Miłość w cieniu czerwonej gwiazdy
[Grigorij Czuchraj „Czterdziesty pierwszy” - recenzja]
Po sukcesie „Czterdziestego pierwszego” Oleg Striżenow nie narzekał na brak propozycji. Pojawiał się przede wszystkim w ekranizacjach wielkiej literatury dziewiętnastowiecznej – poprawnych, choć nie wybitnych. Zagrał między innymi w „Córce kapitana” („Kapitanskaja doczka”, 1959) i „Damie pikowej” („Pikowaja dama”, 1960) według Aleksandra Puszkina, „Białych nocach” („Biełyje noczi”, 1959) według Fiodora Dostojewskiego, „Pojedynku” („Duel”, 1961) i „Trzech siostrach” („Tri siestry”, 1964) według Antona Czechowa, „Ostatniej ofierze” („Posliednjaja żertwa”, 1975) według Aleksandra Ostrowskiego, wreszcie w ekranizacji Stendhalowskiego „Czerwonego i czarnego” („Krasnoje i cziornoje”, 1976). Po raz ostatni można go było zobaczyć na ekranie przed pięcioma laty w rosyjsko-ukraińskim serialu kryminalnym „Pjat’ zwiezd” Walerija Konowałow. Partnerką Striżenowa na planie „Czterdziestego pierwszego”, czyli filmową Mariutką, była Izolda Izwicka. Młodsza od Olega o trzy lata, urodziła się w prowincjonalnym Dzierżyńsku niedaleko dzisiejszego Niżnego Nowogrodu, który właśnie w roku jej urodzin (1932) przemianowano na Gorki. Po ukończeniu szkoły średniej w tajemnicy przed rodzicami pojechała do Moskwy, aby złożyć dokumenty do WGIK-u. Przyjęto ją. Zadebiutowała w kinie jeszcze podczas studiów, zagrała między innymi w „Pierwym eszelonie” (1955) Michaiła Kałatozowa, ale to właśnie występ w „Czterdziestym pierwszym” był jej pierwszą poważną rolą. Czuchraj wspominał po latach, że Izwicka bardzo się tym faktem stresowała, ciągle panikowała, często popłakiwała na planie. Reżyser, nie mając wyboru, ściągnął nawet do Turkiestanu męża aktorki Eduarda Breduna i dał mu niewielką rólkę Kazacha. To pomogło.
Niestety, po oszołamiającym sukcesie filmu, który zaowocował zaproszeniami na przeróżne festiwale i przeglądy filmowe na całym świecie, na początku lat 60. XX wieku nadeszło załamanie. Nagle – po udanych kreacjach w „Niezłomnym” („Kommunist”, 1957) Julija Rajzmana, „Ojcach i dzieciach” („Otcy i dieti”, 1958) Adolfa Bergunkiera i Natalii Raszewskiej, „Pokoju przychodzącemu na świat” („Mir wchodjaszcziemu”, 1961) Aleksandra Ałowa i Władimira Naumowa oraz psychologicznym „Armageddonie” (1962) Michaiła Izrailiewa – przestały się pojawiać wartościowe propozycje. Aktorka popadła w depresję, z której próbowała leczyć się sama – alkoholem. Bredun początkowo chciał jej pomóc, wysyłał na odwyk, ale to nie pomagało. Wreszcie zmęczony użeraniem się z nałogiem żony w styczniu 1971 roku wyprowadził się z domu. To dobiło Izwicką, która przestała otwierać drzwi znajomym, prawie w ogóle nie wychodziła z domu, jadła tylko sucharki. Pomocną dłoń wyciągnął dyrektor jednego z moskiewskich teatrów, który zaproponował jej rolę w „Sławie” Wiktora Gusiewa. Aktorka przyjęła propozycję, całymi dniami uczyła się w domu roli, aż pewnego dnia przestała odbierać telefony. Poinformowany o tym Bredun chciał dostać się do mieszkania małżonki, ale nie mógł odkluczyć drzwi. Wezwani milicjanci postanowili je wyważyć. Ciało Izwickiej leżało na progu kuchni, nie żyła już od kilku dni. Umierając, filmowa Mariutka miała zaledwie trzydzieści osiem lat. Okazała się być kolejną gwiazdą radzieckiego kina, która spłonęła szybciej, nim zdążyła na dobre rozbłysnąć.
