Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

GUSH
‹Afro Blue›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAfro Blue
Wykonawca / KompozytorGUSH
Data wydania19 stycznia 2024
Wydawca Trost Records
NośnikCD
Czas trwania68:15
Gatunekjazz
EAN9120036683990
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Raymond Strid, Mats Gustafsson, Sten Sandell
Utwory
CD1
1) Behind the Chords V27:25
2) Behind the Chords VI18:56
3) Afro Blue19:33
4) Improvisation 2 [After the Chords]02:21
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Santamaría – Coltrane – Gustafsson
[GUSH „Afro Blue” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dwadzieścia pięć lat! Tyle szwedzkie trio freejazzowe GUSH kazało czekać na udostępnienie nagrań z koncertu, jaki Mats Gustafsson, Sten Sandell i Raymond Strid zagrali w sztokholmskim Jazzclub Fasching. Warto było? Oczywiście. Chociażby z uwagi na dzieło tytułowe, czyli „Afro Blue”, które jest wariacją na temat kompozycji kubańskiego perkusjonisty Mongo Santamarii. A które na początku lat 60. XX wieku rozsławił John Coltrane.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Santamaría – Coltrane – Gustafsson
[GUSH „Afro Blue” - recenzja]

Dwadzieścia pięć lat! Tyle szwedzkie trio freejazzowe GUSH kazało czekać na udostępnienie nagrań z koncertu, jaki Mats Gustafsson, Sten Sandell i Raymond Strid zagrali w sztokholmskim Jazzclub Fasching. Warto było? Oczywiście. Chociażby z uwagi na dzieło tytułowe, czyli „Afro Blue”, które jest wariacją na temat kompozycji kubańskiego perkusjonisty Mongo Santamarii. A które na początku lat 60. XX wieku rozsławił John Coltrane.

GUSH
‹Afro Blue›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAfro Blue
Wykonawca / KompozytorGUSH
Data wydania19 stycznia 2024
Wydawca Trost Records
NośnikCD
Czas trwania68:15
Gatunekjazz
EAN9120036683990
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Raymond Strid, Mats Gustafsson, Sten Sandell
Utwory
CD1
1) Behind the Chords V27:25
2) Behind the Chords VI18:56
3) Afro Blue19:33
4) Improvisation 2 [After the Chords]02:21
Wyszukaj / Kup
Szwedzki saksofonista Mats Gustafsson to gwarancja jakości. Bez względu na to, w jakim składzie personalnym występuje bądź nagrywa. A że jest tytanem pracy – wielbiciele jego talentu mają z czego wybierać. W ubiegłym roku zachwycałem się najnowszymi albumami formacji Fire! Orchestra („Echoes”) i The End („Why Do You Mourn”), debiutem projektu Ensemble E („EE Opus One”) i awangardową płytą „Hidros 9 – Mirrors”, w tym – na dobry początek – wiedeńska wytwórnia Trost Records zaserwowała nam kolejny (dziewiąty w dyskografii) krążek tria GUSH – „Afro Blue”.
Zespół istnieje od końca lat 80. ubiegłego wieku i w ciągu trzydziestu pięciu lat nie zmienił składu (chociaż niekiedy – nawet znacząco – go poszerzał), co oznacza, że od samego początku u boku Matsa pojawiają się pianista Sten Sandell (patrz: „Air and Light and Time and Space”, „Jacana”) oraz perkusista Raymond Strid (znany chociażby ze współpracy z Martinem Küchenem w szeregach Trespass Trio). Na swoim debiucie, czyli albumie „Tjo och Tjim” (1990), akompaniowali akordeoniście i recytującemu swoje wiersze poecie Svenowi-Åkemu Johanssonowi. Na kolejnych krążkach prezentowali już własną wersję free jazzu; szczególnie aktywni byli w latach 90. – często koncertowali, rejestrując przy okazji swoje występy.
Później ukazały się one na albumach „From Things to Sound…” (1991), „Live at Fasching” (1997), „Live in Tampere” (1999) oraz „Electric Eel” (2005). Trzy ostatnie zawierały materiał pochodzący z tego samego okresu, to jest 1996 roku. Kolejne przerwy w działalności tria były dłuższe, a płyty – jak chociażby „Norrköping” (2005) i „The March” (2015) – ukazywały się z dwuletnim „poślizgiem” od zarejestrowania. Swoją drogą ciekawe, dlaczego w ostatnim czasie Szwedzi tak bardzo zwlekają z publikacją swojej muzyki. Wydany przed paroma miesiącami trzypłytowy zestaw „GUSH 30 – Kraków 2018” zawierał nagrania sprzed pięciu lat (dokonano ich w krakowskich klubach Alchemia i Manggha), natomiast tegoroczny album „Afro Blue” – sprzed nieco ponad ćwierćwiecza.
Na płytę trafił bowiem koncert, jaki Gustafsson, Sandell i Strid zagrali 17 grudnia 1998 roku w sztokholmskim klubie jazzowym Fasching. Jeśli na płycie znalazł się cały materiał (najprawdopodobniej tak właśnie się stało), można orzec, że był to długi, jak na jazzmanów spod znaku free występ – ponad godzinny. Biorąc pod uwagę, że spora jego część to ogniste, zagrane na wysokim poziomie intensywności improwizacje – należy być pełnym podziwu zarówno dla artystów, jak i słuchaczy. Dwie pierwsze kompozycje, to jest trwające łącznie ponad czterdzieści pięć minut „Behind the Chords V” oraz „Behind the Chords VI”, choć improwizowane, zostały wcześniej opracowane przez Stena Sandella. On wytyczył główne wątki poszukiwań i motywy, na których następnie opierano się podczas kreowania muzyki na żywo, przed publicznością. Nie dziwi zatem, że często to właśnie fortepian jest instrumentem wiodącym, za którym podąża Mats ze swoimi saksofonami.
„Behind the Chords V” otwiera ponad czterominutowa improwizacja fortepianowa – z początku solowa, następnie wspierana przez pozostającego nieśmiało na dalszym planie Raymonda Strida, później również przez Gustafssona. Kiedy już Mats dochodzi do głosu, postanawia wejść do gry na swoich warunkach – jego partia jest więc nie tylko głośna i dynamiczna, ale także przejmująca. Kolejne minuty należą więc do niego. Przynajmniej do momentu kulminacji, po której na placu boju pozostają jedynie dialogujący sobie na awangardową modłę pianista z perkusistą. Z czasem tonują emocje, ale też nabierają frywolności, co można uznać za sygnał do rozpoczęcia kolejnego wątku. Nim jednak trio ponownie wskoczy na najwyższe obroty, otrzymujemy rozbudowaną partię solową Raymonda Strida. W finale utwory Szwedzi ponownie nieco spuszczają z tonu, jakby przypomnieli sobie o swoich, tkwiących w latach 60., postbopowych korzeniach – końcówka brzmi więc zaskakująco klasycznie.
Początek „Behind the Chords VI” może z kolei zadziwić rozleniwioną introdukcją, w której fortepian Sandella zamienia się w instrument rytmiczny; wokół niego natomiast, jak po orbicie, krążą dźwięki saksofonu. Jego opowieść jest jednak przez dłuższy czas wyciszona. Co, jak można podejrzewać, jest jedynie ciszą przed nadciągającą burzą. Tyle że na burzę przychodzi nam trochę poczekać; wcześniej zostajemy uraczeni jeszcze wirtuozerską solówką Stena i kolejnym popisem Raymonda. Dopiero pod koniec nieśmiało dołączają do niego Gustafsson i Sandell, ale gdy już to robią, to po to, aby przejechać się po słuchaczach jak walec. Zastanawia trochę nienaturalnie wyciszone zakończenie tego utworu. Możliwe zatem, że trwał on jeszcze dłużej, ale muzycy uznali, iż w kolejnych fragmentach nie dzieje się już nic, co byłoby na tyle godne uwagi, by po latach zaprzątać tym głowę swoim fanom.
Wisienką na torcie pod tytułem „Afro Blue” jest… kompozycja tytułowa. To niemal dwudziestominutowa wersja numeru, którego autorem jest kubański, ale przez lata mieszkający na Florydzie, perkusjonista Mongo Santamaría (a właściwie Ramón „Mongo” Santamaría Rodríguez, 1917-2003), uważany za mistrza takich gatunków, jak pachanga, rumba, salsa i bugalú. Pierwotnie „Afro Blue” ukazał się na wydanym w 1959 roku longplayu „Mongo”. Skandynawowie odczytali go oczywiście na swój sposób, znacznie różniący się od oryginału. Głównie improwizowaną częścią środkową. Klamrą spinającą całość jest natomiast pożyczony od Ramóna potężnie brzmiący powłóczysty lejtmotyw na saksofonie. Niemal dokładnie taki sam, jak przed sześcioma dekadami grał go na licznych koncertach John Coltrane.
Trudno dziwić się więc, że to właśnie nazwisko genialnego Amerykanina przychodzi na myśl w pierwszej kolejności, kiedy słucha się tej wersji dzieła Kubańczyka. Gustafsson gra „Afro Blue” w sposób szamańsko-hipnotyczny, co oznacza tyle, że po pierwszym przesłuchaniu chce się od razu dokonać następnego. I kolejnego. I tak prawie w nieskończoność… Pewnie właśnie z tego powodu, chcąc „spacyfikować” oczekującą kontynuacji publiczność, zaraz po tym utworze pojawia się subtelna miniatura w postaci „Improvisation 2 (After the Chords)”, której podstawowym celem jest ukojenie, wyciszenie napięcia, przygotowanie uczestników koncertu do myśli, że to już koniec.
koniec
28 stycznia 2024
Skład:
Mats Gustafsson – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy
Sten Sandell – fortepian
Raymond Strid – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.