Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michael Hurst
‹Room 6›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRoom 6
ReżyseriaMichael Hurst
ZdjęciaRaymond Stella
Scenariusz
ObsadaChristine Taylor, Shane Brolly, Chloe Moretz, Jerry O'Connell, Ellie Cornell, Marshall Bell, John Billingsley, Kane Hodder, Mark A. Altman
MuzykaJoe Kraemer
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania94 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Zarumsyksowani
[Michael Hurst „Room 6” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Od czasu do czasu na rynku DVD trafiają się przedziwne hybrydy gatunkowe. Jedną z nich jest „Room 6” – horror o podłożu religijnym, posiadający silne zacięcie moralizatorskie, a zrealizowany jak kino familijne bardzo podrzędnego sortu. Chyba nie muszę mówić, że obraz ten mija się z pojęciem dobrej rozrywki o lata świetlne?

Jarosław Loretz

Zarumsyksowani
[Michael Hurst „Room 6” - recenzja]

Od czasu do czasu na rynku DVD trafiają się przedziwne hybrydy gatunkowe. Jedną z nich jest „Room 6” – horror o podłożu religijnym, posiadający silne zacięcie moralizatorskie, a zrealizowany jak kino familijne bardzo podrzędnego sortu. Chyba nie muszę mówić, że obraz ten mija się z pojęciem dobrej rozrywki o lata świetlne?

Michael Hurst
‹Room 6›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRoom 6
ReżyseriaMichael Hurst
ZdjęciaRaymond Stella
Scenariusz
ObsadaChristine Taylor, Shane Brolly, Chloe Moretz, Jerry O'Connell, Ellie Cornell, Marshall Bell, John Billingsley, Kane Hodder, Mark A. Altman
MuzykaJoe Kraemer
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania94 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wierzyć się nie chce, że ktoś mógł wpaść na pomysł nakręcenia rasowego horroru w stylistyce filmu familijnego. Rozumiem, że kręci się lekkie filmy grozy dla młodzieży, gdzie sceny z dreszczykiem są balansowane przez humor, jak miało to miejsce choćby w „Księdze strachu”, ale infantylny i „słodziutki” horror – i to zrealizowany na poważnie – dla dorosłych? Dla których dorosłych, że się spytam? Której grupy społecznej reżyser (Michael Hurst od „Dyniogłowego 4” i „Domu śmierci 2”) tak bardzo nie lubi? Z fabuły i sposobu poprowadzenia narracji mogę wnioskować, że w grę wchodzą mocno wierzący katolicy i być może Świadkowie Jehowy. Jest tu bowiem zarówno potępienie eutanazji, jak i pobierania krwi od pacjentów, i to pod groźbą mąk piekielnych. Pozostaje jednak drobny problem – nie jestem pewien, czy przedstawiciele którejś z podanych wyżej opcji w ogóle oglądają horrory. A już wcale nie uwierzę, że mogliby w celach szeroko pojętej edukacji moralnej zaserwować takie paskudztwo swoim dzieciom. Po co więc było męczyć siebie i widzów?
Podobne wątpliwości miałem podczas oglądania innych, również krojonych pod mocno zakotwiczonego w wierze widza, horrorów: „Księżyca Voodoo”, „Klątwy El Charro”, „El Muerto” i puszczanej ongiś w naszych kinach „Próby sił”. Wszystkie te filmy kiepsko sprawdzają się jako horrory, wprowadzając do fabuły elementy jawnie się gryzące z głównym nurtem opowieści i powodujące, że miast nabożnej czci wobec niebiańskich mocy, wzrasta u widza co najwyżej liczba wrzodów na żołądku.
Ogólne założenie fabuły „Room 6” było niezłe. Poszkodowany w wypadku samochodowym kierowca jest zabierany do szpitala przez karetkę. Dziewczyna, z którą jechał, a której odmówiono zabrania się ambulansem, bierze taksówkę i jedzie za ukochanym do najbliższego szpitala. Tam jednak okazuje się, że nie przyjmowano tego dnia żadnych pacjentów z wypadku. Sytuacja powtarza się i w innych szpitalach. Zrozpaczona dziewczyna… Eee… Teoretycznie zrozpaczona dziewczyna… Też nie tak… O, już mam – dziewczyna, która POWINNA być zrozpaczona (a sądząc po wyrazie twarzy grającej ją Christine Taylor, jest co najwyżej znudzona), natychmiast udaje się… gdzie? No przecież, że nie na komisariat! Tam zawsze można pójść następnego dnia. Najpierw trzeba skoczyć do domu… przespać się. W końcu taki krzepiący sen doskonale działa na nerwy, prawda? Zwłaszcza w sytuacji, kiedy zagrożone jest życie ukochanego… No, powiedzmy, że faceta bliskiego… eee… może nie tak sercu, a jak na razie… żołądkowi…? Łydce? Migdałkom? No, w każdym razie bliskiego którejś części ciała bohaterki (scena oświadczyn jest wprost porywająca – on klęka przed nią i wyciąga przed siebie pierścionek, a ona z kwaśnym uśmiechem mówi: „Możemy dokończyć wieczorem?”). W czasie, gdy dziewczyna wypoczywa, jej… niech będzie, że towarzysz, dostaje się pod opiekę trzech seksownych pielęgniarek, które co parę minut pobierają mu krew. Nie do badań jednak. Krew – również i od innych pacjentów – służy im bowiem… jak by to powiedzieć… do zabawy? Chowają się w składziku, zrzucają ciuchy i lubieżnie strzykają sobie krwią wprost ze strzykawek w usta, bądź paciają nią piersi i miziają się grupowo. Bo, jak wiadomo, w szpitalu (Złym, Piekielnym Szpitalu, BUAHAHAHAHA!), nie ma już co robić z krwią, jak się nią onanizować.
Ale, ale – nadchodzi nowy dzień. Nasza ulubiona bohaterka idzie na komisariat w towarzystwie kierowcy drugiego auta, które uczestniczyło w wypadku (facetowi karetka z kolei zabrała żonę). Oboje są oczywiście zbyci, bowiem… No cóż. Bowiem za biurkiem siedzi kobieta-demon. Tak właśnie. To znaczy, na pierwszy rzut oka jest normalna, ale w krótkich przebłyskach możemy zaobserwować, że ma zeszpeconą strasznie twarz i charczy teksty w rodzaju „Już jest nasz” czy „Nie odzyskasz go”. Identyczne teksty charczą i inni, losowo dobrani mieszkańcy miasta. Naturalnie oprócz taksówkarza, który jest… eee… aniołem? No bo na demona nie wygląda, a wiedzę też ma ni z gruszki, ni z pietruszki. Kim jednak w takim razie jest mała dziewczynka, która chce pomóc bohaterce? Aż się boję pomyśleć. Jak by jednak nie było, dwójka bohaterów wychodzi z komisariatu, i jak to bywa w sytuacji, gdy poprzedniego dnia zniknęła ukochana osoba, oboje czują do siebie miętę. Najpierw trzymają się za ręce, potem czule się obejmują. W końcu razem idą do jej domu. Gdy dziewczyna, która przed momentem wzięła prysznic, krzyczy widząc w lustrze swoją nagle zakrwawioną twarz, do łazienki wpada facet i taksuje wzrokiem jej gibkie ciało. Później, przy kolacji, padają słowa, które niełatwo zapomnieć: „Kiedy widziałem, jak tam stoisz w łazience, naga, nie chciałem cię tylko wesprzeć, ale wziąć w ramiona, ocierać się o twoje piersi, wejść w ciebie. Masz bogate wnętrze.”
Ten film to nie horror, a po prostu przewrotna komedia, z której mogą się śmiać jedynie najtwardsi kinomani, seansami setek bździdeł klasy X, Y lub Ź uodpornieni na chlustającą z ekranu kluszczankę głupoty, wzbogaconą kożuchami infantylizmu i tłustymi okami aktorskiej niekompetencji. A clou tej komedii to arcybzdurna scena, kiedy objawiona zostaje widzowi przyczyna, dla której bohaterka nie może wejść do szpitala, a która powoduje u niej notoryczne koszmary (to tyle, jeśli chodzi o odprężające sny). Przyczyna, której dziewczyna zawdzięcza ciepłe miejsce w Piekle. Lepiej mieć wówczas wolne usta, bo mokre okruszki strasznie zapychają klawiaturę, a pstrokate LCD kiepsko się czyści.
Żeby dać pełny obraz nędzy i rozpaczy, wymienię jeszcze przygarść innych „kwiatków”. Większa część nadnaturalnych zdarzeń jest wrzucona w fabułę ruchem konika szachowego, nie tworząc żadnej spójnej wizji. Co więcej, są one najczęściej na tyle absurdalne, że z mety rozwalają wiarygodność przedstawianego świata (o straszeniu nawet nie wspomnę). Dzięki temu od razu wiadomo, że wszystko dzieje się w głowie bohaterki. Wskazują na to też znane z kiepskiego kina familijnego wściekle soczyste kolorki otoczenia oraz podejrzanie czysta i „akuratnie” wyglądająca taksówka, pojawiająca się w najbardziej pożądanych miejscach w sposób kompletnie niezauważony. Do tego dochodzą puste i najzwyczajniej w świecie głupie dialogi, fatalne, po prostu żałośnie plastikowe i gumowe makijaże tak demonów, jak i zombie (czy jak ich tam zwać), a całość ostatecznie dobija tragiczna gra aktorska całej praktycznie obsady (na plus leciusieńko odstaje grająca dziewczynkę Chloe Moretz i starsza pielęgniarka, która szczęśliwie oszczędza widzowi widoków swojego ciała). Szczyty w tej materii bije wspomniana Christine Taylor, kompletnie rozwalając swoją tak zwaną grą te namiastki klimatu, których nie dorżnęła wyjątkowo partacka, jękliwa muzyka, pełna plumkań i jakichś szmerków. W dodatku co kawałek, to z innej parafii. No i ta niezapomniana scena, kiedy trzy drapieżne pielęgniarki biegną na tyle wolno, by facet z nogą w gipsie mógł im się wymknąć. Słowo „żenada” samo ciśnie się na usta.
Na szczycie tortu tkwi zaś wisienka, która serdecznie mnie ubawiła: lektor czytający tytuł – nieprzetłumaczony czemuś – jako „Rum syks”. Stąd też zresztą taki, a nie inny, nagłówek recenzji. Jednym słowem – strzeżcie się „Rumsyksa”.
koniec
14 kwietnia 2010

