Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Grigorij Czuchraj
‹Czterdziesty pierwszy›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzterdziesty pierwszy
Tytuł oryginalnyСорок первый
Dystrybutor Epelpol
ReżyseriaGrigorij Czuchraj
ZdjęciaSiergiej Uruszewski
Scenariusz
ObsadaIzolda Izwickaja, Oleg Striżenow, Nikolaj Kriuczkow
MuzykaNikołaj Kriukow
Rok produkcji1956
Kraj produkcjiZSRR
CyklKlasyka Kina Radzieckiego
Czas trwania88 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Miłość w cieniu czerwonej gwiazdy
[Grigorij Czuchraj „Czterdziesty pierwszy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Sebastian Chosiński

Miłość w cieniu czerwonej gwiazdy
[Grigorij Czuchraj „Czterdziesty pierwszy” - recenzja]

Po zaliczeniu kolejnej ideologicznej „wpadki” Ławrieniow zaczął zdawać sobie sprawę, że chcąc utrzymać się na fali popularności, nie może dłużej prowokować stalinowskich strażników od literatury. Dlatego też w 1928 roku napisał dramat „Wyłom” („Razłom”), w którym wszystko było już takie, jak należy. Począwszy od tematu (powstanie marynarzy w Kronsztadzie w 1917 roku), aż po rewolucyjny wydźwięk dzieła. Skutek był taki, że sztuka ta praktycznie przez całe lata 30. nie schodziła z desek teatrów w całym Związku Radzieckim, a jej autora zaliczono do elitarnego grona ojców chrzestnych dramatu rewolucyjnego. Sfilmowano ją na początku lat 50., a zaszczyt ten stał się udziałem Jurija Muzykanta i Pawła Bogoljubowa. W czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Ławrieniow dostarczył sowieckim teatrom kolejne hurrapatriotyczne sztuki: „Pieśń o marynarzach Morza Czarnego” („Piesnja o cziernomorcach”, 1943) oraz „Za tych, co na morzu” („Za tiech, kto w morie”, 1945), a już po jej zakończeniu – zjadliwą satyrę na imperialistyczną politykę Stanów Zjednoczonych zatytułowaną „Głos Ameryki” („Gołos Amieriki”, 1950). W czasach Chruszczowa, nie licząc filmu Czuchraja, o pisarzu w zasadzie zapomniano. Prawdziwy, choć krótkotrwały, renesans jego twórczości miał miejsce w następnej dekadzie – w epoce Leonida Breżniewa, który dokonywał zrazu ostrożnej, a później coraz bardziej jawnej rehabilitacji stalinizmu. Wtedy też na ekrany kin w Kraju Rad trafiły kolejne filmy oparte na rewolucyjnej twórczości Ławrieniowa: „Wystrzał z Aurory” („Załp Awrory”, 1965) Jurija Wyszynskiego oraz „Wściekłość” („Jarost’”, 1966) Nikołaja Ilinskiego, której bohaterem był marynarz szturmujący w październiku 1917 roku Pałac Zimowy, a następnie jako szeregowy żołnierz biorący udział w wojnie domowej. Autor literackich pierwowzorów nie mógł się już jednak cieszyć z ich powstania – zmarł w Moskwie w 1959 roku.
Mimo bogatej i różnorodnej twórczości, Ławrieniow pamiętany jest do dzisiaj przede wszystkim jako autor „Czterdziestego pierwszego”, a swą nieśmiertelną sławę zawdzięcza nie tyle nawet sobie – opowiadanie do arcydzieł światowej literatury zdecydowanie się bowiem nie zalicza – ale uporowi Grigorija Czuchraja, który doprowadził do jego powtórnej ekranizacji. Akcja filmu rozgrywa się w pierwszych latach wojny domowej w Azji Środkowej. Rozbity przez białogwardzistów oddział komisarza Arsienija Jewsjukowa maszeruje przez piaski Kara-kum od Morza Kaspijskiego ku Morzu Aralskiemu. Przy życiu pozostało ich jedynie dwudziestu czterech, w tym jedna kobieta – młodziutka Maria Basowa, którą wszyscy nazywają Mariutką. Dziewczyna, choć wygląda niepozornie, potrafi być dla wrogów klasowych śmiertelnym zagrożeniem – jest bowiem znakomitym strzelcem, najlepszym snajperem w oddziale. Do tej pory udało jej się zabić trzydziestu ośmiu „białych” żołnierzy, co uwiecznia kolejnymi nacięciami na kolbie swojego karabinu. W czasie następnej potyczki jej zdobycz powiększa się o jeszcze dwie głowy. Niebawem Mariutka ma szanse wykazać się po raz kolejny. Gdy Jewsjukow nakazuje zaatakować przechodzącą nieopodal karawanę wielbłądów, dziewczyna strzela do skrywającego się za zwierzęciem oficera – jest pewna, że trafiła, ale tym razem kula przeszła obok celu. Ocalonym w ten sposób żołnierzem okazuje się porucznik gwardii Wadim Goworucha-Otrok – specjalny wysłannik admirała Aleksandra Kołczaka do zakaspijskiego rządu generała Antona Denikina, będący w posiadaniu informacji, które mogą zdecydować o losach całego frontu. I to ratuje mu życie. Jewsjukow postanawia bowiem nie rozstrzeliwać go na miejscu, ale dostarczyć do sztabu armii bolszewickiej w Kazalinsku. By jednak to uczynić, oddział musi przebyć pustynię. Gdy następnego dnia krasnoarmiejcy tracą dopiero co zdobyte wielbłądy, wydaje się to zadaniem niemożliwym do spełnienia, a jednak podejmują się go. Odpowiedzialność za pilnowanie w drodze młodego oficera spada na głowę Mariutki. I choć staje się to przyczyną wielu kpin ze strony pozostałych czerwonoarmistów, dziewczyna stara się wywiązać ze swego obowiązku jak najlepiej.
Nic jednak nie zbliża ludzi do siebie tak, jak wspólna niedola. Wyczerpująca droga przez pustynię zmienia nastawienie do siebie rewolucjonistki i jej klasowego wroga. W niezauważalny niemal sposób rodzi się między nimi zrozumienie, stopniowo przekształcające się w – na początku jeszcze bardzo wątłą, ale później coraz mocniejszą – nić sympatii. Po dotarciu do kazachskiego aułu Mariutka otrzymuje od swego dowódcy kolejne zadanie – ma dostarczyć porucznika do Kazalinska drogą morską. W czasie podróży nagle załamuje się jednak pogoda, niebo zasnuwa się czarnymi chmurami, a niewielką łodzią wstrząsają sztormowe fale. W efekcie dwóch konwojentów ląduje w morskiej toni, a Wadim i Maria cudem dopływają do brzegów bezludnej wysepki. Gdy w nocy morze wraz z odpływem zabierze niezabezpieczoną łódź, zostaną całkowicie odcięci od świata. Jedyną nadzieją będą od tej pory rybacy, którzy kiedyś zapewne pojawią się na wyspie. Tylko czy uda im się przetrwać do tej pory? Tym bardziej że Goworucha-Otrok zaczyna chorować – nawiedzają go majaki i wysoka temperatura. Przez cały ten czas Mariutka opiekuje się nim przykładnie, a kiedy mężczyzna dochodzi do zdrowia, dziewczyna nie pozwala mu na żadne cięższe prace – wszystko robi sama. To najpiękniejsze fragmenty filmu, zarazem też – najmniej rewolucyjne i doktrynalne. Czuchraj pokazuje w nich, jak niewiele czasami trzeba, by pozbyć się wzajemnych uprzedzeń i nienawiści. Wystarczy, jak zrobili to bohaterowie „Czterdziestego pierwszego”, zrzucić z siebie mokre rzeczy, stanąć przed sobą nago – takimi, jakich stworzył nas Bóg. W warstwie symbolicznej jest to również niezwykle proste przesłanie: pozbądźmy się zewnętrznej powłoki, która nas ogranicza, narzuca nam sposób pojmowania i oceniania świata; pokażmy, jacy jesteśmy, jakie są nasze prawdziwe marzenia i pragnienia. Oderwani od okrutnego świata, Maria i Wadim dzielą się ze sobą swoimi wspomnieniami, snują plany na przyszłość. On chce wrócić do rodzinnego Petersburga i zatopić się w lekturze książek, ona pragnie świata opartego na sprawiedliwości społecznej. I chociaż czasami ich rozmowy zamieniają się w kłótnie, widz nie ma wątpliwości, że gdyby dane im było poznać się w innym czasie i w innym miejscu – stanowiliby kochającą się po kres swych dni parę.
