Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nicholas Mastandrea
‹Rasa›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRasa
Tytuł oryginalnyThe Breed
ReżyseriaNicholas Mastandrea
ZdjęciaGiulio Biccari
Scenariusz
ObsadaMichelle Rodriguez, Oliver Hudson, Taryn Manning, Eric Lively, Hill Harper, Nick Boraine, Lisa-Marie Schneider
MuzykaMarcus Trumpp
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiNiemcy, RPA, USA
Czas trwania87 min
Gatunekgroza / horror
EAN5907176893205
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Pupil na głodzie
[Nicholas Mastandrea „Rasa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W ostatnich latach horror stoi głównie skrzypiącą długowłosą zjawą i świrem z siekierką, jednak od czasu do czasu zdarzają się jeszcze produkcje nawiązujące do trendów, które były popularne ledwie dekadę temu. Takim filmem jest na przykład „Rasa”, dzięki której na chwilę odżywa nurt straszenia zdziczałymi bądź zmutowanymi zwierzętami (tutaj: psami).

Jarosław Loretz

Pupil na głodzie
[Nicholas Mastandrea „Rasa” - recenzja]

W ostatnich latach horror stoi głównie skrzypiącą długowłosą zjawą i świrem z siekierką, jednak od czasu do czasu zdarzają się jeszcze produkcje nawiązujące do trendów, które były popularne ledwie dekadę temu. Takim filmem jest na przykład „Rasa”, dzięki której na chwilę odżywa nurt straszenia zdziczałymi bądź zmutowanymi zwierzętami (tutaj: psami).

Nicholas Mastandrea
‹Rasa›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRasa
Tytuł oryginalnyThe Breed
ReżyseriaNicholas Mastandrea
ZdjęciaGiulio Biccari
Scenariusz
ObsadaMichelle Rodriguez, Oliver Hudson, Taryn Manning, Eric Lively, Hill Harper, Nick Boraine, Lisa-Marie Schneider
MuzykaMarcus Trumpp
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiNiemcy, RPA, USA
Czas trwania87 min
Gatunekgroza / horror
EAN5907176893205
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Ileż to już zwierząt pełniło role straszaków? Prócz dość oczywistych rekinów („Szczęki” i ich europejskie klony), pająków (małych w „Arachnofobii” i „Kingdom of the Spiders” oraz dużych w „Pająkach”, „Tarantuli”, „Earth vs. Spider” i „Giant Spider Invasion”), węży („Węże w samolocie”, „Węże w pociągu” i zatrzęsienie im podobnych), krokodyli („Lake Placid”, „Supercroc”, tajski „Crocodile” i rozmaite rozgrywki bagienne), niedźwiedzi („Grizzly”), szczurów („Szczury”, „Królowa szczurów”, „Willard”), drapieżnych ryb („Pirania”, „Frankenfish”), ptactwa („Ptaki”) i wszelkiej maści i rozmiaru robactwa (karaluchy, kleszcze, małe i duże mrówki, osy, pszczoły, muchy, gigantyczne świerszcze i modliszki), trafiały się horrory oparte na atakach ze strony mniej typowych przedstawicieli fauny. Dzięki swoiście pojętej inwencji twórczej scenarzystów, grozę na ekranie siały więc także nietoperze („Nietoperze”, „Krwiożercze wampiry”), dzik („Razorback”), owce („Czarna owca”), krowy („Martwe mięso”), ślimaki („Ślimaki”), ryjówki („Killer Shrews”), a nawet olbrzymie króliki („Day of the Lepus”). Zapewne pominąłem w tej wyliczance całą masę stworów, które wraz ze swoimi filmami przepadły w kinematograficznym niebycie, ale zapewniam, że fantazja ludzka nie zna granic i prawdopodobnie większość ziemskich zwierząt miała już swoje pięć minut w tym czy innym horrorze.
W całej tej złowrogiej menażerii pies zajmuje dość dziwne miejsce. Niby jest jednym z tych zwierząt, które bez najmniejszego problemu można spotkać w pobliżu ludzkich sadyb, wydawałoby się więc, że powinien rządzić w kinie, gryząc, szarpiąc i przeżuwając młodocianych cwaniaków i ciekawskich staruszków. A jednak nie. Mimo że dobermany, rottweilery czy amstaffy są prawdziwymi maszynkami do zabijania, w filmie występują niesłychanie rzadko. Dlaczego? Czy właściciele zbyt mocno kochają swoich pupili, by decydować się na użyczenie ich filmowemu studiu po to, by miały mazany pysk czerwoną farbą i doklejane wielkie, plastikowe siekacze? Czy też może zachodzi tutaj obawa, że widzowie – po seansie horroru, w którym będzie szalał doberman lub rottweiler – zaczną żądać usunięcia psów z sąsiedztwa? Jak by nie było, psy pojawiają się w kinie grozy relatywnie rzadko, a i to najczęściej w jakiejś formie zmutowanej, żeby nie było, że „zwykły pies” morduje. Te bardziej znane psie horrory, to „Cujo” (pies pokąsany przez wściekłego nietoperza), „Morderczy przyjaciel” (pies „poprawiony” genetycznie), „Zew śmierci” (pies napromieniowany), „Rottweiler” (pies zmechanizowany) i „Dogs” (psy po rządowych eksperymentach).
Wypuszczona u nas na DVD „Rasa” fabularnie przypomina właśnie ten ostatni film. Z tą tylko różnicą, że w „Dogs” hordy psów buszowały po uniwersyteckim campusie, zaś w „Rasie” hasają po bezludnej wyspie. A skoro nie zdołały dotrzeć pod mury uniwersytetu, uniwersytet sam – w postaci piątki „studentów” (cudzysłów wynika stąd, że młodziaków grają aktorzy w przedziale wiekowym 25-40 lat) – musiał pofatygować się do nich. Dalej jest podobnie. Charkoty, piski, ucieczki, etc.
Jako że w produkcji maczał palce sam Wes Craven, „Rasa” nie schodzi poniżej pewnego poziomu, zapewniając widzowi sporą dawkę solidnej wykonanej, momentami całkiem dynamicznie skrojonej rozrywki. Jedyne mankamenty, jeśli chodzi o stronę techniczną filmu, to zastanawiająca kolorystyka widocznej na ekranie zieleni (wszystko inne ma soczyste barwy, podczas gdy trawa i liście są sine i plastikowe) oraz dziwny, studzienny pogłos ścieżki dźwiękowej. Cała reszta jest wykonana bez najmniejszego zarzutu, co jest bardzo miłą odmianą wobec miernej na ogół jakości horrorów dostępnych u nas na DVD, kręconych najczęściej cyfrowymi kamerami i posiadających żenująco tandetne efekty specjalne.
Z konstrukcją fabuły nie jest już jednak tak różowo. Owszem, film ogląda się nawet z przyjemnością, ale podczas seansu – niemal do samego końca – uwiera przykra myśl, że za grosz w nim oryginalności. Sam początek obrazu może jeszcze nie przywodzi na myśl konkretnego filmu, ale już zawiązanie fabuły przypomina – żeby daleko nie szukać – „Dom śmierci”, przy czym jacht został zamieniony na samolot. Potem niepodzielnie rządzi sztampa znana z dziesiątek przeciętnych, młodzieżowych slasherów – drewniany domek, pozbawione zasięgu komórki, przerzucanie się docinkami, alkohol, dobieranie się do dziewczyn, problemy z prądem. Również sposoby ucieczki z domu, jak i samo laboratorium, nie będą obce sympatykowi kina grozy. Śmieszy też dobór bohaterów, mamy bowiem wśród nich dwóch białych braci, białą dziewczynę, latynoskę (służąca za ozdobnik, popularna ostatnimi czasy Michelle Rodriguez) i czarnego „chłopaka” (cały czas się zastanawiam, jak można było obsadzić w roli młodzieńca Hilla Harpera, któremu właśnie stuknęła czterdziestka). Przy czym nawet nie trzeba zgadywać, kto pierwszy zginie.
Do tego dochodzą kłopoty z wytworzeniem atmosfery zagrożenia. Po sensownym wstępie zaczyna bowiem na ekranie królować irytująca sielanka, podczas której bohaterowie radośnie pluskają się w wodzie czy toczą niezbyt interesujące dysputy. Po kwadransie takiej „akcji”, skutecznie zabijającej jakiekolwiek zaciekawienie rozwojem fabuły, pojawia się wreszcie pierwsza scena z dreszczykiem. A potem znowu długo, długo nic. Tak się nie robi horrorów. Dodatkowe wątpliwości budzi wygląd samych psów, ponoć morderczych, krwiożerczych i co tylko jeszcze. Po pierwsze – w większości są to misiowato wyglądające wilczury, na co dzień raczej nie kojarzone z agresywnością. Po drugie – jak na wygłodniałe czworonogi, które wyżarły wszystko, co żyło na wyspie, psy są zadziwiająco zadbane i tłuściutkie. Nie mają też apetytu na swoich kumpli. Czemu się jednak dziwić, skoro Azor, Reks czy inny Fąfel zostały wypożyczone ekipie przez kochających właścicieli, którym do głowy by nie przyszło głodzić pupila tylko po to, by lepiej wyglądał na filmowym planie.
Najzabawniejsze jest jednak to, że mimo wszechobecnej sztampy, początkowych kłopotów z wytworzeniem napięcia oraz kolekcji rozmaitych bzdur wynikających zarówno ze scenariusza (psy odgryzają cumę samolotu, ale przegryzienie samochodowej opony nie mieści im się już w głowie; bohaterowie swobodnie jeżdżą sobie z otwartym oknem), jak i nonszalanckiej realizacji (dziewczyna ze zranioną nogą bawi się w akrobatkę; manewry starym, ciężkim wozem na pochyłym, trawiastym zboczu klifu), „Rasę” ogląda się wcale nieźle. Może nie zapada w pamięć, ale daje więcej niż odrobinę rozrywki, a o to przecież w tym biznesie chodzi.
koniec
9 lutego 2010

Komentarze

25 II 2010   10:56:24

"Wypuszczona u nas na DVD „Rasa” fabularnie przypomina właśnie ten ostatni film. Z tą tylko różnicą, że w „Dogs” hordy psów buszowały po uniwersyteckim campusie, zaś w „Rasie” hasają po bezludnej wyspie."

Oj "The Pack" Clouse'a się chyba nie widziało...

01 III 2010   17:51:16

Się nie widziało jeszcze całej masy filmów. :)

Rzeczywiście, "Rasie" nieco bliżej do fabuły "The Pack", niż "Dogs". Aczkolwiek - co znacznie ciekawsze, bo rzadko w kinie spotykane - w "The Pack" psy rzucają się na ludzi nie z powodu choroby, mutacji czy efektów eksperymentu, a po prostu dlatego, że zdziczały po porzuceniu przez "kochających właścicieli".

19 III 2010   13:01:29

No ciekawe, ciekawe :) Polecam obejrzenie, bo to świetny film jest.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.