Detektyw Hillman na tropie [Arne Mattsson „Dama w czerni” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Tytuł kolejnego dostępnego na Netflixie klasycznego szwedzkiego dramatu kryminalnego sugeruje, że mamy do czynienia z gotycką opowieścią grozy. Owszem, sam koncept „Damy w czerni” Arnego Mattssona na to wskazuje, ale w rzeczywistości to – mająca wiele wspólnego z francuskim „Widmem” – mroczna historia zbrodni popełnianych nie przez ducha, ale człowieka z krwi i kości.
Detektyw Hillman na tropie [Arne Mattsson „Dama w czerni” - recenzja]Tytuł kolejnego dostępnego na Netflixie klasycznego szwedzkiego dramatu kryminalnego sugeruje, że mamy do czynienia z gotycką opowieścią grozy. Owszem, sam koncept „Damy w czerni” Arnego Mattssona na to wskazuje, ale w rzeczywistości to – mająca wiele wspólnego z francuskim „Widmem” – mroczna historia zbrodni popełnianych nie przez ducha, ale człowieka z krwi i kości.
Arne Mattsson ‹Dama w czerni›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Dama w czerni | Tytuł oryginalny | Damen i svart | Dystrybutor | Netflix | Reżyseria | Arne Mattsson | Zdjęcia | Sven Nykvist | Scenariusz | Folke Mellvig, Lars Widding | Obsada | Karl-Arne Holmsten, Annalisa Ericson, Nils Hallberg, Anita Björk, Sven Lindberg, Isa Quensel, Sif Ruud, Lennart Lindberg, Catherine Berg, Torsten Winge, Åke Lindman, Ingrid Borthen, Sonja Westerbergh, Margareta Bergman | Muzyka | Torbjörn Lundquist | Rok produkcji | 1958 | Kraj produkcji | Szwecja | Czas trwania | 112 min | Gatunek | dramat, kryminał, psychologiczny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Pisząc niedawno o klasycznym szwedzkim melodramacie gangsterskim Hassego Ekmana zatytułowanym „ Sztokholmski skok” (1961), wskazywałem na jego inspiracje wcześniejszym o pięć lat hollywoodzkim „Zabójstwem” Stanleya Kubricka. W przypadku „Damy w czerni” – mrocznego dramatu kryminalno-psychologicznego Arnego Mattssona (1919-1995), twórcy między innymi „ Gdy robi się ciemno” (1960) – można odnieść się do innego legendarnego już dzisiaj dzieła noir: do „Widma” (1955) francuskiego reżysera Henri-Georges’a Clouzota. I choć skandynawscy scenarzyści filmu – popularny zwłaszcza w latach 50. i 60. XX wieku autor powieści kryminalnych Folke Mellvig (1913-1994) oraz niezwykle ceniony dziennikarz i pisarz Lars Widding (1924-1994) – poszli mimo wszystko własną drogą, to jednak pewne zabiegi fabularne i zwroty akcji każą podejrzewać, że obraz Francuza zrobił na nich wielkie wrażenie. „Dama w czerni” (1958) nigdy by nie powstała, gdyby nie Mellvig, który karierę pisarską rozpoczął jeszcze w latach 40. ubiegłego wieku; przełomem stała się jednak dopiero wydana w 1951 roku powieść, w której powołał on do życia postać prywatnego detektywa kapitana Johna Hillmana. W kolejnych latach prozaik chętnie do niego powracał, aż wreszcie o sympatycznego śledczego upomniało się kino, a konkretnie niestroniący od thrillerów i dramatów kryminalnych Arne Mattsson. Co ciekawe, Mellvig nie zaadaptował na potrzeby filmu żadnego z wydanych już wcześniej kryminałów; napisał – wraz z Widdingiem – oryginalny scenariusz (który w książkę zamienił się dopiero rok po premierze „Damy…”). Biorąc pod uwagę popularność powieści o Hillmanie, sukces wydawał się murowany. I rzeczywiście tak się stało. W ciągu kolejnych pięciu lat Mattsson nakręcił jeszcze cztery części serii: „Modelkę w czerwieni” (1958), „Niebieskiego jeźdźca” (1959), „Damę w bieli” (1962) oraz „Żółty samochód” (1963). Kim jest John Hillman, w którego we wszystkich pięciu filmach Mattssona wcielił się ten sam aktor, czyli Karl-Arne Holmsten (później znany z roli komisarza Christera Wijka w „ Gdy robi się ciemno”)? Prowadzi agencję detektywistyczną w Sztokholmie; jego asystentem i prawą ręką jest zazwyczaj wzbudzający wesołość, co może jednak mylić potencjalnych złoczyńców, Freddy Sjöström (zagrał go Nils Hallberg), choć sporo ma w firmie do powiedzenia także małżonka Johna, obdarzona niezawodną intuicją Kajsa (w tej roli Annalisa Ericson, która karierę sceniczną zaczynała jako kilkuletnia dziewczynka, występując w balecie). To właśnie ona namówiła męża, aby najbliższe trzy urlopowe tygodnie spędzić z dala od Sztokholmu, w wiejskiej posiadłości von Schildenów. Inger von Schilden (niepokojąca Anita Björk, która zdobyła rozgłos w Szwecji kilka lat wcześniej, grając tytułową rolę w opartej na dramacie Augusta Strindberga „Pannie Julii” Alfa Sjöberga) to dawna przyjaciółka Kajsy. Jakiś czas temu wyszła za mąż za, wcześniej rozwiedzionego, fabrykanta Christiana (Sven Lindberg). Małżeństwo to nie przyniosło jej jednak szczęścia, dlatego postanowiła poszukać go w nieformalnym związku z młodym inżynierem Björnem Sandgrenem (Lennart Lindberg), pracującym zresztą w fabryce męża. Taka sytuacja nie służy spokojowi i stabilizacji psychicznej. Bo jak to się skończy, gdy o wszystkim dowie się zdradzany małżonek? Albo jego mało sympatyczna pierwsza żona, rzeźbiarka Aina Engström ( Sif Ruud). A jest jeszcze mieszkająca po sąsiedzku starsza siostra Christiana, Cecillia (Isa Quensel). Nic więc dziwnego, że Inger obawia się o to, co może wydarzyć się w najbliższym czasie. A obawy kobiety stają się jeszcze większe, kiedy pewnego wieczoru znika sekretarka jej męża, Ann-Marie Hansson (gra ją Catherine Berg, żona polskiego architekta i byłego powstańca warszawskiego Jana Mizerskiego, wraz z którym tłumaczyła na język szwedzki między innymi dzieła Tadeusza Różewicza i Mirona Białoszewskiego). Przyjazd Hillmanów jest więc jak najbardziej na rękę Inger. Bo choć John i Kajsa mają wypoczywać, to przecież, jeśli zajdzie taka potrzeba, nie odmówią pomocy. A potrzeba, jak się szybko okazuje – zachodzi. Ktoś próbuje bowiem pozbawić życia Christiana von Schildena. Pierwsza próba jest jeszcze nieudana, ale następnego dnia mężczyzna zostaje ponownie zaatakowany. Ktoś rozbija mu głowę, a potem wrzuca jego ciało do rwącej rzeczki przepływającej przez wieś. Kto? Miejscowa legenda, związana z rodem von Schildenów, obwinia o te nieszczęścia tajemniczą „damę w czerni”. Tyle że Hillmanowie (i przybyły im na pomoc Freddy) to ludzie oświeceni, nie wierzą w duchy. Ich zdaniem nie ma wątpliwości, że zabija człowiek. Osoba, która może odnieść wymierne korzyści ze śmierci Ann-Marie i Christiana. A zwłaszcza tego drugiego. Logika podpowiada, że najwięcej zyskać może Inger, co stawia z kolei Kajsę w bardzo niezręcznej sytuacji. Podejrzewać o zabójstwo bliską przyjaciółkę – to nie jest prosta sprawa. Ale właśnie na nią zdaje się wskazywać coraz więcej poszlak. W przeciwieństwie do omawianego wcześniej, późniejszego o dwa lata, „ Gdy robi się ciemno” tego samego reżysera, „Dama…”, choć również nie brakuje jej mroku (i to wręcz żywcem przeniesionego z klasyki literatury gotyckiej), zaskakuje fragmentami niemal komediowymi. Duża w tym zasługa postaci Freddy’ego Sjöströma, którego emploi przypomina Stana Laurela, czyli brytyjskiego komika wcielającego się w filmowego Flipa. „Dama w czerni” udanie łączy wpływy opowieści detektywistycznych spod znaku Arthura Conana Doyle’a i Agathy Christie z amerykańskim i francuskim „czarnym kryminałem” z lat 40. i 50. XX wieku. Dodaje do nich jeszcze tę niepowtarzalną szczyptę skandynawskości, która każe głównym bohaterom dramatu zachowywać się z mrożącym dystansem wobec świata i innych. Utwierdza to widza jeszcze bardziej w przekonaniu, że rzeczywistość, jaką ogląda na ekranie, jest jednym wielkim pozorem, wykreowanym na potrzeby małomiasteczkowej społeczności, dla której von Schildenowie od lat są w wielu sprawach wyrocznią moralną. Tymczasem prawda jest głęboko ukrywana i niewiele ma wspólnego z tym, co przedostaje się na zewnątrz. Ale to znamy doskonale także z jak najbardziej współczesnych produkcji nordic-noir.
|