Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Droga na Księżyc, część 3 – Na Srebrnym Globie

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 3 4 5

Jakub Gałka

Droga na Księżyc, część 3 – Na Srebrnym Globie

LĄDOWANIE
ZSRR – projekt Sojuz
Podczas lotu Apollo 8 w stronę Księżyca ludzie po raz pierwszy zobaczyli kulę ziemską w całości
Podczas lotu Apollo 8 w stronę Księżyca ludzie po raz pierwszy zobaczyli kulę ziemską w całości
Projekt „Sojuz” zakładał skonstruowanie lepszego i większego niż Wostok/Woschod statku załogowego. Nie było jasno określone, czemu miałby on służyć, ale uniwersalna konstrukcja pozwalała po niewielkich zmianach dostosować pojazd do różnych zadań. Pierwsze prace nad Sojuzem rozpoczęły się już w 1957 r., a jednym z głównych celów projektu miała być możliwość dokowania w kosmosie, co umożliwiałoby łączenie elementów i np. zbudowanie na orbicie statku międzyplanetarnego lub stacji kosmicznej. Sojuz miał też mieć trzyosobową załogę i dużo większe możliwości manewrowania niż Wostok – zmieniania orbity i dostosowywania odległości.
Sojuz był krokiem bardziej ewolucyjnym niż rewolucyjnym: miał taki sam kształt jak Wostok/Woschod, ze sferyczną kabiną i wydłużoną częścią silnikową. Podobnie jak Apollo składał się z odrębnych modułów. Z przodu umieszczony był moduł orbitalny (właściwie „mieszkalny”), zakładano jego spalanie w atmosferze, a dzięki zmniejszeniu osłon uzyskano dodatkową przestrzeń życiową – tam znajdowała się kabina służąca astronautom do odpoczynku i rekreacji. Z tyłu znajdowała się część techniczna z bateriami słonecznymi, akumulatorami, zbiornikami tlenu i paliwa, silnikami i aparaturą. Pomiędzy tymi dwoma znajdował się niewielki moduł powrotny, który dzięki ograniczeniu do minimum przestrzeni i oprzyrządowania, a tym samym zmniejszonej wadze, pozwalał na ograniczenie używanych spadochronów i rakiet hamujących.
Teoretyczny schemat Sojuza zatwierdzono w marcu 1963 r.. Plany Sojuza przewidywały cumowanie na orbicie dwóch statków załogowych i przejście kosmonautów z jednego do drugiego, podczas gdy Gemini obejmował początkowo rendez-vous i cumowanie jedynie ze statkami bezzałogowymi. Sojuz był więc odpowiednikiem bardziej zaawansowanych statków Apollo, mimo iż rozwijał się równolegle z programem „Gemini” – gdyby nie rozproszenie środków na spektakularne, ale niepotrzebne dokonania Woschodów, zapewne byłby gotowy przed statkami amerykańskimi.
Zgodnie z polityką rozdzielania zadań statek Sojuz występował w latach 60. w trzech podstawowych wersjach (oznaczenia od rosyjskich nazw zadań: OK – statek orbitalny, L – bezzałogowy księżycowy, LOK – orbitalno-księżycowy, LK – lądownik księżycowy): Sojuz 7K-OK służący do testów i lotów orbitalnych, Sojuz 7K-L1 mający pod nazwą Zond zabrać ludzi w podróż wokół Księżyca oraz Sojuz 7K-L3, zwany LOK, który wraz z lądownikiem LK miał umieścić człowieka na Srebrnym Globie.
Lądownik podchodzący do dokowania do modułu dowodzenia Apollo po starcie z powierzchni Księżyca
Lądownik podchodzący do dokowania do modułu dowodzenia Apollo po starcie z powierzchni Księżyca
Pierwsze wersje Sojuza, zwane L1 (aby jeszcze bardziej namieszać w nomenklaturze, zwane też Sojuz A lub Sojuz A-B-C, lub Sojuz 7K-9K-11K) zakładały zmontowanie trzech części statku okołoksiężycowego na orbicie okołoziemskiej. Wraz z rozwojem rakiet i przejściem na koncepcję LOR zmieniono projekt statku, a efektem był model 7K-OK. Pierwsze starty bezzałogowe tego statku odbywały się w ramach programu „Kosmos” od listopada 1966 r.. Mimo że kilka prób zakończyło się fiaskiem, w kwietniu 1967 r. zdecydowano się na wystrzelenie misji załogowej. Ambitnie zaplanowano rendez-vous dwóch Sojuzów, cumowanie i przejście załogi z jednego statku do drugiego. Pierwszy z wystrzelonych statków, w którym leciał tylko jeden kosmonauta, miał po „przesiadce” wylądować z trzema, doznał jednak awarii i już po jednym dniu rozpoczął powrót. W trakcie lądowania spadochron główny splątał się z rezerwowym i pojazd się roztrzaskał, a pilot zginął na miejscu. Rosyjski program kosmiczny doznał więc podobnego wstrząsu jak kilka miesięcy wcześniej projekt „Apollo”.
Po locie Sojuza 1 powrócono do prób bezzałogowych. Udane loty przeprowadzono w październiku 1967 r. – statki Sojuz oznaczone jako Kosmos 186 i 188 dokonały pierwszego w pełni automatycznego cumowania na orbicie. Podobna sztuka udała się kolejnym dwóm statkom w kwietniu następnego roku. W październiku 1968 r. bezzałogowe pojazdy nazwane Sojuz 2 i 3, oba z trzema astronautami na pokładzie, próbowały przeprowadzić ręczne dokowanie, ale sprzęt zawiódł. Kolejne dwie misje w styczniu następnego roku w końcu przyniosły sukces i były pierwszym w historii dokowaniem dwóch załogowych statków i wymianą załóg (rozłączone moduły statku Apollo 9 przeprowadziły taką misję dopiero w marcu). W październiku 1969 r. w kosmosie znalazły się naraz aż trzy radzieckie załogi – niestety, na wszystkich Sojuzach zawiodły systemy cumownicze, a ich lot przyćmiło lądowanie na Księżycu drugiego już pojazdu amerykańskiego, Apollo 12. W czerwcu 1970 r. odbył się rekordowo długi lot Sojuza 9, mający przetestować wpływ długotrwałego (18 dni) przebywania na orbicie. Był to ostatni lot wersji 7K-OK i wstęp do programu wyniesienia na orbitę stacji kosmicznej.
Wiosną 1967 r. rozpoczęły się pierwsze testy bezzałogowe statku Sojuz 7K-L1 – nieznacznie zmodyfikowanej wersji 7K-OK przeznaczonej do lotu wokół Księżyca – wystrzeliwanego w ramach programu „Zond”. Jednak dopiero we wrześniu następnego roku statek Zond 5 przeleciał wokół Księżyca w odległości 1900 metrów, bezpiecznie powracając z żółwiami na pokładzie. Miesiąc później Zond 6 powtórzył misję, ale rozbił się przy lądowaniu i nie był konkurencją dla grudniowego lotu Apollo 8, którego historyczny sukces był zresztą efektem przyspieszenia harmonogramu po lotach radzieckich. Rosjanie nie zdecydowali się wysłać w podobną misję statku załogowego, w czym utwierdziły ich kolejne próby statku 7K-L1 w pierwszej połowie 1969 r. Wszystkie trzy były nieudane, w tym dwie z powodu awarii rakiety N-1, która również miała już status testowy. Po amerykańskim lądowaniu na Księżycu odbyły się jeszcze dwa loty Sojuza w ramach programu „Zond”, w sierpniu 1969 r. i październiku 1970 r. – choć oba zasadniczo udane, to w obliczu triumfu Stanów Zjednoczonych nie miały właściwie sensu. Głównie z tego powodu, ale też w obawie o życie astronautów skasowano planowane loty Zond 9 i 10.
Wersja 7K-L3 statku Sojuz, zaplanowana do lądowania na Księżycu, zaprojektowana była dużo skromniej niż amerykański Apollo, głównie z powodu mniejszej – w porównaniu do Saturna V – mocy rakiety N-1. Mimo iż ten model był o dwa metry dłuższy i trzy tony cięższy niż statki Zond, to i tak ważył zaledwie 1/3 tego co amerykański Apollo. Poza tym lądownik LK nie miał śluzy dokującej, przez co przejście do Sojuza musiało odbywać się w skafandrach na zewnątrz. Sojuz K7-L3 nigdy nie poleciał w kosmos, bo w obliczu wad rakiety N-1 konstruktorzy nie chcieli ryzykować straty cennego statku. Lądownik LK LK przetestowano trzykrotnie bezzałogowo w latach 1970-1971 – jako jedyny sprzęt z sowieckiego programu księżycowego osiągnął sprawność operacyjną. Z czasem program LOK/LK spadał coraz niżej w priorytetach, gdy Rosjanie zdecydowali się skupić na wystrzeleniu stacji orbitalnej. W międzyczasie pojawił się pomysł nowego statku L3M, który miałby zostać wyniesiony bezpośrednio na Księżyc za pomocą ulepszonej wersji rakiety N-1. Ostatecznie plan Sojuza jako statku księżycowego został zarzucony wraz z zamknięciem całego programu księżycowego w 1974 r.
USA – projekt Apollo
Buzz Aldrin na tle lądownika Apollo na powierzchni Księżyca
Buzz Aldrin na tle lądownika Apollo na powierzchni Księżyca
Decyzję o rozpoczęciu nowego programu załogowego o nazwie „Apollo” z prawdopodobnym, choć wtedy jeszcze nie obligatoryjnym celem lądowania na Księżycu podjęto w lipcu 1960 r. Zakładano ponad 260 lotów w przeciągu najbliższej dekady. W 1961 r. gdy rakieta Nova stała się nieaktualna, decydenci zaczęli się przekonywać do koncepcji LOR. Efektem było podpisanie w listopadzie kontraktu na budowę lądownika. W 1962 gotowy był podstawowy projekt statku lekkiego i przestronnego dzięki zastosowaniu aluminium. Jednak jego bodaj największą zaletą była konstrukcja, pozwalająca wytwarzać siłę nośną mogącą kształtować trajektorię lotu podczas wchodzenia w atmosferę w trakcie powrotu z Księżyca. Dzięki temu Apollo nie miał takich ograniczeń jak radziecki Sojuz, który musiał trafić w wąski „korytarz”, aby uniknąć zbyt gwałtownego wyhamowania i przeciążeń mogących zabić astronautów. Zgodnie z ideą LOR, Apollo miał budowę modułową. W skład statku wchodził lądownik księżycowy LM i moduł dowodzenia CSM. Ten ostatni zgodnie z nazwą (command-service) składał się z dwóch części: technicznej z silnikami i aparaturą, odrzucanej podczas powrotnego wchodzenia w atmosferę, oraz dużego modułu, który – inaczej niż w Sojuzach – był jednocześnie sterownią, sypialnią i kapsułą powrotną.
Statek był częściowo gotowy już w momencie, gdy trwały loty projektu „Gemini” – pierwszy moduł CSM dostarczono do centrum NASA w sierpniu 1966 r. i prawie od razu odbył on udany lot suborbitalny. Pierwszy lot załogowy wyznaczono na luty 1967 r. Wojna w Wietnamie pochłaniała coraz więcej ludzi i pieniędzy, a zainteresowanie kosmosem malało – prezydent Johnson w roku przedwyborczych nominacji partyjnych potrzebował spektakularnego sukcesu (choć ostatecznie nie kandydował). 27 stycznia 1967 r. przeprowadzono kompletny test naziemny – nazwany później misją Apollo 1 – który zakończył się pożarem statku i śmiercią trzyosobowej załogi8). Efektem był dogłębny przegląd statku, koncepcji, pisanie raportów i miażdżąca krytyka – program został częściowo zastopowany, a lądowanie na Księżycu opóźniło się przynajmniej o rok.
Buzz Aldrin na Księżycu
Buzz Aldrin na Księżycu
Nie zrezygnowano jednak z testów bezzałogowych. W ramach misji oznaczonych Apollo 4-6 przetestowano Saturna V i moduł LM. Co prawda rakieta spowodowała pewne problemy, ale szybko sobie z nimi poradzono. Następne w harmonogramie były testy załogowe statków na orbicie ziemskiej. Ponieważ jednak moduł księżycowy nie był do końca gotowy, pojawił się pomysł załogowego lotu modułu CSM wokół Księżyca. Test nie zapowiadał się szczególnie owocnie – później to samo i tak trzeba by było powtórzyć z całym statkiem Apollo – jednak pod wpływem informacji o rosyjskich lotach statku Zond zdecydowano się przeprowadzić taką operację. Obawiano się, że lot wokół Księżyca zostanie przez opinię publiczną przyjęty jako milowy krok, a lądowanie tylko jako jego rozwinięcie (na tej samej zasadzie pamięta się Gagarina, który nie robił więcej niż manekin, bardziej niż wykonującego spacer kosmiczny Leonowa czy samodzielnie sterującego statkiem Alana Sheparda). Entuzjastyczny odbiór misji Apollo 8, przywiezionych przez nią zdjęć i nadanego z orbity księżycowej przesłania zdaje się do pewnego stopnia potwierdzać tę tezę. Załoga Apollo 8 stała się największymi bohaterami kosmosu po Armstrongu i Aldrinie, odsuwając w cień pierwszych astronautów z programu „Mercury”.
Oczywiście szaleństwem byłoby nie przetestować najpierw statku na orbicie ziemskiej, w październiku odbył się więc pierwszy, jedenastodniowy załogowy lot modułu CSM Apollo. Natomiast 21 grudnia Apollo 8 wystartował w kierunku Księżyca, którego okrążył 10 razy, nadał z orbity księżycowej przekaz telewizyjny na żywo i bezpiecznie powrócił na Ziemię. Kolejne loty w marcu i maju następnego roku przetestowały kompletny statek Apollo, szczególnie procedurę rozłączania i powtórnego cumowania modułów CSM i LM – najpierw na orbicie ziemskiej, później księżycowej. 16 lipca 1969 r. w kierunku Księżyca wystartował statek Apollo 11, a po czterech dniach astronauci Neil Armstrong i Edwin Aldrin stali się pierwszymi ludźmi stąpającymi po Srebrnym Globie.
koniec
« 1 3 4 5
12 sierpnia 2009
1) Kilka misji wycelowanych w Księżyc w latach 1958-1960 zakończyło się kompletną klapą, dopiero po wznowieniu w 1965 roku program zaczął przynosić owoce – łącznie ze słynnymi misjami sond Pioneer 10 i 11 eksplorujących Jowisza i Saturna.
2) Jej rozwinięciem była koncepcja MAD (angielski akronim oznaczający „zapewnione obustronne zniszczenie”, czyli Mutually Assured Destruction, a jednocześnie gra słów – mad to po angielsku szaleństwo) opierająca się na przekonaniu, że po osiągnięciu pewnego krytycznego poziomu arsenałów nuklearnych żadne z państw nie będzie dążyło do wojny, bo oznaczałaby ona całkowite zniszczenie ludzkości. Z jednej strony perspektywa klinczu zachęcałaby do opracowania skutecznego ataku wyprzedzającego, który zmiótłby przeciwnika z powierzchni ziemi, zanim ten zaprogramowałby kontratak, a z drugiej wymuszałaby właśnie takie zarządzanie arsenałem – zwłaszcza ciągłe utrzymywanie rakiet w gotowości – żeby przeciwnik był pewien, że do odwetowego uderzenia jednak dojdzie, a tym samym nie wszczynał samobójczej wojny. Psychozę takiego myślenia znakomicie ukazywały takie filmy jak klasyczny „Dr. Strangelove” czy powstałe na fali ochłodzenia w latach 80. „Gry wojenne”.
3) Na przekazanie projektu wpływ miała też zmiana w kierownictwie partii – w październiku 1964 r. władzę przejął Leonid Breżniew, który przychylniej odnosił się do Korolowa. Wcześniej Chruszczow faworyzował Czełomieja zapewne przez fakt, że w OKB-52 zatrudniony był jego syn.
4) W latach 70. Amerykanie prawie całkowicie przeszli na mniejsze rakiety z napędem na paliwo stałe, takie jak Minuteman, Peacekeeper czy Polaris. Takie rakiety były łatwiejsze do przechowywania i tańsze, a w obliczu miniaturyzacji głowic i zwiększania precyzji systemów naprowadzania słabsza wydajność niż rakietach z paliwem ciekłym przestawała mieć znaczenie. Paliwa ciekłe są za to lżejsze, wydajniejsze i łatwiejsze do kontroli (np. odcięcia zapłonu i zatrzymania), co ma znaczenie przy skomplikowanych lotach w kosmos.
5) Oczywiście dyrektorzy NASA argumentowali to przesłankami technicznymi – silnik F-1 powinien wynosić taką masę, do jakiej jest przeznaczony (a w takim razie po co budować rakiety, skoro można postawić na górę prawdziwe części rakiety), a silniki J-2 z wyższych członów musza być testowane w takich warunkach, w jakich przyjdzie im pracować, czyli na granicy atmosfery, a nie na Ziemi. Dla von Brauna, który od samego początku kariery przy V-2 miał system stopniowego testowania aż do osiągnięcia perfekcji, było to dziwne i ryzykowne podejście. Ostatecznie jednak względy czasowo-finansowe wzięły górę, a udane stosowanie „all-up” m.in. w produkcji rakiety Titan przekonały i jego. Zresztą przy Saturnie V ten system też się sprawdził znakomicie i – można podejrzewać – gdyby nie to, lądowanie na Księżycu raczej nie odbyłoby się w latach 60.
6) Na wczesnym etapie „Gemini” miał być samodzielnym programem, rozwijającym koncepcję projektu „Mercury” być może aż do lądowania na Księżycu. Po kilku miesiącach zmieniły się założenia i projekt całkowicie podporządkowano nadrzędnemu programowi „Apollo”. Mimo to po zakończeniu lotów Gemini, pojawiły się pomysły rozwoju bardzo udanego statku i przystosowania go do lądowania na Księżycu, a przynajmniej do lotu wokółksiężycowego (przypominałoby to rozdzielenie zadań w programie radzieckim – „Gemini” jako misje wokółksiężycowe i „Apollo” mający przeprowadzić lądowanie). Wyjątkowo udany i lekki Gemini mógł być odpowiedzią na koncepcję LOR – był wystarczająco lekki, by wystrzelić go bezpośrednio na Księżyc lub przeprowadzić EOR za pomocą słabszych rakiet, np. Saturna IB. Oczywiście w drugiej połowie lat 60. było to zupełnie nierealne ze względu na zaawansowanie (a tym samym wykorzystanie olbrzymich środków) programów „Apollo” i „Saturn”.
7) Ze względu na konieczność używania skafandrów na pokładzie było tylko dwóch kosmonautów, a spacer trwał aż 20 minut z powodu problemu ze skafandrem, który nieznacznie „spuchł” w trakcie spaceru i Leonow przez kilkanaście minut starał się obniżyć w nim ciśnienie, aby przecisnąć się przez śluzę (sam skafander wykonano zresztą równie prowizorycznie, w rekordowe 9 miesięcy). Wystąpił też błąd automatycznego sterowania i Woschod 2 przy sterowaniu ręcznym wylądował ok. 2000 km od celu, przez co astronauci spędzili mroźną noc w górach Uralu, zanim ich odnaleziono.
8) Powodem pożaru była iskra, która w środowisku czystego tlenu w kabinie statku błyskawicznie się rozprzestrzeniła. W przestrzeni kosmicznej nie mogłoby do takiego zdarzenia dojść, gdyż stan nieważkości powodował, że wytworzone w spalaniu gazy nie unosiły się, umożliwiając dostęp „nowemu” tlenowi, lecz otaczały szczelnie ogień, tłumiąc go. Innym problemem był brak odstrzelanego mikroładunkami włazu (z którego zrezygnowano po tym, jak w trakcie programu „Mercury” astronauta po lądowaniu na wodzie przypadkowo odstrzelił właz i zaczął tonąć), a ręcznego technicy nie zdążyli otworzyć. Przeglądy i zmiany po Apollo 1 uwzględniły wszystkie te zagadnienia – późniejsze wersje statku miały automatyczny właz, wnętrze z materiałów niepalnych i środowisko azotowo-tlenowe podczas testów naziemnych.

Komentarze

07 I 2010   19:55:54

to jest G****E!!!!!!!!!!!!
tu nie ma nic o przycuiąganiu ziemskim i jak je udowodnić
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

10 I 2010   14:21:16

Potrzebujesz gotowca odpowiedzi na zadanie domowe? To źle trafiłeś. Cofnij się do ostatniego skrzyżowania i skręć w prawo.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nieprawdziwi detektywi
— Jakub Gałka

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

Chodzi o dobre historie i ciekawych bohaterów
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jakub Gałka, Kamil Witek, Konrad Wągrowski, Michał Kubalski

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

Przygody drugoplanowe
— Jakub Gałka

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (2)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.