East Side Story: Raz, dwa, trzy – zginiesz ty! [Roman Muszegian „Hotel” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Hotel” zaczyna się jak klasyczny angielski kryminał sprzed drugiej wojny światowej. Klimat powieści Agathy Christie bije w oczy niemal od pierwszej minuty obrazu. Niestety, z czasem ormiański reżyser Roman Muszegian zaczął wplatać do swego filmu elementy humorystyczne, by w finale rozłożyć historię na łopatki. A szkoda, bo to mogło być naprawdę przyzwoite „oglądadło”.
East Side Story: Raz, dwa, trzy – zginiesz ty! [Roman Muszegian „Hotel” - recenzja]„Hotel” zaczyna się jak klasyczny angielski kryminał sprzed drugiej wojny światowej. Klimat powieści Agathy Christie bije w oczy niemal od pierwszej minuty obrazu. Niestety, z czasem ormiański reżyser Roman Muszegian zaczął wplatać do swego filmu elementy humorystyczne, by w finale rozłożyć historię na łopatki. A szkoda, bo to mogło być naprawdę przyzwoite „oglądadło”.
Roman Muszegian ‹Hotel›EKSTRAKT: | 30% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Hotel | Tytuł oryginalny | Отель | Reżyseria | Roman Muszegian | Zdjęcia | Suren Tadewosian | Scenariusz | Michaił Pogosow | Obsada | Anatolij Smiranin, Irina Winogradowa, Aleksandr Badalian, Jekatierina Archarowa, Irina Cziericzienko, Boris Estrin, Dawid Kacarawa, Gajane Asłamazian, Siergiej Głuszkow, Dawid Szumski, Paweł Kurtiejew | Muzyka | Michaił Pogosow, Arman Elbert | Rok produkcji | 2015 | Kraj produkcji | Armenia, Rosja | Czas trwania | 82 min | Gatunek | kryminał | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Skojarzenia z Agathą Christie są w przypadku „Hotelu” jak najbardziej uzasadnione. Nie dlatego, że scenarzysta posiłkował się którąś z jej powieści; na pewno jednak inspirował się pomysłami wielkiej angielskiej pisarki. W największym stopniu, jak można sądzić, „Dziesięcioma Murzynkami” (w ostatnich czasach publikowanymi również jako „I nie było już nikogo”). Podobne są bowiem konstrukcje obu historii, chociaż autorkę z Wysp – przynajmniej jeśli chodzi o liczbę trupów – stać było na większy rozmach. Pod filmem podpisał się ormiański reżyser, urodzony w 1980 roku w Erywaniu, Roman Muszegian. Ukończył on studia reżyserskie na jednym z wydziałów stołecznego uniwersytetu. Pierwsze swoje dziełko – krótkometrażówkę „Usiądź, proszę” (1998) – nakręcił jeszcze jako nastolatek. Potem – w Armenii – powstały jeszcze „Procesja w drodze do piekła” (2002), serial sensacyjny „Pułapka 2” (2009), dramat „Modlitwa” (2012) oraz – wzorowany na „Blair Witch Project” – horror „Martwa dolina” (2014). Z czasem o Muszegiana upomniała się także, dająca znacznie większe możliwości (zwłaszcza finansowe) kinematografia rosyjska; dla producentów z Rosji zrealizował on kryminał „Morderstwo za 100 milionów” (2013) oraz czteroodcinkowy thriller psychologiczny „Płatność” (2014). Po nim powstał „Hotel”. Film nakręcono w większości za pieniądze rosyjskie, ale w dużej mierze z ekipą i aktorami ormiańskimi; zdjęcia także powstawały w Armenii. Muszegian skorzystał z pomocy swoich stałych – przynajmniej od kilku lat – współpracowników: scenariusz napisał Michaił Pogosow, funkcję operatora pełnił Suren Tadewosian, a część ścieżki dźwiękowej skomponował Arman Elbert; poza tym wykorzystano w niej również utwory autorstwa Stanisława Jegijanca. W obu przypadkach nie wpłynęły one na podwyższenie jakości dzieła. Premiera odbyła się w kanale „Nowe Kino” 15 sierpnia tego roku. Główną postacią tej opowieści jest moskiewski prywatny detektyw Aleksandr Bieliakow. W niczym nie przypomina on Philipa Marlowe’a, a tym bardziej Herkulesa Poirota. Ma co najwyżej trzydzieści parę lat i zapewne wiele pań stwierdziłoby, że jest zabójczo przystojny. Pewnego dnia wzywa go do siebie Michaił Arkadjewicz Sotnik, bajecznie bogaty biznesmen, który dorobił się majątku na ropie naftowej. Za tak zarobione pieniądze kupił między innymi ogromny, zabytkowy hotel nad brzegiem Morza Czarnego. Ale, jak to często bywa, kasa nie daje szczęścia, a nawet nie zawsze można sobie za nią zapewnić zdrowie. Sotnik wie, że jest poważnie chory; przed śmiercią pragnie sporządzić nowy testament. W tym celu do nadmorskiego hotelu zaprasza najbliższe sobie osoby, które w rzeczywistości wcale tak bliskie mu nie są. Nastia, jedyna córka (i w ogóle jedyne jego dziecko) z pierwszego małżeństwa, od dawna przysparza ojcu kłopotów, które w dużej mierze wynikają z jej problemów psychicznych. Z Kristiną, drugą żoną, nie żyje od dwóch lat, ale dotąd nie zdążył się rozwieść. Jest jeszcze Polina, siostra Michaiła Arkadjewicza, której ten nie widział na oczy od lat ośmiu, co może mieć związek z dramatycznymi wydarzeniami, w które wplątana była matka Nastii. Poza trzema kobietami Sotnik zaprasza jeszcze Aleksandra, choć nie informuje go, jaki ma być cel wizyty detektywa. Zresztą kiedy ten przybywa na miejsce, gospodarz już… nie żyje. Jego ciało zostaje znalezione w wannie; policyjny patolog stwierdza zaś, że przyczyną śmierci jest zawał serca. Nie trzeba chyba dodawać, że Bieliakow ma co do tego poważne wątpliwości. Tym bardziej że wszystkie osoby obecne w hotelu (wprawdzie jeszcze nieczynnym) zachowują się dość podejrzanie i zdają się coś ukrywać. Dotyczy to nie tylko Poliny, Kristiny i Nastii, ale także portiera Wołodii, kelnerki Maszy i nade wszystko szefa ochrony Rusłana, który w największym stopniu wyraża niezadowolenie z przyjazdu Aleksandra. Wydaje się też, że prawie każdy może coś zyskać na śmierci Michaiła Arkadjewicza i każdy widzi jakieś zagrożenie dla siebie ze strony Aleksandra; efekt jest taki, że detektyw z czasem staje się pionkiem w grze, której do końca nie ogarnia. A że gra jest niebezpieczna, niech świadczy to, że niebawem zostają w hotelu zachodzą kolejne nieszczęśliwe wypadki, które równie dobrze mogą być skutkiem działań innych osób. Muszegianowi mniej więcej do dwóch trzecich filmu udaje się utrzymać odpowiedni klimat. Jest to głównie zasługa miejsca akcji – hotel i jego wnętrza robią naprawdę świetne wrażenie, a klaustrofobiczny nastrój pogłębia oświetlenie, a mówiąc precyzyjniej panujący we wszystkich pomieszczeniach (pokojach, korytarzach, salach) półmrok. Niestety, od pewnego momentu ta niezwykła aura jakby zaczęła reżysera uwierać. Zamiast pójść w kierunku psychologicznego thrillera (z rozwiniętym wątkiem uzależnienia seksualnego), Ormianin zaczyna do widza mrugać okiem. Wprowadza sceny, które mają nieco rozjaśnić obraz, a może nawet spowodować, że oglądający uśmiechnie się pod nosem. Zupełnie niepotrzebnie. W tym momencie bowiem klimat pryska jak bańka mydlana, a gwoździem do trumny jest zdecydowanie zbyt długa scena rozmowy Aleksandra z kelnerką. Nie dość, że Muszegian posługuje się nią do łopatologicznego wyjaśnienia całej zagadki, to na dodatek w nieusprawiedliwiony sposób spowalnia ona bardzo szybkie do tej pory tempo narracji. Inna sprawa, że jest ona zagrana na poziomie telenoweli. Budżet filmu nie pozwolił jednak na zatrudnienie aktorskich gwiazd, choć każdy z pojawiających się na planie artystów ma już dorobek, którego nie musi się wstydzić. Aleksandra zagrał trzydziestosześcioletni moskwianin Anatolij Smiranin („ Dom Słońca”), Nastię – młodsza od niego o osiem lat Irina Winogradowa (znana z kilku seriali telewizyjnych), a Kristinę – Jekatierina Archarowa, która karierę zaczynała we Włoszech, dokąd przeprowadziła się z rodzicami jako nastolatka w 1989 roku. Bardzo ciekawą przeszłość ma wcielająca się w Polinę Irina Cziericzienko (rocznik 1963), która po zyskaniu rozgłosu w połowie lat 80. ubiegłego wieku, w poszukiwaniu spokoju – jeszcze przed upadkiem Związku Radzieckiego – na rok powędrowała za mury klasztoru. Uznawszy jednak ostatecznie, że to nie dla niej, wyemigrowała na Zachód, gdzie pracowała jako przewodniczka we Francji i Hiszpanii. Gdy jedna z prowadzonych przez nią grup próbowała przemycić przez Pireneje narkotyki, trafiła wraz z innymi do aresztu. Po wyjściu na wolność wróciła do ojczyzny, gdzie zajęła się biznesem – została rosyjskim przedstawicielem znanej firmy produkującej czekoladę. W 2003 roku postanowiła porzucić interesy i wrócić do aktorstwa (vide „ Korolow”).
|