Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Frank Miller
‹Rodzinne wartości›

Rodzinne wartości
EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRodzinne wartości
Tytuł oryginalnyFamily values
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2004
RysunkiFrank Miller
PrzekładTomasz Kreczmar
Wydawca Egmont
CyklMiasto Grzechu
Gatunekkryminał, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Za szybko, za mocno

Esensja.pl
Esensja.pl
„Rodzinne wartości” w porównaniu z poprzednimi tomami serii „Sin City” wypadają trochę blado. Przede wszystkim dlatego, iż napisane z rozmachem „Krwawa jatka” i „Ten żółty drań” bliskie były ideału. Na ich tle „Rodzinne wartości” przypominają krótką nowelkę, w której głównym bohaterom nie dane było rozwinąć skrzydeł.

Sebastian Chosiński

Za szybko, za mocno

„Rodzinne wartości” w porównaniu z poprzednimi tomami serii „Sin City” wypadają trochę blado. Przede wszystkim dlatego, iż napisane z rozmachem „Krwawa jatka” i „Ten żółty drań” bliskie były ideału. Na ich tle „Rodzinne wartości” przypominają krótką nowelkę, w której głównym bohaterom nie dane było rozwinąć skrzydeł.

Frank Miller
‹Rodzinne wartości›

Rodzinne wartości
EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRodzinne wartości
Tytuł oryginalnyFamily values
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2004
RysunkiFrank Miller
PrzekładTomasz Kreczmar
Wydawca Egmont
CyklMiasto Grzechu
Gatunekkryminał, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Na kartach „Rodzinnych wartości” powracają dwaj bohaterowie znani już z wcześniejszych tomów opowieści Millera: zawodowy morderca Dwight McCarthy oraz towarzysząca mu – nieodłączna jak cień, ciągle milcząca, ale nie mniej groźna od samego Dwighta – Miho. Ta dwójka pojawia się pewnego dnia w odległym od centrum miasta przydrożnym barze, w którym dzień wcześniej doszło do strzelaniny, w efekcie której zginął znany polityk, przed laty zresztą powiązany z przestępczym podziemiem. Dwight stara się dowiedzieć, dlaczego doszło do masakry oraz kto jest za nią odpowiedzialny. I choć od razu można się domyśleć, że kieruje nim pragnienie zemsty, to jednak jego przyczyny – które łopatologicznie zostaną nam wyjawione w zakończeniu historii – mogą nas odrobinę zaskoczyć.
Całą fabułę komiksu można by zawrzeć zaledwie w trzech-czterech zdaniach i to najlepiej świadczy o jej słabości. W porównaniu z poprzednimi albumami, napisanymi z rozmachem, głęboko wnikającymi w psychikę i życie wewnętrzne bohaterów, „Rodzinne wartości” rozczarowują. Można nawet odnieść wrażenie, że Miller prześlizgnął się jedynie po zadanym temacie. O ile w poprzednich tomach potrafił kilkoma zdaniami, kilkoma kadrami oddać głębię psychologiczną postaci (nawet tych drugoplanowych), tym razem wszyscy bohaterowie są zaskakująco jednowymiarowi. Retrospekcje przypominają streszczenia artykułów z pierwszych stron brukowych gazet – przekazują niezbędne czytelnikowi informacje, ale nie przekazują uczuć ani emocji. Dlatego też trudno współczuć zarówno zamordowanemu politykowi – ofierze mafijnych porachunków – jak i informatorce Dwighta, alkoholiczce i prostytutce, topiącej swoje niespełnione marzenia w stawianych jej przez klientów kieliszkach wódki. A przecież obie te postaci można by odpowiednio „ograć” – z korzyścią dla autora i czytelników.
„Rodzinne wartości” mogłyby być nawet całkiem interesującym komiksem. Problem polega jednak na tym, że scenarzysta nie zadbał tym razem o szczegóły – poginęły gdzieś didaskalia, obyczajowe tło towarzyszące innym opowieściom z Miasta Grzechu, jak domek z kart runęła cała scenografia. Pozostał jedynie Dwight, który stara się jak najszybciej dotrzeć do prawdy o masakrze i ukarać winnych. Czyni to jednak stanowczo zbyt szybko, by czytelnik mógł rozkoszować się opowieścią. Nie mija godzina, a wszystko zostaje wyłożone prosto na ławę. Sytuacji nie ratuje nawet wszechobecny – tak jak w całej serii – klimat czarnego kryminału rodem z lat trzydziestych i czterdziestych. Ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, w „Sin City” jest to normą. Graficznie Miller również nie zaskakuje – utrzymuje stały, wysoki poziom, tyle że niespodzianek tym razem brak. Podsumowując: przeczytać warto, choć jest to zapewne pierwszy album z całej serii, do którego czytelnik wracać nie będzie.
koniec
17 stycznia 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ten cwany rysownik!
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Krótko i porządnie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Łabędzi śpiew
— Marcin Knyszyński

Po rewolucji
— Marcin Knyszyński

Jedenaście strzałów
— Marcin Knyszyński

Lekko w dół
— Marcin Knyszyński

Cokolwiek ci zrobi, nie krzycz
— Marcin Knyszyński

Hardboiled Berserker
— Marcin Knyszyński

Istota absolutnie zła
— Marcin Knyszyński

Zmierzch rewolucji
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.