Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Darren Aronofsky
‹Czarny Łabędź›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarny Łabędź
Tytuł oryginalnyBlack Swan
Dystrybutor CinePix
Data premiery21 stycznia 2011
ReżyseriaDarren Aronofsky
ZdjęciaMatthew Libatique
Scenariusz
ObsadaNatalie Portman, Mila Kunis, Winona Ryder, Vincent Cassel, Toby Hemingway, Sebastian Stan, Barbara Hershey, Janet Montgomery, Ksenia Solo, Marty Krzywonos
MuzykaClint Mansell
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania103 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Styl i wykonanie, czyli „Czarny łabędź”

Esensja.pl
Esensja.pl
Kolejnym z najważniejszych filmów roku 2011 będzie dla nas „Czarny łabędź” Darrena Aronofsky’ego. I tu nie obyło się bez kontrowersji. Stylowe kino budzące emocje, czy płaski film bez przesłania? A może jedno i drugie?

Piotr Dobry, Jakub Gałka, Karol Kućmierz, Klara Łabacz, Joanna Pienio, Konrad Wągrowski, Zuzanna Witulska

Styl i wykonanie, czyli „Czarny łabędź”

Kolejnym z najważniejszych filmów roku 2011 będzie dla nas „Czarny łabędź” Darrena Aronofsky’ego. I tu nie obyło się bez kontrowersji. Stylowe kino budzące emocje, czy płaski film bez przesłania? A może jedno i drugie?

Darren Aronofsky
‹Czarny Łabędź›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarny Łabędź
Tytuł oryginalnyBlack Swan
Dystrybutor CinePix
Data premiery21 stycznia 2011
ReżyseriaDarren Aronofsky
ZdjęciaMatthew Libatique
Scenariusz
ObsadaNatalie Portman, Mila Kunis, Winona Ryder, Vincent Cassel, Toby Hemingway, Sebastian Stan, Barbara Hershey, Janet Montgomery, Ksenia Solo, Marty Krzywonos
MuzykaClint Mansell
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania103 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski: Widzę, że w różnych podsumowaniach (np. na Onecie) i w naszej redakcji „Czarny łabędź” zajmuje pozycję najlepszego filmu roku. Przyznam, że tego nie rozumiem. Dla mnie to ciekawe, stylowe kino grozy, ze świetną rzeczywiście rolą Natalie Portman, ale przyznam, że po paru miesiącach wyjątkowo mało we mnie z tego filmu pozostało…
Jakub Gałka: Niech zgadnę: to „mało” to pewnie scena seksu Natalie Portman z Milą Kunis? No bo jeśli sam określasz film jako „stylowe kino grozy”, to co chciałbyś pamiętać po miesiącach, jeśli nie pojedyncze, udane sceny? Było ich zresztą sporo i nie tylko erotycznych, na przykład momenty, w których bohaterka gnębi swoje ciało (by nie powiedzieć: samookalecza się).
Joanna Pienio: A sceny tańca? Majstersztyk. Dla mnie dzieło Aronofsky’ego to przede wszystkim przerażająca i intrygująca opowieść o meandrach ludzkiej psychiki, podana w niezwykle dynamicznej, zdecydowanej formie. Nadal mam ciarki, gdy o nim piszę… Według mnie to najlepszy film Aronofsky’ego od czasu „Requiem dla snu”.
Klara Łabacz: A ja się rozczarowałam; oto film o szaleństwie, który pokazuje palcem, kto szalony, a kto „normalny”. To raz. Przeginać trzeba w konkretnym celu – tymczasem mam wrażenie, że Aronofsky, po całkiem niezłym „Zapaśniku”, znowu stracił kontrolę nad swoimi estetycznymi instynktami. To dwa. Stłamszenie, ból ciała, rozchwianie tożsamości – fantastycznie, tylko czemu podane to w sosie oczywistości? I nawet Natalie Portman… Nie „moje” aktorstwo, nie „moja” histeria. Pół żartem, pół serio: nie miałabym nic przeciwko, gdyby w połowie filmu Darren Aronofsky zmienił się w (młodszego) Dario Argento. A tak – żadnych niespodzianek.
Karol Kućmierz: „Czarny łabędź” broni się bardzo dobrymi zdjęciami Matthew Libatique’a i miejscami potrafi porwać kinetyczną energią. Szkoda jednak, że Aronofsky nie potrafił wykorzystać kampowości tkwiącej w scenariuszu, przez co cały film pretensjonalnie krzyczy: „patrzcie, oto arcydzieło!”, zamiast rzeczywiście przemienić się w „Suspirię”. Finał „Łabędzia” to dla mnie negatywny rewers zakończenia „Bękartów wojny”. Tam Tarantino ustami Aldo Raine’a mówił z ironicznym uśmiechem – „I think this might just be my masterpiece” i ja mu uwierzyłem bez mrugnięcia okiem. W zakończeniu „Czarnego łabędzia” Aronofsky to raczej Ed Wood zachwycony zmaganiami Beli Lugosiego z ośmiornicą w stawie – tylko że tutaj brak niezamierzonej komedii.
Konrad Wągrowski: Mnie brakuje przede wszystkim jakiegoś przesłania tej całej historii. To znaczy przesłania wybiegającego poza oczywistości. Bo „Czarny łabędź” to taki film, którym naprawdę można pozachwycać się podczas seansu, ale niewiele pozostaje po nim.
KŁ: Przesłanie jest proste – nie bądź, drogi widzu, zbyt nadopiekuńczy wobec swoich dzieci, bo im się klepki poluzują. Chroń swoją i ich normalność. Tłamszenie łatwo pokazać, łatwo zdefiniować – i łatwo go uniknąć. Patrz, tam jest linia pomiędzy nami, normalnymi, i światem szalonych. No. Tyle. Prawda, że to smutne? Ten sam reżyser straszył kiedyś zwykłym telewizorem…
Zuzanna Witulska: Na seansie „Czarnego Łabędzia”, mój sąsiad, od dłuższego już czasu poirytowany, w pewnym momencie nie wytrzymał – „jakie to jest płaskie!”. Trudno było mi znaleźć argumenty, które przekonałyby i jego, i mnie, że tak nie jest. Aronofsky, jak już bywało, nie mógł się zdecydować, jaki film chce zrobić i kogo nim zadowolić. Z jednej strony mamy obraz ambitny, przedstawiający częsty, ale przecież trudny i niewyeksploatowany do cna temat, z drugiej zaś przesadne, momentami wręcz łopatologiczne środki. I tak, pewne sceny (szczególnie tańca) zapadły mi w pamięć najbardziej z tegorocznych seansów, jednakże jako całość, „Czarny Łabędź” przegrywa z innymi produkcjami, może nie wywołującymi tak intensywnych emocji, ale broniącymi się jako przemyślana całość. Piszecie o przesłaniu, pewnie dałoby się wycisnąć więcej, tylko że strona, w którą skręcił Aronofsky mnie od takich prób odstręcza. Koniec końców, zostają tylko takie proste wnioski.
Piotr Dobry: Och, tak, to doprawdy straszne, że „Czarny łabędź” nie ma głębszego przesłania. To wręcz niedopuszczalne, by tak poważny gatunek publicystyczny, jakim jest horror, pozwalał sobie na zignorowanie PRZESŁANIA. Chyba się potnę. Albo co najmniej poskarżę Zanussiemu.
