Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja ogląda: Listopad 2013 (1)
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziś edycja Esensja ogląda skromna, lecz krytyczna. Piszemy bardzo źle o „Kick-Ass 2” i nie najlepiej o nowym „Martwym źle” oraz o „Będziesz legendą, człowieku”. Na deser trzy tytuły z kina świata.

Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Listopad 2013 (1)
[ - recenzja]

Dziś edycja Esensja ogląda skromna, lecz krytyczna. Piszemy bardzo źle o „Kick-Ass 2” i nie najlepiej o nowym „Martwym źle” oraz o „Będziesz legendą, człowieku”. Na deser trzy tytuły z kina świata.
KINO
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kick-Ass 2
Daniel Markiewicz [10%]
Było tak: Matthew Vaughn nakręcił inteligentny, a przy tym mądry film odważnie przepracowujący motyw superbohaterstwa. „Kick-Ass” odniósł zasłużony sukces, który jednocześnie stał się… przyczyną porażki. Stało się bowiem jasne, że znajdą się chętni, by z tej produkcji wycisnąć jeszcze trochę dolarów. I tak Vaughn zsunął się na stanowisko producenta, za kamerą stanął Jeff Wadlow i zepsuł wszystko, co tylko do zepsucia było.
Wiadomo, jakimi zasadami rządzą się kontynuacje: więcej tego samego. W tym wypadku oznacza to więcej bohaterów, do których nie mamy szansy się przywiązać; mniej Hit-Girl, której postać zniszczono tak doszczętnie, że większość scen z jej udziałem oglądałem pukając się w czoło i śmiejąc w głos ze scenarzystów. Powinienem dodać, że „dwójka” oznacza też więcej niesmacznych, a w wielu przypadkach wręcz żenujących gagów, ale… oryginalny „Kick-Ass” takimi scenkami nie straszył. Tutaj próbowano nimi przykryć brak pomysłów fabularnych, ze skutkiem ocierającym się o kino amatorskie. W całej tej paradzie absurdalnych rozwiązań najbardziej żal Chloë Grace Moretz, która do tej pory zaliczała role dobre i bardzo dobre („Pozwól mi wejść”, „Mroczne cienie”, pierwszy „Kick-Ass”), tutaj musiała radzić sobie w totalnie nieprzekonującej operze mydlanej (przez wątek jej postaci całkiem serio wypaliłbym piętno takiego gatunku w opisie dystrybutora).
Omijać szerokim łukiem – bardzo prawdopodobne, że mamy do czynienia z najbardziej niepotrzebnym sequelem w historii kina. Ten „Kac-Ass” można podsumować krótko: w „jedynce” o coś chodziło, w „dwójce” chodzi już tylko o kasę.
• • •
DVD
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Martwe zło
Jarosław Loretz [40%]
Zbyt cenię oryginał, żeby uznać jego niepotrzebny remake za coś więcej niż odpustową wersję dla dzisiejszej młodzieży, złaknionej gwoździ, noży i skrzeczących upiorów. To prawda, technicznie film Alvareza jest na ogół świetny (na ogół, bo na przykład rany u bohaterów potrafią znikać ze sceny na scenę), ma też momentami wiele dynamizmu, ale nie potrafi dodać do uniwersum serii „Evil Dead” nic rzeczywiście wartościowego, jednocześnie barbaryzując to, co zaczerpnął z oryginału. Nowe „Martwe zło” jest bowiem po części ordynarnym, w sumie tuzinkowym na tle dokonań ostatnich lat slasherem, a po części jakąś karykaturalną mieszanką motywów z nadprzyrodzonych horrorów maści wszelakiej. Wszystko zaś oblano wiaderkami rozmaitej obrzydliwości, zupełnie nie zostawiając miejsca wyobraźni. Mamy tu więc jakieś spinające się w sobie, wrzeszczące, chwilami mocno komputerowe upiorzyska, mamy bardzo żywotne truposze, w dodatku uwielbiające się odgrażać przed atakiem, mamy dziesiątki spalonych, powykręcanych w agonalnej męce kotów, mamy jadowicie żółty mocz cieknący po nogawce jednej z bohaterek, mamy wreszcie szereg supermanów, którzy na co dzień zapewne z dyńki bratnale w beton wbijają, skoro ot tak potrafią urżnąć sobie rękę