Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
85,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

„Prawdziwe męstwo” filmem pierwszego kwartału 2011

Esensja.pl
Esensja.pl
Powracamy do kwartalnych podsumowań filmowych przeprowadzanych przez dziennikarzy Stopklatki i Esensji. Oto wyniki dotyczące I kwartału 2011 roku w polskich kinach. „To nie jest kraj dla starych ludzi” był naszym filmem kwartału, takoż „Tajne przez poufne” , a „Poważny człowiek” przegrał o włos tylko z „Kick-Ass” – możemy więc chyba zauważyć, że obie nasze redakcje naprawdę lubią braci Coen. Czy więc może dziwić zwycięstwo „Prawdziwego męstwa” ?

Esensja

„Prawdziwe męstwo” filmem pierwszego kwartału 2011

Powracamy do kwartalnych podsumowań filmowych przeprowadzanych przez dziennikarzy Stopklatki i Esensji. Oto wyniki dotyczące I kwartału 2011 roku w polskich kinach. „To nie jest kraj dla starych ludzi” był naszym filmem kwartału, takoż „Tajne przez poufne” , a „Poważny człowiek” przegrał o włos tylko z „Kick-Ass” – możemy więc chyba zauważyć, że obie nasze redakcje naprawdę lubią braci Coen. Czy więc może dziwić zwycięstwo „Prawdziwego męstwa” ?
W oscarowym kwartale jak zwykle wysyp dobrych filmów. Wyraźnie jednak nie po drodze nam było z Akademią, bo tegoroczny zwycięzca, czyli „Jak zostać królem” u nas dopiero czwarty, za trójką innych nominowanych do Oscarów pozycji. Co więcej – mamy podejrzenia, że nasze pierwsze dwa miejsca z podsumowania roku 2010, czyli „The Social Network” i „Incepcja” , także byłyby wyżej.
A u nas (a redakcje w tym kwartale były wyjątkowo zgodne) triumfuje western. Po raz kolejny udaje się braciom Coen upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – stworzyć udane kino gatunkowe (bo przecież „Prawdziwe męstwo” ma wszelkie niezbędne elementy kowbojskiej opowieści), łącząc to ze smaczkami dla wyrobionych odbiorców i miłośników ich twórczości. Tym niemniej mamy do czynienia z jednym z najbardziej komercyjnych od lat projektów twórców „Fargo” , a przede wszystkim z doskonałym w praktycznie każdym elemencie dziełem filmowym.
Drugie i trzecie miejsce dla kolejnych nominowanych filmów – specyficznego połączenia dramatu psychologicznego i kina grozy z baletem w tle (a może kina baletowego z grozą w tle) i znakomitego przeboju kina niezależnego – połączenia kryminału i kina społecznego rodem z amerykańskiej prowincji.
Reszta tytułów zróżnicowana, ciekawa, nieraz zapadająca w pamięć, a na deser dwie rodzime produkcje, dobrze rokujące na bieżący rok. Całkiem niezły kwartał.
WASZ EKSTRAKT:
85,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1. Prawdziwe męstwo
Nie wiem, czy to najlepszy film Coenów od czasu „To nie jest kraj dla starych ludzi”, ale nie wyczuwam w nim żadnego fałszu. Pierwsza część – realistyczna, protokolarna wręcz – płynnie przechodzi w cudowny drugi akt: fantasmagoryczny, baśniowy, utrzymany w tonie przygodowej ballady. Zaskakująco jak na Coenów miękkiej, czułej i empatycznej wobec trójki głównych postaci, z których każda ma w sobie rys szlachetności i dobroci (ostatnie takie trio mogliśmy oglądać w „Big Lebowskim”). Firmowy okrutny humor braci doskonale opisuje świat przedstawiony i ustępuje z czasem gorzkiej melancholii, która towarzyszy refleksji o przemijaniu. Bo o nim właśnie – i to całkiem serio – mówi „Prawdziwe męstwo” (zwróćcie uwagę na kapitalne wykorzystanie przeciwujęć jako wizualizacji straty). Aktorstwo pyszne (Damon!), sekwencja galopu Roostera i rannej Mattie piękna (wizualny wiersz romantyczny, jedno z największych osiągnięć Coenów), stężenie oszustw na centymetr taśmy wyjątkowo małe jak na standardy braciszków (dostrzegam jedynie typowy dla nich zabieg z narratorką, która jest jedyną poręczycielką wydarzeń).
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
2. Czarny Łabędź
Znakomicie zrealizowany, sfotografowany i zagrany film. Dramat osuwającej się w szaleństwo baletnicy (świetna rola Natalie Portman) rozgrywa się wśród artystycznych i seksualnych obsesji, zamkniętych w fantastyczne zdjęcia Matthew Libatique’a. Horror psychologiczny spod znaku Polańskiego splata się z leitmotivami sztuki Aronofsky’ego, senne majaki konkurują z naturalizmem. Widok umęczonego ciała baletnicy sprawia ból, razem z nią drżymy, czy mięśnie i kości wytrzymają kolejny wysiłek. Końcowy efekt filmowy – olśniewający.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
3. Do szpiku kości
„Do szpiku kości” znakomicie sprawdza się na trzech płaszczyznach. W interesie dystrybutora niech będzie to, by reklamować film przede wszystkim jako mroczną opowieść kryminalną – którą jak najbardziej jest. Trudne śledztwo, jakie prowadzi młoda Ree, szukająca swego ojca, który zniknął, zastawiwszy wcześniej swój dom pod więzienną kaucję, wciąga widza w intrygę, każe kibicować bohaterce, analizować tropy i czekać na wyjaśnienie zagadki. Wyjaśnienie, dodajmy, nic nie zdradzając, jest w pełni satysfakcjonujące. Ale „Winter’s Bone” jest także opowieścią o dojrzewaniu, o odnajdowaniu swego miejsca w paskudnym świecie, o trosce o najbliższych – znakomicie zresztą oddanych w kilku krótkich, świetnych, wiele mówiących scenach (odpytywanie młodszego rodzeństwa w drodze do szkoły, nauka różnych praktycznych umiejętności, m.in. strzelania, smutna zabawa najmłodszych na zniszczonej trampolinie, zestawienie z sytuacją najbliższej przyjaciółki). Najważniejszy jednak będzie wątek społeczny, wiarygodne pokazanie pewnej społeczności, jakże odległej od American Dream, jakże, niestety, prawdziwej i wiarygodnej. To przejmująca wizja USA, jakich nie znamy. Dorzućmy do tego świetne aktorstwo Jennifer Lawrence (która jest nieco zbyt ładna do swej roli i to właściwie jedyny mój zarzut do tego filmu) i genialnego, przejmującego, mrocznego Johna Hawkesa, dla którego nawet jednej, jedynej sceny – konfrontacji drogowej z policją – warto ten film zobaczyć. Kawał znakomitego kina, nie wolno przegapić.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
4. Jak zostać królem
Propozycja Toma Hoopera to taki antypigmalion. Bertie należy do klasy panującej, jest wykształconym, oczytanym, świadomym swoich ograniczeń mężczyzną. Nie trzeba go szlifować, wręcz odwrotnie, trzeba go trochę przytępić wobec bezlitosnego, zimnego protokołu wystąpień, sprawić, by stał się bardziej ludzki. Leonard zrobi wszystko, by odkryć źródło kompleksów swojego pacjenta, pomoże mu również pozbyć się przekonania o życiowej przegranej. Trudna relacja, jaka buduje się między dwoma mężczyznami, to najciekawszy aspekt filmu. Tajemniczy terapeuta nie pozostaje w cieniu króla, ma swoje zasady, swoje priorytety, także własne kompleksy. Jest Australijczykiem, jego największym marzeniem pozostaje nieudana kariera aktorska. W pracy z Księciem Jorku odbija się to zawodowe niespełnienie, czuć, że to terapia dwustronna.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
5. Wkraczając w pustkę
Swobodnie nawiązujący do „Tybetańskiej Księgi Umarłych”, najnowszy film Gaspara Noégo to psychodeliczna, jednocześnie fascynująca i odpychająca podróż w zaświaty, w którą udajemy się dzieląc punkt widzenia z głównym bohaterem, zabitym w Tokio dealerem – Oscarem. Jego dusza, nie mogąc zaznać spokoju, śledzi losy swoich bliskich – siostry i przyjaciół, latając nad budynkami, przenikając przez ściany, wnikając w umysły żywych, podążając za błyszczącymi światłami neonowego miasta. Jego wędrówka uzupełniana jest przez liczne retrospekcje i fantazje, dzięki którym dowiadujemy się więcej o życiu Oscara, o tym jak zginęli jego rodzice, jak wplątał się w narkotyki, jak sprowadził siostrę do Tokio. Zarysowana zostaje także niejednoznaczna więź pomiędzy rodzeństwem. Gaspar Noé zadbał wraz z ekipą o atrakcyjną i niezwykłą formę wizualną. Ukazanie wszystkiego z perspektywy głównego bohatera wprowadza w stan jego zagubionego, oszołomionego umysłu i od razu wchłania w wykreowany świat. Wirtuozerskie jazdy kamery, pomysłowe połączenia montażowe, pulsująca warstwa dźwiękowa oraz efektowna inscenizacja hipnotyzują i do znudzenia prowadzą przez zdegenerowane życie podziemnego światka. Reżyser nie oszczędza się także w pokazywaniu scen mogących uchodzić za kontrowersyjne. Jednak takie nagromadzenie bodźców przy długim czasie projekcji raczej irytuje, niż szokuje. Dialogi także nie są muzyką dla ucha, najczęściej balansują na granicy prostactwa i bełkotu. Sama struktura poruszania się po zaświatach również jest dość przewidywalna, gdyż wcześniej wszystko wyjaśnia przyjaciel Oscara, streszczając „Księgę Umarłych”. Mimo frustrujących wad i niepotrzebnego rozciągnięcia „Wkraczając w pustkę” to film, który trzeba obejrzeć, choćby dla samej warstwy wizualnej, którą trudno do czegokolwiek porównać.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
6. The Fighter
Ciekawe – z klasycznej filmowej historii bokserskiej (w wersji od zera do bohatera) walki na ringu najmniej zapadają w pamięć. I to chyba najlepszy dowód klasy Russella, który w zgrany temat potrafił wrzucić dużo świeżości. Niektóre sceny – seans filmowy w więzieniu, kobieca bitwa na ganku, wyskakujący z okna Bale, przeklinająca Amy Adams – po prostu uwodzą. A jak się jeszcze doda, że na potrzeby „The Fightera” twórcy nakręcili fragmenty swojej, fabularnej wersji istniejącego filmu dokumentalnego, tylko po to, by mógł pokazać się w nim Bale, to już w ogóle szacun rośnie niebywale. A poza tym daje się to oglądać jako klasyczną opowieść bokserską, a Bale udowadnia, że brak formy w „Terminatorze 4” i „Wrogach publicznych” to tylko chwilowy jej spadek i naprawdę gra tu rolę życia.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
7. Kolejny rok
„Kolejny rok” przypomina serial – poznajemy prywatne życie bohaterów, które pozbawione jest niecodziennych wydarzeń. Zwyczajność burzy wszelki dystans – po wyjściu z kina trudno uwierzyć, że za tydzień nie będzie kolejnego odcinka (film ma epizodyczną konstrukcję – oglądamy go w czterech sekwencjach – każda z inną porą roku w tle). Ta sama zwyczajność przypomina też, czym są „prawdziwe” problemy, które na ekranie smakowicie wygrywa tercet Broadbent – Manville – Sheen. Kto nie do końca dał się przekonać Poppy z „Happy-go-lucky”, tego powinna porwać jej, rozczarowana życiem, wersja 25 lat później.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
8. Pogorzelisko
Niespodziewanie „Pogorzelisko” staje się przypowieścią zbudowaną z kontrastów. Kanadyjskie miasto, w którym żyje rodzeństwo – brudno, szaro, domy przy autostradach, śmieci, rdza. Ale to jest ta codzienność, bezpieczna, znajoma stabilizacja. Gdy Jeanne i Simon trafią do rodzinnego kraju matki, złamanego konfliktem zbrojnym, zobaczą inny świat. Niepewnie będą stawiać kroki, bojaźliwie, z pokorą wobec nieznanego, onieśmieleni jego skrajnościami. Choć to rzeczywistość zbrukana wojną, krwią przeszłych pokoleń wymiecionych w bezsensowych walkach, wszystko jest tu skąpane w słońcu, zieleni, wspaniałych krajobrazach. Tak jakby piękno tego miejsca chciało uśpić czujność naszą, czujność bohaterów – wiemy, że pod powierzchnią czai się ból, rozpacz, śmierć. Ale w tej opozycji tkwi siła filmu. Denis Villeneuve starał się dowieść: z gniewu i nienawiści, może narodzić się coś czystego, właściwego. Pozostajemy bezradni wobec ogromu zła, jakie się wydarzyło, jednocześnie wiedząc, jak wiele dobra zrodziło się z tego dramatu.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
9. 127 godzin
„Człowiek przyciśnięty przez kamień ucina sobie rękę tępym scyzorykiem” – to brzmi jak tytuł z SuperExpressu, a gdy wiemy, że dzieło zasadniczo opowiada o tym, jak przez godzinę bohater próbuję wydostać rękę spod skały, aż trudno oczekiwać czegoś zajmującego. Tymczasem Boyle’owi udała się niesamowita sztuka – dzięki świetnym pomysłom narracyjnym (talk show!), montażowi, muzyce i znakomitemu Jamesowi Franco film wciąga od pierwszej do ostatniej minuty. Nie zgodzę się również z zarzutem, że trudno się przejmować bohaterem, bo nic o nim nie wiemy. Wręcz przeciwnie – pierwsze pół godziny charakteryzuje go absolutnie genialnie, ja miałem odczucie, że dowiedziałem się o nim wszystkiego, co trzeba. Do tego dochodzi pointa – gdy myślimy, że będzie to pean nad ludzką determinacją, otrzymujemy przesłanie, że nie można być samotną wyspą, że to inni ludzie nadają życiu sens.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
10. Sala samobójców
„Sala samobójców” ma moc. Już za samą ambicję rozpisania filmu na kilka poziomów i sensownego poprowadzenia widza przez tę gęstwinę – szczere brawa. Komasa niby opisuje nasze tu i teraz, ale dobrał sobie taki ułamek rzeczywistości, że ogląda się to trochę jak przestrogę na przyszłość zwieńczoną niezadanym wprost pytaniem: Dokąd ten świat zmierza? Chyba w najważniejszym planie to historia o skrzywieniach rodziców odbijających się w dzieciach. Rzekomo odpychający Dominik ma przecież pełne usprawiedliwienie dla swojej agresji, arogancji, egoizmu i braku empatii dla drugiego człowieka – wystarczy spojrzeć na Beatę i Andrzeja. On tym zachowaniem, życiem pod dyktando, nasiąkał wiele lat. Osuwając się w szaleństwo i izolację tak naprawdę pokazuje, że absurdalny jest świat dookoła z jego różnymi współczesnymi fanaberiami. Natomiast, między słowami, Komasa uzmysławia pewną niefajną prawdę. Że zarówno wejście w wyścig szczurów i wyjście z niego na rzecz totalnej wolności skazują na samotność.
10. Made in Poland (ex-equo)
„Made in Poland” ogląda się jak niedorosły punkowy manifest: pełen sloganów i odruchowego buntu, destrukcji społecznych norm, niedbałości o konsekwencje. Film Przemysława Wojcieszka to ekstremum nie tylko pod względem fabuły (bohaterem jest nastoletni ministrant, który pewnego dnia tatuuje sobie na czole napis „fuck off!” i z tożsamą ideologią rusza w miasto), ale także formy: stylizowane na przeterminowaną już nieco wideo-poetykę plansze rozdziałów, surowe czarno-białe zdjęcia, w końcu piłujące riffy punkowego przesteru. Wojcieszek nie opowiada w ten sposób o Polsce, on daje nam nią prosto… w ryj.
koniec
1 kwietnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Do sedna: Darren Aronofsky. Czarny łabędź
— Marcin Knyszyński

