„Berlin” Marvano to trzy opowieści o mieście, które stało się symbolem podziału Europy i świata w epoce zimnej wojny. Trzy spojrzenia na stolicę Niemiec z czasów drugiej wojny światowej, okresu tuż po niej oraz z lat późniejszych, gdy pełniła już ona „zaszczytną” rolę serca i mózgu Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Dla tych, którym nie wystarcza sama Historia, jest też wątek miłosny; wielbicieli sensacji z kolei powinno zadowolić pojawienie się motywu badań nad nazistowską tajną bronią.
Historia w obrazkach: Miasto murem podzielone
[Marvano „Berlin” - recenzja]
„Berlin” Marvano to trzy opowieści o mieście, które stało się symbolem podziału Europy i świata w epoce zimnej wojny. Trzy spojrzenia na stolicę Niemiec z czasów drugiej wojny światowej, okresu tuż po niej oraz z lat późniejszych, gdy pełniła już ona „zaszczytną” rolę serca i mózgu Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Dla tych, którym nie wystarcza sama Historia, jest też wątek miłosny; wielbicieli sensacji z kolei powinno zadowolić pojawienie się motywu badań nad nazistowską tajną bronią.
Belg Mark Van Oppen, znany dużo bardziej jako Marvano, od wielu już lat ma wyrobioną markę zdolnego rysownika i scenarzysty. Miejsce w panteonie największych twórców komiksowych zapewniły mu powstałe we współpracy z Joe Haldemanem trylogie science fiction „Wieczna wojna” (1988-1989) i „Wieczna wolność” (2002-2003) oraz – liczący dotychczas siedem tomów (choć może być ich jeszcze więcej) – „Dallas Barr” (1996-2005). „Berlin” jest kolejną jego trylogią – tym jednak różniącą się od poprzednich, że nie ma ona nic wspólnego z fantastyką i powstała jako w pełni samodzielne dzieło Marvano. Początkowo belgijski autor nie planował wcale rozpisania historii miasta na trzy części. Pierwszy album, zatytułowany „Siedmiu krasnoludków”, nad którym pracę ukończył w 1992 roku, ukazał się na rynku frankofońskim dwa lata później. Część druga, „Sprytny Reinhard”, luźno powiązana z poprzednikiem jedną z postaci drugoplanowych, światło dzienne ujrzała dopiero przed dwoma laty; rok temu natomiast pojawiło się zwieńczenie całej opowieści – album „Dwoje dzieci króla”. W Polsce Egmont zdecydował się na wydanie całości w jednym tomie, zaliczając ją do prestiżowej serii „XX wiek XXI”.
Głównym bohaterem cyklu jest miasto położone w centrum Europy, jedno z najbardziej doświadczonych przez Los w XX wieku. Najpierw stolica nazistowskiej III Rzeszy, a później – uzależnionej od Związku Radzieckiego – Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Miasto po drugiej wojnie światowej rozdarte na dwie części, o dwóch – jak doktor Jekyll i mister Hyde – skrajnie odmiennych obliczach. Akcja pierwszej odsłony serii rozgrywa się latem 1943 roku, kiedy to – po przepędzeniu niemieckiego lotnictwa znad Wysp Brytyjskich i potężnych ciosach zadanych armii hitlerowskiej na Wschodzie (pod Stalingradem i na Łuku Kurskim) – wojna zawitała wreszcie na teren tysiącletniej, jak chciał ją widzieć dyktator, Rzeszy. Alianckie samoloty, startując z baz wojskowych na obszarze Anglii, coraz częściej i coraz śmielej bombardowały największe niemieckie miasta, niosąc nie tylko śmierć i pożogę, ale przede wszystkim – zemstę. Pilotem jednej z załóg jest młodziutki, bo zaledwie dziewiętnastoletni, sierżant David Auberson, przez znajomych i przyjaciół nazywany zdrobniale Aubie. Lata na „Śnieżce”, na pokładzie której każdorazowo przebywa siedmiu żołnierzy – samych siebie nazywających „krasnoludkami”. Ich codzienna służba niewiele ma jednak wspólnego z bajką. Niemal każdego dnia muszą bowiem dokonywać odwetowych lotów na Niemcy; każdej godziny ryzykują więc życie. Choć tak nieludzki czas nie sprzyja raczej nawiązywaniu głębszych uczuć, David zakochuje się w starszej od siebie kapral Sarah Peters, pracującej na lotnisku w Kobiecej Służbie Pomocniczej Sił Powietrznych; zaprzyjaźnia się także z mieszkającą nieopodal bazy dziewczynką Lisą, która darowuje mu – na szczęście – swoją ulubioną lalkę. Czy jednak dziecięca lalka jest w stanie obronić załogę przed samolotami i obroną przeciwlotniczą wroga?
Akcja „Sprytnego Reinharda” przenosi czytelnika do roku 1948. Berlin nie został jeszcze odbudowany ze zniszczeń wojennych, czego główną przyczyną jest brak porozumienia pomiędzy dawnymi zachodnimi aliantami a Związkiem Radzieckim. Mieszkańcy podzielonej na sektory okupacyjne stolicy próbują w miarę normalnie żyć, ale narastająca niechęć pomiędzy przede wszystkim Amerykanami i Brytyjczykami z jednej strony, a Sowietami z drugiej, skutecznie im to utrudnia. Tym bardziej że obie strony konfliktu traktują Berlin jako arenę walki o wpływy; żadna – z powodów propagandowo-prestiżowych – nie chce ulec przeciwnikowi ani okazać choćby cienia słabości. Dlatego kiedy alianci przeprowadzają w swoich strefach reformę walutową (i wprowadzają do obiegu markę niemiecką), co ma być pierwszym krokiem do zjednoczenia sektorów amerykańskiego, angielskiego i francuskiego, Rosjanie odpowiadają blokadą zachodniej części miasta i odcięciem dostaw energii elektrycznej. W reakcji na to mocarstwa zachodnie tworzą trzy korytarze powietrzne, którymi dostarczają do swoich stref najpotrzebniejsze rzeczy i materiały (głównie żywność i węgiel). Jednym z pilotów biorących udział w lotach do Berlina jest Leroy Stuart, dawny „krasnoludek”, który parę lat wcześniej latał nad niemiecką stolicę, aby ją bombardować, teraz natomiast przewozi na pokładzie swego samolotu prowiant. Zyskuje on sławę jako Schokoladenflieger, ponieważ – troszcząc się o dzieci – zrzuca im z maszyny czekoladę. W czasie kolejnej ze swoich misji poznaje piękną Helenę, sprzedawczynię w przenośnym barze na lotnisku. Dziewczyna mieszka na co dzień we wschodniej części miasta i ma przyrodniego brata, któremu bardzo zależy na kontakcie ze Stuartem. Jako że Leroy nie stroni od pokątnego, nie do końca zresztą legalnego handlu, spotyka się z Reinhardem – ten zaś, w zamian za przerzucenie go na Zachód, oferuje pilotowi złoto. Tym sposobem Stuart wplątuje się w poważną aferę z nazistowską tajną bronią i złotem zrabowanym Żydom w tle.
W „Dwojgu dzieciach króla” dzięki prywatnemu śledztwu prowadzonemu po latach przez syna dawnego kompana Leroya Stuarta z czasów blokady Berlina, kapitana Murphy’ego, poznajemy zakończenie całej historii i dalsze losy najważniejszych bohaterów „Sprytnego Reinharda”. Akcja trzeciego tomu rozgrywa się wprawdzie w 2006 roku, ale na większą jego część składają się liczne retrospekcje, przenoszące czytelnika w najbardziej newralgiczne momenty powojennych dziejów miasta – przede wszystkim do sierpnia 1961 roku, kiedy to władze Niemieckiej Republiki Demokratycznej zdecydowały się oddzielić część komunistyczną od kapitalistycznej murem. Dowiadujemy się, jakie było zakończenie romansu Heleny z Leroyem; jaką drogę kariery wybrał jej przyrodni brat i – przede wszystkim – co stało się z ich ojcem, poszukiwanym przez Amerykanów naukowcem SS-Hauptsturmführerem Kammlerem. Na najważniejszą postać tomu, obok Murphy’ego juniora, wyrasta jednak tajemniczy rosyjski hrabia Unkowski, który już po upadku muru berlińskiego pojawia się w niewielkim francuskim miasteczku Beaumont na pograniczu z Niemcami i wkrótce ginie w pożarze zakupionego przez siebie domu. Nieliczni z mieszkańców mają jednak poważne wątpliwości, czy był to jedynie nieszczęśliwy wypadek. Murphy, przyglądający się bliżej temu zdarzeniu, gotów jest zgodzić się z tymi, którzy powątpiewają w oficjalną wersję. Tyle że rodzi to kolejne ważkie pytania. Kto bowiem mógł pragnąć śmierci bliżej nieznanego i nieszkodliwego staruszka rodem ze Wschodu? I w jaki sposób wiąże się ona z historią pięknej Heleny i nieszczęśliwie zakochanego w niej pilota?
Tworząc na początku lat 90. ubiegłego wieku „Siedmiu krasnoludków”, Marvano zapewne nie przewidywał, że opowieść tę kilkanaście lat później rozwinie do rozmiarów trylogii. Inna sprawa, że zrobił to nieco na siłę. Tom pierwszy stanowi bowiem jak najbardziej samodzielną i integralną całość, nie wymagającą wcale ciągu dalszego; różniącą się również od dwóch kolejnych odsłon konstrukcją fabularną i formą. Tytułowy Berlin odgrywa w niej co najwyżej drugo-, jeśli nawet nie trzeciorzędną rolę. Historia niespełnionej miłości Davida i Sarah nie potrzebuje tła w postaci niemieckiej stolicy, świetnie się bez niej obywa. Co innego „Sprytny Reinhard” i „Dwoje dzieci króla” – w nich Berlin staje się już istotnym zwornikiem fabuły, klamrą spinającą ponurą przeszłość rodziny esesmana Kammlera. Tomy drugi i trzeci są więc ściśle ze sobą powiązane, co Marvano dodatkowo podkreśla, dołączając do nich obszerne, jak na komiks oczywiście, referaty historyczne. W „Sprytnym Reinhardzie” robi to jeszcze w sposób nieco zakamuflowany, przez pryzmat krótkich biografii najważniejszych bohaterów; w „Dwojgu dzieciach króla” już bezpośrednio, opowiadając o podziale Berlina, nasileniu zimnej wojny, budowie muru. Niepotrzebnie! Bo nie dość, że spowalnia w ten sposób bieg akcji, to na dodatek nie wykracza poza wiedzę, jaką każdy uczeń powinien zdobyć na lekcjach historii w szkole. Przynajmniej w Polsce, bo za edukację historyczną prowadzoną w Belgii, Francji, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych ręczyć już nie można… W każdym razie autor mógł się spokojnie w tym celu posłużyć przypisami umieszczonymi na końcu komiksu – nie rozbijałby tym samym wewnętrznej spójności fabuły.
Od strony merytorycznej dziełu Belga nie sposób niczego szczególnego zarzucić, ale też pamiętać należy, że traktuje on historię dość powierzchownie, by nie rzec – pretekstowo. O ile jeszcze w „Siedmiu krasnoludkach”, przedstawiając fikcyjną opowieść, odmalowuje ją na w miarę realistycznym tle – tak, że całość wygląda dość wiarygodnie - o tyle w dwóch pozostałych albumach, zachowując wierność wydarzeniom historycznym, w warstwie fabularnej daje się już na całego ponieść fantazji. Postać Reinharda Kammlera nie ma bowiem nic wspólnego z rzeczywistością, a cała intryga więcej zawdzięcza inspiracji twórczością Alistaira MacLeana czy Colina Forbesa, aniżeli życiu. Co jednak nie zmienia faktu, że – mimo swego nieprawdopodobieństwa – czyta się ją z dużym zainteresowaniem. Graficznie jest dokładnie tak, jak w przypadku podobnego tematu być powinno: realistyczna kreska, dbałość o szczegóły, wierność przedstawianej epoce (widoczna zwłaszcza w rysunkach z tomu pierwszego). Słowem: Marvano w szczytowej formie!
http://popkuriozum.blox.pl/2009/11/Realistyczne-realia.html