i dalej przytomnie funkcjonować, nawet się nie wykrwawiając mimo braku opaski uciskowej czy opatrunku. A wszystko podane najzupełniej serio, choć widok poprzycinanego tu i ówdzie, pochlastanego nożem i podziabanego gwoździami bohatera zaczyna w pewnej chwili przypominać pamiętną scenę z Czarnym Rycerzem z Monty Pythona. Finał zaś to już jawna grotecha (groteska to zbyt miłe i ciepłe słowo na to, co się tam dzieje), w dodatku na tyle absurdalnie przeciągnięta, że – o zgrozo! – zaczyna w końcu nudzić. A przecież tyle tam krwi! Mówiąc krótko – jest mi po prostu przykro, że Alvarez nakręcił ten film w takiej, a nie innej formie, że nie odszedł dalej od oryginału, bądź nie trzymał się go ściślej. Bo to, co wyszło, nie ma ani specjalnego wdzięku, ani zauważalnej świeżości. Klasyczny ni pies, ni wydra.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Będziesz legendą, człowieku
Konrad Wągrowski [40%]
Nieźle się zapowiadało. Film o polskich futbolistach stojących przed wielką szansą - mimo słabej formy od lat dzięki roli gospodarzy mistrzostw Europy mogą zmierzyć się z najlepszymi, dać z siebie wszystko i pokazać, że nie warto ich spisywać na straty. Dobry tytuł zapowiada właśnie taki film - zapowiedź, że "będziesz legendą", ale też narzucająca się odpowiedź dlaczego jednak nią się nie stałeś. Tymczasem tytuł jest tu tak sobie a muzom, jakiejś przekrojowej analizy sportu, ambicji, polskiego podejścia do wielkiej szansy nie doświadczymy, a film zamienia się w dość nudny reportaż o perypetiach reprezentacyjnych Perquisa i Wasilewskiego, dwóch outsiderów - pierwszego ze względu na pochodzenie, drugiego ze względu na wiek. Żeby chociaż temat ich odrębności był jakkolwiek wygrany...
• • •
KINO ŚWIATA
Gąsienica (2010)
Sebastian Chosiński [60%]
Z założenia obraz Kôjiego Wakamatsu – jednego z najpłodniejszych reżyserów rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni (w ciągu pięćdziesięciu lat pracy twórczej zrealizował bowiem około stu filmów fabularnych i dokumentalnych) – miał szokować. I rzeczywiście jest w nim niemało scen, które purystom mogą wydać się nazbyt śmiałe czy wręcz odrażające. Problem w tym, że niewiele z nich wynika. Owszem, widok steranej życiem kobiety w średnim wieku ujeżdżającej kalekiego mężczyznę pozostaje na długo w pamięci, nie budzi jednak żadnych głębszych refleksji, nie zmusza do zastanowienia się nad tragicznym losem żołnierzy, którzy wracają z wojny – nieważne jakiej – okaleczeni nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Którym do tego stopnia trudno pogodzić się z ułomnością, że, choć nie mają ku temu możliwości, starają się w miarę normalnie żyć. I spełniać obowiązki małżeńskie. Tytułową „gąsienicą” jest porucznik Tadashi Kurokawa (w tej roli Keigo Kasuya), który w 1940 roku wraca do rodzinnej wsi z wojny z Chinami w glorii bohatera wojennego. Przywozi ze sobą odznaczenia otrzymane za odwagę na polu bitwy, czym natychmiast zdobywa uznanie sąsiadów. Trudniej jest mu odzyskać wdzięczność i uczucie żony, Shigeko (gra ją Shinobu Terajima, znana między innymi z „Tysięcy mil samotności” Zhanga Yimou i superprodukcji wojennej „Yamato” Jun’ya Satô), co zresztą nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że Kurokawa pozbawiony jest obu rąk i obu nóg, a połowę jego twarzy zajmują blizny po oparzeniach. Od Shigeko oczekuje, że będzie się nim należycie opiekowała, zaspokajając również jego potrzeby seksualne. Kobiecie przychodzi to z ogromnym trudem – nie tylko dlatego, że brzydzi się pozbawionego kończyn człowieka-„gąsienicy”, ale że tak naprawdę nigdy nie kochała apodyktycznego, znęcającego się nad nią Tadashiego. Między małżonkami toczy się więc perwersyjna – w kontekście psychologicznym, nie cielesnym – gra, w której Shigeko zdaje się być z góry skazana na porażkę. Bo czyż ma prawo odmówić czegokolwiek bohaterowi wojennemu – żołnierzowi, który narażał życie za cesarza i Japonię?! Dzieło Wakamatsu to kameralna psychodrama, pod względem realizatorskim niewiele różniąca się od teatru telewizji i mająca, niestety, wszelkie wady podobnych produkcji – głównie te wynikające z niskiego budżetu.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Klip (2012)