Komisarza Jewsjukowa zagrał w filmie Czuchraja Nikołaj Kriuczkow, który był na planie „Czterdziestego pierwszego” najbardziej doświadczonym aktorem. Ten czterdziestopięcioletni wówczas artysta miał już wtedy na koncie udział w najbardziej spektakularnych dramatach rewolucyjnych drugiej połowy lat 30.: „Wozwraszczenije Maksima” (1937) i „Wyborgskaja storona” (1939) Grigorija Kozincewa i Leonida Trauberga, „Cziełowiek s rużiom” (1938) Siergieja Jutkiewicza oraz „Szczors” (1939) Ołeksandra Dowżenki; pojawił się także w kołchozowych „Traktoristach” (1939) Iwana Pyriewa. Po wojnie długo czekał na swoją drugą szansę. Dał mu ją wreszcie Grigorij Naumowicz. Po charyzmatycznej kreacji twardogłowego bolszewickiego komisarza w ekranizacji prozy Ławrieniowa Kriuczkow pojawił się jeszcze między innymi w „Nieśmiertelnym garnizonie” („Biessmiertnyj garnizon”, 1956) Zachara Agranienki i Eduarda Tissego (dramacie wojennym o obronie twierdzy brzeskiej w czerwcu i lipcu 1941 roku), „
Balladzie o żołnierzu” (1959) Czuchraja oraz „Husarskiej balladzie” („Gusarskaja bałłada”, 1962) Eldara Riazanowa. U kresu kariery dał się namówić na udział w dwóch filmach specjalisty od epickich dramatów wojennych Jurija Ozierowa – „Stalingrad” (1989) oraz „Anioły śmierci” („Angieły smierti”, 1993). W postać niesfornego czerwonoarmisty Andrieja Czupiłka wcielił się natomiast Nikołaj Dupak, który jeszcze dwukrotnie pojawiał się w filmach Czuchraja, w „Trzęsawisku” („Trjasina”, 1977) oraz „Życie jest piękne” („Żyzn’ priekrasna”, 1979). Z kolei Gieorgij Szapowałow – filmowy Terentiew – znalazł możnego protektora w osobie Siergieja Bondarczuka, który zatrudnił go w „Losie człowieka” (1959) oraz „Wojnie i pokoju” (1967). Piotr Lubieszkin, który zagrał Gużowa, dał się natomiast poznać z dobrej strony w „
Cichym Donie” (1957) Siergieja Gierasimowa i „
Ojcu żołnierza” (1964) Reza Czcheidzego.
