Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Druga bije pierwszą

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »

Michał Chaciński, Paweł Pluta, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski

Druga bije pierwszą

ER: Będziemy jeszcze szczegółowo znęcać się nad wyzwaniami, które przerosły twórców, ale skoro zanurzyliśmy się już w problemie rozmów, to trzeba oddać Wachowskim & Co, że nie znają swoich możliwości. W filmie dużo jest dobrych, dowcipnych dialogów i wypowiedzi i wszystkie one mają dwie wspólne cechy – są krótkie i nie służą do przekazywania głębokich treści. Jeden z tego wniosek – panowie, pozostańcie przy jednolinijkowych dowcipach i rytmicznej fabule, bo w tym udaje Wam się wiele zmieścić, ale na Boga, ręce precz od długich przemów! Czy zdarzył się ktoś, komu te przydługie gadki zesłały na kręgosłup dreszcze Iluminacji?
MCh: Wyjdę oczywiście na apologetę Wachowskich, ale w swojej naiwności wyjaśniłem sobie również drętwe gadki rewolucjonistów. Mianowicie jeśli okaże się, że Zion jest tylko kolejnym fikcyjnym światem matriksa, wyjdzie na to, że rewolucjoniści są jego agentami – świadomymi albo nie. A skoro tak, wyjaśni się, dlaczego gadają takie demagogiczne pierdoły w tak nieprzekonujący sposób. Zwracam w końcu uwagę, że jak przychodzi co do czego – konwersacja z Architektem na przykład – tekst dialogu robi się nagle fantastycznie finezyjny, frazy nabierają smaczków i okazuje się, że „jak chłopcy chcą, to potrafią”. Chwilowo ciągle w nich wierzę i mam nadzieję, że trzeci film potwierdzi, że mieli w tym podejściu do dialogów master plan.
KW: Mnie to zaskoczyło. I nie wierze, żeby nie miało jakiegoś sensu. Przecież przemówienie Morfeusza w Zionie to straszliwa demagogia w najgorszym stylu, zupełnie sprzeczna z dotychczasowym wizerunkiem tej postaci. Musi być jakieś jej wytłumaczenie. :-)
PP: Z dowcipów zapamiętałem niestety tylko ten o „robieniu tych supermanowych rzeczy” przez Neo. Humor to zresztą dość cmentarny, bo naśmiewający się z ewidentnej słabości filmu – absurdalnych lotów bohatera służących chyba tylko do tego, żeby mógł przykucnąć z rozwianym płaszczem w chwili startu. Reszta humoru, jeżeli już, opiera się raczej na sytuacjach – dwóch mężczyzn i kobieta z kurczowo zaciśniętymi zębami w różnym otoczeniu. Tyle że to, podejrzewam, humor niezamierzony. Zwłaszcza we wzruszającej scenie wyjmowania pocisku, jako żywo sprawiającej wrażenie że Neo próbuje wykorzystać ostatnią okazję i sprawdzić, co porabia biust Trinity.
MCh: Heh, no z tym trudno dyskutować. Nie rozumiem tej sceny uzdrowienia – to miało być kolejne zagęszczenie sygnałów o chrystusoidalnych cechach Neo? Kolejne pomieszanie po tym, jak w drugim filmie pojawiają się pod jego adresem sugestie raczej diabelskie (Zion prezentowany jest jako piekło zalane czerwienią i pełne rozpusty, Neo jest szóstym Wybrańcem)? Za cholerę nie potrafię tego wyjaśnić. Loty bohatera też wydawały mi się pomysłem od czapy. Tyle że dopełniają po prostu wcześniejszych supermanoidalnych sygnałów na jego temat – w pierwszym filmie skakał przez budynki i był szybszy od pocisków w locie. Tutaj jest ptakiem… nie, jest samolotem… znaczy jest Neo. Swoją drogą z rozmów z kilkoma osobami spoza „geek community” stwierdziłem, że te loty Neo najbardziej wszystkich wyalienowały i przekreśliły film. To zresztą jest zabawne – ludzie znoszą różne idiotyzmy fabuły, ale w końcu któryś wywołuje reakcję „nie, no to już naprawdę jest niemożliwe” :)
ER: Neo jest mesjaszem na miarę swoich czasów. Chodzenie po wodzie, mnożenie ryby, to już nikogo nie rajcuje. Musi używać mocy, które są czytelnym sygnałem dla dzisiejszych lokatorów Matriksa – latania i chińskich trzasków.
KW: Dla mnie źródłem humoru był agent Smith. Dużo dystansu do świata ta postać zyskała. :-)
Poza tym jest parę fajnych one-linerów. Da się przeżyć. Co do Neo, to uważam, ze udało się wyjść twórcom filmu obronną ręką z jego supermanowatości. Jak wiadomo, nie ma nic nudniejszego niż wszechmocny główny bohater. A na takiego wyglądał Neo po części pierwszej. Tymczasem tu nie tylko udało się pokazać jego ograniczenia (np. nie może być w więcej niż jednym miejscu na raz i ma problemy ze sformułowaniem zdania dłuższego niż 5 słów ;->), ale i eksmitując go w góry, by nie mógł wziąć udziału w największej scenie akcji tego filmu.
Piękno i piękne
ER: Jeśli chodzi o coś ładnego na źrenicę, to jest to jeden z filmów zasługujących na wyświechtane przymiotniki „zachwycający”, „powalający”, czy „przepiękny”. Wiele z wad „Matrixa: Reaktywacji” gładzonych jest dzięki jego urodzie – nie ma czasu na wybrzydzanie, kiedy oko bieleje przy oglądaniu sceny na autostradzie. Mam wrażenie, że siła tego obrazu bierze się z jego dynamiki, film poraża ruchem i grą światła, a powolne, statyczne ujęcia wzmacniają jedynie, od czasu do czasu, siłę uderzenia. Czy też mylę się, czy nasi filmowi spece zaproponują inny sposób wyjaśnienia ciśnienia, z jakim spływające z ekranu fotony wgniatają widza w fotel?
PP: Scena pościgu na autostradzie wydaje się być może oszałamiająca, jeżeli nie oglądało się „Taxi”. Niestety, w „Matrixie” cała energia poszła na ilość samochodów upchniętych w betonową rynnę i gdyby nie momenty spowolnienia, pełniące rolę podobną do sitcomowego śmiechu zza kadru („uważajcie, to jest ekstra moment, jak będziecie rozmawiać o filmie to pamiętajcie o tym skoku na maskę”), właściwie nic by nie zostało do zapamiętania. Sprawę pogarsza absurdalność postrzelanego jak sito samochodu, w którym jedynym defektem jest przebita opona. O nietkniętych pasażerach tego wraku lepiej nawet nie wspominać.
MCh: Taa, na mnie ten pościg też nie zrobił całościowo większego wrażenia, za wyjątkiem kilku pojedynczych pomysłów (skok na maskę, harmonijka w finale). Znacznie ciekawsze było dla mnie to, że Wachowscy ładnie wykorzystali w pościgu sposób definiowania tych bliźniaków – ich możliwości jednocześnie dawały im przewagę (przenikanie) i przeszkadzały (bo można też wypaść z samochodu w fazie przenikania). Natomiast pojedynek na dachu ciężarówki był już nudnawy, nawet jeśli pamiętać, że walki w „Matriksie” mają to samo założenie, jak w filmach honkgkońskich, do których nawiązują. Czyli że nie liczy się kto kogo, tylko w jaki sposób – poezja ruchu jest ważniejsza od wyniku walki (zwykle z góry wiadomego).
ER: Problemem był tu Grubeusz, który poruszał się z wdziękiem bardzo zmęczonego hipopotama. Jeśli to miała być poezja ruchu, to on się jąka.
KW: Ze scenami akcji miałem problem – następowały po bardzo istotnych dla fabuły rozmowach – z Wyrocznią i Merowingiem. Przez to, do połowy jeszcze tej sceny, myślałem o tekstach wypowiedzianych, nie mogąc jeszcze odłożyć mózgu na fotel obok i rokoszować się wizualnie nawalanką. Dlatego burly brawl wzięło mnie dopiero gdy Neo chwycił za kija. :-) Początkowo zastanawiałem się, dlaczego właściwie Neo znów zatrzymywał kule w walce w zamku. Odpowiedź jest prosta – było to tłem dla zatrzymania maszyn w Zionie, przywołanie skojarzenia. A to, jak szybko udało się określić możliwości i ograniczenia dwóch klonów Roberta Leszczyńskiego to majstersztyk.
ER: Scena na autostradzie oraz walka z agentami Smithami to fragmenty, które komentowano szeroko, reklamując ich nowatorstwo i niezwykłość. Ale „Matrix: Reaktywacja” wypełniony jest urokliwymi klejnocikami filmowej sztuki, w których bracia Wachowscy dobitnie wykazali, że kino akcji nie ma przed nimi tajemnic. Na szczególną uwagę zasługują, moim zdaniem, obie sceny akcji w wykonaniu Carrie-Ann Moss, bijącej i obijanej w jednym i tym samym kompleksie budynków. Czy i Wam rzucił się w oko jakiś smakowity kawałek?
MCh: Mnie w całym Matriksie najbardziej smakuje fantastyczne wykorzystanie filmowych środków wyrazu, że się tak głupawo wyrażę. Konkretnie – to, że Wachowscy nawet z pozoru nieciekawą scenę potrafią pokazać w fantastycznie wciągający sposób. Te ich ujęcia steadicamem, nagle wyłaniające się zza słupów scenografie, czy montaż, który w trakcie większych scen nagle przyciąga uwagę do zupełnego drobiazgu – to jest moim zdaniem sedno tego, dlaczego film ciekawi w sposób, który trudno do końca wyjaśnić. W pierwszym filmie była tego masa – jednym z ulubionych jest dla mnie sznureczek, jakim agent Smith obwiązuje zapięcie teczki Neo/Andersona podczas przesłuchania. W drugim filmie to z kolei takie dziwne, niewyjaśnione ujęcia, jak np. facet odprowadzany od stołu Merowinga w momencie kiedy podchodzi do niego Neo – czy to będzie miało znaczenie? Nie mam pojęcia, ale scenka intryguje. Oto przykład filmowców, którzy mają koncepcję pojedynczej sceny i zachowują pełną kontrolę nad tym co i w jaki sposób pokazują.
KW: Krótkie ujęcie zamku Merowinga i scenografia wewnątrz. Scena początkowa snu Neo. Dużo lepiej niż w pierwszej części zrobione poduszkowce. Kruki wzlatujące przed agentem Smithem (ciekawe, czy to ma jakieś znaczenie). Sam pomysł Klucznika i jego realizacja. Ale przyznam, że żadna ze scen jednak mnie nie wcisnęła w fotel tak jak walka w hallu i na dachu w jedynce.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Styczeń 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Luty 2013 (DVD i BR)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Grudzień 2012 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Połączeni na wieczność
— Ewa Drab

Prędkość to nie wszystko
— Kamil Witek

Zwycięstwo Hollywood
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.