KK: Przesłanie to i tak bardzo przereklamowany element, jeśli film da się sprowadzić do jednego podsumowującego zdania, to musi być to banał i dydaktyka. Gdyby twórca chciał dać ludziom przesłanie, to napisałby list otwarty, a dobry film powinien raczej skłaniać do myślenia i zadawania pytań.
Dla mnie problem z „Czarnym łabędziem” sprowadza się do zbyt skrótowej charakterystyki bohaterów. Jestem w stanie wybaczyć stereotypowe postacie drugoplanowe – groteskowa matka, choreograf seksista, zmysłowa Lily – gdyby Nina była naprawdę interesująca. Od biedy można wytłumaczyć szkicowość pobocznych postaci tym, że widzimy ich z ograniczonej perspektywy głównej bohaterki – film w wielu momentach sygnalizuje subiektywizm narracji. Ciekawym zabiegiem jest uczynienie z atrakcyjnej Portman spiętej i zrepresjonowanej seksualnie dziewczyny, ale niewiele wyciągnięto z tego pomysłu. Portman robi co może i jej rola może imponować, ale nie dano jej zbyt wiele podtekstu to interpretowania – wszystko jest wyjaśniane dosłownie w dialogu lub w oczywistych znakach wizualnych opartych na dychotomii czerni i bieli. W związku z tym przemiana bohaterki nie jest zbyt wciągająca ani subtelna, nie wzbudza zbytniej empatii (Nina od początku jest dziwna i zdradza symptomy choroby psychicznej) i wiadomo do czego zmierza.
Więc co pozostaje? Styl i wykonanie. Tutaj Aronofsky i Libatique rzeczywiście miejscami imponują i zbliżają się do sukcesu, ale skrzydła podcina im ich własna nadmierna powaga i brak dystansu. Ponadto dobór importowanych elementów z horroru pozostawia wiele do życzenia – wszechobecne lustra, sobowtóry, cielesność i okaleczenie. Gdzieś w tym bałaganie chowa się świetny film, ale potrzeba zbyt wiele wysiłku, żeby go dostrzec.
PD: Ja go dostrzegam bez wysiłku, z kolei widzę sporo wysiłku w udowadnianiu, dlaczego film jest rzekomo słaby. Jak brzmi to podsumowujące zdanie, do którego da się „Łabędzia” sprowadzić? Dlaczego „groteskowa matka”, „choreograf seksista” i „zmysłowa Lily” to postacie stereotypowe? Dlaczego problemy psychiczne Niny mają utrudniać nam empatię – chyba właśnie współczucie dla tak skonstruowanej bohaterki jest czymś naturalnym? Co Aronofsky powinien zaimportować z horroru, żeby wzbudzić respekt? Wreszcie – jak można zarzucać twórcy brak dystansu, jednocześnie wykazując się takim brakiem dystansu jako odbiorca?
KK: Akurat nie uważam, że „Łabędzia” da się sprowadzić do jednego zdania, to była uwaga ogólna dotycząca poszukiwania przesłania. Wymienione postacie są stereotypowe, bo ich charakterystyka nie wykracza poza funkcje, jakie pełnią w fabule. Problemy psychiczne bohaterki nie muszą utrudniać empatii – dla mnie sposób, w jaki je ukazano ją utrudniał, trudno mi uwierzyć w Ninę jako osobę, to raczej abstrakcyjny zbiór neuroz. Elementy zaimportowane z horroru – znowu, chodzi nie tyle o sam wybór tych elementów (który pasuje do tematu filmu), ale o ich realizację, np. ciągle i ciągle powracamy do motywu lustra, jakby Aronofsky nie ufał publiczności i jej dostatecznemu zrozumieniu wagi tej symboliki, podobnie jak z licznymi doppelgangerami. Co do braku dystansu: to, że sami posiadamy jakieś przywary, nie znaczy, iż nie możemy ich zauważać w dziele filmowym :) Oglądając „Czarnego łabędzia” miałem wrażenie, że Aronofsky miał intencje jak najbardziej poważne – tak też oceniałem efekt końcowy. Jeśli w filmie znalazłyby się sygnały świadomego dążenia do przesady i groteski, choćby odrobina poczucia humoru, to moje nastawienie odbiorcze byłoby inne. Nie staram się udowodnić, że film jest słaby – dla mnie był sporym rozczarowaniem i próbuję zidentyfikować powody moich odczuć.
PD: W porządku, ale skoro w większości przypadków nie miałeś na myśli tego, co napisałeś, może od razu trzeba było napisać konkretnie? Niemniej rozumiem, że wygórowanych oczekiwań film może nie spełniać, kwestia podejścia.
KK: Oczekiwań na pewno trudno się wyzbyć przed seansem, ale nie określiłbym swoich jako wygórowane. Nie uważam Aronofsky’ego za wybitnego filmowca, choć cenię jego niektóre wizualne instynkty (w przeciwieństwie do jego dzieł jako całości). Wystarczyło popracować nad scenariuszem i postaciami oraz spójnością tonu z estetyką, a to dość podstawowe wymagania. Na pewno jedno udało się Aronofsky’emu – stworzył film, który działa na widza emocjonalnie. Nawet jeśli są to odczucia negatywne lub wewnętrznie sprzeczne, lepsze to niż obojętność.
KW: Tak jak pisałem – film, jako stylowy, oryginalny horror, sprawdza się dla mnie bardzo dobrze. Być może oczekiwałem więcej, być może nie doszukałem się tych podtekstów, których dopatrywali się różni recenzenci. Być może po prostu zasługuje jednak na kolejny seans.
PD: No więc to jest sedno – miłośnik kina klasy B powinien „Łabędzia” docenić, bo dostaje film klasy B zrealizowany i zagrany w klasie A – czego chcieć więcej? Więcej może chcieć oczywiście widz nastawiony na wybitny dramat egzystencjalny i wtedy faktycznie „Łabędź” raczej nie spełni oczekiwań. De gustibus non coś tam, tyle w temacie.
koniec
13 stycznia 2012

