Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Klasyka z klasą: Catherine Deneuve. Piękna dwudziesto-, piękna pięćdziesięcioletnia
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

Klasyka z klasą: Catherine Deneuve. Piękna dwudziesto-, piękna pięćdziesięcioletnia
[ - recenzja]

Klasztor (1995) [30%]
Portugalczyk Manoel de Oliveira to fenomen w świecie kinematografii. Mimo że – jeśli jego metryka nie kłamie – urodził się w Porto w 1908 roku (ma więc ukończone 105 lat), wciąż pozostaje aktywny zawodowo. W swoim dorobku ma obrazy dokumentalne i fabularne, krótko- i pełnometrażowe; pracował jako operator, montażysta, producent, scenarzysta i reżyser; bywał także, choć rzadko, aktorem. W 1995 roku nakręcił „Klasztor” – film, który miał wszystkie zadatki na kino wybitne, ale ostatecznie okazał się wielkim niewypałem. Jest to historia amerykańskiego profesora literatury Michaela Padovika (wcielił się w niego John Malkovich), który wraz ze swoją małżonką Hélène (Catherine Deneuve) przybywa do starego portugalskiego klasztoru, mając nadzieję, że tutaj właśnie odnajdzie informacje na temat pochodzenia Williama Szekspira. Padovic jest bowiem autorem teorii, że twórca „Hamleta” i „Makbeta” nie był Anglikiem, ale potomkiem Żydów hiszpańskich. Michael i Hélène korzystają z gościny Baltara (gra go Luís Miguel Cintra, jeden z ulubionych aktorów Oliveiry), obecnego właściciela budynków klasztornych i kustosza znajdującego się w nich muzeum, który nie pozostaje obojętny na wdzięki dojrzałej już, ale wciąż bardzo atrakcyjnej Amerykanki. Chcąc popsuć jej relacje z mężem, podsuwa profesorowi do pomocy w pracy nad porządkowaniem księgozbioru młodą i niewinną Piedade (Leonor Silveira), mając nadzieję, że dziewczyna uwiedzie go. Między tą czwórką rodzą się więzi emocjonalne i napięcie psychologiczne, które jednak donikąd nie prowadzi. Kameralny film Portugalczyka razi niskim budżetem i skleconym na kolanie scenariuszem. To, że w „Klasztorze” nie dzieje się nic, wcale nie musiało jednak być przyczyną jego niepowodzenia. Bernardo Bertolucci, Ingmar Bergman czy Peter Greenaway też przecież niejednokrotnie kręcili obrazy, w których fabuła była redukowana do minimum. Ale w ich dziełach – nawet tych słabszych – przynajmniej o coś chodziło, toczyła się gra – prawdziwa, nie wyimaginowana – między bohaterami, którzy ze sobą rozmawiali, a nie prowadzili pseudofilozoficzne dysputy. U Oliveiry dialogi przypominają „sztukę dla sztuki”, pełne są górnolotnych określeń i symboliki, z których absolutnie nic nie wynika. Za piękną fasadą kryje się przeraźliwa pustka. Gwoździem do trumny „Klasztoru” okazuje się natomiast wątek satanistyczny; reżyser każe nam bowiem wierzyć, że co rusz idiotycznie rechoczący Baltar jest… współczesną inkarnacją Szatana, który uwodzi Hélène. Ale skąd ów Szatan – i właściwie po co? – wziął się w dawno opuszczonej przez zakonników portugalskiej świątyni – nie wiadomo. Co to wszystko ma wspólnego z Szekspirem i jego pochodzeniem – również się nie dowiadujemy. Pytania można zresztą mnożyć, tyle że donikąd one nie zaprowadzą. Tak jak i w żadne konkretne miejsce nie są prowadzeni bohaterowie, którzy jedynie snują się po planie jak somnambulicy, a rozmawiając, przypominają papugi, ponieważ spora część wypowiadanych przez nich kwestii zaczyna się od słowa (bądź słów) będącego powtórzeniem poprzedniego zdania adwersarza. Widocznie Oliveira uznał, że zatrudnienie Malkovicha wystarczy, aby powtórzyć sukces artystyczny „Pod osłoną nieba” (1990) Bertolucciego. Co okazało się pewnie i chłodną, lecz całkowicie nie trafioną kalkulacją.
Złodzieje (1996) [60%]
Kolejne – po trzech latach od zakończenia pracy nad „Moją ulubioną porą roku” – spotkanie tria André Téchiné, Catherine Deneuve i Daniel Auteuil na planie filmowym. Tym razem już, niestety, nie aż tak udane. Winy tego należy upatrywać przede wszystkim w miejscami mało spójnym scenariuszu, co z kolei może być efektem tego, że pracowały nad nim, oprócz reżysera, jeszcze trzy osoby. Główną postacią dramatu jest paryski policjant Alex (w tej roli Auteuil), którego relacje z najbliższą rodziną układają się najgorzej, jak to jest możliwe. Nie bez powodu – brat Aleksa, Ivan, jest bowiem gangsterem, który zajmuje się kradzieżami i nielegalną sprzedażą samochodów. Na dodatek przeciwko takiemu sposobowi zarabiania na życie przez Ivana nie ma nic przeciwko ani ojciec obu mężczyzn, ani żona bandyty. Tym wyklętym staje się więc nie ten, który prawo łamie, ale ten, który zdecydował się go strzec. Stosunki między braćmi są zatem, czemu trudno się dziwić, mocno skomplikowane. Rywalizowali ze sobą jeszcze w dzieciństwie i ta rywalizacja trwa nadal. Ivan pragnie Aleksowi udowodnić za wszelką cenę, że to jego styl życia gwarantuje sukces, Alex natomiast nie ukrywa, że najradośniejszą chwilą w karierze byłaby ta, w której zdołałby złapać na gorącym uczynku, a następnie wsadzić za kratki Ivana. Pewnego dnia nieoczekiwanie policjant poznaje dziewczynę, która była niegdyś kochanką brata – piękną studentkę Juliette Fontanę (gra ją Laurence Côte). Wcześniej już los ich zetknął – młoda kobieta została zatrzymana podczas próby kradzieży perfumów w sklepie, a zafascynowany jej urodą gliniarz zdecydował się, bez wyciągania konsekwencji, wypuścić ją na wolność. Kiedy spotykają się ponownie, nawiązują romans. I chociaż Alex stara się nie angażować uczuciowo, Juliette rozkochuje go w sobie. Mężczyzna staje się coraz bardziej zazdrosny, zwłaszcza gdy dowiaduje się, że jego przyjaciółka ma jeszcze kogoś, z kim utrzymuje zaskakująco bliskie relacje – to jej wykładowczyni na uniwersytecie, dojrzała już, ale wciąż niezwykle atrakcyjna Marie Leblanc (Catherine Deneuve). Policjant postanawia poznać rywalkę o względy Juliette, a kiedy już do tego dochodzi, marzy mu się nawet zabawa w trójkącie. Marzenia te trzeba jednak odłożyć na bok, bo pewnego dnia – w czasie akcji przestępczej – ginie Ivan; co gorsza, z biegiem czasu Alex zaczyna nabierać podejrzeń, że w skoku zakończonym strzelaniną brała udział również jego kochanka, a to stawia go w bardzo niezręcznej i dwuznacznej moralnie sytuacji… Bieg wydarzeń André Téchiné prezentuje z czterech punktów widzenia: Aleksa, Juliette, Marie oraz Justina, dziesięcioletniego syna Ivana, który mimo młodego wieku, zdążył już przesiąknąć bandycką atmosferą domu i powoli wyrasta na kolejnego w rodzinie mafiosa. I w tym właśnie rozbiciu narracji tkwi główny problem scenariusza. Reżyser przeskakuje bowiem nie tylko od bohatera do bohatera, ale też miesza płaszczyzny czasowe, co sprawia, że fabuła traci na spójności, a napięcie – zamiast utrzymywać się na właściwym dla dramatu kryminalnego poziomie – raz lekko podnosi się, to znów drastycznie opada. Niedźwiedzią przysługę wyrządzają też filmowi monologi wewnętrzne Aleksa, które nie wnoszą niczego nowego, a jedynie opisują to, co i tak widać na ekranie. Jakby Téchiné nie ufał do końca inteligencji widza.
Plac Vendôme (1998) [70%]
W latach 90. ubiegłego wieku Catherine Deneuve wystąpiła w sumie w kilkunastu filmach, wśród których były tak udane produkcje, jak „Indochiny” (1992) i „Wschód – Zachód” (1999) Régisa Wargniera, „Moja ulubiona pora roku” (1993) André Téchiné oraz właśnie „Plac Vendôme”, pod którym podpisała się Nicole Garcia. Ta, urodzona w algierskim Oranie, aktorka (epizod w „Ciele mojego wroga” Henriego Verneuila, główne role w „Wujaszku z Ameryki” Alaina Resnais i „Czwartej sile” Serge’a Leroy) i reżyserka, w swym trzecim pełnometrażowym obrazie postanowiła połączyć dwa, całkiem zresztą nieźle przystające do siebie, gatunki – melodramat i kryminał (w takiej, nie bez powodu, kolejności). Tytułowy Plac Vendôme to jedno z najsłynniejszych miejsc w Paryżu, wcześniej już rozsławione między innymi filmem „W kręgu zła” (1970) Jean-Pierre’a Melville’a. To przy nim mieści się siedziba i sklep znanej w świecie firmy jubilerskiej prowadzonej przez braci Malivertów, Vincenta (Bernard Fresson, znany z „Żegnaj, przyjacielu”) i Erika (François Berléand, który zagrał w „Jeńcu Europy” Jerzego Kawalerowicza). Firma popada jednak w poważne tarapaty finansowe, które – wraz z oskarżeniami o paserstwo – sprawiają, że starszy z braci, Vincent, kierowany wyrzutami sumienia, popełnia samobójstwo, pozorując wypadek samochodowy. Wdowa po nim, walcząca z uzależnieniem od alkoholu Marianne (w tej roli Catherine Deneuve), musi teraz uporać się ze sprawami, których mąż nie zdołał doprowadzić do końca. Przyglądając się jego interesom, dochodzi do wniosku, że nie tylko zdradzał ją z jedną ze swoich pracownic, bardzo atrakcyjną i bezpruderyjną Nathalie (Emmanuelle Seigner, już wtedy będącą żoną Romana Polańskiego), ale rzeczywiście zajmował się sprzedażą kradzionych kamieni szlachetnych. W sejfie pani Malivert znajduje bowiem nieoszlifowane diamenty, pochodzące z kopalni w Jakucji, które prawdopodobnie zostały skradzione mafii rosyjskiej. Marianne zna się na rzeczy – zanim popadła w alkoholizm, zajmowała się handlem kosztownościami i była bardzo ceniona w branży. Teraz, samotna, drżąca o swoją przyszłość, postanawia nie czekać na to, o co zatroszczy się dla niej podstępny szwagier, ale bierze sprawy we własne ręce – chce sprzedać kradzione diamenty. Czym może narazić się zarówno mafii ze Wschodu, jak i podejrzanym kontrahentom Erika Maliverta, którzy również mają wielką chrapkę na te kamienie. „Plac Vendôme” to filmowy portret kobiety po przejściach, która znalazłszy się po śmierci męża w sytuacji dramatycznej, musi mierzyć się nie tylko z chorobą alkoholową, ale i własną przeszłością. Marianne pragnie wyjść na prostą, odzyskać godność i zapewnić sobie spokojną – przynajmniej pod względem finansowym – przyszłość; droga do tego jest jednak długa i wyboista, na dodatek nie brakuje na niej niebezpiecznych zakrętów i pułapek, w które nietrudno wpaść. Tym bardziej że wdowa po Vincencie nie może ufać nikomu – ani szwagrowi, ani Nathalie; co najwyżej tajemniczemu Jean-Pierre’owi (Jean-Pierre Bacri), eksprawnikowi, a teraz windykatorowi długów, który mimo nienajlepszej opinii, zdaje się być wśród osób otaczających Marianne ostatnim sprawiedliwym. Deneuve poradziła sobie z rolą – jak na wielką gwiazdę przystało – więcej niż przyzwoicie, wiarygodnie odmalowując na ekranie z jednej strony osamotnienie i zwątpienie, z drugiej – determinację i stanowczość swojej bohaterki.
koniec
« 1 2
21 stycznia 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.