Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Passport
‹Iguaçu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIguaçu
Wykonawca / KompozytorPassport
Data wydania1977
Wydawca Atlantic Records
NośnikWinyl
Czas trwania41:10
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Doldinger, Roy Louis, Kristian Schultze, Wolfgang Schmid, Elmer Louis, Curt Cress, Clélio Ribeiro, Wilson das Neves, Marcello Salazar, Roberto Bastos Pinheiro, Mats Björklund, Noel Manuel Pinto, Pedro Santos
Utwory
Winyl1
1) Bahia do Sol05:52
2) Aquamarinha04:11
3) Bird of Paradise05:38
4) Sambukada04:30
5) Iguaçu08:47
6) Praia Leme03:03
7) Heavy Weight04:32
8) Guna Guna04:34
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Nad wodospadem, wśród śpiewających ptaków

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz dziewiąty jazzrockowa formacja Passport Klausa Doldingera.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Nad wodospadem, wśród śpiewających ptaków

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz dziewiąty jazzrockowa formacja Passport Klausa Doldingera.

Passport
‹Iguaçu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIguaçu
Wykonawca / KompozytorPassport
Data wydania1977
Wydawca Atlantic Records
NośnikWinyl
Czas trwania41:10
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Doldinger, Roy Louis, Kristian Schultze, Wolfgang Schmid, Elmer Louis, Curt Cress, Clélio Ribeiro, Wilson das Neves, Marcello Salazar, Roberto Bastos Pinheiro, Mats Björklund, Noel Manuel Pinto, Pedro Santos
Utwory
Winyl1
1) Bahia do Sol05:52
2) Aquamarinha04:11
3) Bird of Paradise05:38
4) Sambukada04:30
5) Iguaçu08:47
6) Praia Leme03:03
7) Heavy Weight04:32
8) Guna Guna04:34
Wyszukaj / Kup
Nadszedł czas przemian!
Wydana w 1976 roku płyta „Infinity Machine” znamionowała ewolucyjną zmianę stylistyczną, jakiej miała podlegać twórczość Passportu. Klaus Doldinger postanowił stopniowo rezygnować z grania klasycznego jazz-rocka na rzecz jego mariaży z gatunkami lżejszymi i cieszącymi się w tamtych czasach większą popularnością wśród słuchaczy. Stąd pojawiające się elementy popu, funku, ethno-folku czy nawet disco. Dodajmy jednak, że przy jednoczesnym zachowaniu nadzwyczaj wysokiego poziomu kompozytorskiego i wykonawczego. Wszak Passport musiał pozostać gwarancją najwyższej jakości, aby nie odwrócili się od niego wypróbowani fani, wiernie stojący u boku Doldingera od 1971 roku, czyli od momentu wydania przez zespół debiutanckiego longplaya.
Zmiana stylistyki zaakcentowana została jeszcze na dwa inne sposoby. Po publikacji „Infinity Machine” grupa zrezygnowała ze współpracy z hamburskim studiem graficznym Petrusa Wandreya, które odpowiadało za oprawę wizualną (w tym za okładki) wszystkich wcześniejszych płyt formacji. Znacznie istotniejsze było jednak inne rozstanie – z inżynierem dźwięku i producentem Dieterem Dierksem. Nowy album nie powstał już w nadreńskim Stommeln, lecz w dwóch innych studiach nagraniowych – monachijskim Union oraz Level mieszczącym się w… Rio de Janeiro. Nie da się ukryć, że to Dierks w dużej mierze odpowiadał za dotychczasowe, mocno rockowe brzmienie Passportu, do nowej filozofii Doldingera ono już jednak nie pasowało. Nie było więc innego wyjścia, jak powiedzieć: „Auf Wiedersehen!” – i podać sobie na pożegnanie dłonie.
Szukając nowych środków wyrazów, Klaus Doldinger postanowił także poszerzyć skład grupy. I tak do Kristiana Schultzego (instrumenty klawiszowe), Wolfganga Schmida (gitara basowa) i Curta Cressa (perkusja) dołączyli jeszcze – jako etatowi muzycy – dwaj pochodzący z Aruby w Antylach Holenderskich bracia Louisowie: gitarzysta Roy oraz perkusjonista Elmer (który w przyszłości odnajdzie się w jazzrockowym Oktagonie). Ale to nie koniec roszad personalnych. Chcąc wzbogacić swoją muzykę o elementy etniczne kojarzone z muzyką latynoamerykańską (i capoeirą), Klaus sięgnął również po zastęp artystów brazylijskich, którzy u siebie w domu (czytaj: w Rio de Janeiro) do dwóch kompozycji Doldingera dograli partie instrumentów perkusyjnych. Ale to nie oznacza, że tylko te dwa utwory utrzymane były w nowym stylu, tak naprawdę jest on charakterystyczny dla całej płyty „Iguaçu”.
Co kryje tytuł? Iguaçu (to nazwa w języku guarani) jest długą na ponad tysiąc trzysta kilometrów rzeką płynącą w południowej Brazylii, słynną dzięki największemu na kontynencie południowoamerykańskim wodospadowi (znajdującemu się na granicy z Argentyną). To właśnie on zafascynował Doldingera do tego stopnia, że Niemiec postanowił poświęcić mu całą płytę. Na album trafiło osiem kompozycji, część z nich otrzymała tytuły w języku portugalskim bądź guarani; trudno się więc dziwić, że także w warstwie muzycznej nie brakowało nawiązań do folku i jazzu latynoamerykańskiego. Zwłaszcza w utworach, jakie wypełniły stronę A winylowego krążka. Jak na przykład otwierający całość „Bahia do Sol” – nadzwyczaj, jak na dotychczasową twórczość Passportu, lekki i przyjemny, chciałoby się wręcz rzec, że wakacyjny. W tle relaksującej melodii granej przez lidera na saksofonach pojawiają się jednak elementy charakterystyczne dla dawnego stylu grupy, czyli na przykład jazzrockowe organy czy gitara.
W nieco innym stylu utrzymana jest „Aquamarinha” – czterominutowa porcja przebojowego, ale jednocześnie ambitnego fusion z elementami popu. Ton temu numerowi nadają nie tylko piękne partie saksofonu, ale przede wszystkim rozbudowana, nastrojowa solówka gitarowa Roya Louisa. Wcześniej z podobnymi atrakcjami mieliśmy do czynienia jedynie na koncertowych płytach jubileuszowych Doldingera, kiedy wśród zaproszonych gości pojawiali się na scenie gitarzyści tej miary, co Volker Kriegel („Doldinger Jubilee Concert”) czy Philip Catherine („Doldinger Jubilee ’75”). W „Bird of Paradise” może trochę irytować wszechobecne syntezatorowe ćwierkanie egzotycznych ptaków, ale z drugiej strony należy przyznać, że jest ono logicznie wkomponowane w łagodne – klawiszowo-saksofonowe – brzmienie całości. I na dodatek stanowi pożądaną chwilę wytchnienia przed radosną i roztańczoną, jakże energetyczną (dzięki mnóstwu perkusjonaliów) „Sambukadą”.
Strona B longplaya jest – z jednym tylko wyjątkiem – znacznie mniej skoczna; więcej na niej klasycznego fusion, choć oczywiście myśli o powrocie do stylistyki znanej chociażby z albumów „Hand Made” czy „Looking Thru” pozostają tylko w sferze marzeń. Tę część opowieści o brazylijskiej rzece otwiera utwór tytułowy – najdłuższy (bo prawie dziewięciominutowy) i najbardziej zróżnicowany w całym zestawie. Zaczyna się i kończy bardzo energetycznie, ale pomiędzy nie brakuje ani fragmentów stonowanych i delikatnych, ani nawiązań do dynamicznego funku. Jest też jednak – i za nią należą się Doldingerowi największe brawa – wyśmienita improwizacja na saksofonie. Jeżeli Klausowi zależało na tym, aby numer ten odzwierciedlał niejednorodny bieg Iguaçu – prawdopodobnie trafił w dziesiątkę.
W „Praia Leme” jazz-rock miesza się z world music: w stronę fusion ciągną utwór saksofony i fortepian elektryczny, w stronę ethno natomiast – klawisze i wygrywająca dźwięki samby gitara. Po takiej eskapadzie tym bardziej zaskakuje „Heavy Weight”, znaczony nade wszystko wolnym bluesowym tempem i porywającą partią Doldingera na syntezatorach Mooga, w której płynnie przechodzi on od fusion do psychodelii. To, bez dwóch zdań, najlepszy fragment całego wydawnictwa. Choć i kończącej je kompozycji „Guna Guna” niewiele da się zarzucić. Owszem, momentami jest przebojowo i tanecznie, ależ na jakim poziomie jest aranżacja – pełna przepięknych smaczków, jak chociażby gitara zaproszonego do studia Szweda Matsa Björklunda (niegdyś w działającej w Göteborgu formacji The Spotnicks). Część dawnych fanów zapewne kręciła na „Iguaçu” nosem, ale nie ma wątpliwości co do tego, że dokonując takiej ewolucji, Passport otworzył się na nowych słuchaczy. I podążył w wyznaczonym przez „brazylijski” album kierunku. Chociaż już bez Kristiana Schultzego, Wolfganga Schmida I Curta Cressa…
koniec
29 czerwca 2019
Skład:
Klaus Doldinger – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy, organy RMI, syntezator Mooga (7), flet (8), muzyka
Roy Louis – gitara elektryczna
Kristian Schultze – fortepian elektryczny, organy Yamaha, fortepian
Wolfgang Schmid – gitara basowa
Elmer Louis – instrumenty perkusyjne
Curt Cress – perkusja, berimbau
Gościnnie:
Clélio Ribeiro – berimbau (4)
Wilson das Neves – pandeiro (4), instrumenty perkusyjne (4)
Marcello Salazar – instrumenty perkusyjne (4)
Roberto Bastos Pinheiro – surdo (4)
Mats Björklund – gitara elektryczna (8)
Noel Manuel Pinto – cuica (8)
Pedro Santos – instrumenty perkusyjne (8), gwizdek (8)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.