Mariutka ze zdziwieniem odkrywa w sobie kobietę pragnącą bliskości i miłości mężczyzny. Opiekuje się Wadimem, gotuje dla niego jedzenie, suszy tytoń, oddaje mu nawet papier, na którym zapisała niegdyś swoje rewolucyjne wiersze, aby mógł zrobić skręta. On w zamian opowiada jej o świecie, którego nigdy nie poznała. O życiu w przedwojennym Petersburgu, studiach filologicznych, podróżach jachtem; dzieli się swoimi lekturami, niezwykle barwnie opowiadając historię Robinsona Cruzoe i jego wiernego sługi Piętaszka. Ale tak, jak miejsce w którym się znaleźli, jest jedynie nic nie znaczącym punktem na morzu, tak ich rozkwitająca miłość nie ma żadnego znaczenia w świecie pogrążonym w krwawej wojnie domowej. Gdy do wyspy dopływa poszukujący porucznika oddział białogwardzistów, Mariutka przypomina sobie wydany przez Jewsjukowa rozkaz: jeśli więzień będzie próbował uciec, ma go zastrzelić! W jednej chwili przestaje istnieć to wszystko, co ich łączyło. W dziewczynie odzywa się wytresowana do zabijania rewolucjonistka, a piękny błękitnooki porucznik staje się jej śmiertelnym wrogiem. Zabijając go – Goworucha-Otrok stanie się jednak tytułową „czterdziestą pierwszą” ofiarą snajperki – Maria pogrzebie wszelkie nadzieje na swoje przyszłe szczęście. I znów spójrzmy na to szerzej. Czuchraj, choć posługuje się symbolami, mówi mimo wszystko wprost: mordując „białą” Rosję, bolszewicy stracili szansę na budowę państwa, które mogłoby zapewnić jego obywatelom szczęśliwe i dostatnie życie. Zamiast dialogu, wybrali rozwiązanie siłowe. Dokonali mordu założycielskiego, na bazie którego wznieśli potężny gmach nowej totalitarnej władzy. Strzelając do Wadima, Mariutka robi to odruchowo, bezmyślnie, głupio, co można z kolei potraktować jako zapowiedź przyszłego sowieckiego terroru – równie ślepego, co okrutnego. Czym bowiem różni się ona od ideowych czekistów, strzelających w tył głowy wrogom władzy ludowej? Na wielu z nich nie robił nawet większego wrażenia fakt, że represjom poddawani byli najbliżsi członkowie ich rodzin…
„Czterdziesty pierwszy” miał swoją premierę 15 października 1956 roku – niemal w tym samym czasie, kiedy na ulicach Warszawy i Budapesztu tysiące Polaków i Węgrów demonstrowało przeciwko rodzimym stalinistom. W Polsce udało się wprawdzie zapobiec walkom zbrojnym, ale Węgry spłynęły krwią. Kilka miesięcy później film Czuchraja zaprezentowano na jubileuszowym X Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. I chociaż obraz Grigorija Naumowicza nie zdobył głównego trofeum, czyli Złotej Palmy, to jednak uhonorowany został nagrodą specjalną za oryginalny scenariusz, humanizm i poetyckość. Zachodnia publiczność była zauroczona tą niecodzienną opowieścią o miłości, która połączyła wrogów. Dodatkowym zaskoczeniem był fakt, że powstała ona w kraju, który zaledwie rok wcześniej po raz kolejny objawił sobie agresywne, nieludzkie oblicze. Główną rolę męską, porucznika Goworuchę-Otroka zagrał dwudziestosiedmioletni wówczas Oleg Striżenow. Urodzony w Błagowieszczeńsku nad Amurem na Dalekim Wschodzie, aktorstwo studiował w moskiewskiej Wyższej Szkole Teatralnej imienia Borisa Szczukina; po jej ukończeniu w 1953 roku na rok wyjechał do pracy do estońskiego Tallina. Tam wypatrzył go Czuchraj, którego jednym z zadań jako asystenta reżysera w kijowskim studiu filmowym było wyszukiwanie młodych talentów na deskach prowincjonalnych teatrów. Kiedy dwa lata później zabierał się do pracy nad „Czterdziestym pierwszym”, chciał obsadzić w roli młodego białogwardzisty właśnie Striżenowa. Nie mógł go jednak nigdzie znaleźć. Oleg nie grał już bowiem w tallińskim teatrze. Jak się później okazało, pracował w tym czasie na planie dramatu wojenno-politycznego Władimira Kapłunowskiego „Meksykanin”. I właśnie w nim ponownie zobaczył go Grigorij Naumowicz. Kiedy jednak jego ekipa obejrzała film, zdawało się, że czar prysł – Striżenow nie miał bowiem błękitnych oczu, a był to niezwykle ważny szczegół dramaturgiczny. Sytuację uratował ponoć operator Siergiej Urusiewski, który – jak wspominał Czuchraj – stwierdził ze spokojem: „Będą błękitne oczy!”.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Klasyka kina radzieckiego: Za kołem podbiegunowym
— Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Nam latać nie kazano!
— Sebastian Chosiński

Odyseusz Wielkiej Wojny Ojczyźnianej
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.