WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Nazywał się Lemmy i grał rock’n’rollPiotr ‘Pi’ GołębiewskiNazywał się Lemmy i grał rock’n’roll
Wyszukaj / Kup
Wyszukaj / Kup Wraz z zainteresowaniem zespołem przyszedł okres wytężonej pracy, ale też niekończącej się imprezy. Motörhead przez kilka lat praktycznie non stop był w trasie, którą przerywał jedynie na wejście do studia. Lemmy, Clarke i Taylor lubili zaszaleć i nie ograniczali się w spożywaniu trunków, a ekscesy, takie jak w czasie tournée w Finlandii, kiedy to dokonali spalenia i zatopienia przyczepy kempingowej w jeziorze, wzorem pogrzebu wodzów wikingów, były na porządku dziennym. Mimo to na scenie stanowili perfekcyjnie naoliwioną (być może Jackiem Danielsem) maszynę.
Wyszukaj / Kup
Wyszukaj / Kup
Wyszukaj / Kup Dodajmy, że mniej więcej od czasu „Bomber” zespół zaczął jeździć po świecie ze słynnym rusztowaniem na oświetlenie w kształcie bombowca z czasów II Wojny Światowej. Motyw ten był chętnie wykorzystywany na okładkach płyt koncertowych – w tym na tej najlepszej „No Sleep ’til Hammersmith”. Szczęśliwie nigdy nie doszło do poważniejszego wypadku związanego z tym elementem show, aczkolwiek podczas omawianego występu w Nottingham Lemmy zaczepił się o rurki i zawisł nad sceną na kilka minut. Ponieważ był urodzonym showmanem, wykorzystał ten moment by celować z gryfu swojego basu w stronę publiczności, więc oglądając archiwalne nagrania ma się wrażenie, że był to celowy element uatrakcyjniający występ.
Wyszukaj / Kup 22 października Motörhead ruszył w trasę promocyjną Ace Up Your Sleeve i choć wszystko z początku szło jak najlepiej, drastycznie została przerwana 2 grudnia w Dublinie, kiedy to podczas zabawy w podnoszenie się Phil Taylor spadł ze schodów i złamał kark. Do zakończenia rehabilitacji nie mógł więc grać na perkusji. Lemmy i Eddie Clarke nie próżnowali jednak i wraz z żeńską formacją Girlschool nagrali EP „St. Valentine’s Day Massacre”, które niespodziewanie zostało bardzo entuzjastycznie przyjęte, docierając do piątego miejsca w zestawieniu najpopularniejszych piosenek w Wielkiej Brytanii. Nigdy później ani jedna, ani druga kapela nie umieściła już swojego utworu tak wysoko.
Wyszukaj / Kup Każdy z dotychczasowym longplayów zespołu ma tu swojego reprezentanta (choć „Bomber” tylko utwór tytułowy). Zaczynamy natomiast nowością w postaci „Ace of Spades” i już wiadomo, że nie będzie brania jeńców. Zespół wycina aż miło, a w ogólnej galopadzie gubi charakterystyczne, studyjne „stepowanie” perkusisty. Nie szkodzi, ponieważ nie mamy czasu się nad tym zastanawiać. Równe trzy minuty i już wchodzi potężny „Stay Clean” z cudownie ochrypniętym głosem Lemmy’ego w refrenie. Potem dostajemy dwie mniej oczywiste propozycje „The Hammer” i „Metropolis”, by nieco zwolnić w „Iron Horse”. Końcówka pierwszej strony winyla to jednak znów torpeda i natychmiast wpadający w ucho „No Class”. Przekładamy płytę na drugą stronę i tu już od początku do końca dostajemy same topowe killery z (nomen omen) „Overkill” na czele. Dobrym patentem okazało się przeplatanie kawałków szybkich wolniejszymi, dzięki czemu nie odczuwa się zmęczenia, a także nie jest to dźwiękowa miazga. „(We Are) The Road Crew” i przede wszystkim „Capricorn”, dają chwilę wytchnienia i urozmaicają swoją chropowatością album. Końcówka to już jednak dołożenie do pieca, czyli lekko chaotyczny z początku „Bomber” i tradycyjnie „Motörhead” z kakofoniczną końcówką. Zespół schodzi ze sceny, a my zostajemy z publiką, która skanduje jego nazwę. Generalnie, poza mocnym brzmieniem instrumentów, należy zaznaczyć, że świetnie uchwycono ekstatyczną reakcję publiki, co niewątpliwie działa stymulująco na muzyków, ale także pomaga wczuć się w koncertowy klimat całości. |
Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.
więcej »Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Pot i Kreff: Strzelając z bombowca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Maj 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
50 najlepszych płyt 2015 roku
— Esensja
Po płytę marsz: Sierpień 2015
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
50 najlepszych płyt 2013 roku
— Esensja
Po płytę marsz: Październik 2013 (2)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Tu miejsce na labirynt…: Co tam, panie, w innym świecie?!
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Człowiek z innego świata
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: (Bez)senność we trzech
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Pięćdziesiąt lat minęło jak jeden dzień…
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Jastrzębie wciąż w locie
— Sebastian Chosiński
Esensja słucha: Czerwiec 2012 (2)
— Sebastian Chosiński, Michał Perzyna
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski