Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

The Tower
‹Hic Abundant Leones›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHic Abundant Leones
Wykonawca / KompozytorThe Tower
Data wydania15 kwietnia 2014
NośnikCD
Czas trwania47:31
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Non Omnis Moriar02:21
2) Adrenalawine03:03
3) Exile03:03
4) Lucy06:25
5) Lions at the Gate04:57
6) Pinetree Mary03:57
7) Moonstoned07:32
8) Wounds04:33
9) The Tower11:40
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Wejść między lwy i ryczeć jak one
[The Tower „Hic Abundant Leones” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jest ich czterech. Razem grają dopiero od dwóch lat. Ale przynajmniej jeden z muzyków jest doskonale znany fanom metalu od dobrych dwóch dekad – to multiinstrumentalista Tommie Eriksson, który przed laty wspomagał swoim talentem takie formacje, jak Count Raven czy Therion. Teraz pracuje na dobre imię The Tower, z którym to zespołem nagrał właśnie album „Hic Abundant Leones”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Wejść między lwy i ryczeć jak one
[The Tower „Hic Abundant Leones” - recenzja]

Jest ich czterech. Razem grają dopiero od dwóch lat. Ale przynajmniej jeden z muzyków jest doskonale znany fanom metalu od dobrych dwóch dekad – to multiinstrumentalista Tommie Eriksson, który przed laty wspomagał swoim talentem takie formacje, jak Count Raven czy Therion. Teraz pracuje na dobre imię The Tower, z którym to zespołem nagrał właśnie album „Hic Abundant Leones”.

