny rozkaz – zdobyć wrogie umocnienia! Gdy ten z zimną krwią odpowiada, że to bezmyślność, zostaje oskarżony przez dowódcę o tchórzostwo. Argumentem, który dodatkowo ma go przekonać do wykonania rozporządzenia, jest przystawiony do głowy pistolet. A w takiej sytuacji trudno się sprzeczać i udowadniać swoje racje.
Żołnierzom przed szturmem zostaje wydana wódka, bo przecież radziecki wojak nie może iść do boju na trzeźwo. Nagle Kotow, który również jest w grupie szykujących się do walki, instynktownie wyczuwa niebezpieczeństwo – nie ma ono jednak nic wspólnego z Niemcami, ale z… pułkownikiem NKWD Dmitrijem Arsientjewem, który, nie wiedzieć jakim cudem, nagle pojawia się w okopach, próbując odszukać byłego komdiwa. Tyle że Siergiej Pietrowicz nie ma najmniejszej ochoty spotkać się z nim twarzą w twarz (nie wie przecież, czym takie spotkanie może się skończyć) i ucieka, a mówiąc dokładniej – jeszcze przed wyznaczoną godziną ataku podrywa sztrafników do natarcia na cytadelę. Ale Mitia jest zdeterminowany – nie zapominajmy, że otrzymał rozkaz od samego Stalina – i rzuca się w pogoń za Kotowem. Gdy dostaje się prosto pod niemieckie kule, chce zawrócić; okazuje się to jednak niemożliwe, ponieważ za plecami krasnoarmiejców czają się tak zwane zagradotriady, czyli oddziały zaporowe NKWD, mające na celu strzelać w plecy tym, którzy nie wykazują szczególnej ochoty do boju. Można w tym dostrzec pewien chichot historii – problem w tym, że scena ta nie została do końca wygrana. Gdy w końcu Arsientjew dopada w leju po bombie Siergieja Pietrowicza i dochodzi między nimi do dramatycznej rozmowy, pojawia się szansa, by czekista zaznał wreszcie prawdziwej wojny, by na własnej skórze zrozumiał, co dla setek tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej oznacza rozkaz Stalina: „Ani kroku w tył!”. Ale nic z tego. Nie widzimy, co dzieje się dalej, czym kończy się szturm (oczywiście klęską, ale za jaką cenę?) i jakim cudem bohaterowie filmu wychodzą z niego cało. Gdy widzimy ich następnych razem, jadą sobie spokojnie łazikiem na zaplecze frontu.
Dopiero w tym momencie dowiadujemy się, jaki rozkaz wydał Arsientjewowi Stalin – miał on odnaleźć Kotowa, aby ten mógł zostać przywrócony do łask. Komdiwowi zostają zwrócone ordery, mundur, zostaje też awansowany do stopnia generała-lejtnanta. To akurat nic dziwnego, podobne „kariery” dawnych wysokich dowódców wojskowych, represjonowanych w okresie „jeżowszczyzny”, były w latach 1941-1943 na porządku dziennym (pod warunkiem jednak, że udało im się przeżyć pobyt w łagrze, jeśli w ogóle do niego trafili, a nie zostali rozstrzelani od razu po wydaniu wyroku). Przed skierowaniem Siergieja Pietrowicza na front Mitia robi mu jeszcze jedną niespodziankę – zawozi go do domu, w którym po wypuszczeniu z obozu w gronie najbliższych krewnych mieszka Marusia. I ten fragment „Cytadeli”, będący bezpośrednim nawiązaniem do pierwszej części „Spalonych słońcem”, robi największe wrażenie. Spotkanie Kotowa z żoną i wyjawienie rodzinnej tajemnicy, którą Arsientjew skrywa do ostatniej chwili, odbywa się w tak niezwykle napiętej atmosferze, że emocje na ekranie udzielają się również widzom. Niestety, po kilku minutach ta magia znika – notabene wraz z Marusią i innymi członkami jej familii. W takiej sytuacji Siergiej Pietrowicz nie ma nic innego do roboty, jak wrócić na front – tym razem już w roli dowódcy. Los sprawia, że zostaje mu podporządkowany oddział Mieleszki (w armii radzieckiej – jak również obecnie w rosyjskiej – generał-lejtnant jest, o dziwo, stopniem wyższym od generała-majora, choć major stoi w hierarchii wyżej niż lejtnant).
Tym samym akcja filmu wraca do punktu wyjścia. Kotow, popijający wódkę z piersiówki, stoi na wprost znajdującej się w niemieckich rękach cytadeli. Od tego też momentu zaczyna się takie nagromadzenie absurdów, że widz może ze zdziwienia przecierać oczy i zastanawiać się, czy ogląda poważny dramat wojenny, czy też tylko jego średnio udaną parodię. Dość powiedzieć, że dowódca prowadzi swoich żołnierzy – tysiące! – do boju nie z pepeszami w rękach, ale z… drewnianymi pałkami. Sam nie może być gorszy, więc również dzierży w dłoniach pokaźnych rozmiarów kij. A kiedy wydaje się, że za chwileczkę będziemy świadkami najprawdziwszej rzezi sowieckich niewiniątek, ma miejsce cud – trudno orzec, ile w nim dzieła natury, a ile Boga – cytadela bowiem wylatuje w powietrze. Ale to jeszcze nic. Kolejnym cudem jest fakt, że wśród sanitariuszy obserwujących natarcie pałkarzy jest… Nadia Kotowa, która dostrzega ojca przez lornetkę i rzuca się ku niemu takim pędem, że nawet nie widzi, iż biegnie przez pole minowe. Więcej nawet! Nadeptuje na minę. I co? W ostatniej scenie widzimy radziecki tank jadący w kierunku Berlina, a w nim rozśpiewanego Siergieja Pietrowicza i Nadię. Zabrakło jedynie widoku Kotowa zawieszającego, do spółki z Arsientjewem, czerwony sztandar na zgliszczach Reichstagu.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

East Side Story: Tak dorzyna się legendy
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Perfect Days
— Kamil Witek

Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

Poprzednie życie
— Kamil Witek

Ślepowidzenie
— Sebastian Chosiński

Umrika
— Sebastian Chosiński

„Tajemnice Bridgend” i „Czarodziejska góra”
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Jesteśmy waszymi przyjaciółmi
— Sebastian Chosiński

Slow West
— Sebastian Chosiński

Imigranci
— Marta Bałaga, Sebastian Chosiński

Steve Jobs
— Kamil Witek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.