Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Øresund Space Collective, Black Moon Circle
‹ØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord
Wykonawca / KompozytorØresund Space Collective, Black Moon Circle
Data wydania7 maja 2019
Wydawca Space Rock Productions
NośnikCD
Czas trwania119:30
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Øyvin Engan, Vemund Engan, Per Andreas Gulbrandsen, Jonathan Segel, Scott (Dr. Space) Heller, Magnus Hannibal, Hasse Horrigmoe, Tim Wallander, Simon W. Gullikstad
Utwory
CD1
1) Rendezvous in the Nebula26:18
2) Afterglow in the Sea of Sirens23:55
CD2
1) Dinner with Gregg A and Jerry G33:15
2) Freakout in the Fjord36:02
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Odtrutka na wszystkie zarazy
[Øresund Space Collective, Black Moon Circle „ØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Øresund Space Collective i Black Moon Circle to dwie skandynawskie formacje psychodeliczno-spacerockowe, których wspólnym mianownikiem jest, ukrywający się pod pseudonimem artystycznym Dr. Space, klawiszowiec Scott Heller. W pierwszej pełni rolę lidera, w drugiej – etatowego współpracownika. Na płycie „ØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord” połączył oba składy podczas odbywającego się w studiu nagraniowym niezwykłego jam-session.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Odtrutka na wszystkie zarazy
[Øresund Space Collective, Black Moon Circle „ØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord” - recenzja]

Øresund Space Collective i Black Moon Circle to dwie skandynawskie formacje psychodeliczno-spacerockowe, których wspólnym mianownikiem jest, ukrywający się pod pseudonimem artystycznym Dr. Space, klawiszowiec Scott Heller. W pierwszej pełni rolę lidera, w drugiej – etatowego współpracownika. Na płycie „ØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord” połączył oba składy podczas odbywającego się w studiu nagraniowym niezwykłego jam-session.

Øresund Space Collective, Black Moon Circle
‹ØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord
Wykonawca / KompozytorØresund Space Collective, Black Moon Circle
Data wydania7 maja 2019
Wydawca Space Rock Productions
NośnikCD
Czas trwania119:30
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Øyvin Engan, Vemund Engan, Per Andreas Gulbrandsen, Jonathan Segel, Scott (Dr. Space) Heller, Magnus Hannibal, Hasse Horrigmoe, Tim Wallander, Simon W. Gullikstad
Utwory
CD1
1) Rendezvous in the Nebula26:18
2) Afterglow in the Sea of Sirens23:55
CD2
1) Dinner with Gregg A and Jerry G33:15
2) Freakout in the Fjord36:02
Wyszukaj / Kup
Maj 2019 roku to był dla Scotta Hellera prawdziwy czas żniw. W ciągu miesiąca ukazały się aż trzy płyty tego amerykańskiego, choć na stałe zakotwiczonego w Kopenhadze, artysty: najpierw, na początku miesiąca, był to wspólny projekt z brytyjskim gitarzystą Martinem Weaverem („Alien Planet Trip, Vol. 3: Featuring Martin Weaver”), a pod koniec – album nagrany z kalifornijskim 3rd Ear Experience („Ear to Space”). Pomiędzy nimi natomiast światło dzienne ujrzał niezwykły materiał zarejestrowany w studiu, chociaż „na żywo”, będący owocem kooperacji dwóch zespołów, w jakich udziela się Dr. Space – „rodzimego” Øresund Space Collective, któremu na co dzień lideruje, oraz norweskiego Black Moon Circle, którego jest od lat stałym współpracownikiem. W przypadku tego ostatniego można było Hellera usłyszeć między innymi na tak udanych płytach, jak „Andromeda” (2014) czy „Psychedelic Spacelord” (2018).
Utwory, jakie trafiły na – wydane tradycyjnie przez hamburską wytwórnię Space Rock Productions – dwa krążki kompaktowe (bądź, jeśli ktoś woli ten nośnik, winylowe), nie są pierwszej świeżości. Zarejestrowano je bowiem 18 listopada 2017 roku w studiu Øra w Trondheim, dzień po koncercie „rozbiegowym”, jaki odbył się w jednym z miejscowych klubów (a który poprzedzała lokalna gwiazda Red Mountains). Warto podkreślić, że przed publicznością Øresund Space Collective i Black Moon Circle również wystąpiły w składach wymieszanych, co jest o tyle istotne, że widownia miała okazję zobaczyć i usłyszeć dwóch klawiszowców, dwóch gitarzystów solowych, dwóch basistów oraz dwóch bębniarzy. I tylko skrzypek – Jonathan Segel (drugi, obok Hellera, łącznik pomiędzy obiema grupami) – był jeden.
Kto jeszcze znalazł się w tym okazjonalnym składzie? Øresund Space Collective – poza Hellerem i Segelem – reprezentowali: pianista (tutaj obsługujący syntezatory i fortepian elektryczny) Magnus Hannibal, basista Hasse Horrigmoe oraz perkusista Tim Wallander (niegdyś w szwedzkiej Agusie); barw Black Moon Circle bronili natomiast: gitarzysta Vemund Engan (niekiedy zapraszany przez Dr. Space’a do współpracy z ØSC), jego brat – basista Øyvin Engan oraz dwaj bębniarze, czyli Simon W. Gullikstad i Per Andreas Gulbrandsen. Nie pogubić się w tym wszystkim to na pewno była sztuka, tym bardziej że dowodzeni przez Amerykanina Skandynawowie wcale nie mieli ochoty zachowywać takiego reżimu, jaki narzuca na scenie swoim muzykom (w tym trzem perkusistom) Robert Fripp. W czasie tego jam-session muzycy mieli dużo więcej swobody. W efekcie powstały cztery rozbudowane, w pełni improwizowane kompozycje, trwające łącznie… dwie godziny.
Aż dziw, że po nagraniu materiał ten na półtora roku powędrował do archiwum Scotta Hellera. Choć tak naprawdę Amerykanin odkurzył go rok później, by oddać do „obróbki”. Potem jednak musiało minąć kilka kolejnych miesięcy, aby trafił on do sprzedaży. Jeśli ktokolwiek z Was słyszał już wcześniej którąś z regularnych płyt Øresund Space Collective (jak na przykład „Visions of…” bądź „Hallucinations Inside the Oracle”), ten niczym szczególnym nie będzie zaskoczony. Ale na tym właśnie – między innymi – polega siła tej muzyki: na hipnotyzującej monotonii, solowych popisach i frapujących improwizacjach. A na „ØSC Meets BMC – Freak Out in the Fjord” nie brakuje niczego z wymienionych elementów. Psychodeliczny strumień świadomości leje się nieustannie, zabierając słuchaczy w prawdziwie kosmiczną podróż na krańce Wszechświata (bez żadnych dodatkowych wspomagaczy). Z której – co najważniejsze! – wrócimy cali i szczęśliwi.
Na otwarcie muzycy prezentują kompozycję zatytułowaną „Rendezvous in the Nebula”. Od pierwszych sekund, nie licząc podwójnej sekcji rytmicznej (każdy instrumentalista dostaje do dyspozycji własny kanał), ton nadają jej klawisze i gitary, które wzajemnie się przeplatają. Narracja budowana jest długo i leniwie, można odnieść wrażenie, że zespół dosłownie snuje się, jak statek kosmiczny wystrzelony w próżnię. Jest to jednak oczywiście mylne wrażenie, ponieważ z każdą kolejną minutą numer zyskuje na dynamice, aż do pierwszego przesilenia, po którym następuje spowolnienie i otwarcie nowego wątku. O tyle zaskakującego, że opartego na frazach… bluesowych. Ten moment Vemund Engan traktuje też jako zachętę do solowego popisu na gitarze. Z czasem dołącza do niego jeszcze Jonathan Segel – i tak przez kilka minut panowie prowadzą sobie nieskrępowany niczym gitarowy dialog, przy okazji coraz bardziej pogrążając się w psychodelicznej otchłani. Dopiero pod koniec przywołują ich do porządku klawiszowcy, przygłuszając nieco świszczącymi dźwiękami syntezatorów.