Komentarze

14 IV 2010   09:56:31

Czy "mąki piekielne" są używane przy przypiekaniu potępionych, czy też do jakichś innych piekielnych wypieków?

14 IV 2010   11:05:40

Znaczy sugerujesz, że powinno być "męk piekielnych", tak jak "ręk nieumytych"?

14 IV 2010   13:09:14

Nie, to oczywiście żart:-) Tak mi się tylko skojarzyło.
Pozdrawiam.

14 IV 2010   13:15:37

Żart żartem, ale podejrzewam, że sporo osób tak sobie właśnie myśli z tą mąką. Wystarczy zerknąć do sieci - "męk piekielnych" jest prawie tyle, co "mąk piekielnych". ;)

14 IV 2010   13:29:32

Polecam więc do przeczytania tego: http://maczkowie.blog.onet.pl/Czesc-I,2,ID400791414,n
Część wywodu wyjaśnia w ogólnym zarysie problem ze słowami "męk" i "mąk".

14 IV 2010   18:47:29

Hehe, dobry tekst :D Idealnie oddaje moje wrażenia po obejrzeniu tegoż owegoż arcydzieła kina z gatunku horror :D

19 IV 2010   13:39:21

Polecam Panu Jarosławowi obejrzenie obu części "Rest stop". Po ich skonsumowaniu (obu naraz) nadal się zastanawiam która jest bardziej nielogiczna i gorzej zrobiona i zagrana. Może spróbuje Pan pomóc mi odpowiedzieć nam to pytanie;)))
Pozdrawiam i gratuluje trafnych recenzji naprawdę miła lektura

21 IV 2010   00:13:13

Dziękuję za ciepłe słowa, a tytuł zapisuję w pamięci. :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Bollesne eksperymenty
— Jarosław Loretz

Dynie z wyprzedaży
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.