Ci wspaniali mężczyźni w swych latających strojach BatmanaŁukasz KustrzyńskiCi wspaniali mężczyźni w swych latających strojach BatmanaReżyser, który nie potrafi robić tradycyjnych filmów i taki, który potrafi Kolejne cztery kinowe wcielenia Człowieka Nietoperza nakręcone zostały przez dwóch reżyserów – Tima Burtona i Joela Schumachera. Dwaj całkowicie odmienni reżyserzy, którzy stworzyli różne obrazy. By zrozumieć, na czym polega różnica między Batmanem Burtona i Schumachera najpierw warto zapoznać się z sylwetkami obu twórców. Są kluczem do zrozumienia ich twórczości. Jeden z pierwszych autorskich i aktorskich filmów Tima Burtona opowiadał o chłopcu, który, niczym literacki doktor Frankenstein, chce ożywić swojego zmarłego psa. Jako prowokację odebrali to szefowie Disneya, koncernu, w którym Burton pracował. Półgodzinną fabułę uznali za szarganie legendy Lessie (sic!) i nie dopuścili do dystrybucji. Dla zdruzgotanego powszechnym niezrozumieniem Burtona ta porażka w istocie oznaczała wypłynięcie na szerokie wody przyszłej kariery. Ekscentrycznego reżysera niepotrafiącego robić tradycyjnych filmów zatrudniła wytwórnia Warner Bros. Tam nakręcił Wielką przygodę Pee-wee, opowieść o mężczyźnie w średnim wieku, który nie może, i nie chce, dorosnąć. Potem był Sok z żuka, szalona historia o zmarłym małżeństwie długo niezdającym sobie sprawy z własnej śmierci. Burton był w swoim żywiole. Kręcił kino autorskie w wielkiej wytwórni. Marzenie każdego reżysera. Przy czym tylko Burton marzył na tyle silnie i wytrwale, by te majaki przeobrazić w rzeczywistość. Po sukcesie Soku z żuka nakręcił dwie części Batmana. Pomiędzy nimi zaś lirycznego i melancholijnego Edwarda Nożycorękiego z tytułowym bohaterem – człowiekiem sztucznie stworzonym przez szalonego doktora. Edward wewnętrznie jest dobry i czysty, jedynie jego cielesna powłoka budzi niepokój – przedwcześnie zmarły doktor nie zdążył stworzyć dla niego normalnych rąk, zamiast nich Edward ma potężne nożyce. I jak wszyscy wykreowani przez Burtona celuloidowi bohaterowie, nie wyłączając tu Człowieka Nietoperza, nie potrafi odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Wyobcowanie, strach przez codziennością, poczucie głębokiego niezrozumienia, wszystko to łączy postacie z obrazów tego filmowego odmieńca. Najważniejszy jego film powstał jednak już po Batmanach i Edwardzie… Jacek Szczerba pisze: „…Burton wydaje mi się facetem, który pojął, że najlepszą pożywką dla jego niewątpliwej inteligencji nie jest Dostojewski, lecz amerykańska kultura popularna, bo na niej wyrósł, ona ukształtowała jego wyobraźnię. Klucz do osobowości Burtona to, jak mi się zdaje, film Ed Wood, którego bohater, najgorszy reżyser w historii Hollywood, zostaje w pewnym sensie zrównany z geniuszem – Orsonem Wellesem. Ed Wood jest apoteozą złego smaku, za którym stoi miłość do kina. To nic, że Wood nie ma talentu, jest przecież tak samo prawdziwy w tym, co robi, jak autor Obywatela Kane.”5) Może przez swe ścisłe więzi z amerykańską popkulturą Burton, ekscentryk i filmowy odmieniec, zdecydował się nakręcić film o ikonie tejże popkultury – Batmanie. Choć komercyjny rys na tej komiksowej postaci był bardziej niż widoczny, choć zalatywało tu od początku hollywoodzką superprodukcją, Burton ochoczo zabrał się do dzieła. Dodać wypada, że i potem, w drugiej połowie lat 90., nie uciekał od hollywoodzkiego blichtru. Nakręcił wtedy prześmiewczą komedię Marsjanie atakują, wystawny, niemal barokowy horror Jeździec bez głowy, w końcu słabą Planetę małp, która „… była mało udanym remakiem filmu z 1968 roku. Sam Burton zastrzegał się, że nie jest to remake, lecz nowa wersja tamtej opowieści, ale niewiele to pomogło. Czar tamtego filmu wyparował, Burton pogubił się” pisze Barbara Hollender.6) Jak na wieczne dziecko przystało, pogubił się w labiryncie molocha jakim jest amerykański przemysł filmowy. Dopiero początek nowego tysiąclecia sprawił, że Burton niejako wrócił do korzeni. Wrócił w wielkim stylu ekranizacją książki Duża ryba. Kim zaś jest Joel Schumacher? Jest wyrobnikiem kina. Ale wyrobnikiem w dobrym tego słowa znaczeniu. Kiedy Burton rzeźbi filmową materię wedle swojej przesiąkniętej popkulturą, niesamowitej wyobraźni, Schumacher, wzorem fabrycznego rzemieślnika, prowadzi swoje obrazy ściśle wytyczoną trasą, według jasno określonych zasad jak zrobić widowiskowy film, by szefowie wytwórni byli zadowoleni, a publika zbytnio nie wybrzydzała. Krytyków w tym zestawieniu Schumacher pod uwagę nie bierze. Burton z pewnością też nie. Tyle że nad filmami Burtona, a przynajmniej ich większością, krytycy rozpływali się w zachwytach. Nad analogicznym dorobkiem Schumachera przechodzą do porządku dziennego bez większych emocji. Schumacher urodził się i wychował w Nowym Jorku, studiował wzornictwo przemysłowe. Karierę rozpoczynał jako scenograf w telewizji, potem projektował kostiumy, do m.in. dwóch filmów Woodego Allena: Śpioch i Wnętrza. Jako scenarzysta zadebiutował filmami Sparkle i Car Wash, który stał się przebojem kasowym. Jako reżyser zadebiutował z kolei telewizyjnym filmem The Virginia Hill Story z Dyan Cannon w roli tytułowej i Harveyem Keitelem jako Bugsy Siegelem. Grisham stwierdził, że nikt tak jak Schumacher nie potrafi przełożyć jego książek na język filmu. Bo Schumacher to reżyser dobry. Jego Klient czy Czas zabijania trzymają w napięciu, przyciągają, nie sposób się na nich nudzić. Ale już jego filmowa wersja Upiora w operze „…przypomina napęczniałą błyskotkę, która wyszła z mody kilkadziesiąt lat temu”7) narzeka Paweł T. Felis. Dalej pisze: „Nie dość, że Joel Schumacher porwał się na historię znaną i przez kino wykorzystywaną po wielokroć, swój film oparł na gotowcu, który wydawał się samograjem: musicalu Andrew Lloyda Webera z 1988r. W efekcie kinowy Upiór… gra pędem samorodnym, ale błysku i choćby cienia oryginalności szukać w nim próżno. Przytłacza […] inscenizacyjno-scenograficzny rozmach, irytuje płaskie aktorstwo, a sentymentalno-monumentalna muzyka po kilkudziesięciu minutach (całość trwa blisko dwie i pół godziny!) zaczyna zwyczajnie nużyć. Zgoda więc: jako pompatyczne mocno, ale dopracowane w szczegółach widowisko Upiór… należy docenić. Po seansie nasuwa się jednak pytanie: gdzie podziało się kino?”8) Gdzie podziała się magia i artystyczne wysmakowanie? Ano proste – nie u rzemieślnika szukać geniuszu. Ale u artysty. A z Schumachera artysta marny. Schumacher potrafi robić kino na bazie literatury „dla dorosłych”. Bo to człowiek poważny, który robi poważne filmy. Elementy burtonowskiego szaleństwa nijak nie przystają do Joela Schumachera. Ci dwaj reżyserzy to dwa różne filmowe światy. Ale też dwa sposoby postrzegania świata rzeczywistego. Burton to dzieciak, którego infantylna wyobraźnia poparta nieprzeciętną inteligencją i tak kulturalnym jak i popkulturalnym obyciem pozwala mu bawić się filmem. Schumacher zaś to zdolny i biegły w swym zawodzie rzemieślnik kina. Symboliczny komiks w dosłownym filmie Kolejny, po obrazie Martinsona z 1966r., pełnometrażowy film o Batmanie planowano już od czasu sukcesu pierwszego Supermana. Z projektem byli związani przeróżni reżyserzy, m.in. Ivan Reitman czy bracia Coen. Ostatecznie wyzwanie podjął Tim Burton. Pierwsza od lat ekranizacja Batmana jest przytłaczająca i mroczna. Wielka w tym zasługa Powrotu mrocznego rycerza. Co prawda nie udało się Burtonowi wiernie przenieść komiksu Millera na celuloid, niemniej zapożyczył z niego specyficzny klimat czarnego kryminału. By tego dokonać Burton chwytał się wielu sztuczek. I tak: przestępcy stylizowani są na gangsterów z czasów prohibicji – płaszcze, modne w latach 30. kapelusze, broń. Wymieszanie współczesności (komputery, różnego rodzaju gadżety, nowoczesne samoloty) i historii (ubiory, pistolety – wszystko zaczerpnięte z konwencji noir) pozwala Burtonowi uciec od dosłowności celuloidowej materii. To sposób na wtłoczenie symbolicznego komiksu w ramy dosłownego filmu. Sprzymierzeńcem w tych zabiegach jest sposób przedstawienia samego Gotham City, miejsca niepokojącego i odrażającego. Większość scen kręcona była nie w plenerze, a w zamkniętym studio, wśród umownych, ekscentrycznych dekoracji, za które Anton Furst dostał Oscara.9) Burton nie robi nic, by te studyjne sceny nabrały realności. Więcej – nakręcenie ich w zamkniętym pomieszczeniu, a nie na rzeczywistej ulicy czy placu, jest celowym zabiegiem reżysera – potęguje klaustrofobiczny klimat całego obrazu. Przez to, mimo że nie ma tu żadnych fantastycznych elementów, film wydaje się być daleki od naśladowania realizmu. W filmie Burtona Człowiek Nietoperz na pewno nie jest postacią jednowymiarową. Na przyjęciu Vicki Vale pyta Bruce’a: „który to Bruce Wayne?”, na co ten odpowiada: „Nie jestem pewien.” I nie jest to tylko lekka krotochwilna odpowiedź, a głęboko zakorzeniona w Batmanie wątpliwość – kim jest? Które „ja” w nim dominuje? To zwykłego, przeciętnego człowieka? Czy może to nocnego, nieprzejednanego mściciela? Motyw przemiany, którego konsekwencją jest problem rozdwojenia osobowości, na dobre wychodzi w kolejnej ekranizacji – Powrót Batmana. Wpływy z rozpowszechniania filmu w samych tylko Stanach Zjednoczonych i Kanadzie wyniosły 150 mln dolarów. Świat obejrzał Batmana i zamarł w oczekiwaniu na więcej. Oczekiwaniom gawiedzi stało się zadość – Nietoperz powrócił na kinowe ekrany po niespełna trzech latach. Film Burtona nie był tylko jednosezonowym wydarzeniem, a pozostał na stałe w pamięci widzów. W plebiscycie serwisu Sky Movies na najlepszego przestępcę w historii kina Jack Nicholson i jego Joker uplasowali się na wysokim, piątym miejscu.10) Zwyciężyła postać Michaela Corleone kreowana przez Ala Pacino w Ojcu chrzestnym. Natomiast w głosowaniu na najlepszy komiksowy czarny charakter Nicholson okazał się już bezkonkurencyjny.11) Ranking sporządził specjalizujący się w komiksowych ekranizacjach serwis Superherohype. Na dokładkę – w Encyklopedii kina pod hasłem „gra aktorska” widnieje zdjęcie… Jacka Nicholsona, oczywiście w roli Jokera!12) |
Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.
więcej »Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
50 najlepszych filmów superbohaterskich
— Esensja
Monumentalność, epickość, wielkie zagrożenie, wielkie sceny akcji... i Bruce Wayne?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski
Mroczny Rycerz w Esensji
— Esensja
Weekendowa Bezsensja: 10 jeszcze bardziej twardzielskich wcieleń Liama Neesona
— Jakub Gałka
Mroczny Rycerz: Saga o Mrocznym Rycerzu
— Przemysław Pieniążek
Mroczny Rycerz: Batman w Esensji
— Esensja
Dobry i Niebrzydki: Czas zakładać czerwone slipy na niebieskie pończochy!
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
Rozmowy na zadany temat: Kino superbohaterskie, „Batman Początek” i diabli wiedzą co jeszcze
— Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Krzysztof Lipka-Chudzik
Po rewolucji
— Marcin Knyszyński
Remanent filmowy 2017
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz
Powrót niezabawnego Batmana
— Sebastian Chosiński
Czas na nazistowskie jasełka
— Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Listopad 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Gdzie twój dom, Ziemianinie?
— Konrad Wągrowski
Marvel: Awans do ekstraklasy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Esensja ogląda: Listopad 2012 (DVD i Blu-Ray)
— Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski
Prawie magia w prawie świecie
— Łukasz Kustrzyński
Tego ciemny lud nie kupi
— Łukasz Kustrzyński
Sztuka wybaczania
— Łukasz Kustrzyński
Niewidoczny POPiS reżysera
— Łukasz Kustrzyński
Bigos z zepsutą kiełbasa i morze słowackiej wódki
— Łukasz Kustrzyński
Obcy jest w nas
— Łukasz Kustrzyński
Posłyszałem szum w ciemności
— Łukasz Kustrzyński
A co by było gdyby…
— Łukasz Kustrzyński
Prowincjonalne ciasteczko, czyli bracia Coen trzymają poziom
— Łukasz Kustrzyński
U Rodrigueza (prawie) bez zmian
— Łukasz Kustrzyński