Sebastian Chosiński [60%]
Film kontrowersyjny (bez dwóch zdań) i ważny (z pewnymi zastrzeżeniami), choć na pewno nie odkrywczy. Wcześniej podobne historie opowiedzieli chociażby Amerykanin Larry Clark w „Dzieciakach” (1995), Rosjanka Waleria Gaj Giermanika w „Wszyscy umrą, lecz nie ja” (2009) i Meksykanin Michel Franco w „Pragnieniu miłości” (2012). Ba! do tego zestawienia można by dorzucić nawet naszą rodaczkę Katarzynę Rosłaniec z wyjątkowo ciężkostrawnymi „Galeriankami” (2009). Co do, zdawałoby się, wyeksploatowanego już w kinie tematu niepokornych nastolatków, których bunt znajduje ujście w wyjątkowo amoralnym i destrukcyjnym psychicznie zachowaniu, mogła dorzucić serbska reżyserka, urodzona w Belgradzie trzydziestoletnia Maja Miloš, dla której „Klip” był pełnometrażowym debiutem? Niewiele, poza przekroczeniem bardzo ważnej, zwłaszcza z estetycznego punktu widzenia, granicy. Opowiadając historię piętnastoletniej uczennicy Jasnej (to imię bohaterki), nie zawahała się bowiem nie tylko zasygnalizować, ale i pokazać scen seksu z udziałem dziewczynki i niewiele starszego od niej chłopaka (choć, gwoli ścisłości, trzeba dodać, że w napisach końcowych pojawiła się informacja, iż w żadnej z nich nie zagrali aktorzy niepełnoletni). Widzimy więc uroczą panienkę – jeszcze nie tak dawno zwykło się w Polsce określać podobne indywidua mianem „blachar” – która w szkolnej toalecie zaspokaja swego kolegę oralnie, a gdy znajdują się sami w mieszkaniu jego matki, pozwala mu na penetrację pozostałych dziurek, nie widząc również nic złego w prowadzeniu się na smyczy. Jeśli kogoś nie zgorszą opisane powyżej sceny, może dostrzec w „Klipie” coś więcej – przygnębiającą opowieść o nastoletnich mieszkańcach przedmieść Belgradu, którzy, patrząc na swoich rodziców, nie widzą żadnej nadziei na poprawę przypisanego im beznadziejnego losu. Ponure blokowiska, odrapane klatki schodowe i sale lekcyjne – wszystko to przywodzi na myśl zamierzchłe czasy komunistyczne. I chociaż Josip Broz Tito i Slobodan Milošević od dawna już nie wpływają na losy dawnej republiki jugosłowiańskiej, od ich czasów prawie nic się nie zmieniło, a przynajmniej nic na lepsze. Jasna (w tej roli Isidora Simijonović) i jej szkolne koleżanki, nie mając żadnych perspektyw, odnajdują więc jedyną radość w ciągłym imprezowaniu, alkoholu, narkotykach i nieskrępowanym, wulgarnym seksie. Gotowe są bez wahania przekroczyć kolejne granice, nawet zatopić się w iluzorycznej miłości, która nie jest w stanie przynieść im nic ponad nowe upokorzenia. A dlaczego „Klip”? Bo bohaterki dramatu niemal każdy swój krok rejestrują telefonami komórkowymi, tym samym odzierając najbardziej intymne doświadczenia z subtelności.
Litość (2012)
Sebastian Chosiński [70%]
Prawdziwie międzynarodowa – choć formalnie podpisana jedynie przez dwie kinematografie, niemiecką i norweską – produkcja. Reżyser Matthias Glasner pochodzi z Niemiec, scenarzysta Kim Fupz Aakeson („Pewien dżentelmen”, „Rodzina”) z Danii, a operator Jakub Bejnarowicz z Polski (choć od trzeciego roku życia mieszka za naszą granicą zachodnią). Z różnych miejsc również przybyli na plan zdjęciowy odtwórcy głównych ról: Jürgen Vogel („Biały labirynt”, „Goodbye, Lenin!), czyli filmowy Niels, przyjechał z Niemiec, natomiast grająca jego żonę Marię Birgit Minichmayr („Biała wstążka”, „Wszyscy inni”) z Austrii; Ane Dahl Torp („Zombie SS”), użyczająca swojej twarzy pięknej kochance Nielsa, Lindzie, miała stosunkowo najbliżej, ponieważ urodziła się i mieszka w Norwegii, a tam właśnie „Litość” była kręcona. To historia niemieckiego małżeństwa, które pewnego dnia postanawia na stałe opuścić ojczyznę i wraz ze swoim mniej więcej dziesięcioletnim synem Markusem przenieść na północ kontynentu. Jako miejsce zamieszkania wybierają prowincjonalną norweską mieścinę Hammerfest; on – inżynier – znajduje zatrudnienie w miejscowym zakładzie skraplania gazu, ona – wykwalifikowana pielęgniarka – w hospicjum. Na pozór są szczęśliwą i kochającą się parą, ale to tylko fasada, za którą skrywa się zmęczenie i znudzenie drugą osobą. Niels szybko nawiązuje romans z młodszą i znacznie urodziwszą od żony koleżanką z pracy; ukrywa go bez trudu, w czym wydatnie pomaga mu fakt, że Maria często ma nocne dyżury. Gdy po jednym z nich wraca samochodem w środku nocy do domu, przez chwilę kieruje wzrok na zorzę polarną – w tym samym momencie uderza w coś. Tłumaczy sobie, że to mogło być zwierzę, dlatego nie zatrzymuje się i jedzie dalej. Dopiero w domu dopadają ją wątpliwości, z których zwierza się mężowi. Niels udaje się na miejsce zdarzenia, lecz nie znajduje tam żadnych śladów tragedii. Dopiero po kilku dniach małżonkowie dowiadują się, że Maria spowodowała wypadek, w którym straciła życie, wracająca z imprezy, nastoletnia dziewczyna. Ta wiadomość odmienia życie niemieckiej pary; kobiecie, gdyby się przyznała, groziłoby bowiem więzienie, co mężczyzna mógłby wykorzystać do ostatecznego rozstania z nią. Ale przecież mają syna… Glasner dokonuje w „Litości” wiwisekcji związku, który znajduje się na życiowym zakręcie, jednocześnie podejmuje też stary jak świat temat „zbrodni” i „kary” oraz wyrzutów sumienia, które powracając po czasie ze zdwojoną siłą, niszczą psychicznie człowieka próbującego uniknąć odpowiedzialności. Niestety, rozważania reżysera niepotrzebnie rozciągnięte są w czasie do ponad dwóch godzin, co nie znajduje żadnego uzasadnienia w fabule. Ba! dodane na siłę sielankowe obrazki z życia rodzinnego Nielsa i Marii rozmywają ogólne przesłanie filmu i powodują – zwłaszcza w finale – że umiejętnie budowane napięcie pęka jak balonik. Bez ostatnich kilku minut ocena „Litości” byłaby zapewne wyższa.
koniec
5 listopada 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja ogląda: Kwiecień 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Rezurekcja
— Gabriel Krawczyk

Skończysz jak Lato?
— Karolina Ćwiek-Rogalska

12. T-Mobile Nowe Horyzonty: Dzień czwarty
— Patrycja Rojek, Kamil Witek, Zuzanna Witulska

Z tego cyklu

Marzec 2018 (2)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Luty 2018 (2)
— Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Luty 2018 (1)
— Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Styczeń 2018 (1)
— Jarosław Loretz

Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

Grudzień 2017 (3)
— Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017 (2)
— Sebastian Chosiński

Grudzień 2017 (1)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Listopad 2017 (3)
— Jarosław Loretz, Kamil Witek

Tegoż twórcy

Lisbeth Bond i najgorsi możliwi Rosjanie
— Sebastian Chosiński

Za dużo kalkulacji
— Sebastian Chosiński

Rezurekcja
— Gabriel Krawczyk

Skończysz jak Lato?
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.