Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Frank Miller
‹Ten żółty drań›

Ten żółty drań
EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTen żółty drań
Tytuł oryginalnyThat Yellow Bastard
Scenariusz
Data wydanialuty 2004
RysunkiFrank Miller
PrzekładTomasz Kreczmar
Wydawca Egmont
CyklMiasto Grzechu
ISBN-1083-237-9074-4
Format224 strony
Cena30,-
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

W pajęczej sieci zdrady

Esensja.pl
Esensja.pl
Frank Miller „Damulką wartą grzechu” czy „Krwawą jatką” zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wydanym ostatnio „Tym żółtym draniem” przekonanie o swojej niezwykłości jedynie zaś potwierdził.

Sebastian Chosiński

W pajęczej sieci zdrady

Frank Miller „Damulką wartą grzechu” czy „Krwawą jatką” zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Wydanym ostatnio „Tym żółtym draniem” przekonanie o swojej niezwykłości jedynie zaś potwierdził.

Frank Miller
‹Ten żółty drań›

Ten żółty drań
EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTen żółty drań
Tytuł oryginalnyThat Yellow Bastard
Scenariusz
Data wydanialuty 2004
RysunkiFrank Miller
PrzekładTomasz Kreczmar
Wydawca Egmont
CyklMiasto Grzechu
ISBN-1083-237-9074-4
Format224 strony
Cena30,-
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Po kilkumiesięcznej przerwie Egmont uraczył nas kolejnym, piątym już, tomem opowieści z wymyślonego przez Franka Millera Miasta Grzechu. I choć w zasadzie nie ma w tym albumie niczego zaskakującego, niczego, czym Miller nie uraczył nas już w czterech poprzednich wydanych w Polsce albumach – uczciwie przyznać trzeba, że scenarzyście udaje się wciąż utrzymać bardzo wysoki poziom. „Damulką wartą grzechu” czy „Krwawą jatką” zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko; „Tym żółtym draniem” przekonanie o swojej niezwykłości jedynie zaś potwierdził.
W albumie tym poznajemy kolejnego bohatera z niezwykle bogatej galerii Millerowskich typów. Jednakże w przeciwieństwie do wykolejeńców typu Marva czy Dwighta, którzy zresztą wspominani są w tym albumie (Dwight McCarthy pojawia się nawet w malutkim, zupełnie nieistotnym dla akcji, epizodziku), inspektor Hartigan jest ich całkowitym przeciwieństwem. Myliłby się jednak ten, kto – na zasadzie kontrastu – uznałby go za wcielenie porucznika Zubka z serialu „07 zgłoś się”. Hartigan to kolejna inkarnacja Brudnego Harry’ego, choć jest o dobre dwadzieścia lat odeń starszy. To gliniarz z prawdziwego zdarzenia, taki, do którego przez całą służbę nie przylepiło się nic brudnego. Gliniarz, który dosłownie za godzinę ma zdać służbę i udać się na… zasłużoną emeryturę. Nic jednak nie idzie tak, jak powinno. Od zaufanego informatora inspektor otrzymuje wiadomość, że poszukiwany przezeń od dłuższego już czasu psychopatyczny morderca i gwałciciel-pedofil w jednym, porwał kolejną ofiarę. Jest nią jedenastoletnia Nancy Callahan (czyżby chodziło tu o świadome nawiązanie do inspektora Harry’ego Calahana?). Informacje policyjnej „wtyczki” są na tyle dokładne, że prowadzą Hartigana prosto do kryjówki zbrodniarza, którym okazuje się syn znanego senatora Roarka. I chociaż gliniarz – mając przeciw sobie nie tylko skorumpowanego partnera, ale i własne odmawiające mu posłuszeństwa serce – ratuje dziewczynkę, w niczym nie przynosi mu to chwały. Senatorowi Roarkowi udaje się bowiem zatuszować sprawę synalka i wszelką odpowiedzialność zrzucić na Hartigana. Inspektor, po wyleczeniu i rehabilitacji, trafia na długie lata do więzienia. Jedyną nadzieją na lepszą przyszłość są dlań pisane do niego – pod pseudonimem Cordelia – listy od Nancy. Po odejściu ukochanej żony pozostała mu już tylko ona. Po kilku latach jednak listy przestają przychodzić. Hartigan postanawia zrobić wszystko, co w ludzkiej bądź nadludzkiej mocy, by wyrwać się z więzienia i chronić Nancy. Nie zdaje sobie sprawy, że w ten sposób nieświadomie wplątuje się w grę dokładnie obmyśloną i rozplanowaną przez senatora Roarka. Od tej chwili rozgrywka zaczyna się od nowa.
Miller po mistrzowsku, choć nieco jednostronnie, portretuje Hartigana. W komiksie nie ma jednak miejsca na romantyczne odruchy; nawet rzadkie momenty wytchnienia bądź fizycznego zbliżenia bohaterów zostają szybko i brutalnie przerwane. Hartigan nie ma czasu pokazać swego ludzkiego oblicza, choć autor scenariusza między wierszami daje nam wyraźnie do zrozumienia, że takowe posiada. Znalazłszy się w świecie dzikich zwierząt, starzejący się gliniarz musi – chcąc nie chcąc – przyjąć ich zasady, aby osiągnąć zamierzony cel. Nastrój niesamowitości znakomicie podkreślają rysunki Millera. Tyle że tutaj czeka nas pewna niespodzianka, innowacja: prócz tradycyjnej, ostro ze sobą kontrastującej, czerni i bieli (żadnych odcieni szarości!) wprowadzona zostaje jeszcze jedna barwa – kolor śmierci, żółć. Świetne, jak zawsze, jest kadrowanie. Autor potrafi rysunkiem „wygrać” do samego końca każdą sytuację – stąd liczne zbliżenia detali czy twarzy, dzięki którym najpełniej poznajemy uczucia i emocje bohaterów. I tylko w jednym miejscu leciutko zgrzyta logika: Hartigan po opuszczeniu więzienia odnajduje Nancy w ciągu jednego dnia, w poszukiwaniach korzystając z pomocy książki telefonicznej, podczas gdy ludzie Roarka nie potrafili tego uczynić przez… osiem lat. Ale poza tym – wszystko jest w „Żółtym draniu” na medal. Nie wyłączając kapitalnego zakończenia!
koniec
21 kwietnia 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ten cwany rysownik!
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Krótko i porządnie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Łabędzi śpiew
— Marcin Knyszyński

Po rewolucji
— Marcin Knyszyński

Jedenaście strzałów
— Marcin Knyszyński

Lekko w dół
— Marcin Knyszyński

Cokolwiek ci zrobi, nie krzycz
— Marcin Knyszyński

Hardboiled Berserker
— Marcin Knyszyński

Istota absolutnie zła
— Marcin Knyszyński

Zmierzch rewolucji
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.