Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hedvig Mollestad
‹Ekhidna›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEkhidna
Wykonawca / KompozytorHedvig Mollestad
Data wydania12 czerwca 2020
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania39:19
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Hedvig Mollestad Thomassen, Susana Santos Silva, Marte Maaland Eberson, Erlend Slettevoll, Ole Hofjell, Torstein Lofthus
Utwory
CD1
1) No Friends But the Mountains01:56
2) A Stone’s Throw07:08
3) Antilone10:13
4) Slightly Lighter03:02
5) Ekhidna09:06
6) One Leaf Left07:55
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Kobieta-wąż z norweskich fiordów
[Hedvig Mollestad „Ekhidna” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To pierwsza płyta norweskiej gitarzystki jazzrockowej Hedvig Mollestad Thomassen, jaka została nagrana w składzie szerszym niż trzyosobowy i sygnowana jedynie własnym nazwiskiem, bez żadnych dodatków. Znaczący jest również tytuł wydawnictwa. „Ekhidna” to postać z greckiej mitologii – pół-kobieta, pół-wąż.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Kobieta-wąż z norweskich fiordów
[Hedvig Mollestad „Ekhidna” - recenzja]

To pierwsza płyta norweskiej gitarzystki jazzrockowej Hedvig Mollestad Thomassen, jaka została nagrana w składzie szerszym niż trzyosobowy i sygnowana jedynie własnym nazwiskiem, bez żadnych dodatków. Znaczący jest również tytuł wydawnictwa. „Ekhidna” to postać z greckiej mitologii – pół-kobieta, pół-wąż.

Hedvig Mollestad
‹Ekhidna›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEkhidna
Wykonawca / KompozytorHedvig Mollestad
Data wydania12 czerwca 2020
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania39:19
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Hedvig Mollestad Thomassen, Susana Santos Silva, Marte Maaland Eberson, Erlend Slettevoll, Ole Hofjell, Torstein Lofthus
Utwory
CD1
1) No Friends But the Mountains01:56
2) A Stone’s Throw07:08
3) Antilone10:13
4) Slightly Lighter03:02
5) Ekhidna09:06
6) One Leaf Left07:55
Wyszukaj / Kup
Znacie zapewne powiedzenie: „Potrzeba matką wynalazku”. Tym razem znalazło ona zastosowanie także w życiu artystycznym. Hedvig Mollestad Thomassen czuła się wygodnie i bezpiecznie w roli liderki Tria i być może nie wychynęłaby poza nie jeszcze przez długie lata, gdyby – w pewnym sensie – nie została do tego przymuszona. Vossajazz to organizowany nieprzerwanie od 1973 roku słynny festiwal jazzowy, który odbywa się w położonym na zachodzie Norwegii miasteczku Voss. W maju 2018 roku jego organizatorzy zaprosili Hedvig do udziału w tym przedsięwzięciu. Postawili jednak warunek, aby zaprezentowała materiał w stu procentach premierowy. Mollestad nie obraziła się, lecz potraktowała to jako wyzwanie i doszła do wniosku, że w takim razie skomponuje coś na skład większy niż trzyosobowy. Efektem okazał się program „Ekhidna”, który po raz pierwszy przedstawiła podczas ubiegłorocznej edycji Vossajazz (festiwal odbywa się tradycyjnie w weekend poprzedzający święta Wielkanocne, rok temu przypadł więc na dni od 12 do 14 kwietnia).
Artystka była na tyle zadowolona ze swego dzieła, że następnie postanowiła wydać je na płycie, czemu skwapliwie przyklasnęło szefostwo wytwórni Rune Grammofon, z którym współpracuje od początku kariery. Sesja nagraniowa odbyła się w styczniu i lutym 2020 roku, czyli jeszcze przed pandemiczną falą koronawirusa, w studiu Amper Tone w Oslo. Album trafił natomiast do sprzedaży – w dwóch wersjach: winylowej i kompaktowej (z tym samym materiałem) – 12 czerwca. To siódma solowa płyta Norweżki; sześć poprzednich sygnowanych było nazwą Hedvig Mollestad Trio: „Shoot!” (2011), „All of Them Witches” (2013), „Enfant Terrible” (2014), koncertowa „Evil in Oslo” (2016), „Black Stabat Mater” (2016) oraz „Smells Funny” (2018). Stylistycznie „Ekhidna” nie różni się od nich w znaczący sposób – to wciąż ostre, rockowe fusion, z ciągotkami progresywnymi i heavymetalowymi; tyle że tym razem zaaranżowane „na bogato”.
Dotąd Mollestad hołdowała triu w wydaniu hendrixowskim, czyli gitara, bas i bębny. Tym razem znacząco wzbogaciła instrumentarium, na dodatek zapraszając do współpracy znakomitych i bardzo doświadczonych muzyków. Portugalska trębaczka Susana Santos Silva ma za sobą współpracę chociażby z Nu Ensemble i Fire! Orchestra Matsa Gustafssona. Grająca na fortepianie elektrycznym i syntezatorach Marte Maaland Eberson udzielała się w indierockowych formacjach Highasakite i COKKO oraz nagrywała ze swoim ojcem, jazzowym gitarzystą Jonem Ebersonem. Drugim klawiszowcem jest z kolei Erlend Slettevoll, podpora Grand General, The Core oraz Jørgen Mathisen’s Instant Light. Za perkusją zasiadł natomiast Torstein Lofthus, niegdyś w Shining, a obecnie między innymi w Chrome Hill, Elephant9, jak również Red Kite. Skład uzupełnia jeszcze młody perkusjonalista Ole Hofjell, znany z takich projektów freejazzowych, jak Brute Force, Emmeluth’s Amoeba, Not on the Guest List, The Dark czy The Big YES!
Trzeba jeszcze wyjaśnić, co kryje tytuł albumu. Echidna – tak to brzmi w języku polskim – to potwór z greckiej mitologii; ma ona w połowie ciało kobiety, w połowie cętkowanego węża – i chyba nie tylko z tego powodu przeraża swym wyglądem. Starożytni Grecy wierzyli, że jest nieustannie żądna krwi i żywi się ludzkim mięsem. Podsumowując: bez wyraźnego powodu lepiej było nie zbliżać się do niej! Ale żarty na bok. Znajomość z norweską „Ekhidną” nie grozi utratą żadnego z ważnych organów ciała, wręcz przeciwnie – tym, którzy gustują w jazz-rocku, powinna sprawić ogromną przyjemność. Jeżeli komuś podobały się albumy nagrane przez Hedvig Mollestad Trio, to – jestem o tym przekonany – z jeszcze większą przyjemnością wysłucha krążka nagranego przez sekstet. To czterdzieści minut bardzo konsekwentnej, ale jednocześnie różnorodnej muzyki, wyrastającej z doświadczeń tak zwanego nordic-jazz, lecz zahaczającej także o rock progresywny (częściej) i heavy metal (tym razem rzadziej).
Nieco zaskakujący może być początek płyty w postaci dwuminutowej introdukcji zatytułowanej „No Friends But the Mountains”. To bardzo nastrojowe wprowadzenie do tematu, w którym subtelnemu duetowi gitary i trąbki towarzyszą w tle syntezatory. W „A Stone’s Throw” Norweżka wraca już na typowe dla siebie tory – pierwszych kilkadziesiąt sekund upływa pod znakiem granego w szybkim tempie hałaśliwego hard rocka, który następnie płynnie przeistacza się w energetyczne fusion. Wszystko za sprawą gitarowej solówki i dodatkowych „smaczków”, o które dba Susana Santos Silva. Hedvig nie jest jednak liderką, która ma obsesję dominowania nad wszystkim – potrafi usunąć się na drugi plan bądź też całkowicie „zamilknąć”. Są więc w „A Stone’s Throw” fragmenty, w których przebijają się głównie klawisze (w jednym kanale syntezatory, w drugim fortepian elektryczny). Ale nie zmienia to faktu, że ton wszystkiemu nadaje gitara, a niekiedy nawet dwie nałożone na siebie jej ścieżki (rytmiczna i solowa).
Najdłuższa ze wszystkich kompozycja „Antilone” sprawia wrażenie wariacji na temat swej poprzedniczki. Mollestad nadała jej podobną konstrukcję, lecz jednocześnie wyeksponowała najistotniejsze elementy – jest więc gęściej od dźwięków, szybciej i mocniej, aczkolwiek trafiają się również chwile wytchnienia, w których ster okrętu przejmuje portugalska trębaczka. Znacznie więcej ma tu też do powiedzenia Ole Hofjell, którego perkusjonalia z jednej strony nieco łagodzą brzmienie, z drugiej jednak napędzają rytm. Dynamiczny finał sprawia zaś, że słuchacz może zapragnąć odrobiny wyciszenia. Co ciekawe, o tym samym pomyślała Hedvig, serwując po rozpędzonym „Antilone” kontemplacyjny „Slightly Lighter”. To trzyminutowy gitarowy przerywnik, który przenosi nas w zupełnie inny wymiar. Po to, aby przygotować grunt pod numer tytułowy, który czaruje bogactwem barw. Pojawiają się w nim i powłóczyście łkająca rockowa gitara, i etniczne perkusjonalia, i freejazzowa improwizacja trąbki, i samonapędzająca się solówka syntezatorów…
A to jeszcze wcale nie wszystko. Do tego dochodzi kolejny ekscytujący duet Hedvig i Susany oraz typowe dla fusion kombinacje rytmiczne, za które odpowiedzialny jest oczywiście Torstein Lofthus. I to w ciągu zaledwie dziewięciu minut! Na finał swego concept-albumu Mollestad wybrała, wyraźnie dzielący się na dwie części, utwór „One Leaf Left”. Pierwsza, nieco dłuższa, urzeka melancholijnym nastrojem, w którym pobrzmiewa bezbrzeżny smutek (odpowiadają za to głównie klawiszowcy i trębaczka); w drugiej – zamykającej się w niespełna trzech minutach – sekstet otrząsa się ze swoistego odrętwienia i znacząco podkręca tempo. Do głosu ponownie dochodzi liderka, która w krótkim czasie płynnie przeskakuje od bluesa do jazzu, a następnie od jazzu do rocka. Jak widać, dla Hedvig nie ma rzeczy niemożliwych! „Ekhidna” to najlepsza ze wszystkich dotychczasowych płyt norweskiej gitarzystki. W kontekście tego należy mieć nadzieję, że Mollestad, zasmakowawszy w nowej formule, nie porzuci jej po jednym tylko albumie i że od tej pory będzie sprawiedliwie dzielić czas pomiędzy trio i… skład bardziej rozbudowany.
koniec
16 czerwca 2020
Skład:
Hedvig Mollestad Thomassen – gitara elektryczna
Susana Santos Silva – trąbka
Marte Maaland Eberson – fortepian elektryczny, syntezatory (prawy kanał)
Erlend Slettevoll – fortepian elektryczny, syntezatory (lewy kanał)
Ole Hofjell – instrumenty perkusyjne
Torstein Lofthus – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.