Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 lipca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Gawliński
‹Szatan. Mariusz T. - morderca chłopców›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzatan. Mariusz T. - morderca chłopców
Data wydaniastyczeń 2024
Autor
Wydawca Wydawnictwo Kryminalistyczne
ISBN978-83-969029-1-7
Gatuneknon‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Seryjni…: „Było to ode mnie silniejsze…”
[Andrzej Gawliński „Szatan. Mariusz T. - morderca chłopców” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
29 września 1988 roku Mariusza Trynkiewicza skazano na śmierć i pozbawienie praw publicznych na zawsze za zamordowanie czterech nastoletnich chłopców. Wyroku jednak nie wykonano, ponieważ sprawcę objęła amnestia, w wyniku której zamieniono mu karę na dwadzieścia pięć lat więzienia. O śledztwie i procesie w tej sprawie opowiada nowa książka Andrzeja Gawlińskiego „Szatan. Mariusz T. – morderca chłopców”.

Sebastian Chosiński

Seryjni…: „Było to ode mnie silniejsze…”
[Andrzej Gawliński „Szatan. Mariusz T. - morderca chłopców” - recenzja]

29 września 1988 roku Mariusza Trynkiewicza skazano na śmierć i pozbawienie praw publicznych na zawsze za zamordowanie czterech nastoletnich chłopców. Wyroku jednak nie wykonano, ponieważ sprawcę objęła amnestia, w wyniku której zamieniono mu karę na dwadzieścia pięć lat więzienia. O śledztwie i procesie w tej sprawie opowiada nowa książka Andrzeja Gawlińskiego „Szatan. Mariusz T. – morderca chłopców”.

Andrzej Gawliński
‹Szatan. Mariusz T. - morderca chłopców›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzatan. Mariusz T. - morderca chłopców
Data wydaniastyczeń 2024
Autor
Wydawca Wydawnictwo Kryminalistyczne
ISBN978-83-969029-1-7
Gatuneknon‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
O pochodzącym z Piotrkowa Trybunalskiego Mariuszu Trynkiewiczu dwukrotnie zrobiło się w Polsce bardzo głośno. Po raz pierwszy w latach 1988-1989, kiedy to został aresztowany i skazany (początkowo na karę śmierci) za zamordowanie czterech chłopców w wieku od jedenastu do trzynastu lat. Po raz drugi przed dekadą, gdy zakończyła się jego dwudziestopięcioletnia odsiadka („kaes” zmieniono mu na „ćwiartkę” z powodu ogłoszonej w grudniu 1989 roku amnestii) i de facto stał się wolnym człowiekiem. W rzeczywistości nie na długo. Niemal na finiszu obywania przez „Szatana z Piotrkowa” wyroku parlament uchwalił bowiem 22 listopada 2013 roku tak zwaną „ustawę o bestiach”, czyli „ustawę o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób”. Na jej mocy po niespełna miesiącu wolności Trynkiewicz został odizolowany w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym (KOZZD) w mazowieckim Gostyninie. Krótko potem – już jako pensjonariusza KOZZD – za posiadanie pornografii dziecięcej skazano go na pięć i pół roku więzienia; trzy lata temu za to samo usłyszał wyrok sześciu lat. Najprawdopodobniej kiedy opuści po raz kolejny mury więzienia, wróci do Gostynina.
O Mariuszu Trynkiewiczu i jego zbrodniach powstało już kilka pozycji. Jedna – „Proces szatana?” (1990) Eugeniusza Iwanickiego (1933-2020) – pisana była praktycznie „na gorąco”. Jej autor, ceniony łódzki pisarz i dziennikarz, wcześniej relacjonował zresztą przebieg procesu na łamach tygodnika „Odgłosy”. W 2018 roku ukazała się natomiast książka Ewy Żarskiej (1975-2020) „Łowca. Sprawa Trynkiewicza”. Dziennikarka związana przez lata z Polsatem wyeksponowała w niej zwłaszcza dwa niewyjaśnione wątki: mężczyzny w słomkowym kapeluszu oraz ewentualnego współsprawstwa innych osób, które miałyby pomagać „Szatanowi”. W tym ostatnim kontekście brano pod uwagę ewentualność, że było to mające charakter mordu rytualnego zabójstwo popełnione przez satanistów. Na co miały wskazywać między innymi pewne elementy wystroju mieszkania Trynkiewicza oraz fakt, że często słuchał on muzyki heavymetalowej.
Po sześciu latach od zainteresowania Żarskiej osobą Trynkiewicza postanowił wziąć go na warsztat gdański prawnik, kryminalistyk i suicydolog Andrzej Gawliński, który ma już na koncie książki poświęcone innym polskim seryjnym mordercom, w tym Bogdanowi Arnoldowi – „Władcy Much”, Mieczysławowi Zubowi – „Fantomasowi”, Edmundowi Kolanowskiemu – „Zimnemu Chirurgowi” oraz „Joachimowi Knychale – „Wampirowi z Bytomia” / „Frankensteinowi”. Podobnie jak wszystkie wcześniej wymienione, także „Szatan. Mariusz T. – morderca chłopców” jest drobiazgową rekonstrukcją wydarzeń, które doprowadziły piotrkowianina na ławę oskarżonych. Dotyczą one lat 1986-1989, czyli od pierwszego przestępstwa seksualnego popełnionego przez Trynkiewicza aż do chwili ogłoszenia wyroku skazującego na karę śmierci (pięć miesięcy później zamienioną na dwadzieścia pięć lat więzienia). Autor książki starał się o rozmowę ze sprawcą zbrodni, ale ten nie odpisał nawet na jego listy.
Andrzej Gawliński jest przede wszystkim naukowcem, nie pisarzem-reportażystą, dlatego w swoich pozycjach odwołuje się do źródeł. W tym przypadku są to głównie akta sądowe sprawy przechowywane w Archiwum Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim oraz artykuły pojawiające się w prasie lokalnej i regionalnej w czasie kiedy ujawniono morderstwa dokonane na chłopcach, a następnie sądzono ich sprawcę. Na ich podstawie dokonuje analizy. Jeżeli więc ktoś oczekuje beletrystyki charakterystycznej chociażby dla książek Przemysława Semczuka (vide „Wampir z Zagłębia”, „Kryptonim «Frankenstein»” czy „M jak morderca. Karol Kot – wampir z Krakowa”), może przeżyć pewne rozczarowanie. To po prostu inny rodzaj pisarstwa, chociaż dotykający dokładnie tych samych spraw. Pozycje Gawlińskiego mają też zawsze tę samą strukturę. Nie licząc wstępu i epilogu (z kalendarium wydarzeń), najpierw otrzymujemy opisy zbrodni, a następnie rekonstrukcję procesu. Nie inaczej jest w przypadku „Szatana z Piotrkowa”.
Mimo wielu wspólnych mianowników z wymienionymi wyżej pozycjami, książka o Trynkiewiczu wprowadza pewne nowe elementy. Po pierwsze związane z tym, że sprawca morderstw wciąż żyje; po drugie, że w czasie dochodzenia i procesu można było bez trudu dostrzec, iż podejrzany, a następnie oskarżony jest człowiekiem inteligentnym (jego stopień IQ na podstawie badań określono na poziomie 121, co kwalifikuje go do przedziału osób o „inteligencji wysokiej”). To pozwalało mu manipulować otoczeniem, mataczyć, a nawet narzucać śledczym własną interpretację zdarzeń, oczywiście jak najbardziej korzystną dla siebie. Zdając sobie sprawę z tego, że nie uniknie sprawiedliwości (przyznał się zresztą do popełnienia zbrodni), robił wszystko, aby zaciemniać rzeczywisty ich przebieg. W efekcie do dzisiaj pewne rzeczy nie są w pełni wyjaśnione. Prawdę na ich temat zna jedynie skazany, ale mimo upływu trzydziestu sześciu lat od tamtych wydarzeń, wciąż nie chce się nią podzielić. Są więc kwestie – i co do tego Gawliński nie ma wątpliwości – skazani jesteśmy na domysły. Tyle że on sam ich nie snuje.
Najciekawsze w książkach poświęconych seryjnym mordercom jest zawsze to, jak wkroczyli oni na drogę zbrodni. Co sprawiło, że pewnego dnia rozpoczęli swój przestępczy proceder. W przypadku „Szatana z Piotrkowa” są to pytania o tyle zasadne, że nie pochodził on z rodziny patologicznej, z nizin społecznych. Jego matka była laborantką w przychodni lekarskiej, a ojciec starszym wizytatorem w Kuratorium Oświaty i Wychowania. Sam też zdobył wykształcenie i przez kilka lat pracował w piotrkowskich szkołach jako nauczyciel. Ba! jak zeznawali świadkowie, dzieci go lubiły; w przeciwieństwie do dorosłych, od których stronił i wobec których bywał nieprzyjemny. Momentem przełomowym stało się dla niego wezwanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Skoszarowanie odseparowało go bowiem od kontaktu z nastoletnimi dziećmi, co odczuwał bardzo boleśnie. W czasie swojego pierwszego urlopu – pod koniec grudnia 1986 roku – dokonał pierwszego czynu lubieżnego na trzynastoletnim chłopcu; miesiąc później powtórzył to z chłopcem starszym o rok. Za te przestępstwa został skazany po raz pierwszy (przez sąd wojskowy): na rok pozbawienia wolności, ale… w zawieszeniu.
Być może właśnie tę nadzwyczajną łagodność wymiaru sprawiedliwości potraktował jako zachętę do dalszej działalności. Zaledwie miesiąc po wydaniu wyroku dopuścił się bowiem trzeciego czynu lubieżnego, za co parę miesięcy później powędrował za kratki. Ale i tym razem odniesiono się do niego łagodnie. Niespełna miesiąc po skazaniu na półtora roku odsiadki otrzymał zgodę na czteromiesięczną przerwę w odbywaniu kary (od 1 kwietnia 1988 roku); formalnie po to, aby mógł zaopiekować się chorą matką (która zresztą miała jeszcze męża). Przed jej zakończeniem dokonał w swoim mieszkaniu w bloku przy ulicy Działkowej 8 czterech morderstw: 4 lipca zabił trzynastolatka, a 29 lipca trzech kolejnych chłopców – jedenasto- i dwóch dwunastolatków. Następnie ich ciała wywiózł do lasu. Tam trzy ostatnie ofiary Trynkiewicza odnalazł przypadkowy grzybiarz, którego uwagę przykuł fakt, że tlił się na nich ogień – „Szatan z Piotrkowa” próbował je spalić, w ten sposób niszcząc ślady zbrodni. Jako potencjalnego sprawcę milicja wytypowała go z powodu wcześniejszych przestępstw popełnianych na osobach w tym samym wieku.
Jak podkreśla Andrzej Gawliński, dochodzenie nie odpowiedziało na wszystkie pytania. Najbardziej zastanawiające jest wciąż to, jak wyglądała zbrodnia popełniona 29 lipca, kiedy to jeden dwudziestosześcioletni mężczyzna w swoim jednopokojowym mieszkaniu w bloku zamordował trzech nastolatków. Na dodatek w biały dzień, prawdopodobnie między godziną szesnastą a siedemnastą. Czy było to działanie pod wpływem impulsu, czy też morderca przygotował się do tego wcześniej? Niestety, stopień zniszczenia zwłok nie pozwalał na w stu procentach pewną rekonstrukcję. A sam zbrodniarz – konsekwentnie milczy. Zastanawia jednak co innego: świadkowie, mieszkańcy bloku i osiedla, zeznali w sądzie, że słyszeli wtedy powtarzający się trzykrotnie okrzyk: „Ratunku!”. Ale nie zareagowali w sposób czynny – nie podjęli żadnych konkretnych działań, nie powiadomili milicji. Gdyby ktokolwiek z nich to zrobił, być może chłopców udałoby się jeszcze uratować.
koniec
1 lipca 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Między dobrem i złem
Joanna Kapica-Curzytek

3 VII 2024

„Rok szarańczy” to długo wyczekiwana druga książka Terry’ego Hayesa. Ten trzymający w napięciu thriller może się podobać, choć budzi też pewien niedosyt.

więcej »

Seryjni…: „Nie walczył, jak go dusiłem”
Sebastian Chosiński

2 VII 2024

Gdy tylko ucichł nieco rwetes po okrutnych zbrodniach dokonywanych przez „Szatana z Piotrkowa”, Polską wstrząsnęły kolejne tragedie, których ofiarami padali młodzi chłopcy. W ciągu dziesięciu miesięcy w różnych miastach kraju popełniono pięć morderstw. Jak się okazało, ich sprawcą był czterdziestoletni mężczyzna, który dopiero co opuścił mury więzienne. Z książki „Dusiciel. Tadeusz Kwaśniak – morderca gwałciciel” Andrzeja Gawlińskiego poznacie szczegóły tej wstrząsającej sprawy.

więcej »

PRL w kryminale: Czarna i złota młodzież PRL-u
Sebastian Chosiński

28 VI 2024

Choć „powieści milicyjne” Anny Kłodzińskiej regularnie wydawane były w formie książkowej, pisarka nie stroniła także od publikowania ich w prasie codziennej. Zwłaszcza tych, które mogły wzbudzić wątpliwości peerelowskiej cenzury. „Zaułki” zdecydowanie do takich należały. W czasie kiedy władzom zależało na wykreowaniu portretu polskiej młodzieży wierzącej w socjalizm, twórczyni postaci kapitana Szczęsnego odmalowała portret nastolatków, którzy schodzą na drogę przestępstwa.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.