Autorem nowej wersji scenariusza „Czterdziestego pierwszego” był Grigorij Kołtunow, choć wiele zmian – zaakceptowanych przezeń – zaproponował sam reżyser. Wcześniej specjalizował się on przede wszystkim w filmach przygodowych i psychologicznych o tematyce marynistycznej (vide „W dalniem pławanii” z 1945 oraz „Komandir korablja” z 1954 roku). Po współpracy z Czuchrajem napisał jeszcze między innymi dla Michaiła Kałatozowa scenariusz dramatu psychologicznego „Niewysłany list” („Nieotprawliennoje pismo”, 1959), a dla Wiktora Iwczenki zaadaptował – opowiadające o latach wojny domowej – opowiadanie Aleksego Tołstoja „Żmija” („Gadjuka”, 1965). Co ciekawe, próbował też swych sił w reżyserii. Swoim nazwiskiem podpisał dwa filmy: „Cziornaja czajka” (1962) – przygodowo-sensacyjną opowieść o Kubie po przejęciu władzy przez Fidela Castro, oraz „Iskuszenije Don-Żuana” (1985) – dramat o życiu słynnego libertyna i kochanka. Ścieżka dźwiękowa narodziła się w głowie Nikołaja Kriukowa, który miał swój udział w tworzeniu „Pancernika Potiomkina” (1927) Siergieja Eisensteina, a później także – czołowych dzieł propagandowych epoki stalinowskiej: „My z Konsztadu” (1936) i „
Pierwsza Konna” (1941) Jefima Dzigana, „Lenin w 1918 roku” (1939) Michaiła Romma, „Obrona Carycyna” (1942) Gieorgija i Siergieja Wasiliewów oraz „Opowieść o prawdziwym człowieku” (1948) Aleksandra Stolpera. Nic więc dziwnego, że momentami można dojść do wniosku, iż muzyka na pozór nie pasuje do obrazu – jest zbyt głośna, wręcz hałaśliwa. W ten sposób jednak kontrastuje z lirycznym tonem opowieści i nieustannie przypomina widzowi o dramacie, który rozgrywa się w tym samym czasie, gdy bohaterowie obrazu beztrosko żyją na bezludnej wyspie. Swoją cegiełkę do wielkiego sukcesu dołożył również operator Siergiej Urusiewski (później między innymi „
Lecą żurawie” i „Niewysłany list” Kałatozowa), idealnie wręcz radzący sobie z pokazaniem potęgi żywiołów – wiatru, wody i piasku. „Zrobiliśmy film o wojnie domowej, przedstawiając ją jako wielką tragedię, kiedy żywe ciało narodu rwane było na części i lała się krew” – wyznał wiele lat później Czuchraj.
Dla Grigorija Naumowicza „Czterdziesty pierwszy” był przepustką do sławy. Wielki talent reżysera potwierdziły kolejne filmy: „
Ballada o żołnierzu” (1959), „Czyste niebo” („Czistoje niebo”, 1961) oraz „Był sobie dziad i baba” („Żyli-byli starik so staruchoj”, 1964), który – jak wspominał sam reżyser – został niemiłosiernie pocięty przez cenzurę, aby osłabić jego antystalinowską wymowę. Zrezygnowany i rozczarowany na kilkanaście lat zrezygnował wówczas z kręcenia fabuł, skupiając się na filmach dokumentalnych i wykładach na macierzystej uczelni. Do kina powrócił w 1977 roku głośnym „Trzęsawiskiem” – filmem, który jak mało który nie odpowiadał ówczesnym potrzebom władz Związku Radzieckiego. Dlatego też ostatnią ze swoich fabuł – „Życie jest piękne” – zrealizował we Włoszech i to w międzynarodowej obsadzie (Giancarlo Giannini, Ornella Muti). Skonfliktowany z wieloma ze swoich kolegów po fachu i niezrozumiany przez władze, nigdy nie dostał zgody na realizację projektu marzeń – filmu o obronie Stalingradu. Choć, przygotowując się doń, przeczytał dziesiątki książek oraz prowadził osobiste rozmowy z marszałkami Gieorgijem Żukowem i Konstantinem Rokossowskim, wciąż odrzucano jego kandydaturę. „Zielone światło” zapalono dopiero w drugiej połowie lat 80., ale na reżysera wybrany został wówczas nie Czuchraj, lecz Jurij Ozierow. Ten przynajmniej dawał gwarancję, że film będzie miał odpowiednie rozmach i wymowę. Grigorij Naumowicz zmarł na zawał serca w październiku 2001 roku. Potomnym pozostawił nie tylko swoje arcydzieła filmowe, ale także niezwykle zdolnego syna – Pawła Czuchraja, który, jak niegdyś ojciec, zdążył już zachwycić świat wspaniałym „
Kierowcą dla Wiery”.