Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Jubileusz: Ranking Esensji – najlepsze filmy pięciolecia

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Ze względu na mizerię polskiej kinematografii postanowiliśmy nie iść w ślady innych działów i wybierać równych ilości filmów polskich i zagranicznych (ostatecznie pozostawiliśmy tylko jednego symblicznego polskiego reprezentanta). Nie udało nam się też wybrać dokładnie 10 najlepszych obrazów – zapoznajcie się więc z 12 najlepszymi filmami ostatnich 5 lat (i małym polskim wyróżnieniem).

Jubileusz: Ranking Esensji – najlepsze filmy pięciolecia

Ze względu na mizerię polskiej kinematografii postanowiliśmy nie iść w ślady innych działów i wybierać równych ilości filmów polskich i zagranicznych (ostatecznie pozostawiliśmy tylko jednego symblicznego polskiego reprezentanta). Nie udało nam się też wybrać dokładnie 10 najlepszych obrazów – zapoznajcie się więc z 12 najlepszymi filmami ostatnich 5 lat (i małym polskim wyróżnieniem).
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
To film znakomity z wielu względów. Jest przejmującym dramatem o zawiłych relacjach międzyludzkich, życiowych błędach determinujących całą przyszłość, pysze okupionej słoną ceną. W podtekście analizuje morale nowojorczyków po 11 września, burzy mitologie i poddaje krytyce amerykańskie społeczeństwo, ale też nie potępia w czambuł, nie odbiera nadziei. I to, co cieszy najbardziej, to fakt, że ani polityczny aktywizm, ani oda do ukochanego przez reżysera Wielkiego Jabłka nie wysuwają się tu na plan pierwszy. Ważniejszy jest pean na cześć człowieka, istotniejsza od alegorii jest sama opowieść. Spike Lee dojrzał, wyzbył się firmowego radykalizmu i nakręcił swój najlepszy film od czasu „Do the Right Thing”. Wreszcie Lee bez swej afrocentrycznej zawziętości, wreszcie Lee bardziej melancholijny niż gwałtowny, wreszcie Lee nie tylko dla koneserów jego zaangażowanego kina. Po prostu uniwersalna historia w niepodrabialnym stylu jednego z najwybitniejszych narratorów wśród mistrzów światowej reżyserii. W dodatku wybornie zagrana i umuzyczniona – czegóż chcieć więcej?
Piotr Dobry
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Interesujący scenariusz i dobre aktorstwo. Tytułowa bohaterka jest ładna i miła, ale inne postaci wcale nie po amerykańsku „przystojne inaczej”; reżyser nie stara się też pokazywać ich jako szczególnie sympatycznych. Do tego ta dziwna narracja zza kadru, jak w filmie dla dzieci… Nie sposób jednak „Amelii” nie pokochać za ciepło i optymizm i za zwrócenie uwagi widza na urok zwykłych, a nawet nieco dziwacznych czynności i upodobań, jak zanurzanie dłoni w worku z fasolą. No i jeszcze do tego zdjęcia, które wcale nie są jakoś szczególnie oryginalne czy baśniowe, a mimo to w dużej mierze stanowią o niepowtarzalnej atmosferze tego filmu.
Agnieszka Szady
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Pierwsza połowa filmu to ciepła opowieść o tym jak między dziewczynką i podstarzałym zabójcą rozwija się więź (oczywista wedle schematu – on aspołeczny, ona przesympatyczna; on ją polubił, ona wpadła w tarapaty) jakiej od czasów „Leona Zawodowca” w kinie chyba nie było. W drugiej połowie lata już mięso – odcina się palce, strzela do ludzi, wysadza samochody. Na koniec zaś, sceny niedaleko leżące od taniego sentymentalizmu. Mieszanka prosta i błaha. Ale wywołuje emocje, które naprawdę trudno utrzymać na wodzy.
Doskonałe niepokojące zdjęcia, w których ktoś bawi się kontrastem i głębią ostrości korzeniami sięgają muzycznych teledysków i filmów reklamowych (jak zaczynał Tony Scott, reżyser? Właśnie od reklam!). Korzenie muzyki nie są już tak jednoznaczne – słychać i sentymentalną Lisę Gerrard, i agresywne Nine Inch Nails. Do tego koncertowa rola Dakoty Fanning (kiedy w Polsce zrodzi się dzieciak z takim aktorskim talentem?) i Denzela Washingtona. Nawet dialogowe mielizny („Człowiek potrafi być artystą we wszystkim […] Creasy jest artystą śmierci”) nie psują ogólnego wrażenia. Doskonałe kino.
Łukasz Kustrzyński
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Wizualna rewelacja. Właściwie każdy kadr z osobna można by wydrukować i oprawić jako przepiękne, artystyczne zdjęcia. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że w filmie, w którym szaty tak łopoczą na wietrze, armia tak maszeruje, a grad strzał tak spada na szkołę kaligrafii, nie jest już nawet potrzebna żadna akcja. W tym filmie jednak akcja istnieje – milcząca, baletowa, egzotyczna, często baśniowa (te śmiertelne pojedynki, w których nie pojawia się niemal ani jedna kropla krwi), a jednak spójna i momentami przejmująca, jak ostatnie spojrzenie Bezimiennego. Po prostu mistrzostwo świata.
Agnieszka Szady

WASZ EKSTRAKT:
100,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Delikatny, subtelny i wyciszony obraz relacji dwójki różniących się prawie pod każdym względem bohaterów przykuwa uwagę celnością podjętych tematów i wspaniałymi kreacjami aktorskimi Billa Murraya i Scarlett Johansson. Piękne chwile ciszy podkreślają atmosferę wzajemnego zrozumienia postaci, a oszczędnie fotografowane Tokio w formie przerażającej ogromem zimnej metropolii przypomina o wyalienowaniu człowieka w obcym miejscu. W opozycji zostaje postawiona tradycyjność z chaosem nowoczesności. Sophia Coppola bierze prostotę narracyjną w klamrę niedomówień oraz bezpretensjonalnego dialogu. Jednak w tym filmie dialog nie jest tak ważny, jak momenty kontemplacji, nadające kształt słowom. Coppola z wyczuciem mówi o zagubieniu, samotności w tłumie i braku perspektyw na przyszłość. Przedstawia miłość jako relację opartą na przyjaźni i akceptacji. Niczego nie dopowiada do końca, dlatego jej historia ujmuje, a nawet intryguje. „Między słowami” zachwyca prostotą i jednoczesnym wyrafinowaniem.
Ewa Drab
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Filmy „pirackie” (bez obaw, nie chodzi o prawa autorskie, lecz o morskich rabusiów), to kanon sprawdzony i legitymujący się wieloma znanymi produkcjami. „Piraci z Karaibów” udowadniają, że jest ciągle „jary”. Mamy tu wszystko, co trzeba: piracki skarb, młodzika zawikłanego w jego poszukiwania, ściśniętą gorsetem damę, do której serce mu pika, urokliwy Port Royal i mordownię w Tortudze, wreszcie doświadczonego w rzemiośle wiarusa (koncertowa rola Johnny’ego Deppa). Jest skoczna muzyczka, piękne morskie pejzaże, stopa wody pod kilem i skrzypiące na falach okręty.
Przeto gdy się już człowiek wymęczy filmami głębokimi, co to „piętnują”, „rozprawiają się”, „demaskują”, „prowokują”, „stawiają pod pręgierzem”, „łamią tabu” i robią różne inne okropności, warto sięgnąć po ten tytuł. Obraz lekki, momentami zabawny, łatwy w percepcji, z odpowiednią ilością przesady, należytą porcją efekciarstwa, a przy tym starannie wykonany, będzie dobrym remedium na utrudzone powagą umysł i duszę. Bawiłem się doskonale już od chwili, gdy kapitan Jack Sparrow wszedł do portu… khem, jak to się mówi, na oparach…
Marcin Łuczyński
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jeśli w niebie istnieje coś takiego jak kino, to zapewne „Powrót” Andrieja Zwiagincewa jest jedynym granym tam seansem. Nic innego, tylko iskra Boża mogła natchnąć debiutanta do stworzenia tak przejmującej historii. Można opowiadać o niej godzinami, ale niemożliwe jest uzasadnienie jej wielkości, tak jak niemożliwe jest racjonalne uzasadnienie istoty życia i śmierci. Ale czy w ogóle życie, śmierć czy nawet miłość da się racjonalnie uzasadnić? Raczej nie i właśnie częściowo o tym opowiada „Powrót”. Irracjonalność egzystencji postaci jest dla nas lustrem, jakby posiadającym bagaż – powtórzonego pięć razy – słowa Candyman.
Zwiagincew mówi też o dojrzewaniu oraz szukaniu autorytetu za cenę wolności. Każdą scenę można rozumieć dosłownie (na linii człowiek-człowiek), jak i metaforycznie (na linii człowiek-Bóg). Udane połączenie najlepszych cech rosyjskich mistrzów, Tarkowskiego i Michałkowa. Genialna forma, piękna treść i winne właściwości, czyli wzrost wartości produktu wraz z wiekiem. „Powrót” jest bowiem filmem, który wraca we wspomnieniach, snach i podczas przemyśleń. Kino miało za zadanie tylko imitować życie. Zwiagincew pokazał jednak, że kino nic nie musi, bo życie jest już wystarczającą imitacją.
Bartosz Sztybor
WASZ EKSTRAKT:
85,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Po „Shreku”, kasowym hicie wakacji 2001, nic już nie było takie, jak wcześniej. Technologie komputerowe na dobre zadomowiły się w produkcji filmów animowanych, wypierając tradycyjne rysunki. Familijne animacje przestały być postrzegane przez ogół jako filmy wyłącznie dla dzieci, z roku na rok stawały się obrazami coraz bardziej atrakcyjnymi i zabawnymi dla dorosłych. Przybyła oskarowa kategoria, która była pretekstem do docenienia fenomenu filmu o ogrze. „Shrek” uruchomił lawinę podobnych projektów, ale do dziś pozostaje unikalny. Zdeklasował także cały aktorski dorobek Jerzego Stuhra, który w świadomości widzów już na zawsze zostanie autorem najlepszej kreacji w historii polskiego dubbingu. W końcu wykończył kinowy monopol cukierkowych bajek Disneya, który pewnie w grobie się przewraca za sprawą ostatecznej myśli, że bestia pozostaje bestią, a z pięknej nawet miłość zrobi potwora.
Urszula Lipińska
1 2 »

Komentarze

13 II 2010   14:45:11

bez komentarza

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o filmach: Bezpieczna przystań na pustyni
— Sebastian Chosiński

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Pomysł na życie zawodowe po osiemdziesiątce
— Konrad Wągrowski

Tu potrzebne są rozwiązania systemowe
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Nie tak ładnie pachniesz
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz

East Side Story: (Nie) chcieć, (nie) żyć, (nie) kochać
— Sebastian Chosiński

Esensja ogląda: Grudzień 2016 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Marcin Osuch

7. American Film Festival: Siedmiu wspaniałych
— Kamil Witek

7. American Film Festival: Znaczy kapitan
— Kamil Witek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.