(Congo River – Au-Dela des Tenebres, Belgia / Francja 2005, reż. Thierry Michel)
Planete Doc Review: Dzień 5 – Wyprawa do jądra ciemnościKonrad Wągrowski Czy żeglując w górę rzeki Kongo spotkamy na końcu agenta Kurtza, pułkownika Kurtza czy kogoś zupełnie innego? Jak to jest, że w Austrii codziennie wyrzuca się na śmietnik ilość chleba wystarczającą do wyżywienia średniej wielkości miasta, a w innych krajach nie ma co jeść? Dziś na festiwalu Planete Doc Review „Rzeka Kongo” i „Nakarmimy świat”.
Konrad WągrowskiPlanete Doc Review: Dzień 5 – Wyprawa do jądra ciemnościCzy żeglując w górę rzeki Kongo spotkamy na końcu agenta Kurtza, pułkownika Kurtza czy kogoś zupełnie innego? Jak to jest, że w Austrii codziennie wyrzuca się na śmietnik ilość chleba wystarczającą do wyżywienia średniej wielkości miasta, a w innych krajach nie ma co jeść? Dziś na festiwalu Planete Doc Review „Rzeka Kongo” i „Nakarmimy świat”. Zapraszam do naszego przewodnika po filmach 3 Festiwalu Planete Doc Review, który w dniach 12-21 maja odbywa się w Warszawie. Festiwal to niepowtarzalna szansa na zapoznanie się z najważniejszymi współczesnymi filmami dokumentalnymi i przekonanie się, że ten gatunek może być równie interesujący jak fabuła. Codziennie będę prezentować kilka filmów, które akurat tego dnia można obejrzeć w warszawskiej „Kinotece”, zachęcając abyście zobaczyli je osobiście. Program festiwalu znajduje się na stronie www.docreview.pl „Rzeka Kongo” Rzeka Kongo (Congo River – Au-Dela des Tenebres, Belgia / Francja 2005, reż. Thierry Michel) Skojarzenie z podróżą w głąb lądu, do źródeł rzeki Kongo może być tylko jedno – „Jądro ciemności” Josepha Conrada. No dobrze – niektórym może skojarzyć się z „Czasem Apokalipsy”, choć to inna rzeka i inny kontynent. Pomimo tego, francusko-belgijski dokument „Rzeka Kongo” nie ma wiele wspólnego z conradowską powieścią – podobnie zresztą, jak zapewne współczesna zachodnia Afryka nie ma już tak wiele wspólnego z Afryką z „Jądra ciemności” Film Thierry’ego Michela nie stanowi jakiejś jednej spójnej konstrukcji. To po prostu wyprawa w górę rzeki, z uważnym obserwowaniem tego, co widać dokoła. Wyruszamy na barce wraz z tłumem innych pasażerów, podróżujących od portu nieraz z własnym dobytkiem. Obserwujemy trudy nawigacji na rwącej wodzie i przyglądamy się pasażerom. Wkrótce trafiamy do obiektu o niewątpliwym znaczeniu historycznym – ruin pałacu prezydenta Mobutu Sese Seko. To daje asumpt do rozważań z jednej strony o historii regionu (wspieranych starymi francuskimi kronikami filmowymi), z drugiej do pokazania, jak przeszłość wpłynęła na teraźniejszość. Choć wizja Afryki nie jest może aż tak pesymistyczna jak choćby ostatnio w „Wiernym ogrodniku”, to do optymizmu również nie skłania. Kongo jawi się jako kraina straconych szans. Najpierw budowę dobrobytu zapowiadali biali kolonizatorzy – skończyło się na niszczejących, zarastających torach kolejowych. Po uzyskaniu niepodległości i zrzuceniu jarzma białego człowieka, miało być znów lepiej i sprawiedliwiej. Znów jednak skończyło się na obietnicach – do dziś nie ma nawet zapowiadanej dumnie wiele lat temu elektryczności. Jest za to bieda, ruiny, wysoka śmiertelność dzieci, ciągłe wojny i rzezie. Odwiedzamy szpitale, w których leżą poranione i zgwałcone kobiety, najczęstsze ofiary nieustających konfliktów. Słuchamy generała Michela, przywódcy wojowników Mai Mai. Ta kasta biorąca udział w wojnie uważa się za prawych i sprawiedliwych, kierując się (przynajmniej w deklaracjach) zasadami Biblii, ale nadal będąc wiernymi tradycyjnym wierzeniom. To współistnienie różnych wiar, to też znak rozpoznawczy regionu. Kościół jednak zdaje się pełnić tu pozytywną rolę. Podczas wielkiej masowej mszy słuchamy żarliwego apelu o przemianę narodu. Choć wizja takiej przemiany wydaje się odległa, to jednak z ludzi tańczących i śpiewających w kościele bije radość i spokój. Czy na długo? Docieramy wreszcie do źródeł, gdzie wita nas stary szaman. Z pewnością nie jest on Kurtzem. „Nakarmimy świat” Nakarmimy świat (We feed the world, Austria 2005, reż. Erwin Wagenhofer) „Nakarmimy świat“ to film o tematyce niezmiernie zbliżonej do omawianego przedwczoraj „Powszedniego chleba“, stąd też sugerowałbym – gdyby ktoś martwił się brakiem czasu – wybranie jednego z tych dwóch filmów do obejrzenia na festiwalu. Za „Chlebem…” przemawia ciekawsza forma, „Nakarmimy świat” jest przystępniejszy, ale chyba też porusza więcej tematów związanych ze współczesną produkcją żywności. O ile „Powszedni chleb” pokazywał po prostu, w jaką groteskę popada przemysłowe podejście do hodowli i upraw, celem „Nakarmimy świat” jest wypunktowanie absurdów żywnościowej polityki świata. Znów odwiedzamy kilka miejsc na całym świecie – od Austrii, przez Francję, Rumunię, do Brazylii. Widzimy tony chleba wyrzucane co noc na śmietnik w Wiedniu i głodujących ludzi w amazońskiej dżungli. Oglądamy genetycznie modyfikowane pola w Rumunii, które nadają się tylko do jednych zbiorów, gdyż stworzone rośliny nie potrafią się rozmnażać. Dowiadujemy się, że lasy tropikalne są niszczone pod uprawy, które zapewnią paszę europejskiej trzodzie chlewnej. Świat jest źle skonstruowany – bo jak to możliwe, że w jednych krajach dopłaca się rolnikom za nie produkowanie żywności, podczas gdy w innych dzieci stale umierają z głodu? 16 maja 2006 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Dzień 10 i ostatni – Jaki numer ma śniąca się świnia?
— Konrad Wągrowski
Dzień 9 – Czy władza ma poczucie humoru?
— Konrad Wągrowski
Dzień 7 – Wampiry i gołębie
— Konrad Wągrowski
Dzień 6 – Jak nudny biurokrata pokonał trybunów ludowych
— Konrad Wągrowski
Dzień 4 – Wal-Mart jak Biedronka, tylko bardziej
— Konrad Wągrowski
Dzień 3 – Nowy potwór Frankensteina
— Konrad Wągrowski
Dzień 2 – Ich troje w jednym łóżku
— Konrad Wągrowski
Dzień 1 – Brutale na wózkach inwalidzkich
— Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski