Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hideo Nakata
‹The Ring – Krąg›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Ring – Krąg
Tytuł oryginalnyRingu
Data premiery15 listopada 2002
ReżyseriaHideo Nakata
ZdjęciaJunichirô Hayashi
Scenariusz
ObsadaNanako Matsushima, Miki Nakatani, Hiroyuki Sanada
MuzykaKenji Kawai
Rok produkcji1998
Kraj produkcjiJaponia
Czas trwania95 min
WWW
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

„Ringu” i „The Ring” w ringu
[Hideo Nakata „The Ring – Krąg”, Gore Verbinski „The Ring” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Michał Chaciński

„Ringu” i „The Ring” w ringu
[Hideo Nakata „The Ring – Krąg”, Gore Verbinski „The Ring” - recenzja]

A na taśmie amerykańskiej - dupa. Sygnał rozkłada się nierówno, widzowi kręci się w głowie, ogólnie średnia zabawa. Ma się wrażenie kręcenia w kółko.
A na taśmie amerykańskiej - dupa. Sygnał rozkłada się nierówno, widzowi kręci się w głowie, ogólnie średnia zabawa. Ma się wrażenie kręcenia w kółko.
Niewątpliwym minusem filmu amerykańskiego jest dla mnie zagubienie podtekstów kulturowych obecnych w filmie japońskim. Dwa najważniejsze kulturowe odwołania filmu japońskiego wiążą się z wizerunkiem dziewczynki-ducha. Po pierwsze, jej imię, Sadako, kojarzy się z Sadako Sasaki – dzieckiem, które przeżyło wybuch bomby atomowej w Hiroszimie. Dziewczynka zmarła w 1955 roku na białaczkę, ale wcześniej stała się sławna. Przed śmiercią wykonała 1000 papierowych żurawi origami, co według japońskiej legendy miało dać jej prawo do spełnienia jednego życzenia (życzyła sobie nie uzdrowienia, tylko pokoju na świecie). W Japonii jest dziś symbolem niewinnego dziecka skrzywdzonego przez dorosłych. Pośmiertnie wystawiono jej w Hiroszimie pomnik, pod który przez długie lata przysyłano z całego świata papierowe żurawie. Nadanie filmowemu duchowi imienia Sadako natychmiast zdobywa dla filmowej postaci współczucie widza, jako że kojarzy się ze skrzywdzonym dzieckiem. (Swoją drogą Koji Suzuki przyznaje, że to skojarzenie jest oczywiste, choć w przypadku książkowej Sadako inspiracją była jeszcze inna dziewczynka – Sadako Takahashi, autentyczne japońskie medium, które potrafiło podobno wpływać na odległość na stan nośników obrazu.)
Drugie odniesienie wiąże się z wyglądem dziewczynki. Długie białe szaty, ciemne włosy częściowo zasłaniające twarz i zniekształcona twarz kojarzą się w japońskiej tradycji z postacią Oiwa (Oiwa-san) – jednym z najbardziej znanych japońskich duchów. Oiwa była żoną osiemnastowiecznego samuraja, który, według legendy, pod wpływem kochanki podał żonie straszną truciznę oszpecającą ofiary przed śmiercią. Oiwa, zanim zmarła, straciła jedno oko, a drugie wychodziło jej z oczodołu. W akcie zemsty, po śmierci wróciła, aby nachodzić męża. To oznacza, że w wizerunku dziewczynki-ducha z filmu Nakaty ścierają się dwa obrazy – niewinnego dziecka i złośliwego ducha skrzywdzonej kobiety. Przez cały film nie wiemy zatem, czy duch ma na pewno złe zamiary. W scenie pozornego zakończenia (konfrontacja w studni) stwierdzamy ostatecznie, że jednak zamiary ducha były dobre, tylko po to, żeby dać się zaskoczyć w następnej scenie. Końcowe ujęcie twarzy z łypiącym nienawistnie okiem jest ostatecznym potwierdzeniem, że oglądamy Oiwa. W wersji japońskiej w subtelny sposób dowiadujemy się zatem, że bohaterka została oszukana i zamiast uratować ducha pognębionej dziewczynki, uwolniła ducha złego – a dowiadujemy się tego w sposób integralny dla wcześniejszej symboliki filmu. W filmie amerykańskim wiadomość ta trafia do nas już w formie bezpośrednio dopowiadanej, do tego w sposób mało logiczny – chłopiec zdradza nagle matce, że nie powinna była uwalniać dziewczynki (dlaczego nie powiedział jej o tym wcześniej?).
I człowiek tylko tak siedzi znudzony całymi tygodniami. (Oczywiście pomóc mogłoby włączenie wtyczki sprzetu do kontaktu, ale który Amerykanin chciałby po to wstać z kanapy.)
I człowiek tylko tak siedzi znudzony całymi tygodniami. (Oczywiście pomóc mogłoby włączenie wtyczki sprzetu do kontaktu, ale który Amerykanin chciałby po to wstać z kanapy.)
W filmie amerykańskim wszystkie te odniesienia kulturowe znikają. Dziecko wygląda tak jak wygląda, bo… twórcy uznali chyba, że ten wizerunek jest „cool”. Imię dziewczynki (Samara) nie niesie dla nas praktycznie żadnego przekazu. Dlatego film amerykański traci przede wszystkim suspens tego zawieszonego pytania – czy duch jest dobry, czy zły? Czy to skrzywdzone dziecko, czy może wściekła mścicielka? W filmie Verbinskiego dziewczynka i jej duch są od początku jedynie narzędziem – straszą i koniec. Z trójwymiarowego symbolu zrobił się jednowymiarowy chwyt.
Oba filmy łączy natomiast nawiązanie do fascynacji kulturą obrazkową i wszechobecnym, przekształcanym na różne sposoby obrazem – sygnałem wideo, obrazami z satelity, polaroidowymi zdjęciami, monitorem telewizji przemysłowej itd. To one są z jednej strony nośnikiem zła (film, który zabija), a z drugiej – to przez nie weryfikujemy rzeczywistość (obraz wyróżnia tych, którzy są naznaczeni). Gratulacje należą się oczywiście przede wszystkim autorowi książki za zgrabne wpisanie horroru w ten nowoczesny krajobraz. Ale w filmie Nakaty wyszło to również czytelnie. Japoński „Ringu” to coś na kształt techno-horroru, który mimo wszystko wyrasta z tradycji opowieści o duchach i nawiedzonych miejscach. W filmie Verbińskiego wspomniane wcześniej odwołania kulturowe znikają, toteż i połączenie między tym, co w horrorze tradycyjne i co nowoczesne wyszło słabiej. Mimo to nie powiedziałbym, że film japoński niesie tutaj głębszy przekaz niż film amerykański. Żaden z „Ringów” nie klasyfikuje się jako kino głębiej analizujące zjawiska związane z kulturą wideo. Oba wykorzystują wideo przede wszystkim jako punkt zaczepny dla akcji. Mimo jawnej inspiracji, ani Nakata, ani Verbiński nie zgłaszają pretensji do kontynuowania kierunku, w jakim poszedł David Cronenberg w „Videodromie”.
Albo pozostaje, w najlepszym razie, teatrzyk cieni na ścianie. Jeśli ktoś ma pod ręką latarkę.
Albo pozostaje, w najlepszym razie, teatrzyk cieni na ścianie. Jeśli ktoś ma pod ręką latarkę.
Oba filmy łączy jeszcze jeden ciekawy element, choć akurat jest to wynik przypadku. Oba mimochodem prezentują problem, który zwłaszcza w ciągu ostatniego roku stał się ważny – kwestię odpowiedzialności za zbrodnię. W obu filmach skrzywdzonej postaci nie wystarczy zemsta na bezpośrednich sprawcach krzywdy. Zemsta skrzywdzonej jest ślepa i dotyka na chybił-trafił każdego, kto znajdzie się w jej zasięgu. Kiedy Nakata kręcił swój film, mechanizm takiej ślepej zemsty był jedynie tradycyjnym horrorowym chwytem, bez większego podtekstu. W filmie Verbińskiego także znalazł się, jak sądzę, przez mechaniczne kopiowanie fabuły oryginału. Ale w ciągu tych kilkunastu miesięcy czasy się zmieniły i dziś, w obliczu narastającego konfliktu ze światem muzułmańskim, myśl o ślepej zemście, za którą karze się na chybił trafił wszystkich przedstawicieli „drugiej strony” nabrała dla mnie dziwnie symbolicznego wydźwięku. Nie mam oczywiście wątpliwości, że to mój własny dopisek do znaczeń filmu – twórcy chyba nie mieli nic takiego na myśli.
Pomimo wszystkich wspomnianych różnic, uważam, że filmu japońskiego i amerykańskiego nie dzieli różnica klasy. To raczej różnica założeń i jeśli zaakceptować tę myśl, okaże się że Gore Verbinski zrealizował swoje założenia nie gorzej od Nakaty (choć może z mniejszym poszanowaniem logiki). Oba „Kręgi” w swoim podejściu okazują się efektywnymi filmami grozy, choć każdy na inny sposób – japoński niepokoi i niewiele wyjaśnia, amerykański straszy, ale odpowiada na większość pytań. W tej sytuacji reakcja zależy już od własnych preferencji widza i, biorąc pod uwagę identyczną fabułę, również od tego, który film obejrzymy jako pierwszy. Sam preferuję wersję japońską, która znałem na długo przed filmem amerykańskim. Metody Hideo Nakaty uważam też za subtelniejsze, a jego film za „bogatszy” w sensie większej ilości ciekawych kulturowych odniesień. Ale wersję amerykańską również obejrzałem z przyjemnością. Czego i innym widzom życzę.
koniec
« 1 2
1 grudnia 2002
1) Etymologia japońskiego tytułu jest na tyle dziwna, że warto o niej wspomnieć. Koji Suzuki, kończąc pierwszą powieść w cyklu, szukał ciekawego tytułu. Na chybił trafił przeglądał słownik języka angielskiego i rzuciło mu się w oczy słowo „ring”, które oznacza jednocześnie krąg, ring, dzwonek telefonu, pierścień i garść jeszcze innych rzeczy. Zakres znaczeń spodobał mu się na tyle, że nie przejmując się treścią powieści nadał książce taki tytuł. W wersji japońskiej, jako że dźwięki w języku japońskim są zbitkami spółgłoskowo- samogłoskowymi, wyszło z tego „Ringu”. Pisarz do dziś musi się tłumaczyć o co chodziło z tym tytułem…
2) Cronenberg inspirowal zresztą „Ringu” bezpośrednio – to on w „Videodromie” wymyślił koncepcję tasmy wideo jako nośnika zła; Hideo Nakata przyznaje, że ostatnią horrorowa scenę nakręcił właśnie jako hołd dla Cronenberga.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Duszno się tu zrobiło, muszę ziewnąć
— Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Marzec 2014 (1)
— Miłosz Cybowski, Konrad Wągrowski

29 WFF: Dzień czwarty
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Gdyby Tarantino pracował u Disneya
— Agnieszka Szady

Sztorm
— Ewa Drab

Piraci wszystkich krajów…
— Marcin Łuczyński

Stukadełko w umrzyka skrzyni
— Marcin Łuczyński

Miej serce i patrzaj w serce
— Ewa Drab

Zmętniała woda
— Jarosław Loretz

Nowości: Marzec 2004
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

„Ten film był dnem dna”, czyli historia ekranizacji prozy Stanisława Lema
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Great Scott!
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (2)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (1)
— Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Dwóch samurajów
— Michał Chaciński

Quiz: Czy nadajesz się na producenta filmowego?
— Michał Chaciński

Kill Bill - czwórgłos
— Marta Bartnicka, Michał Chaciński, Anna Draniewicz, Konrad Wągrowski

Szara strefa moralności
— Michał Chaciński

Więcej czasu, mniej Apokalipsy
— Michał Chaciński

Dorastanie w drodze
— Michał Chaciński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.