Pięści, miecze i filozofiaKonrad Wągrowski
Konrad WągrowskiPięści, miecze i filozofiaGdy patrzy się na kino kung-fu i innych sztuk walki Dalekiego Wschodu, widać wyraźnie, że głównym wyróżnikiem gatunku jest fakt, że …poza obecnością walk, takiego wyróżnika nie ma. Filmy sztuk walki można zakwalifikować do przeróżnych gatunków – filmu sensacyjnego („Wejście smoka”, „Wielki szef”, „Droga smoka”), historycznego („Klasztor Shaolin”, „Dawno temu w Chinach” – tu pojawia się postać autentyczna – Wong Fei-hung, grany przez Jeta Li), komedii („Pijany mistrz”), baśni, filmu fantasy („Przyczajony tygrys, ukryty smok”), czarnego kryminału, melodramatu, a nawet filmu erotycznego. Wszystkie te filmy łączone były jednak efektownymi scenami walk – tego właśnie oczekiwał widz, reszta była często w sumie zbędnym dodatkiem. Klasycznym przykładem będzie tu wspominane już niejednokrotnie „Wejście smoka”. Fabuła całkowicie podporządkowana jest scenom walki – akcja toczy się na turnieju kung-fu, który jest jedynie przykrywką dla przestępczych interesów, a rozprawa ze złoczyńcami również była przeprowadzona za pomocą pięści i nunchaku Bruce′a Lee (z nieznaczną pomocą Johna Saxona i kilku innych osób). Wejście Smoka Jak wspomniałem na początku, szał na kino kung-fu w Polsce był opóźniony w stosunku do zachodu o ponad 10 lat. Sukces „Wejścia smoka” (miało największe wpływy w polskich kinach w 1982 r.) spowodował, że zaczęto sprowadzać kolejne produkcje, co było o tyle łatwe, że w dużej mierze pochodziły one z socjalistycznej kinematografii Chin Ludowych. Po „Wejściu smoka” przyszedł czas na „Klasztor Shaolin”. Film był nieco odmienny – po pierwsze bardziej „chiński”, po drugie z akcją umieszczoną w czasach historycznych. Ale nie zmienia to faktu, że bili się w nim dużo i dobrze (fachowcy twierdzą, że ten film prezentuje jeden z bardziej rozbudowanych zestawów technik kung-fu), a co więcej – obraz nie był pozbawiony humoru. Nie można nie wspomnieć, że w tym filmie zadebiutował sam Jet Li. I znów ogromny sukces – „Klasztor Shaolin” pobił w polskich kinach nawet „Powrót Jedi”. Kolejnym filmem na naszych ekranach była chińska produkcja „Tajemnica Buddy” i …klapa. Film był bardzo zły, nudny, walki zaczynały się dopiero w samej końcówce. To niepowodzenie zadecydowało o przekazaniu pałeczki do telewizji. Wejście Smoka W drugiej połowie lat osiemdziesiątych TVP całkiem nieźle zrealizowała program prezentacji kultury chińskiej, a właściwie hongkońskiej. Na czoło wybiły się filmy z nieśmiertelnym Bruce Lee. Po kolei zobaczyliśmy cztery legendarne filmy, które zadecydowały o krótkotrwałej karierze Małego Smoka – „Wielki szef” (1971), „Wściekłe pięści” (1972), „Droga smoka” (1972) i oczywiście „Wejście smoka” (1973). Oprócz tego ostatniego, warta uwagi jest „Droga smoka” (Meng long quojiang, 1972, reż. Bruce Lee) z gangsterską fabułą w realiach chińskiej dzielnicy Rzymu i pamiętnym pojedynkiem między Bruce Lee i samym Chuckiem Norrisem w ruinach Colloseum. Gdybym miał wybierać listę najważniejszych filmowych pojedynków kung-fu, tej walki nie mogłoby zabraknąć. Ale i telewizja zrezygnowała. Na szczęście dla miłośników gatunku, zaczęły się Złote Lata Wideo. A tu repertuar był niezwykle bogaty. Do Polski trafiały głównie filmy nagrywane z niemieckiej telewizji satelitarnej i kablowej, a tam tania produkcja chińska i hongkońska dominowała. Spośród setek tytułów, warto zwrócić uwagę na jeden – wielkim przebojem wideo stał się „Pijany mistrz”. To naprawdę zabawna komedia kung-fu. Młody, krnąbrny chłopak zostaje wysłany na nauki do starego i uznanego mistrza kung-fu. Ten zaskakuje chłopaka nieortodoksyjnym podejściem do treningu. Specjalizuje się bowiem w stylu „pijanego człowieka”, który naśladuje miękkość ruchów człowieka pod wpływem alkoholu. Mistrz nie uznaje udawania – spożywanie dużych ilości napojów wyskokowych staje się obowiązkową częścią treningu. Chłopak po początkowym oporze nawiązuje z mistrzem naprawdę przyjacielskie stosunki, zgłębia tajniki kung-fu i wykorzystuje je w praktyce. Zwycięża nie tylko upokarzającego go kolegę, ale i mordercę, wynajętego do zabicia jego ojca. Oczywiście korzystając przed walką z dużej ilości środków dopingujących („- Mistrzu, to jest mocne! Co to jest? – Japońska ryżówka!”). Nie można nie nadmienić, że film rozpoczął wielką karierę Jackie Chana, tu w głównej roli. Wielki Szef Dziś dalekowschodni film kung-fu żyje sobie spokojnie swoim życiem. Chiny produkują nadal niemało produkcji z przeznaczeniem na rynek zachodni. Filmy te trafiają potem do kablówek i wypożyczalni wideo. Rzadko kiedy wyrasta z tego gatunku coś rewolucyjnego, ale niewątpliwie sam John Woo filmom sztuk walki zawdzięcza swą karierę. Kino zachodnie nie byłoby sobą, gdyby nie spróbowało przeszczepić gatunku na swój grunt. Elementy kung-fu zaczęły pojawiać się w coraz to nowych filmach i pojawiły się pierwsze amerykańskie i europejskie gwiazdy gatunku, będące najczęściej autentycznymi mistrzami walk. Zaczął David Carradine, grający główną rolę w serialu o wiele mówiącym tytule „Kung-fu”. Sławę osiągnął mistrz koreańskiego tangsoodo Chuck Norris (który, jak wspominałem, zaczynał od dostania za swoje od Bruce Lee w „Drodze smoka”), po nim przyszło wielu innych. Pojawiały się filmy o wątpliwej fabule, najczęściej oparte na schemacie jakiegoś, najczęściej nielegalnego, turnieju sportowego kung-fu („Krwawy sport”, „Najlepsi z najlepszych”, „Kickboxer” wraz z dziesiątkami sequeli). Filmy te wypromowały przede wszystkim Jean Claude Van Damme′a, ale spośród białych gwiazd należy jeszcze oczywiście wspomnieć choćby Stevena Seagala, Michaela Dudikoffa, Dolpha Lundgrena czy Marka Dacascosa. Już wkrótce okazało się, że kung-fu jest na tyle atrakcyjnym dla widza, a przede wszystkim efektownym wizualnie elementem filmowym, że warto jest je dołączać do dowolnego filmu jak wątek romantyczny, pościg samochodowy, czy rozprawę sądową. I tym razem nie fabuła stała się małym dodatkiem do wschodnich sztuk walki, lecz pojedynki na pięści, nogi, kije i inne uatrakcyjniały niezależną fabułę. Walki, w których realizm nie miał już żadnego znaczenia, natomiast efektowność olbrzymie. Najlepszym przykładem będzie oczywiście inwazja kung-fu na kino science fiction. „Matrix”, czy ostatnio „Equilibrium” najlepszym tego przykładem. Wielki Szef Jak się okazało nie był to szczyt osiągnięć kina kung-fu. Wkrótce miało ono osiągnąć niemałej nobilitacji. W 2001 roku film Anga Lee „Przyczajony tygrys, ukryty smok” został nagrodzony aż 4 Oscarami w tym nagrodą dla najlepszego filmu zagranicznego. Dodatkowo doczekał się nominacji w kategorii Best Picture, co dla filmów w językach innych od angielskiego jest bardzo rzadkim zjawiskiem. Widownia również doceniła obraz – w Stanach zarobił ponad 100 milionów dolarów. Ang Lee, twórca „Rozważnej i romantycznej” (a obecnie też „Hulka”), postawił sobie zadanie stworzenia historii osadzonej mocno w kulturze chińskiej, będącej także zrozumiałą i atrakcyjną dla widza zachodniego. Chciał połączyć kino sztuk walki z romantyczną opowieścią. Udało się. „Przyczajony tygrys, ukryty smok” jest z jednej strony opowieścią o wojownikach wuxia, wypełniony niesamowitymi scenami walk, ale także połączony z roztrząsaniem dylematów wuxia, konfliktu między miłością i powinnością. Jest też historią romantyczną, w klasyczny sposób przedstawiające miłosne losy dwóch par w przepięknej scenerii chińskich miast i chińskiej pustyni. To także opowieść o zagubieniu i poszukiwaniu własnego miejsca, zagubieniu najpiękniej wyrażanemu w scenach walki. Wreszcie jest „Przyczajony tygrys, ukryty smok” filmem pełnym symboliki filozofii i religii Wschodu, a także piękną, smutną i nostalgiczną baśnią. Czy „Hero” ma szansę dorównać sukcesowi „Tygrysa i Smoka"? Już wkrótce się przekonamy. Pięć filmów, które warto znać: Wejście Smoka (Enter the Dragon, 1973, reż. Robert Clouse) Pijany mistrz (Zui quan, 1978, reż. Yuen Woo-Ping) Klasztor Shaolin (Shao Lin tzu, 1979, reż. Chang Hsin Yen, Xinyan Zhang) Dawno temu w Chinach (Huang Feihong, 1991, reż. Tsui Hark) Przyczajony tygrys, ukryty smok (Wu hu zang long, 2000, reż. Ang Lee) Podczas pisania tekstu korzystałem z następujących źródeł: Marian Butrym, Wisława Orlińska „Tajemnice kung-fu” Sport i Turystyka, Warszawa 1983 Andrzej Pitrus „Kino sztuk walki” w „Wokół kina gatunków” pod redakcją Krzysztofa Loski, Rabid 2001 Monika Zakrzewska „Bruce Lee spotyka Jane Austen”, Machina numer 3 (60), marzec 2001 Niestety nie było nikogo, kto pouczył polskich widzów o konwencji w jakiej został nakręcony "Przyczajony tygrys, ukryty smok", że umiejętności latania, chodzenia po gałęziach drzew i biegania po wodzie należą do normalnych umiejętności wojowników wuxia, o których był ten film. Stąd śmiechy na salach kinowych podczas seansów. Drodzy widzowie, na nasze ekrany wchodzi "Hero", w którym bohaterowie również będą popisywać się nadludzkimi umiejętnościami. Jeśli Was to będzie śmieszyć, to może znaczy, że poszliście do kina na niewłaściwy film?
|
Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.
więcej »Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Retrotetrycy: 2001
— Esensja
Jubileusz: Ranking Esensji – najlepsze filmy pięciolecia
DVD: Przyczajony tygrys, ukryty smok
— Konrad Wągrowski
Bohater i król
— Konrad Wągrowski
Paweł i Gaweł w jednym stali domu
— Jarosław Loretz
Człowiek miarą wszechrzeczy
— Stanisław Witold Czarnecki
Transmisja z Wrocławia: Oni
— Paweł Pluta
Przyczajony tygrys, ukryty smok
— Jarosław Loretz
Opowieść o pokonaniu smoka… w sobie
— Grzegorz Wiśniewski
Transatlantyk 2013: Dzień 8
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Iwona Michałowska
Esensja ogląda: Maj 2013 (1)
— Anna Kańtoch, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Marcin T.P. Łuczyński
Esensja ogląda: Kwiecień 2013 (2)
— Ewa Drab, Gabriel Krawczyk
Esensja ogląda: Luty 2013 (Kino)
— Miłosz Cybowski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski
Co nam w kinie gra: Kwiaty wojny
— Jarosław Loretz
Robinson transoceaniczny
— Agnieszka Szady
Z kamerą wśród zwierząt
— Małgorzata Steciak
28 WFF: Dzień szósty
— Jarosław Loretz
Szklana pułapka
— Urszula Lipińska
Nowości: Wrzesień 2003
— Konrad Wągrowski
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski