Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wojnę miał we krwi. Wspomnienie o Piotrze Todorowskim

Esensja.pl
Esensja.pl
Kilka dni po śmierci Aleksieja Bałabanowa nadeszła z Rosji kolejna smutna wiadomość – zmarł legendarny reżyser Piotr Todorowski. Należał do grona najwybitniejszych twórców radzieckich, którzy większość swego życia poświęcili opowiadaniu historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ale też trudno się dziwić, skoro sam był jej uczestnikiem. Zabrakło zaledwie trzech miesięcy, aby mógł świętować osiemdziesiąte ósme urodziny.

Sebastian Chosiński

Wojnę miał we krwi. Wspomnienie o Piotrze Todorowskim

Kilka dni po śmierci Aleksieja Bałabanowa nadeszła z Rosji kolejna smutna wiadomość – zmarł legendarny reżyser Piotr Todorowski. Należał do grona najwybitniejszych twórców radzieckich, którzy większość swego życia poświęcili opowiadaniu historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ale też trudno się dziwić, skoro sam był jej uczestnikiem. Zabrakło zaledwie trzech miesięcy, aby mógł świętować osiemdziesiąte ósme urodziny.
Piotr Jefimowicz Todorowski należał do tego samego pokolenia reżyserów radzieckich, co Grigorij Czuchraj („Ballada o żołnierzu”), Jurij Ozierow („Stalingrad”), Stanisław Rostocki („Tak tu cicho o zmierzchu”), Władimir Basow i Wasilij Ordynski. Wszystkich z wymienionych łączył przynajmniej jeden wspólny mianownik – ważnym tematem ich twórczości była Wielka Wojna Ojczyźniana, poświęcili jej niejeden film. Todorowski przyszedł na świat w rodzinie żydowskiej w sierpniu 1925 roku w Bobryńcu na Ukrainie; tam też przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej ukończył dziewięć klas szkoły. Po ataku hitlerowców rodzina uciekła na wschód kraju – do Stalingradu, a kiedy i tam dotarli naziści – na północ, w okolice Saratowa. Latem 1943 roku niespełna jeszcze osiemnastoletni Piotr Jefimowicz został przyjęty do saratowskiej szkoły piechoty, a potem poszedł na front. Z Armią Czerwoną dotarł aż do Łaby. Po zakończeniu wojny nie opuścił wojska – przez trzy kolejne lata służył, jako oficer, w garnizonie pod nadwołżańską Kostromą. Dopiero w 1949 roku dane mu było zrzucić mundur, zdać egzamin dojrzałości i podjąć decyzję dotyczącą dalszej drogi życiowej. Wybrał… kino.
Został przyjęty na wydział operatorski stołecznego Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), gdzie jego opiekunem i nauczycielem był sam Boris Wołczek („Lenin w Październiku”, „Marzenie”), a więc specjalista najwyższej klasy. Po zdobyciu dyplomu w 1954 roku Todorowskiego wysłano do Mołdawii, gdzie – jako operatorowi wytwórni „Mołdowa-Film” – dane mu było wziąć udział w pracach nad pierwszym filmem fabularnym nakręconym w tym kraju – komedią muzyczną „Mołdawskie melodie” w reżyserii Aleksieja Zołotnickiego starszego. Widząc w młodym artyście spory potencjał, wkrótce przygarnęła go pod swoje skrzydła wytwórnia w Odessie. Tam zaś było mu dane współpracować między innymi z Marlenem Chucyjewem („Wiosna na ulicy Zarzecznej”, 1956; „Bądź moim synem”, 1958), Wiktorem Żylinem („Moja córka”, 1956) oraz Jewgienijem Taszkowem („Miasto bez wody”, 1959). Tam też pozwolono mu zadebiutować w nowej roli – reżysera. Dramat psychologiczno-obyczajowy „Nigdy nie wrócę” powstał w 1962 roku, a Todorowski – również stojący za kamerą w roli operatora – nakręcił go do spółki z zapomnianym już dzisiaj Władimirem Diaczenko.
