(Nuestra America, Szwajcaria 2005, reż. Kristina Konrad)
Planete Doc Review: Dzień 4 – Wal-Mart jak Biedronka, tylko bardziejKonrad Wągrowski Jak można w XXI wieku jeszcze wierzyć w rewolucje? Siedem grzechów głównych sieci Wal-Mart, która bije na głowę naszą Biedronkę. Inaczej mówiąc – kolejny dzień festiwalu Planate Doc Review i filmy „Nasza Ameryka” oraz „Wysoki koszt niskich cen”.
Konrad WągrowskiPlanete Doc Review: Dzień 4 – Wal-Mart jak Biedronka, tylko bardziejJak można w XXI wieku jeszcze wierzyć w rewolucje? Siedem grzechów głównych sieci Wal-Mart, która bije na głowę naszą Biedronkę. Inaczej mówiąc – kolejny dzień festiwalu Planate Doc Review i filmy „Nasza Ameryka” oraz „Wysoki koszt niskich cen”. Zapraszam do naszego przewodnika po filmach 3 Festiwalu Planete Doc Review, który w dniach 12-21 maja odbywa się w Warszawie. Festiwal to niepowtarzalna szansa na zapoznanie się z najważniejszymi współczesnymi filmami dokumentalnymi i przekonanie się, że ten gatunek może być równie interesujący jak fabuła. Codziennie będę prezentować kilka filmów, które akurat tego dnia można obejrzeć w warszawskiej „Kinotece”, zachęcając abyście zobaczyli je osobiście. Program festiwalu znajduje się na stronie www.docreview.pl „Nasza Ameryka” Nasza Ameryka (Nuestra America, Szwajcaria 2005, reż. Kristina Konrad) „Nasza Ameryka” to rozczulający w swej naiwności pean na cześć rewolucji. Szwajcarska reżyserka powraca po latach do Nikaragui, aby odszukać kobiety, które w latach 70. walczyły w sandinistowskiej partyzantce przeciwko reżimowi Somozy. Dysponuje starym filmem, pragnie sprawdzić, jak odnalazły się jego bohaterki we współczesnej Nikaragui, która w ciągu ostatnich 30 lat przeżyła długoletnią wojnę domową, najpierw rządy Somozy (z partyzantką Sandinistów), następnie przejęcie władzy przez Sandinistów i rządy Ortegi (z partyzantką contras), wreszcie utratę władzy przez juntę i pewnego rodzaju stabilizację. Okazuje się, że dawne rewolucjonistki jakoś poukładały sobie życie w spokojnej wreszcie Nikaragui, ale twórczyni filmu wyraźnie tęskni za ideałami rewolucji (wzorowanej zresztą na kubańskiej). Zadziwiająca jest nieustająca wiara zachodnich lewicowych intelektualistów w to, że rewolucje to najlepsza droga do dobrobytu (pomimo dziesiątek odmiennych historycznych doświadczeń). Aha – oczywiście oprócz hołdów dla rewolucji, film stawia sobie za zadanie przypomnieć, że źródłem wszelkiego zła były, są i będą oczywiście Stany Zjednoczone. „Wysoki koszt niskich cen” Wysoki koszt niskich cen (Wal-Mart: The High Cost of Low Price, USA 2005, reż. Robert Greenwald) „Wysoki koszt niskich cen“ należy właściwie oglądać po omawianej wczoraj „Korporacji”, a przed – również omawianymi wczoraj – „Chinami w kolorze blue”. Z „Korporacją” łączy bowiem film Greenwalda przesłanie i wnioski, a „Chiny” rozwijają jeden z wątków filmu – wykorzystywanie pracowników w azjatyckich fabrykach. Tak jak „Korporacja” próbowała podejść do tematu kompleksowo, tak „Wysoki koszt niskich cen” to już studium konkretnego przypadku. Twórcy biorą na tapetę sieć supermarketów Wal-Mart, który ostatnio ma w USA dużo gorszą prasę niż u nas Biedronka. Zarzuty, które jeden po drugim są przedstawiane w tym filmie, w sumie znamy. Po pierwsze: niszczenie lokalnych przedsiębiorstw przez agresywną politykę konkurencyjną. Po drugie: obniżanie kosztów doprowadzone do absurdu – niskie płace, bezpłatne nadgodziny, wykorzystywanie robotników, oszczędności na ochronie środowiska. Po trzecie: ostre działania antyzwiązkowe, na granicy prawa (firma więcej łoży na monitoring wewnątrz własnych hal, sprawdzając, czy robotnicy nie próbują się jednoczyć, niż na monitoring okolicy mający zapewnić bezpieczeństwo kupującym). Po czwarte: niejasne kontakty ze światem polityki, pozwalające na omijanie prawa tam, gdzie to niewygodne i otrzymywanie dodatkowego wsparcia z budżetu. Wal-Mart jest subsydiowany z państwowej kasy, kraj wypłaca również ubezpieczenie społeczne pracownikom, co znów zmniejsza koszty dla firmy, ale zwiększa je dla podatników. Po piąte: dyskryminacja kobiet i czarnoskórych, wyzysk pracowników w fabrykach w innych krajach. Po szóste: zanieczyszczanie środowiska poprzez zatruwanie rzek i pozostawianie niszczejących, opustoszałych hal tam, gdzie sklepy zostały zamknięte. Po siódme: skąpstwo właścicieli, którzy – według twórców filmu – na cele charytatywne oddali zaledwie 1% swych przychodów, podczas gdy taki Bill Gates aż 58%! Fundusz dla pracowników z problemami został zasilony przez rodzinę Waltonów kwotą 6000 USD, a sami pracownicy wpłacili tam 5 milionów. Dokument jest prosty, zajmujący, porusza problemy znane przecież doskonale w naszym kraju (stąd wspominałem wcześniej tę Biedronkę). Bywa momentami nieco demagogiczny, nie oddaje głosu drugiej stronie (chyba żeby ośmieszyć filmy reklamowe firmy Waltonów), ma zbyt proste pomysły na rozwiązanie problemu – ostatnie sceny pokazują lokalne inicjatywy skutecznie uniemożliwiające otwarcie nowych sklepów Wal-Mart. Nie zmienia to faktu, że problem, dobrze ujęty w tytule, istnieje. Machiną napędzającą zło jest poszukiwanie niskich cen przez cięcie kosztów na każdym kroku. Firma, która nie zapewni niskich cen, zniknie, bo nie będzie konkurencyjna. Aby mieć najniższe koszty, trzeba oszukiwać pracowników, wykorzystywać państwo, zatruwać środowisko, łamać prawo – nie da się inaczej. Kropka. 15 maja 2006 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Dzień 10 i ostatni – Jaki numer ma śniąca się świnia?
— Konrad Wągrowski
Dzień 9 – Czy władza ma poczucie humoru?
— Konrad Wągrowski
Dzień 7 – Wampiry i gołębie
— Konrad Wągrowski
Dzień 6 – Jak nudny biurokrata pokonał trybunów ludowych
— Konrad Wągrowski
Dzień 5 – Wyprawa do jądra ciemności
— Konrad Wągrowski
Dzień 3 – Nowy potwór Frankensteina
— Konrad Wągrowski
Dzień 2 – Ich troje w jednym łóżku
— Konrad Wągrowski
Dzień 1 – Brutale na wózkach inwalidzkich
— Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski