Jaka szkoda, że Luca Guadagnino nie nakręcił remake’u tego legendarnego horroru na przykład przed dekadą, kiedy ekrany kin i telewizorów zalewane były filmami, których akcja rozgrywała się w akademiach tańca. Wyobrażacie sobie miny tych zupełnie przypadkowych widzów, którzy skusiliby się wówczas na seans „Suspirii”, przyciągnięci komercyjnymi opisami dystrybutora?
Krwawy taniec bez gwiazd
[Luca Guadagnino „Suspiria” - recenzja]
Jaka szkoda, że Luca Guadagnino nie nakręcił remake’u tego legendarnego horroru na przykład przed dekadą, kiedy ekrany kin i telewizorów zalewane były filmami, których akcja rozgrywała się w akademiach tańca. Wyobrażacie sobie miny tych zupełnie przypadkowych widzów, którzy skusiliby się wówczas na seans „Suspirii”, przyciągnięci komercyjnymi opisami dystrybutora?
Luca Guadagnino
‹Suspiria›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Suspiria |
Dystrybutor | Kino Świat |
Data premiery | 20 marca 2019 |
Reżyseria | Luca Guadagnino |
Zdjęcia | Sayombhu Mukdeeprom |
Scenariusz | David Kajganich |
Obsada | Dakota Johnson, Tilda Swinton, Doris Hick, Malgorzata Bela, Chloë Grace Moretz, Angela Winkler, Vanda Capriolo, Alek Wek |
Muzyka | Thom Yorke |
Rok produkcji | 2018 |
Kraj produkcji | USA, Włochy |
Czas trwania | 152 min |
Gatunek | fantasy, groza / horror |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Kiedy Dario Argento nakręcił w 1977 roku „Odgłosy”, był już cenionym twórcą filmów grozy spod znaku giallo. Miał przecież na koncie między innymi wyśmienitą „Głęboką czerwień” (1975), przez wielu widzów i krytyków uznawaną za najlepsze dzieło gatunku. O sukcesie obu obrazów zdecydował niezwykły, pełen niepokoju klimat, podsycone erotyką krwawe sceny przemocy oraz genialna, wywołująca prawdziwy lęk muzyka włoskiej formacji progresywnej
Goblin. A skoro mieliśmy przed czterema dekadami do czynienia z dziełem niemal kompletnym, to czy warto było realizować jego remake? Tak, i to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: mimo statusu filmu kultowego, „Odgłosy” nie są artystycznym majstersztykiem. Ba! z perspektywy czasu od strony technicznej wydają się wręcz siermiężne. Po drugie: dostępne dzisiaj efekty specjalne mogły pomóc reżyserowi wznieść się na jeszcze wyższy poziom i uczynić obraz znacznie atrakcyjniejszym wizualnie.
Zdaję sobie sprawę, że ten drugi argument jest trochę jak będący bronią obosieczną miecz. Ale właśnie w tym kierunku postanowił ostatecznie podążyć Luca Guadagnino, polskiemu widzowi znany głównie z melodramatów „Jestem miłością” (2009) i „Tamte dni, tamte noce” (2017) oraz thrillera „Nienasyceni” (2015). Wielbiciele reżysera rodem z Palermo przecierali pewnie oczy ze zdumienia, kiedy przeczytali informację, że postanowił on opowiedzieć jeszcze raz historię Matki Westchnień. Bo przecież od horrorów do tej pory trzymał się z daleka. Aż tu nagle… Akcja remake’u „Suspirii” (tym razem polski dystrybutor nie zdecydował się na tłumaczenie oryginalnego tytułu) rozgrywa się w 1977 roku – a więc w roku premiery „Odgłosów” – w bardzo symbolicznym miejscu: podzielonym na część zachodnią i wschodnią Berlinie. Obie zresztą pojawiają się w filmie, podobnie jak i mocno wrzynający się w pamięć mur, stojący tuż obok akademii tańca Madame Blanc.
Guadagnino – w przeciwieństwie do swego rodaka – uwypuklił kontekst społeczno-historyczny. W tle bez przerwy przewija się motyw terrorystów z Frakcji Czerwonej Armii, a w fabule pojawiają się wręcz sugestie, że jedna z uczennic szkoły – Patricia Hingle (w tej roli Amerykanka Chloë Grace Moretz) – może być związana z radykalnymi organizacjami lewicowymi. Tak właśnie podejrzewa jej psychiatra, doktor Josef Klemperer (którego gra niejaki Lutz Ebersdorf, a w rzeczywistości… fantastycznie ucharakteryzowana Brytyjka
Tilda Swinton), który po zniknięciu dziewczyny i lekturze pozostawionego przez nią w jego gabinecie pamiętnika zaczyna prowadzić własne śledztwo. Zbiega się ono w czasie z przybyciem do Berlina Amerykanki Susanny Bannion (wciela się w nią Dakota Johnson, córka Melanie Griffith i Dona Johnsona), która wyrwała się ze szczelnych objęć swej mennonickiej rodziny, aby uczyć się tańca pod okiem Madame Blanc (Swinton po raz drugi).
Szybko okazuje się, że szkoła (z internatem) skrywa mroczne tajemnice, a uczennice, które nabierają podejrzeń co do jej prawdziwego charakteru, znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Widz nie ma wątpliwości, że podobny los musi spotkać również Susie. Ale Guadagnino, który dał scenariusz „Odgłosów” do przeróbki mającemu pewne doświadczenie w horrorach (vide „Nienasycony” Joela Schumachera) Davidowi Kajganichowi, postanowił nie iść prosto szlakiem wytyczonym cztery dekady temu. Dlatego z biegiem czasu pojawia się coraz więcej odstępstw od oryginału. A finał tak naprawdę przewraca wszystko do góry nogami. Także z powodu przeniesienia miejsca akcji do Niemiec. Włoski reżyser postanowił z tego faktu wycisnąć jak najwięcej się da – stąd nie tylko wątek terrorystyczny, ale również nawiązania do nazistowskiej przeszłości i do Holokaustu. Przy tej okazji Kajganich wprowadził na „arenę” postać narzeczonej doktora Klemperera, do roli której Guadagnino zatrudnił Jessikę Harper – grającą Susie w wersji z 1977 roku.
Oglądając film, widz powinien być pod wrażeniem przede wszystkim dwóch elementów. Idealnie oddanej rzeczywistości lat 70. ubiegłego wieku (i dotyczy to nie tylko scenografii i kostiumów, lecz także filtrów zastosowanych w kamerze, dzięki którym można odnieść wrażenie, że „Suspiria” została nakręcona właśnie wtedy) oraz artystycznej wizji okrutnego rytuału, który przypomina krwawy sen schizofrenika. Dario Argento z racji niewielkich środków finansowych zrobił to – całkowicie świadomie – kiczowato, Guadagnino podniósł ten kicz na wyższy poziom artyzmu. I obronił się! Zawodzi natomiast ścieżka dźwiękowa, pod którą podpisał się – znany z Radiohead – Thom Yorke. Ale też nie ukrywajmy, że chcąc dorównać fantastycznemu soundtrackowi Goblina, zadanie miał piekielnie trudne. Zwłaszcza, że zdecydował się pójść inną drogą, mieszając muzykę konkretną z elektroniką i awangardowym krautrockiem. Nie oznacza to wcale, że Anglik poległ na całej linii, ale na pewno nie stworzył motywu, który jednoznacznie kojarzyłby się z filmem. Chyba że takie miał zadanie…
Szczerze powiem, że nie czekałem na ten film. Odświeżanie klasyków jest nadal w modzie, często sięga się po tytuły które wcale się nie zestarzały a ich nowe wersje wołają o pomstę do nieba, jednak... Suspiria mnie kupiła w całości, bardzo lubię film Argento, jednak dopiero remake jest filmem jak dla mnie kompletnym. Świetne kreacje aktorskie, nie tylko Tildy, niepokojący klimat, bardzo plastyczne kadry, gdyby tak odświeżano klasyki mało kto by protestował. Nie do końca zgadzam się z oceną muzyki, nie do końca, bo miałem podobnie przy pierwszym zetknięciu z filmem Guadagnino, ale doceniłem ja podczas drugiego seansu, już nie porównywałem jej z dziełem Goblina i stwierdzam, że jest równie genialna. Pozdrawiam