Pierwszym w pełni samodzielnym dziełem Piotra Jefimowicza był melodramat wojenny „Wierność” (1965), który powstał na podstawie scenariusza autorstwa Bułata Okudżawy. Film przypadł do gustu widzom nie tylko w Związku Radzieckim, ale także poza jego granicami, o czym świadczy najdobitniej nagroda na festiwalu w Wenecji (w kategorii debiutów reżyserskich). Pięć lat później Todorowski podpisał swoim nazwiskiem kolejną opowieść o miłości, tym razem jednak rozgrywającą się w czasach sobie współczesnych – „Miejski romans”. A potem znów trzeba było czekać pięć lat na następny film – ekranizację sztuki dziewiętnastowiecznego klasyka dramatu rosyjskiego Aleksandra Nikołajewicza Ostrowskiego „Ostatnia ofiara”. Jak w poprzednich przypadkach, to również była bardzo przejmująca i dramatyczna opowieść o nieszczęśliwym uczuciu; jej siłę rażenia wzmacniało znakomite aktorstwo takich mistrzów sceny, jak Oleg Striżenow, Michaił Głuzski i Leonid Kurawliow. Do tematyki wojennej reżyser powrócił w nakręconym w 1978 roku obrazie „W świąteczny dzień”. Bo choć jego akcja właściwa rozgrywa się w końcu lat 70. ubiegłego wieku, to jednak w retrospekcjach główny bohater cofa się do lat 40., kiedy to walczył z nazistami w Donbasie. Wielka Wojna Ojczyźniana była także punktem wyjścia do zawiązania scenariusza „Romansu polowego” (1983), który doczekał się nawet nominacji do Oscara (oczywiście w kategorii filmów obcojęzycznych). I trudno się temu dziwić, ponieważ opowieść o miłości samotnej matki, wychowującej dziecko poległego na froncie kombriga, i zwykłego żołnierza, który postanawia zaopiekować się kobietą – wciąż poraża siłą wiary w człowieka.
„Romans polowy” był ostatnim dziełem Todorowskiego nakręconym dla wytwórni w Odessie; w połowie lat 80. XX wieku reżyser na stałe związał się bowiem z „Mosfilmem”. Dla niego na początek nakręcił średnio udaną tragikomedię „Na głównej ulicy z orkiestrą” (1985). Później było już jednak znacznie lepiej. Zrealizowana częściowo za pieniądze szwedzkie, oparta na książce Władimira Kunina obyczajowa „Dewizówka” (1989) okazała się być jednym z najgłośniejszych filmów radzieckich epoki pierestrojki. Wywołała też masę kontrowersji. I nie dziwota, skoro Piotr Jefimowicz podjął w niej temat prostytuowania się kobiet, do czego zmusza je między innymi ciężka sytuacja materialna. Wielkim sukcesem okazał się też komediodramat miłosny z życia zawodowych żołnierzy „Encore, jeszcze raz!” (1992). Zgarnął on kilkadziesiąt nagród w Rosji i jednocześnie – wraz z wcześniejszą „Dewizówką” – zapoczątkował wielką karierę aktorską Jeleny Jakowlewej. W latach 90. Todorowski nakręcił jeszcze tylko dwa obrazy: wzruszającą komedię „Co za świetna zabawa” (1995) oraz liryczny melodramat „Trójkąt w stylu retro” (1998), który był hołdem dla klasycznego filmu Abrama Rooma z epoki Nowej Ekonomicznej Polityki „Trzecia Mieszczańska, czyli Trójkąt miłosny” (1927). Oba dzieła wielkiej kariery nie zrobiły. Podobnie zresztą jak wojenne, wpisane w wydarzenia bitwy stalingradzkiej, „W gwiazdozbiorze Byka” (2003). Ostatnim obrazem Piotra Jefimowicza okazała się – również wojenna – „Riorita” sprzed pięciu lat. Pracując nad nią, reżyser miał już ponad osiemdziesiąt lat!
Warto dodać jeszcze, że poza pracą operatorską i reżyserską, Todorowski zaliczył parę epizodów aktorskich, był także scenarzystą bądź współscenarzystą wielu swoich filmów; często również w ich ścieżkach dźwiękowych wykorzystywał skomponowaną przez siebie muzykę. Bywało, że współpracował na scenie, akompaniując mu jako gitarzysta, z Władimirem Wysockim. Pierwszą żoną Piotra Jefimowicza była aktorka Nadieżda Czeriedniczenko, która urodziła mu córkę; w 1962 roku ożenił się natomiast po raz drugi – Maria Grigorjewa powiła mu syna Walerija, dzisiaj – jak ojciec – znanego reżysera filmowego (vide „Bikiniarze”). 29 kwietnia 2013 roku Todorowski przeszedł zawał serca, po którym już nie wrócił do zdrowia; zmarł w Moskwie 24 maja.
koniec
26 maja 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.