Tu miejsce na labirynt…: Romans z jazzem i misja specjalna [Fire! Orchestra, Krzysztof Penderecki „Actions” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To nie jest najbardziej znane dzieło polskiego Mistrza. Dlatego tak niewiele osób wie, że pół wieku temu Krzysztof Penderecki przeżył krótki, ale intensywny romans z… free jazzem. Jego owocem stała się kompozycja „Actions”, której pierwszą wersję nagrał Don Cherry i jego The New Eternal Rhythm Orchestra, natomiast drugą – Fire! Orchestra Matsa Gustafssona.
Tu miejsce na labirynt…: Romans z jazzem i misja specjalna [Fire! Orchestra, Krzysztof Penderecki „Actions” - recenzja]To nie jest najbardziej znane dzieło polskiego Mistrza. Dlatego tak niewiele osób wie, że pół wieku temu Krzysztof Penderecki przeżył krótki, ale intensywny romans z… free jazzem. Jego owocem stała się kompozycja „Actions”, której pierwszą wersję nagrał Don Cherry i jego The New Eternal Rhythm Orchestra, natomiast drugą – Fire! Orchestra Matsa Gustafssona.
Fire! Orchestra, Krzysztof Penderecki ‹Actions›W składzie | Krzysztof Penderecki, Mats Gustafsson, Goran Kajfeš, Niklas Barnö, Susana Santos Silva, Per Åke Holmlander, Maria Bertel, Anna Högberg, Per „Texas” Johansson, Christer Bothén, Reine Fiske, Alexander Zethson, Elsa Bergman, Torbjörn Zetterberg, Andreas Werliin |
Utwory | | CD1 | | 1) Actions for Free Jazz Orchestra | 40:01 |
Krzysztof Penderecki (rocznik 1933) to oczywiście ikona, gigant, fundament – mógłbym tak jeszcze przez jakiś czas ciągnąć tę wyliczankę – współczesnej muzyki klasycznej. Najbardziej rozpoznawalny na świecie i bez wątpienia najwybitniejszy żyjący polski kompozytor. Twórca symfonii, oper, utworów orkiestrowych i kameralnych, ale także muzyki chóralnej i filmowej. Mało kto jednak wie, że prawie pół wieku temu Maestro stworzył utwór zatytułowany „Actions”, którego dalszy opis brzmiał: „na zespół jazzowy”. A mówiąc precyzyjniej: freejazzowy, ponieważ to typowa kompozycja awangardowa, pozostawiająca duże pole do improwizacji. Prapremiera dzieła miała miejsce 17 października 1971 roku podczas Donaueschingen Music Festival (w Badenii-Wirtembergii), a wykonali je tam amerykański trębacz Don Cherry i jego The New Eternal Rhythm Orchestra, w składzie której znaleźli się między innymi Tomasz Stańko, Terje Rypdal, Peter Brötzmann, Gerd Dudek, Albert Mangelsdorff oraz Manfred Schoof. Dyrygentem tej Orkiestry był sam Penderecki. Zapis koncertu ukazał się na albumie „Actions” (1971); utwór tytułowy – trwający ponad szesnaście minut – był jednak tylko jedną z trzech zawartych na nim kompozycji. Może dlatego nie zwrócono na nią aż tak bacznej uwagi; w każdym razie w późniejszych latach jazzmani po to dzieło Pendereckiego nie sięgali. Aż w końcu on sam postanowił je odświeżyć z okazji swoich osiemdziesiątych piątych urodzin, jakie przypadały w 2018 roku. Zaproponował wówczas wykonanie „Actions” szwedzkiemu saksofoniście i bandleaderowi Matsowi Gustafssonowi, którego Fire! Orchestra wydawała się najlepszym wyborem dla satysfakcjonującego wypełnienia tej misji nadzwyczajnej. Prawykonanie nowej wersji odbyło się 11 września 2018 roku w trakcie szesnastej edycji krakowskiego festiwalu Sacrum Profanum. Koncert odbył się w Muzeum Inżynierii Miejskiej, czyli budowanej na przełomie XIX i XX wieków najstarszej krakowskiej zajezdni tramwajów konnych i elektrycznych. Prawie półtora roku później zapis tego występu ukazał się na płycie wydanej przez norweską wytwórnię Rune Grammofon. Prowadzona przez Gustafssona Fire! Orchestra wyewoluowała na początku poprzedniej dekady z kameralnego tria Fire!. W ciągu ośmiu lat zespół wydał sześć albumów: „Exit!” (2013), „Enter” (2014), „Second Exit” (2014), „ Ritual” (2016), „Arrival” (2019) oraz omawiany dzisiaj „Actions” (choć chronologicznie materiał ten został zarejestrowany cztery miesiące przed sesją, której owocem stał się jego poprzednik). Drugie podejście do dzieła Pendereckiego okazuje się bardziej udane. Prawdopodobnie dlatego, że Gustafsson dostał więcej swobody, mógł więc nasycić klasyczną formę własnymi freejazzowymi treściami. Podobnie jak pół wieku temu Don Cherry, otoczył się fantastycznymi instrumentalistami skandynawskimi, wśród których znaleźli się między innymi – wymienię zaledwie kilku, tych najbardziej znanych – trębacz Goran Kajfeš, saksofonista, flecista i klarnecista Per Texas Johansson, gitarzysta Reine Fiske, klawiszowiec Alex Zethson, gitarzysta basowy Torbjörn Zetterberg oraz perkusista Andreas Werliin. To nadzwyczaj zacne grono, prawda? Mats Gustafsson rozbudował dzieło Pendereckiego – tutaj pojawiające się pod wszystko mówiącym tytułem „Actions for Free Jazz Orchestra” – do czterdziestu minut. Pozostawił wszystkie elementy stworzone przez Mistrza, ale dodał też – względnie zrobili to jego współpracownicy – co nieco od siebie. Przyglądając się dokładniej strukturze utworu, można dostrzec, że dzieli się on na sześć części / fragmentów / wątków (nie są one w żaden sposób oznaczone), w których główne role – choć nie zawsze jest to takie oczywiste – odgrywają różne sekcje instrumentów. Mimo sporej swobody, jaką pozostawiono muzykom, jest to również dzieło zaskakująco zwarte, mające wyrazisty początek i finał. Wyrasta ono wprawdzie z formuły jazzu improwizowanego, ale w swej konstrukcji pod wieloma względami przypomina utwór stworzony z myślą o orkiestrze klasycznej. Z perspektywy czasu to tym bardziej zadziwiające, że Penderecki zdecydował się na taki krok i wyszedł z tej próby zwycięsko. Jednocześnie żałować można bardzo, że to była jedyna taka przymiarka Mistrza. Introdukcja „Actions” oparta jest na instrumentach dętych – zaczyna tuba (na której gra Per Åke Holmlander), następnie dochodzi saksofon, a później kolejne. Z czasem nakładają się one na siebie, aż do przesilenia, po którym na placu boju pozostają jedynie – nieczęsto pojawiające się w formacjach freejazzowych – organy Hammonda (tutaj za sprawą Alexa Zethsona). Drugi fragment otwiera grająca jeden modulowany dźwięk trąbka, do której wkrótce dołącza sekcja rytmiczna (kontrabas Elsy Bergman i perkusja Werliina). Tempo jest wolne, niemal hipnotyczne – i w takiej samej konwencji utrzymane są też partie dęciaków, które jednak z każdą kolejną sekundą generują coraz większy chaos. Przerywa go dźwięk trąbki. Po tej dawce emocji delikatne dźwięki kontrabasu i bębnów brzmią wyjątkowo kojąco; zwłaszcza kiedy Elsę i Andreasa wspomaga jeszcze na swojej gitarze Zetterberg. W trzecim fragmencie do głosu dochodzi wreszcie lider orkiestry, w ślad za saksofonem barytonowym Gustafssona podążają pozostali członkowie sekcji dętej, grając na przemian unisono i solowo. Z bezpiecznej odległości zdaje się przyglądać ich poczynaniom Reine Fiske, którego gitara brzmi trochę nieśmiało. Ale na nią przyjdzie jeszcze pora. Na razie prym wiedzie Mats, serwując smakowitą postbopową solówkę saksofonu. Kolejny wątek opowieści oparty jest na powolnym rytmie perkusji, z którą w dialog wchodzi kontrabas. Gdy jednak Werliin przechodzi na dynamiczniejsze tony, ośmiela też innych. Choć akurat dęciaki są tu dość ospałe. Dopiero kiedy perkusja wycisza się, przystępują do zmasowanego ataku – przekomarzają się ze sobą tak bardzo, że do podjęcia interwencji czuje się zobowiązany gitarzysta. Przesterowana gitara i pojawiające się w tle mroczne Hammondy przywołują do porządku sekcję dętą, która zaczyna przemawiać jednym głosem. Fragment przedostatni znaczony jest coraz bardziej energetycznym dialogiem saksofonów – barytonowego i tenorowego. Pozostałe dęciaki też nie pozostają obojętne, choć początkowo starają się nie podsycać rywalizacji. Później jednak i one dają się wciągnąć do ogólnej rywalizacji. Kto wychodzi z niej zwycięsko? Zethson, którego Hammondy budują grunt pod awangardowo-eksperymentalne zwieńczenie całości. W przypadku wspólnego dzieła Pendereckiego i Gustafssona improwizacja i chaos nie oznaczają wcale bezhołowia i braku kontroli. To wprawdzie spotkanie dwóch różnych światów muzycznych, ale – jak się okazuje – świetnie do siebie przystających. Aczkolwiek pod jednym warunkiem: że do porozumienia dojdą Artyści klasy światowej. Zatem siadajcie wygodnie w fotelu. Podkręćcie głośność. A teraz… uwaga, AKCJA! Skład: Krzysztof Penderecki – kompozytor Mats Gustafsson – dyrygent, saksofon barytonowy Goran Kajfeš – trąbka Niklas Barnö – trąbka Susana Santos Silva – trąbka Per Åke Holmlander – tuba Maria Bertel – puzon Anna Högberg – saksofon altowy Per Texas Johansson – saksofon tenorowy, klarnet, flet Christer Bothén – klarnet basowy Reine Fiske – gitara elektryczna Alex Zethson – organy Hammonda Elsa Bergman – kontrabas Torbjörn Zetterberg – gitara basowa Andreas Werliin – perkusja
|