The Tower
‹Hic Abundant Leones›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHic Abundant Leones
Wykonawca / KompozytorThe Tower
Data wydania15 kwietnia 2014
NośnikCD
Czas trwania47:31
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Non Omnis Moriar02:21
2) Adrenalawine03:03
3) Exile03:03
4) Lucy06:25
5) Lions at the Gate04:57
6) Pinetree Mary03:57
7) Moonstoned07:32
8) Wounds04:33
9) The Tower11:40
Wyszukaj / Kup
Debiutancka płyta szwedzkiego kwartetu The Tower to kolejna – po krążkach nagranych przez zespoły D’accorD („III”), Yearstones („Comet”), Three Seasons („Grow”) czy Agusa („Högtid”) – zaproponowana przez zespół ze Skandynawii fascynująca muzyczna podróż w lata 70. ubiegłego wieku. O ile jednak wyżej wymienione kapele czerpią inspiracje przede wszystkim z grup psychodelicznych i progresywnych, o tyle formacja kierowana przez Tommiego Erikssona w znacznie większym stopniu odwołuje się do doświadczeń prekursorów brytyjskiego i amerykańskiego doom metalu, zwłaszcza zaś wczesnego Black Sabbath, ale również Black Widow, Witchfinder General, Pentagram, Saint Vitus czy Trouble. Co wcale nie oznacza, że na krążku „Hic Abundant Leones” nie znajdą nic dla siebie wielbiciele psychodelii czy southern rocka. Ba! Szwedzi nie stronią nawet od typowo bluesowych fraz. Ale przecież wielkość muzyki rockowej sprzed czterech dekad polegała właśnie na umiejętności łączenia wielu stylów, z którego często rodziła się zupełnie nowa jakość.
Motorem napędowym The Tower jest, urodzony w 1957 roku w Sztokholmie, Tommie (względnie Tommy) Eriksson – gitarzysta, basista, klawiszowiec i perkusista; muzyk niezwykle wszechstronny, fascynujący się okultyzmem i czarną magią. I to zainteresowanie przekładający na działalność muzyczną. Karierę zaczynał na początku lat 90., udzielając się jednocześnie w trzech kapelach: deathmetalowym Ligament (w roli gitarzysty solowego i bębniarza), powermetalowym Nocturnal Rites (jako perkusista) i doommetalowym Count Raven (trzymając w ręku bas). Z ostatnim z wymienionych zespołów nagrał cztery albumy: „Storm Warning” (1990), „Destruction of the Void” (1992), „High On Infinity” (1993) oraz „Messiah of Confusion” (1996), a kiedy zawiesił on działalność – przyjął zaproszenie Christofera Johnssona i zasilił szeregi Therion (przyjmując etat gitarzysty). Po współpracy Erikssona z klasykami symfonicznego metalu pozostały dwa, bardzo cenione przez fanów, albumy: „Vovin” (1998) i „Crowning of Atlantis” (1999). W następnej dekadzie Tommie – ponownie jako basista – został podporą doommetalowego zespołu Semlah (demo „Ruin”, 2001; demo „Suffering In Silence”, 2004; „Semlah”, 2009) oraz zahaczającej o stoner rock formacji Saturnalia Temple („Ur”, 2007; „Aion of Drakon”, 2011), w której pełnił funkcje gitarzysty i… wokalisty.
Poza tym pod pseudonimem Daemon Kajghal Eriksson udzielał się w projekcie Shadowseeds, który w połowie lat 90. nagrał – zawierającą mariaż doom metalu z dark ambientem – płytę „Dream of Lilith”. W podobnym stylu utrzymany był zrealizowany trzynaście lat później krążek „At the Throne of Melek Taus” (2008), sygnowany z kolei nazwą Lapis Niger. Dwa lata temu natomiast z trzema muzykami z Uppsali – wokalistą Erikiem, gitarzystą (i autorem okultystycznych tekstów) Augustem oraz basistą Viktorem – założył The Tower, w którym znów zasiadł za bębnami. Po roku działalności kwartet wszedł do studia Underjord w Norköping i zrealizował materiał, który w połowie kwietnia tego roku opublikowany został na debiutanckiej płycie zatytułowanej „Hic Abundant Leones”. Album – zarówno na kompakcie, jak i winylu – wydała londyńska wytwórnia Bad Omen Records; w tym samym czasie po drugiej stronie globu, w Meksyku, światło dzienne – nakładem Dybbuk Records – ujrzała EP-ka z trzema kawałkami z krążka, ale w wersjach demo („Moonstoned”, „Adrenalawine” i „The Tower”).
Na „Hic Abundant Leones” – łaciński tytuł nawiązuje do opisów średniowiecznych map Azji i Afryki, na których to kontynentach podróżnicy spotykali lwy – znalazło się dziewięć kompozycji. Na otwarcie muzycy zaserwowali instrumentalne intro pod postacią najkrótszego w całym zestawie „Non Omnis Moriar”, znaczonego przenikającymi się dźwiękami gitar – akustycznej (na planie pierwszym) i elektrycznej (na drugim) – oraz eterycznym męskim chórkiem w dalekim tle. Nie zabrakło też, co należy uznać za normę na płytach, w których nagraniu bierze udział Tommie Eriksson, prawdziwie diabelskich, chociaż stonowanych, okrzyków. Drugi w kolejności „Adrenalawine” to potężne uderzenie od pierwszych sekund; rozpędzony, ale i majestatyczny rytm kojarzyć się może zarówno z wczesnymi dokonaniami Black Sabbath, jak i z niektórymi numerami Black Widow. Oprócz potęgi brzmienia, uwagę przykuwa tu także wpadająca w ucho linia melodyczna wokalu. Razem z kolejnym, wybranym na promocyjny singiel „Exile” – są to dwa najbardziej przebojowe (słówko „komercyjne” mimo wszystko tu nieszczególnie pasuje) utwory w całym zestawie. Temu ostatniemu bliżej zresztą do klasycznego heavy metalu, choć brzmienie gitary wiele zawdzięcza przeżywającemu prawdziwy renesans popularności stoner rockowi.
„Lucy” to pierwsza z dłuższych form na krążku i zarazem pierwszy tak jednoznacznie psychodeliczny kawałek. W tym kontekście należy uznać, że tytuł nie jest przypadkowy, co dobitnie potwierdza refren, nawiązujący do legendarnej piosenki The Beatles „Lucy in the Sky with Diamonds” (z płyty „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band”), w której już w latach 60. dopatrywano się zakamuflowanych odniesień do najpopularniejszego w tamtym czasie narkotyku w środowiskach hipisowskich, czyli LSD. „Kwasowe” jest tu wszystko – od sposobu śpiewania, poprzez rozmazane tony gitary, aż po hipnotyczny rytm basu i perkusji. Na tle „Lucy” kolejny numer – „Lions at the Gate” – prezentuje się zaskakująco tradycyjnie. Trochę jak garażowy hard rock z przełomu lat 60. i 70. XX wieku z zagrywkami boogie w stylu ZZ Top. O jego wartości decyduje jednak głównie świetna solówka gitarowa. „Pinetree Mary” to z kolei, przynajmniej w części pierwszej utworu, oparta na bluesowych harmoniach ballada; w części drugiej natomiast, gdy zespół zdecydowanie przyspiesza, mamy już do czynienia – po raz kolejny – z zaprawionym psychodelią stoner rockiem.
„Moonstoned” rozpoczyna się od partii gitary basowej Viktora, do którego po kilkunastu sekundach dołącza August, a następnie Tommie – wtedy też z miejsca robi się doommetalowo. Erik wokalnie zbliża się tu z jednej strony do Ozzy’ego Osbourne’a, z drugiej do ukrywającego się pod pseudonimem Messiah Marcolin byłego wokalisty szwedzkiego Candlemass. Mimo potężnej dozy patetyzmu, numer ten jest jednak bardzo melodyjny, co sprawia, że na długo jeszcze pozostaje w pamięci. W przeciwieństwie do „Wounds” – ciężkiego i rozpędzonego jak walec, ale – na tle pozostałych – mało zróżnicowanego. Opus magnum krążka jest natomiast prawie dwunastominutowa kompozycja „The Tower” – odpowiednio do swej długości dostojna, z mozolnie budowanym napięciem i przejmującym, docierającym aż do granic histerii śpiewem. Raczej nie można mieć wątpliwości, że w jej powstanie zaangażowany musiał być sam Szatan, o czym wymownie przekonują jego dobiegające z oddali krzyki. Dla wielbicieli doom metalu i psychodelii krążek Szwedów powinien być lekturą obowiązkową. Ale i wielbiciele stoner rocka odnajdą w ich muzyce wiele miłych uszom dźwięków. Tylko zagorzali katolicy mogą poczuć się rozczarowani, bo przecież wiadomo, kto natchnął Tommiego Erikssona i jego kompanów do stworzenia tej muzyki!
koniec
12 czerwca 2014
Skład:
Erik – śpiew
August – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Viktor – gitara basowa
Tommie – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.