Wojnę miał we krwi. Wspomnienie o Piotrze TodorowskimKilka dni po śmierci Aleksieja Bałabanowa nadeszła z Rosji kolejna smutna wiadomość – zmarł legendarny reżyser Piotr Todorowski. Należał do grona najwybitniejszych twórców radzieckich, którzy większość swego życia poświęcili opowiadaniu historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ale też trudno się dziwić, skoro sam był jej uczestnikiem. Zabrakło zaledwie trzech miesięcy, aby mógł świętować osiemdziesiąte ósme urodziny.
Sebastian ChosińskiWojnę miał we krwi. Wspomnienie o Piotrze TodorowskimKilka dni po śmierci Aleksieja Bałabanowa nadeszła z Rosji kolejna smutna wiadomość – zmarł legendarny reżyser Piotr Todorowski. Należał do grona najwybitniejszych twórców radzieckich, którzy większość swego życia poświęcili opowiadaniu historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ale też trudno się dziwić, skoro sam był jej uczestnikiem. Zabrakło zaledwie trzech miesięcy, aby mógł świętować osiemdziesiąte ósme urodziny. Piotr Jefimowicz Todorowski należał do tego samego pokolenia reżyserów radzieckich, co Grigorij Czuchraj („Ballada o żołnierzu”), Jurij Ozierow („Stalingrad”), Stanisław Rostocki („Tak tu cicho o zmierzchu”), Władimir Basow i Wasilij Ordynski. Wszystkich z wymienionych łączył przynajmniej jeden wspólny mianownik – ważnym tematem ich twórczości była Wielka Wojna Ojczyźniana, poświęcili jej niejeden film. Todorowski przyszedł na świat w rodzinie żydowskiej w sierpniu 1925 roku w Bobryńcu na Ukrainie; tam też przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej ukończył dziewięć klas szkoły. Po ataku hitlerowców rodzina uciekła na wschód kraju – do Stalingradu, a kiedy i tam dotarli naziści – na północ, w okolice Saratowa. Latem 1943 roku niespełna jeszcze osiemnastoletni Piotr Jefimowicz został przyjęty do saratowskiej szkoły piechoty, a potem poszedł na front. Z Armią Czerwoną dotarł aż do Łaby. Po zakończeniu wojny nie opuścił wojska – przez trzy kolejne lata służył, jako oficer, w garnizonie pod nadwołżańską Kostromą. Dopiero w 1949 roku dane mu było zrzucić mundur, zdać egzamin dojrzałości i podjąć decyzję dotyczącą dalszej drogi życiowej. Wybrał… kino. Został przyjęty na wydział operatorski stołecznego Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), gdzie jego opiekunem i nauczycielem był sam Boris Wołczek („Lenin w Październiku”, „Marzenie”), a więc specjalista najwyższej klasy. Po zdobyciu dyplomu w 1954 roku Todorowskiego wysłano do Mołdawii, gdzie – jako operatorowi wytwórni „Mołdowa-Film” – dane mu było wziąć udział w pracach nad pierwszym filmem fabularnym nakręconym w tym kraju – komedią muzyczną „Mołdawskie melodie” w reżyserii Aleksieja Zołotnickiego starszego. Widząc w młodym artyście spory potencjał, wkrótce przygarnęła go pod swoje skrzydła wytwórnia w Odessie. Tam zaś było mu dane współpracować między innymi z Marlenem Chucyjewem („Wiosna na ulicy Zarzecznej”, 1956; „Bądź moim synem”, 1958), Wiktorem Żylinem („Moja córka”, 1956) oraz Jewgienijem Taszkowem („Miasto bez wody”, 1959). Tam też pozwolono mu zadebiutować w nowej roli – reżysera. Dramat psychologiczno-obyczajowy „Nigdy nie wrócę” powstał w 1962 roku, a Todorowski – również stojący za kamerą w roli operatora – nakręcił go do spółki z zapomnianym już dzisiaj Władimirem Diaczenko. Pierwszym w pełni samodzielnym dziełem Piotra Jefimowicza był melodramat wojenny „Wierność” (1965), który powstał na podstawie scenariusza autorstwa Bułata Okudżawy. Film przypadł do gustu widzom nie tylko w Związku Radzieckim, ale także poza jego granicami, o czym świadczy najdobitniej nagroda na festiwalu w Wenecji (w kategorii debiutów reżyserskich). Pięć lat później Todorowski podpisał swoim nazwiskiem kolejną opowieść o miłości, tym razem jednak rozgrywającą się w czasach sobie współczesnych – „Miejski romans”. A potem znów trzeba było czekać pięć lat na następny film – ekranizację sztuki dziewiętnastowiecznego klasyka