Tak jak w „Rendezvous in the Nebula” zaskakują nieco inspiracje bluesem, tak w drugim w kolejności „Afterglow in the Sea of Sirens” mogą wywołać zdziwienie – i to już na samym początku – nawiązania do funku i jazzu. Są one jednak „przetrawione” przez rockową wyobraźnię muzyków – należy traktować je raczej jako smaczek, urozmaicenie psychodelicznej monotonii. Aczkolwiek bardzo intrygujące. Zresztą, jakby tego było mało, to dzięki syntezatorom Dr. Space „wyczarowuje” jeszcze dźwięki trąbki i harmonijki ustnej. W dalszej części uwagę przykuwa natomiast energetyczny duet gitary i fortepianu elektrycznego, na którym w tym konkretnym momencie gra… Tim Wallander (swoje miejsce za bębnami na te kilka minut odstąpił Perowi Andreasowi Gulbrandsenowi). Słuchacz może odnieść wrażenie, że przeniósł się nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie – w lata 70. ubiegłego wieku. Finał „Afterglow in the Sea of Sirens” brzmi już jednak bardzo współcześnie, głównie za sprawą fantastycznej produkcji i masteringu, dzięki którym w nawałnicy dźwięków słychać wyraźnie każdy instrument.
Jeżeli ktoś zastanawia się z kolei, jaką tajemnicę kryje tytuł trzeciego utworu – „Dinner with Gregg A and Jerry G” – znakomitą co do tego wskazówką są pierwsze minuty, w których panowie z Øresund Space Collective i Black Moon Circle serwują słuchaczom klasycznego… southern i country rocka. Nie ma więc najmniejszych wątpliwości, że to hołd oddany Greggowi Allmanowi (1947-2017) z Allman Brothers Band oraz Jerry’emu Garcii (1942-1995) z The Grateful Dead. Z biegiem czasu wprawdzie muzycy przeskakują na właściwe sobie tory, ale wspomnienie obu legendarnych gitarzystów długo jeszcze utrzymuje się w pamięci, tym bardziej że bluesowe ciągotki pozostają w „Dinner with…” do końca. W ostatnim na liście (i najdłuższym) „Freakout in the Fjord” Segel może wreszcie poszaleć na skrzypcach (choć wcześniej też po nie okazjonalnie sięgał). Ciekawie wypadają zwłaszcza jego dialogi z gitarą Vemunda Engana. Kiedy wreszcie na chwilę odpuszczają, pojawia się kilkuminutowa improwizacja na syntezatorach (vide Heller i Magnus Hannibal), która przygotowuje słuchaczy na prawdziwie czadowe, ale i jednocześnie monumentalne zwieńczenie płyty.
To sto dwadzieścia minut, po których Wasz świat będzie już nieco inny. Warto zatem umościć się wygodnie w fotelu, zamknąć oczy i odciąć się od rodziny, aby po dwóch godzinach wrócić do rzeczywistości znacznie radośniejszym i optymistyczniej nastawionym do świata. Zwłaszcza w takich czasach, w jakich przyszło nam teraz żyć.
koniec
23 kwietnia 2020
Skład:
Scott Heller (Dr. Space) – syntezatory analogowe, syntezator modularny, generator drgań
Magnus Hannibal – syntezatory, fortepian elektryczny
Jonathan Segel – skrzypce, gitara elektryczna (lewy kanał)
Vemund Engan – gitara elektryczna (prawy kanał)
Hasse Horrigmoe – gitara basowa (lewy kanał)
Øyvin Engan – gitara basowa (prawy kanał)
Simon W. Gullikstad – perkusja (lewy kanał)
Tim Wallander – perkusja (prawy kanał), fortepian elektryczny (2)
Per Andreas Gulbrandsen – perkusja (prawy kanał, 2; środek, 3-4),

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.