Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

Novalis
‹Sommerabend›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSommerabend
Wykonawca / KompozytorNovalis
Data wydania1976
NośnikWinyl
Czas trwania38:45
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Lutz Rahn, Detlef Job, Heino Schünzel, Hartwig Biereichel, Rale Oberpichler
Utwory
Winyl1
1) Aufbruch09:42
2) Wunderschätze10:44
3) Sommerabend18:19
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Uroki letniego wieczoru

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz trzeci – (zachodnio)niemiecki zespół Novalis.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Uroki letniego wieczoru

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz trzeci – (zachodnio)niemiecki zespół Novalis.

Novalis
‹Sommerabend›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSommerabend
Wykonawca / KompozytorNovalis
Data wydania1976
NośnikWinyl
Czas trwania38:45
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Lutz Rahn, Detlef Job, Heino Schünzel, Hartwig Biereichel, Rale Oberpichler
Utwory
Winyl1
1) Aufbruch09:42
2) Wunderschätze10:44
3) Sommerabend18:19
Wyszukaj / Kup
Dwa pierwsze albumy w dyskografii hamburczyków z Novalis, czyli wydany w 1973 roku „Banished Bridge” oraz późniejszy o dwa lata „Novalis”, uczyniły grupę kierowaną przez Lutza Rahna bardzo popularną w ojczyźnie. Teraz należało powalczyć jeszcze o sukces poza granicami Niemiec. Z góry było wiadomym, że nie będzie to łatwe, ale na pewno nie było też niemożliwe. Wystarczyło przywołać chociażby przypadek Scorpionsów, którzy w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku podbili nie tylko Europę, lecz również Azję, stając się w Japonii najpopularniejszym zagranicznym zespołem rockowym. Novalis pozazdrościli formacji Klausa Meinego i Rudolfa Schenkera i postanowili włączyć się do walki o ten w tamtym czasie wciąż jeszcze bardzo pojemny rynek. Musieli jednak zrobić to już w składzie uszczuplonym o jednego muzyka. Po wydaniu drugiego krążka z kolegami pożegnał się gitarzysta i klawiszowiec Carlo Karges. Perkusista Hartwig Biereichel po latach tak skomentował jego krok: „Carlo miał gorącą krew. W jednej chwili był, by już w następnej zniknąć”.
Trzeci materiał w historii Novalis zarejestrowany został w hamburskim Musikstudio w lutym 1976 roku pod okiem sprawdzonego już producenta, czyli (Jo)Achima Reichela. W nagraniach udział wzięli – poza Rahnem i Biereichelem – gitarzysta Detlef Job oraz basista Heino Schünzel; dwaj ostatni podzielili się także obowiązkami wokalnymi. Jako jedynego gościa zaproszono młodą, dwudziestoczteroletnią wokalistkę Rale (a właściwie Gabriele) Oberpichler, która nieco później, w połowie lat 80., zdobyła pewną popularność, występując wraz ze swoim mężem, Frankiem, w duecie Paso Doble. Na razie mało kto jeszcze o niej słyszał, więc możliwość nagrywania z Novalis na pewno była dla niej sporym wyróżnieniem i artystyczną nobilitacją. Album, który otrzymał tytuł „Sommerabend” („Letni wieczór”), ponownie ukazał się nakładem wytwórni Brain, a zdobiła go reprodukcja obrazu, zmarłego w 1966 roku, znanego amerykańskiego malarza i ilustratora Fredericka Maxfielda Parrisha (w następnych latach z jego „usług” korzystali jeszcze między innymi tacy wykonawcy, jak Dalis Car, Paradise Lost, Pixies czy Cain & Abel).
Na płycie znalazły się trzy rozbudowane kompozycje, w tym jedna suita (utwór tytułowy). Stylistycznie „Sommerabend” stanowiła rozwinięcie wcześniejszych albumów, z tą różnicą, że wszystko brzmiało zdecydowanie lepiej. Słychać, że zespół był już w pełni świadomy tego, co chce osiągnąć, i że doskonale dogadywał się z Reichelem, który w mig odgadywał zamiary Lutza Rahna. Efekt okazał się piorunujący. Trudno się więc dziwić faktowi, że ten właśnie krążek otworzył Niemcom drogę do wielkiego sukcesu – przede wszystkim w Japonii, gdzie w drugiej połowie lat 70. stali się rozpoznawalni niemal w tym samym stopniu co Scorpions. Czy słusznie? Sprawdźmy! Otwierający longplay „Aufbruch” wyszedł spod ręki keyboardzisty i pewnie też z tego powodu instrumenty klawiszowe przez większość czasu odgrywają w nim czołową rolę. Najważniejsze jednak, że od pierwszych sekund Rahn serwuje słuchaczom porywający, wpadający w ucho motyw, który następnie rozwija i rozbudowuje przez kolejne minuty. Oprócz syntezatorów wykorzystuje tu także organy Hammonda, które – jak zawsze – brzmią niezwykle rasowo, nawet wtedy gdy muzyk zapuszcza się w rejony jazzrockowe.
W stronę progresu utwór ciągnie z kolei Detlef Job, którego solówki zachwycają urodą nie mniej, niż pasaże wygrywane przez Steve’a Hacketta w Genesis czy Andrew Latimera w Camel. Liczne dialogi gitarzysty z klawiszowcem (względnie na odwrót) są zresztą najmocniejszą stroną „Aufbruch”. Drugi numer w kolejności – „Wunderschätze” (z tekstem Novalisa, czyli Karla Friedricha von Hardenberga, przerobionym nieco przez Joba) – stara się maksymalnie oddać charakter romantycznej twórczości niemieckiego poety. Służy temu między innymi wyeksponowana partia gitary akustycznej, akompaniującej niskiemu i chropawemu wokalowi Schünzela, którego chwilę później zaczyna wspomagać sam Job. Głos Detlefa jest jednak znacznie łagodniejszy i subtelniejszy, co zresztą idealnie współgra z szorstkością Heina, zwłaszcza gdy oba zostają nałożone na siebie. W części instrumentalnej numeru mamy do czynienia z kolejnym rozbudowanym dialogiem gitary i syntezatorów (momentami o prawdziwie kosmicznym brzmieniu), który sprawia, że napięcie stopniowo rośnie, a moc potężnieje. Zakończenie utrzymane jest już w klimacie heavyprogowym, do czego przyczynia się także znacznie mocniej walący w bębny Biereichel.
Utwór tytułowy, wypełniający całą drugą stronę wersji winylowej albumu, skomponowany został przez Detlefa i Lutza, tekst natomiast napisał Reichel. „Sommerabend” dzieli się na pięć części, trwających w sumie ponad osiemnaście minut. Otwierające całość „Wetterleuchten” to kilkuminutowa, bardzo nostalgiczna i melodyjna – na wskroś romantyczna – introdukcja, wypełniona głównie dźwiękami syntezatora. Gdy do klawiszy dołącza gitara akustyczna, rozpoczyna się „Am Strand” – najbardziej progresywny fragment suity, z przepełnionymi smutkiem partiami gitary elektrycznej oraz wokalami Joba i Schünzela. W „Der Traum” do głosu ponownie dochodzą klawisze; one też – świdrującym uszy dźwiękiem – dają sygnał do włączenia przez zespół drugiego biegu, co z kolei stanowi wstęp do „Ein neper Tag”. Mimo szybszego tempa, wciąż dominują brzmienia akustyczne; niezwykłe wrażenie potęgują jeszcze śpiewający unisono wokaliści – do mężczyzn dołącza bowiem zaproszona do studia Rale (Gabriele) Oberpichler. Finał, czyli fragment zatytułowany „Ins Licht”, prowadzi do wyciszenia emocji, czemu służy jeszcze jedna progresywna (czytaj: powłóczysta) partia gitary, choć ostatnie słowo – podobnie jak początek „Aufbruch” – należy jednak do Lutza Rahna i jego syntezatorów.
„Sommerabend” można uznać za kwintesencję romantyczno-progresywnego stylu Novalis. Na swojej trzeciej płycie grupa wspięła się na wyżyny, osiągnęła ideał. A jednak Rahn wciąż nie był do końca zadowolony z przynajmniej jednego elementu – strony wokalnej. Dlatego też krótko po wydaniu albumu do zespołu został przyjęty nowy muzyk – austriacki (rodem z Wiednia) wokalista (grający również na gitarze akustycznej i flecie) Fred Mühlböck. W tym składzie – ponownie pięcioosobowym – Novalis rok później zarejestrował „Brandung”, a potem jeszcze trzy płyty studyjne i jedną koncertową.
koniec
18 kwietnia 2015
Skład:
Lutz Rahn – syntezatory, organy
Detlef Job – gitara elektryczna, gitara akustyczna, śpiew
Heino Schünzel – gitara basowa, śpiew
Hartwig Biereichel – perkusja, instrumenty perkusyjne
gościnnie:
Rale Oberpichler – chórek (3)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.