Komentarze

14 I 2012   19:28:00

dołączam do grona krytyków i zgadzam się, ze film jest przereklamowany. relacje z matką? te sceny aż prosiły się o grozę znaną z "Pianistki". szaleństwo? Aronofsky udowodnił, że potrafi pokazac to lepiej (Sara Goldfarb). film jak na możliwości artystyczne reżysera JEST płaski. Aronofsky sprawia wrażenie wypalonego reżysera, który podjął się stymulującego tematu dla odzyskania straconego ducha. nie udało się. za kilka lat już nikt nie bedzie pamiętał w którym roku ten film miał w ogóle premierę.

18 I 2012   23:40:19

Nie zgadzam się, że ten film jest płytki. Jest opowieścią o walce pomiędzy "jasną" a "ciemną" stroną człowieka, o pięknie i sile Sztuki, o życiu na pograniczu szaleństwa - taki XIX-wieczny romantyzm we współczesnej wersji. Albo się czuje te klimaty, albo nie. Nina nie jest postacią nierealistyczną, choć oczywiście pewne jej cechy zostały przerysowane i przetworzone dla uzyskania większego efektu i symbolicznej wymowy. Ten film być może rzeczywiście nie posiada morału, jakiegoś stricte dydaktycznego przesłania, ale opowiada o pewnym, bardzo specyficznym świecie - przekazuje konkretne emocje, które rozumiem i po części zawsze podzielałam. Możliwe, że filmy opowiadające np. o śmierci dziecka będą wydawały się głębokie większej ilości ludzi, bo taka sytuacja zraniłaby prawie każdego. Historia artystki, którą Sztuka w pewnym momencie na swój sposób pożera, to dla większości zupełna abstrakcja, nierealistyczna fantazja. Motyw lustra został, moim zdaniem, użyty głównie nie w funkcji symbolicznej (choć ona też jest ważna), lecz dla zbudowania nastroju obsesyjności i napięcia, tak istotnego dla oddania "pejzażu wewnętrznego" autora - typowo "romantyczny" chwyt. Jak u Mickiewicza, gdzie krajobraz współgra z psychicznym stanem bohatera.

18 I 2012   23:42:49

"Motyw lustra został, moim zdaniem, użyty głównie nie w funkcji symbolicznej (choć ona też jest ważna), lecz dla zbudowania nastroju obsesyjności i napięcia, tak istotnego dla oddania "pejzażu wewnętrznego" autora* - typowo "romantyczny" chwyt."
*oczywiście nie "autora", tylko "bohaterki"

26 I 2012   20:49:46

wszystko fajnie, ale o czym ten film jest wiedzieliśmy jeszcze przed premierą. jak wątki zostały poprowadzone zobaczyliśmy na filmie. czyste rzemiosło, zero sztuki - co może byłoby wybaczalne gdyby to był film o rzemieślnikach.

zaczynam się zastanawiac czy kluczowym dla tej dyskusji nie jest pytanie o znajomośc innych filmów reżysera przez dyskutantów. bo (z calym szacunkiem dla kina akcji), ale Aronofsky to nie Emmerich. gdyby Emmerich nakręcił taki film, byłoby to jego wybitnym osiągnięciem. i mam wrażenie, że są tu ludzie, dla których Aronofsky to nie znak jakości tylko taki kolejny reżyserek od sequeli AvP lub Piły, któremu trafiło się nakręcic Dobry Film O Głębokim Przesłaniu Którego Krytyk Nie Rozumie

a może się mylę?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Do sedna: Darren Aronofsky. Czarny łabędź
— Marcin Knyszyński

Porażki i sukcesy A.D. 2011
— Piotr Dobry, Łukasz Gręda, Mateusz Kowalski, Karol Kućmierz, Joanna Pienio, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

„Szpieg” filmem roku 2011 według Stopklatki i „Esensji”!
— Esensja

„Prawdziwe męstwo” filmem pierwszego kwartału 2011
— Esensja

Dobry i Niebrzydki: „Wstręt” w baletkach, czyli prawdziwa sztuka rodzi się w bólach
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Czarny łabędź, biały łabędź
— Krzysztof Czapiga

Do kina marsz: Styczeń 2011
— Esensja

Tegoż twórcy

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Do sedna: Darren Aronofsky „mother!”
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Noe: Wybrany przez Boga
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Zapaśnik.
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Źródło
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Requiem dla snu
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Pi
— Marcin Knyszyński

NajAmerican Film Festival 2017
— Jarosław Robak, Kamil Witek

Esensja ogląda: Październik 2014 (1)
— Kamil Witek, Konrad Wągrowski, Jarosław Loretz, Piotr Dobry

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.