dramatu rosyjskiego Aleksandra Nikołajewicza Ostrowskiego „Ostatnia ofiara”. Jak w poprzednich przypadkach, to również była bardzo przejmująca i dramatyczna opowieść o nieszczęśliwym uczuciu; jej siłę rażenia wzmacniało znakomite aktorstwo takich mistrzów sceny, jak Oleg Striżenow, Michaił Głuzski i Leonid Kurawliow. Do tematyki wojennej reżyser powrócił w nakręconym w 1978 roku obrazie „W świąteczny dzień”. Bo choć jego akcja właściwa rozgrywa się w końcu lat 70. ubiegłego wieku, to jednak w retrospekcjach główny bohater cofa się do lat 40., kiedy to walczył z nazistami w Donbasie. Wielka Wojna Ojczyźniana była także punktem wyjścia do zawiązania scenariusza „Romansu polowego” (1983), który doczekał się nawet nominacji do Oscara (oczywiście w kategorii filmów obcojęzycznych). I trudno się temu dziwić, ponieważ opowieść o miłości samotnej matki, wychowującej dziecko poległego na froncie kombriga, i zwykłego żołnierza, który postanawia zaopiekować się kobietą – wciąż poraża siłą wiary w człowieka. „Romans polowy” był ostatnim dziełem Todorowskiego nakręconym dla wytwórni w Odessie; w połowie lat 80. XX wieku reżyser na stałe związał się bowiem z „Mosfilmem”. Dla niego na początek nakręcił średnio udaną tragikomedię „Na głównej ulicy z orkiestrą” (1985). Później było już jednak znacznie lepiej. Zrealizowana częściowo za pieniądze szwedzkie, oparta na książce Władimira Kunina obyczajowa „Dewizówka” (1989) okazała się być jednym z najgłośniejszych filmów radzieckich epoki pierestrojki. Wywołała też masę kontrowersji. I nie dziwota, skoro Piotr Jefimowicz podjął w niej temat prostytuowania się kobiet, do czego zmusza je między innymi ciężka sytuacja materialna. Wielkim sukcesem okazał się też komediodramat miłosny z życia zawodowych żołnierzy „Encore, jeszcze raz!” (1992). Zgarnął on kilkadziesiąt nagród w Rosji i jednocześnie – wraz z wcześniejszą „Dewizówką” – zapoczątkował wielką karierę aktorską Jeleny Jakowlewej. W latach 90. Todorowski nakręcił jeszcze tylko dwa obrazy: wzruszającą komedię „Co za świetna zabawa” (1995) oraz liryczny melodramat „Trójkąt w stylu retro” (1998), który był hołdem dla klasycznego filmu Abrama Rooma z epoki Nowej Ekonomicznej Polityki „Trzecia Mieszczańska, czyli Trójkąt miłosny” (1927). Oba dzieła wielkiej kariery nie zrobiły. Podobnie zresztą jak wojenne, wpisane w wydarzenia bitwy stalingradzkiej, „W gwiazdozbiorze Byka” (2003). Ostatnim obrazem Piotra Jefimowicza okazała się – również wojenna – „Riorita” sprzed pięciu lat. Pracując nad nią, reżyser miał już ponad osiemdziesiąt lat! Warto dodać jeszcze, że poza pracą operatorską i reżyserską, Todorowski zaliczył parę epizodów aktorskich, był także scenarzystą bądź współscenarzystą wielu swoich filmów; często również w ich ścieżkach dźwiękowych wykorzystywał skomponowaną przez siebie muzykę. Bywało, że współpracował na scenie, akompaniując mu jako gitarzysta, z Władimirem Wysockim. Pierwszą żoną Piotra Jefimowicza była aktorka Nadieżda Czeriedniczenko, która urodziła mu córkę; w 1962 roku ożenił się natomiast po raz drugi – Maria Grigorjewa powiła mu syna Walerija, dzisiaj – jak ojciec – znanego reżysera filmowego (vide „Bikiniarze”). 29 kwietnia 2013 roku Todorowski przeszedł zawał serca, po którym już nie wrócił do zdrowia; zmarł w Moskwie 24 maja. 26 maja 2013 |
Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.
więcej »Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński
Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński
Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński
Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński
„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński
Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński
W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński
Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński
Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński
Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński