Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 lipca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Causa Sui
‹From the Source›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFrom the Source
Wykonawca / KompozytorCausa Sui
Data wydania28 czerwca 2024
Wydawca El Paraiso Records
NośnikCD
Czas trwania47:02
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jakob Skøtt, Jess Kahr, Rasmus Rasmussen, Jonas Munk Jensen
Utwory
CD1
1) Sorcerer’s Disciple08:02
2) Dusk Dwellers05:18
3) The Spot09:33
4) Visions of a New Horizon24:09
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Zawsze fajnie jest mieć „wizje”
[Causa Sui „From the Source” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Minęło właśnie trzy i pół roku od wydania poprzedniego studyjnego albumu duńskiego kwartetu Causa Sui (po drodze była jeszcze wprawdzie płyta koncertowa, ale te traktuje się jednak trochę inaczej). Muzycy wystawili więc cierpliwość swoich fanów na dużą próbę. Na szczęście jednak zlitowali się i w końcu czerwca obdarowali ich świeżutkim wydawnictwem – „From the Source”. Radość jest tym większa, że to kolejna doskonała płyta w ich bogatej dyskografii.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Zawsze fajnie jest mieć „wizje”
[Causa Sui „From the Source” - recenzja]

Minęło właśnie trzy i pół roku od wydania poprzedniego studyjnego albumu duńskiego kwartetu Causa Sui (po drodze była jeszcze wprawdzie płyta koncertowa, ale te traktuje się jednak trochę inaczej). Muzycy wystawili więc cierpliwość swoich fanów na dużą próbę. Na szczęście jednak zlitowali się i w końcu czerwca obdarowali ich świeżutkim wydawnictwem – „From the Source”. Radość jest tym większa, że to kolejna doskonała płyta w ich bogatej dyskografii.

Causa Sui
‹From the Source›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFrom the Source
Wykonawca / KompozytorCausa Sui
Data wydania28 czerwca 2024
Wydawca El Paraiso Records
NośnikCD
Czas trwania47:02
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jakob Skøtt, Jess Kahr, Rasmus Rasmussen, Jonas Munk Jensen
Utwory
CD1
1) Sorcerer’s Disciple08:02
2) Dusk Dwellers05:18
3) The Spot09:33
4) Visions of a New Horizon24:09
Wyszukaj / Kup
Współliderzy duńskiego kwartetu psychodeliczno-spacerockowego Causa Sui, gitarzysta Jonas Munk Jensen i perkusista Jakob Skøtt, dzielą swoje życie zawodowe na dwie podstawowe aktywności: od dwóch dekad prowadzą zespół, a od trzynastu lat dodatkowo kierują wytwórnią płytową El Paraiso Records, którą założyli głównie po to, aby móc realizować projekty własne i swoich przyjaciół (jak chociażby grup Sun River, Psicomagia i Papir). W ten sposób zapewniają sobie całkowitą artystyczną wolność, mając pewność, że wydawca nie będzie ingerował w ich dokonania. Tym sposobem dyskografia kopenhaskiej formacji rozrosła się już do naprawdę godnych szacunku rozmiarów. Do regularnych płyt studyjnych („Causa Sui”, 2005; „Free Ride”, 2007; „Europe Tide”, 2013; „Return to Sky”, 2016; „Vibraciones Doradas”, 2017; „Szabodelico”, 2020) doliczyć bowiem należy również dwie trzypłytowe realizacje improwizowanych sesji z saksofonistą Johanem Riedenlowem („Summer Sessions, Vol. 1-3”, 2008-2009) oraz performerem Ronem Schneidermanem („Pewt’r Sessions, Vol. 1-3”, 2011-2014).
A to jeszcze nie wszystko, ponieważ co kilka lat grupa serwuje swoim wielbicielom również zapisy koncertów. Dotychczas ukazały się trzy takie krążki: „Live at Freak Valley” (2014), „Live in Copenhagen” (2017) oraz „Loppen 2021” (2023). Jedno jest pewne: bycie fanem Causa Sui nie jest udręką, aczkolwiek przerwa pomiędzy wydaniem poprzedniego albumu studyjnego a najnowszym „From the Source” wyniosła mimo wszystko cztery lata. na usprawiedliwienie można dodać, że w tym czasie Skøtt i Munk zaangażowali się także w inne projekty muzyczne. Ten pierwszy wspomógł gitarzystę Nicklasa Sørensena w rozkręceniu improwizującego tria Edena Gardens („Edena Gardens”, 2022; „Agar”, 2023; „Dens”, 2023; „Live Momentum”, 2023) i odświeżył syntezatorowy duet Videodrones („After the Fall”, 2022), drugi z kolei znalazł czas na pracę nad kolejnym wydawnictwem ambientowego duetu Billow Observatory („Stareside”, 2022), razem natomiast znaleźli się w składzie psychodelicznego London Odense Ensemble („Jaiyede Sessions, Vol. 1-2”, 2022-2023; „Live at Jaiyede Jazz Festival”, 2023).
Milczenie Causa Sui nie wynikało więc, jak widać, z lenistwa, lecz – wręcz przeciwnie – zapracowania. Tym bardziej należy zatem cieszyć się, że muzycy – do Munka i Skøtta dochodzą jeszcze klawiszowiec Rasmus Rasmussen oraz basista Jess Kahr – znaleźli w końcu czas, aby spotkać się razem i nagrać kolejny, siódmy studyjny album (nie wliczając w to „sesji” z Riedenlowem i Schneidermanem). „From the Source”, mimo że zawiera tylko cztery kompozycje, trwa – bez trzech – pięćdziesiąt minut. Ale trudno dziwić się temu, skoro ostatni utwór (w wersji winylowej zajmujący całą stronę B krążka) wypełnia połowę tego czasu. Wszystko to podpowiada, że w przypadku nowego wydawnictwa mamy do czynienia z tym, do czego Duńczycy przyzwyczaili nas już w poprzednich latach (z wyjątkiem „Szabodelico”, ale ta płyta z definicji miała mieć nieco inny charakter niż wszystkie wcześniejsze).
Stylistycznie to wciąż nowocześnie brzmiący, bardzo klimatyczny, z finezyjnymi naleciałościami progresywnymi, a momentami nawet hardrockowymi, psychodeliczny space rock. Na dodatek niestroniący od improwizacji. A żeby mieć pełen obraz należy do dać jeszcze pojawiające się „na bogato” instrumenty klawiszowe – nie tylko syntezatory, ale również organy i fortepian elektryczny. Zwłaszcza organy przydają kompozycjom Causa Sui niezwykłego nastroju. Co słuchać wyraźnie od pierwszych sekund już w otwierającym płytę „Sorcerer’s Disciple”. Dużo tu rockowej mocy, lecz jednocześnie zwiewnej melodyki. Psychodelia miesza się z progresem; w tę drugą stronę przeciąga linę przede wszystkim gitarzysta. Swoją drogą wcześniej nie znałem Jonasa Munka z tej strony – jako muzyka, który lubi swoim instrumentem opowiadać długie historie. Gdy wyczerpuje temat, z pomocą przychodzą Kahr i Skøtt, którzy podkręcają tempo, sprawiając, że zamknięcie „Sorcerer’s Disciple” jest w stanie przyprawić o szybsze bicie serca każdego wielbiciela ostrzejszych brzmień.
„Dusk Dwellers” to najkrótszy fragment albumu, ale gwarantuję Wam, że zarazem jeden z tych, do których będziecie wracać najczęściej. Uwagę przykuwa przede wszystkim taneczny rytm, obleczony nastrojowymi dźwiękami organów Rasmussena, do których szybko dołącza gitara. Tyle że po kilkudziesięciu sekundach Munk przeskakuje do zupełnie innego świata; nagle robi się bluesowo i swampowo. Efekt jest taki, że na tle kołyszącej sekcji rytmicznej, gitarzysta snuje – zresztą z coraz większym zaangażowaniem – niezwykle urokliwą opowieść, którą nie mniej pięknym dźwiękami fortepianu elektrycznego wieńczy Rasmus. „The Spot” zaczyna się z kolei od stonerowo przesterowanych gitar – solowej i basowej. Obie grają zapętlone motywy, które wraz z pełną werwy perkusją sprawiają, że robi się bardzo gęsto od dźwięków. Doszedłszy do efektownego crescendo, kwartet od nowa buduje napięcie, tym razem głównie za sprawą pianisty i gitarzysty. I historia się powtarza: ponownie mozolnie wspinamy się na szczyt, ale na koniec łagodnie się po nim stoczyć.
Wszystko to przygotowuje słuchaczy na wieńczące longplay opus magnum w postaci dwudziestoczterominutowego „Visions of a New Horizon”. A skoro w tytule mamy użytą liczbę mnogą („wizje”), możemy zakładać, że Duńczycy zaoferują nam w tym czasie muzykę bardzo różnorodną. I tak też się dzieje. To wielowątkowa suita, która mieni się wieloma barwami (mimo dość ograniczonego instrumentarium). Zmieniają się nastroje. Zmienia się tempo. Na plan pierwszy wybijają się kolejne instrumenty, choć „pierwsze skrzypce” niezmiennie grają gitara i klawisze. Czasami jednak Munk posiłkuje się jeszcze efektami elektronicznymi, ale ich nie nadużywa. Każdy z solistów ma sporo czasu, aby budować swoją narrację; nie brakuje go również na to, aby wchodzić w interakcje z innymi instrumentalistami. Stąd pojawiające się dialogi gitary z fortepianem elektrycznym czy wyeksponowane wątki basu i perkusji. A wszystko to zmierza do nadzwyczaj ciężkiego i ospałego zakończenia, które na pewno spodoba się wielbicielom doom i sludge metalu. Dziękuję, Panowie, za kolejne doskonałe wydawnictwo!
koniec
2 lipca 2024
Skład:
Jonas Munk Jensen – gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe, efekty elektroniczne
Rasmus Rasmussen – instrumenty klawiszowe
Jess Kahr – gitara basowa
Jakob Skøtt – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tańczmy po przeszłości kres
Sebastian Chosiński

4 VII 2024

Choć mogłoby się wydawać, że na swoich płytach Maria Pomianowska eksploruje wciąż te same rejony muzyczne, wykorzystując do tego przede wszystkim konstruowane przez siebie staropolskie fidele kolanowe – wcale tak nie jest. Na każdym kolejnym albumie odkrywa dla współczesnego słuchacza zapomniane fragmenty przeszłości. Na „Dance of Suka” sięga po utwory muzyki dawnej, powstałe na pograniczu twórczości dworskiej i ludowej.

więcej »

Świat taki mały, a jego pępkiem jest Girona
Sebastian Chosiński

29 VI 2024

Spotkali się w katalońskiej Gironie. Było ich jedenaścioro (w tym jedna kobieta), a los przywiódł ich tam – często via Amsterdam – z tak różnych krajów, jak Izrael, Szkocja, Portugalia, Dania, Holandia, Hiszpania, a nawet Korea Południowa. Tę różnorodną ekipę zebrał jazzowy perkusista Guy Salamon, aby pomogli mu zarejestrować materiał na trzeci solowy krążek – „Free Hugs”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Zaśpiewaj na do widzenia o świcie
Sebastian Chosiński

27 VI 2024

Od czasu wydania przed dziesięcioma laty płyty „Shelter” francuska formacja Alcest jest jedną z największych gwiazd światowego post-rocka i post-metalu. Na każdą kolejną płytę Stéphane’a Pauta i Jeana Deflandre’a wielbiciele tego typu muzyki czekają więc ze sporą niecierpliwością. Tym razem to oczekiwanie trwało nadzwyczaj długo, ponieważ aż pięć lat. Na szczęście w czerwcu tego roku dyskografia paryżan wzbogaciła się o album „Les Chants de l’Aurore”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.