10 najlepszych westernów XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja

50 najlepszych westernów wszech czasów
— Esensja

Porażki i sukcesy A.D. 2011
— Piotr Dobry, Łukasz Gręda, Mateusz Kowalski, Karol Kućmierz, Joanna Pienio, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Jeden z najbardziej dobrodusznych filmów Coenów, czyli „Prawdziwe męstwo”
— Karol Kućmierz, Konrad Wągrowski

Styl i wykonanie, czyli „Czarny łabędź”
— Piotr Dobry, Jakub Gałka, Karol Kućmierz, Klara Łabacz, Joanna Pienio, Konrad Wągrowski, Zuzanna Witulska

Ładny, przyjemny, poprawiający humor i samopoczucie, czyli „Jak zostać królem”
— Piotr Dobry, Jakub Gałka, Michał Kubalski, Joanna Pienio, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Rok na opak. Polska
— Łukasz Gręda

„Szpieg” filmem roku 2011 według Stopklatki i „Esensji”!
— Esensja

Tegoż twórcy

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Siła pustyni dla początkujących
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ksiądz znikąd
— Sebastian Chosiński

Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Do sedna: Darren Aronofsky „mother!”
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Noe: Wybrany przez Boga
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Zapaśnik.
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Źródło
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Requiem dla snu
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Darren Aronofsky. Pi
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.